• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Czy Trójmiasto potrzebuje drapaczy chmur? Wywiad z Jackiem Friedrichem

Borys Kossakowski
23 marca 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
Wizja Grupy Afik Vitania Polska - takie wieżowce miały powstać przy ul. Hallera w Brzeźnie. Wizja Grupy Afik Vitania Polska - takie wieżowce miały powstać przy ul. Hallera w Brzeźnie.

Większość miast nie potrzebuje wysokościowców. Trójmiasto nie ma potencjału ani kapitału Chicago czy Nowego Jorku. Można sensownie budować na płasko - mówi dr Jacek Friedrich, dyrektor Muzeum Miasta Gdynia, który w środę, 23 marca, poprowadzi wykład "Chicago: nie tylko drapacze chmur" w Instytucie Kultury Miejskiej. Początek wykładu: godz. 19. Wstęp wolny.



Borys Kossakowski: W 1920 r. ogłoszono w Gdańsku konkurs na wieżowiec w amerykańskim stylu. Miał być symbolem prestiżu i nowoczesności. Pomysł budowania takich obiektów już wtedy był przyjmowany z rezerwą.

Jacek Friedrich: To miał być pierwszy na ziemiach niemieckich tego rodzaju konkurs. Do głosu doszła fascynacja Ameryką, możliwościami technicznymi, postępem technologicznym. Włodarzom miasta mogło przyjść do głowy, że jak powstanie wieżowiec, to będziemy bardziej "światowi".

Przeczytaj więcej o trójmiejskiej "wysokiej deweloperce"

Projekt Phelpsa, który radykalnie odmieniłby panoramę Gdańska, gdyby zrealizowano go w latach 20. Projekt Phelpsa, który radykalnie odmieniłby panoramę Gdańska, gdyby zrealizowano go w latach 20.
Tymczasem okazało się, że już wtedy wiele osób wątpiło w sens takiej formy prezentowania swoich możliwości technicznych i "światowości".

Jest kilka takich miejsc na świecie jak Nowy Jork, Chicago czy Hongkong. Tam budowanie drapaczy chmur ma uzasadnienie. Po pierwsze przestrzenne - bo taki Hongkong czy Manhattan nie mogą się rozrastać wszerz, a tylko w górę. Po drugie ekonomicznie - bo ceny ziemi były niezwykle wysokie. Z drugiej strony miasta te miały takie potrzeby i taki potencjał finansowy, że było to logiczne rozwiązanie. Powstawały wieżowce jeden za drugim.

Czy Trójmiasto potrzebuje drapaczy chmur?

A w takiej Gdyni stoi samotny Sea Towers.

I często bywa tak, że te wieżowce nie są nikomu potrzebne. Najpierw się je buduje, a później szuka chętnych do wynajęcia lokali. Albo, jak w przypadku słynnego "Szkieletora" w Krakowie, wieżowce stoją niedokończone. W moim odczuciu większość miast na całym świecie nie potrzebuje wysokościowców. Jestem w stanie wyobrazić sobie Rzym, Paryż czy Londyn bez drapaczy chmur. Trójmiasto nie ma potencjału ani kapitału Chicago czy Nowego Jorku. Można sensownie budować na płasko.

Mam jednak wrażenie, że władzom wydaje się, że miasto zyska większy prestiż dzięki budowie takiego wieżowca.

To taka rywalizacja symboliczna między miastami. W średniowieczu miasto miało tym większy prestiż, im wyższą wieżę katedralną udało się w nim zbudować. Ale tamta zabudowa miała swoją hierarchię i strukturę. Wysoka wieża katedry otoczona była niższymi wieżami mniejszych kościołów. A w Polsce często ktoś porywa się na pojedynczy wysiłek finansowy, buduje pojedynczy wieżowiec i potem on sterczy samotny. Jedynie w Warszawie powstało ich więcej, ale mam wrażenie, że tam też panuje chaos i nie jest to szczególnie piękne. Wieżowce w Chicago są tak naturalne i organiczne jak katedra Notre-Dame w Paryżu. Nie wiem, czy w Europie jest miasto, które zyskałoby na budowie wysokościowca.

Projekt Bahra, który został nagrodzony w konkursie w 1920. Projekt Bahra, który został nagrodzony w konkursie w 1920.
Trójmiejski deweloper Hossa cały czas ma w planach budowę wielkiego Big Boya na Przymorzu. Choć ostatnio coraz ciszej o tym projekcje. W wizji Garnizonu też widnieje wieżowiec, który stanie na skraju osiedla przy skrzyżowaniu al. Grunwaldzkiej z al. Żołnierzy Wyklętych zobacz na mapie Gdańska.

