- 1 Pili, zażywali narkotyki i wsiadali za kółko (64 opinie)
- 2 Będą trzy pasy na Obwodnicy Trójmiasta? (383 opinie)
- 3 Spór o słowa, które padły w Dworze Artusa (346 opinii)
- 4 Nurkowie odkryli wrak z szampanem (35 opinii)
- 5 Zalane ulice po burzy nad Trójmiastem (184 opinie)
- 6 W biały dzień kradł rośliny z trawnika (133 opinie)
Człowiek, który zaufał psu, czyli o ratowniku z pasją
Z kompanem tworzą w pracy jedność. Uzupełniają się i współpracują. Dzięki temu odnajdują ludzi nawet kilkanaście metrów pod wodą. Dają nadzieję tym, których ona już opuściła.
W hali prześladował go swąd spalenizny, w miejscu zawalonego budynku trzy dni spędził z psem na poszukiwaniu ludzi pod stertami gruzu.
- Pracowaliśmy warstwami, miejsca w których znajdowaliśmy ludzi oznaczaliśmy chorągiewkami. Po nas wchodziło tam wojsko, strażacy, policja. Zabierali zwłoki, usuwali warstwę gruzu, po czym znowu wchodziliśmy tam my. Aż dotarliśmy do piwnic - wspomina Michał Pączek, szef sekcji psów ratowniczych Grupy Ratownictwa Specjalnego PCK Trójmiasto. - Tam właśnie miał miejsce moment podjęcia ważnej decyzji. Trzeba było jednoznacznie stwierdzić, że na terenie gruzowiska nie ma już zwłok, chociaż według listy brakowało jeszcze czterech osób. Patrzyła na nas wtedy cała Polska. Zaufaliśmy psom, jak się okazało: słusznie.
Michał zawsze kochał psy, w tej pracy zaczął im jednak ufać. Bezgranicznie.
- To pies w kilkanaście sekund odnalazł człowieka, który w dziwnych okolicznościach zaginął na terenie stoczni - wspomina ratownik. - A szukali go pracownicy, straż stoczniowa, policja. Mężczyzna jakby zapadł się pod ziemię, a był przygnieciony blachą. To pies dawał nam do zrozumienia, że zaginiona kobieta wcale nie wyszła z domu, tylko siedzi schowana w komórce pod schodami. To pies z perfekcyjną dokładnością określił miejsce, w którym pod wodą znajdował się utopiony nastolatek - wylicza.
Ratownik i pies to jedność. Pierwszy nic nie znaczy bez drugiego i na odwrót. Ratownik nakierowuje psa, ten służy mu swoim doskonałym nosem, którym jest w stanie wyczuć topielca leżącego nawet na dnie zbiornika wodnego.
Michał Pączek na co dzień zajmuje się instalowaniem urządzeń hydraulicznych. Praca w Grupie Ratownictwa Specjalnego to wolontariat, na tym nie zarabia się ani grosza. To działalność tylko dla pasjonatów i ludzi odpornych psychicznie. Czasem trzeba szukać 10 godzin - w mrozie lub upale; często natrafia się na zwłoki. Do tego grupa boryka się z problemami finansowymi.
Ratownikom brakuje porządnego sprzętu, butów i kombinezonów odpowiednich do chodzenia w teren, odpornych na zimno i deszcz. Dlatego teraz ratownicy starają się o dofinansowanie z UE. Za przyznane pieniądze chcą kupić GPS. Muszą mieć jednak wkład własny.
- To dla nas ważny moment - mówi Michał. - Jeśli otrzymamy dotację, szanse na odnalezienie zaginionego człowieka wzrosną kilkakrotnie, obraz przeszukanego terenu będzie klarowniejszy. A tu często chodzi o życie. Jeśli nam się uda, będzie to przełomowy moment w działalności grupy.
Opinie (105) 9 zablokowanych
-
2010-09-15 11:56
charakter psa to jedno, a nawyki to drugie i nijak się do siebie mają
są psy pracujące: owczarek szkocki, niemiecki i labrador
one w genach juz mają stróżowanie i tego typu zachowania
akurat ułożenie wilczura nie wymaga wiekszego wysiłku
nie mam tu na mysli przygotowanie go do akcji ratunkowych czy na przewodnika
ale takie komendy jak: do nogi, leżeć, siad, idziemy, stój, czy chodzenie z nosem przy lewej nodze do specjalnie trudnych dla wilczura nie należą- 0 1
-
2010-09-15 16:03
śliczna mordeczka (1)
pieseczku życze tobie wielu sukcesów !Twojemu panu oczywiście też !
- 0 0
-
2010-09-17 16:52
A ja życzył bym sukcesów wszystkim grupom poszukiwawczym w naszym regjonie POPR (Poszukiwawcze Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe), PCK, Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza OSP Gdańsk.
Nota bene wszystkie te grupy potrzebują wsparcia finansowego nie tylko PCK.
Oby jak najmniej akcji.- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.