Pamiętam, jak parę lat temu przez Gdańsk przetoczyła się wielka dyskusja na temat budowy wysokościowców nad morzem. To był przykład skrajnie błędnego myślenia. Po jakiego czorta wieżowce nad morzem? To by zmasakrowało nadmorski pejzaż: ciągłość plaży, zielone tereny. To by odcięło morze od miasta przez parkingi, ogrodzenia. Całkowita klęska. Kilkadziesiąt lat temu modne było na Zachodzie regulowanie rzek. Wtedy wszyscy narzekali, że Polska jest zacofana, a ta nasza Wisła jest przaśna, słowiańska. A teraz Europa nam zazdrości naturalnego koryta, podczas gdy w innych krajach rzeki płyną betonowymi rynnami.

Przeczytaj o niespełnionych wizjach trójmiejskich inwestorów

A jednak - wysoki wieżowiec to też symbol władzy. Ten, kto ma apartament lub biuro na samym szczycie, ten jest królem.

Nie bardzo sobie wyobrażam pracować na 30. czy 50. piętrze. To wbrew człowiekowi. Ale są ludzie, którym patrzenie na wszystkich z góry daje poczucie władzy. Tylko co z tego, jeśli traci na tym całe miasto? Weźmy Sea Towers w Gdyni. Całe miasto jest nowoczesne, ale budowane w poziomie, horyzontalne. Gdynia ma bardzo wyraźną geometrię. I teraz nagle postawiliśmy w poprzek wszystkiemu Sea Towers. I teraz nie wiadomo: zostawić taki jeden odosobniony wysokościowiec czy może dla jakiegoś porządku dobudować mu sąsiadów, żeby to nabrało jakiegoś kształtu. Ale czy jest taki potencjał i taka potrzeba?

Big Boy może mieć problemy, aby wpisać się w tkankę miejską - mówi dr Jacek Friedrich. Big Boy może mieć problemy, aby wpisać się w tkankę miejską - mówi dr Jacek Friedrich.
Wydaje mi się, że takie wysokościowce nie wpisują się w tkankę miasta, ale się odcinają.

Dokładnie tak! W Malmoe zbudowano wielki wieżowiec autorstwa świetnego architekta Santiago Calatrava. Piękny, ale co z tego? Tamta dzielnica nie jest w stanie go przyjąć. Mówiło się, że wieżowiec uaktywni dzielnicę, ale stało się wręcz odwrotnie. Zaczął wysysać życie z okolicy. Sąsiedzi żyją swoim życiem, a wieżowiec swoim. Nie ma punktów stycznych, a obecność nowego tworu uwypukliła tylko problemy społeczne. Obawiam się, że w przypadku Big Boya może być podobnie.

Jeśli chodzi o wysysanie życia z miasta, to już mamy wystarczająco dużo galerii handlowych, które tak właśnie działają.

Samorządy niestety nadal są dumne, jak się uda im sprowadzić inwestora na wielką galerię handlową. Katastrofa, bo to niszczy życie miejskie. Od starożytności ludzie gromadzą się wokół trzech czynników - handlu, jedzenia i miejsc kultu (obecnie bardziej rozrywki). Kiedyś to wszystko było w mieście, a teraz jest w galeriach. Miasta świecą pustkami. To mechanizm znany od dawna.

Często bywa tak, że te wieżowce nie są nikomu potrzebne. Najpierw się je buduje, a później szuka chętnych do wynajęcia lokali
Ale w Trójmieście nadal buduje się wielkie galerie. Niedawno powstała Riviera, na ukończeniu jest Metropolia we Wrzeszczu, szybko rośnie też Forum Gdańsk.

W naszej sytuacji nie bardzo można uprawiać sztukę budowania miast. Za komuny mieliśmy do czynienia z agresywną urbanistyką, która chciała wpasować ludzi w gotową koncepcję bloków, czego przykładem jest Zaspa. Później wylano dziecko z kąpielą i pozostawiono miasto na pastwę wolnego rynku. Potrzebne nam jest w trybie natychmiastowym nowe ustawodawstwo, które by dało więcej możliwości planistom.

Potrzeba nam też mądrych planistów, którzy uczą się na błędach innych.

A jest się z czego uczyć. Weźmy choćby nowoczesną dzielnicę La Défense z Paryżu. To spektakularna klęska pomysłu zbudowania od zera dzielnicy biurowej. W latach 80. paryżan rozpierała duma, bo zrobiono to z rozmachem. Dzisiaj już wiemy, że żyje ona tylko za dnia, gdy przyjeżdżają pracownicy. Po osiemnastej La Défense to dzielnica duchów i upiorów. Nie ma żadnego życia. Miasto musi być zróżnicowane: tu sklep, tam mieszkanie, tu knajpa, tam szkoła, park, matki z dziećmi, muzea, galerie. Prawdziwe miasto żyje całą dobę. A takie monokultury jak dzielnica biurowa lub dzielnica mieszkalna zamierają okresowo.

Wydarzenia

Wykład Jacka Friedricha (1 opinia)

(1 opinia)
wykład

Jak oglądać sztukę? Wykład Jacka Friedricha

wykład / prezentacja

Opinie (274) 4 zablokowane

  • drapacze

    Tak, potrzebuje. Bo budyń się jeszcze nie nachapał

    • 7 3

  • Jak najbardziej, ale nie wszędzie

    Według mnie wysokościowce nie za bardzo pasują do Gdańska (a przynajmniej nie w dużej ilości, a zwłaszcza nie w okolicach starego miasta), ale za to do śródmieścia Gdyni jak ulał, byle z jakimś umiarem. Zabudowa tego typu nie kłóci się z nowoczesnym, modernistycznym charakterem miasta, a północne tereny centrum, o których zabudowywaniu ostatnio dosyć głośno, wydają się być idealnym miejscem dla wieżowców. Z jednej strony jest to ścisłe centrum miasta, a z drugiej okolica blisko wody, ładnie prezentująca się od strony zatoki, ale jednocześnie z dala od plaż i terenów rekreacyjnych. Jestem za!

    • 7 3

  • Aż się prosi...

    ...żeby samolot w to pier****ął.

    • 7 2

  • Zmiana planu. (1)

    Nie potrzeba w Gdańsku drapaczy chmur. Potrzeba więcej miejsc parkingowych. Co do budynków to lepiej rozszerzać zabudowę na okolicę Gdańska i w okolicznych miasteczkach dać szansę innym na rozwój, zamiast drapać chmury dla frajdy bo architekci lub inwestorzy (lub inni szaleńcy) mają za ambicje dorównać Ameryce a przy okazji zasłonić innym niebo. Dlaczego na przykład w Pruszczu Gdańskim nie ma normalnego szpitala i dobrej przychodni specjalistycznej? W Pruszczu Gdańskim nie ma nawet kina z tego co wiem, i chyba nigdy do tego miasteczka nie dojedzie tramwaj.

    • 6 4

    • trzeba było po 45 zostać w Gdańsku albo od 39 walczyć za hitlerowców

      planowali co najmniej 30 tysięcy nowych mieszkań i na pewno rozbudowany tramwaj.

      • 1 1

  • Słuchajcie mądrale - jakie ruch samochodowy generuje taki wieżowiec czy

    składowisko blokhauzów (Morena - Hossa) (Przymorze - Robyg) (4Towers) (zagłębie biurowe Oliwy), ile światła zabiera, jak wpływa na otaczającą ich zabudowę, jak się ma w relacji do pieszego? Odpowiedzcie sobie na te pytania z ręką na sercu i zakładając pełne obłożenie

    • 8 7

  • zamach

    a pozniej jeden arab z drugim arabem wymyśli żeby o te wieżowce rozbić jakiś samolot. A tak co w zieleniaka? to tylko paralotnią sobie zrobi krzywdę

    • 1 1

  • Gdyby głupota umiała fruwać....

    • 1 2

  • Wara z tymi drapaczami. Tylko kasa kasa jak kilo gdy niema tego betonu

    • 1 4

  • Czy to coś zmieni?

    Mądre słowa, tylko czy przekonają planistów i ich zleceniodawców (włodarzy miast)? Deweloperzy naciskają, bo przyzwolenie na wysoką zabudowę to więcej sprzedanych metrów kwadratowych - czy to mieszkalnych, czy biurowych. Kasiory, znaczy się, więcej... No to póki są frajerzy, co tam chcą mieszkać/pracować to nacisk nie ustaje. A włodarze łatwo ulegają, bo ceny gruntów w których plany miejscowe dopuszczają wysoką zabudowę sprzedają się drożej; a często to oni są sprzedającymi.

    • 4 2

  • Idioci z Gdańsk proszą się jak widać o smog jak w Krakowie.

    Ale co tam, wizki fajnie wyglądają. A, że mur powstaje odcinający od zatoki, niech się biedni kiszą w spalinach.

    • 5 5

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane