We wtorek do rąk dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej Jacka Wilczewskieg miało trafić wypowiedzenie z pracy. Nie trafiło, bo dyrektorowi przedłużono zwolnienie lekarskie do 26 stycznia.
przedwczesna i na wyrost
10%
być może zasadna, ale argumentacja miasta jest niewiarygodna
13%
niejasna, ale dyrektor 'uciekł w chorobę', co nie działa na jego korzyść
39%
oczywista, gdy sprawa trafia na policję, to znaczy że w jego placówce źle się działo
38%
Gdański MOPS przechodzi trudne chwile. Blisko tydzień temu na światło dzienne wyszła sprawa nieprawidłowości przy rozliczaniu paliwa ze służbowego auta. Pracę już straciło dwóch pracowników. Miasto chce też dymisji
Jacka Wilczewskiego, dyrektora ośrodka.
We wtorek z wypowiedzeniem przyjechała do placówki zastępca prezydenta Gdańska
Ewa Kamińska. Jednak nie udało się jej wręczyć pisma dyrektorowi, gdyż we wtorek wpłynęło do ośrodka przedłużenie jego zwolnienia lekarskiego - do 26 stycznia.
Sprawa z rzekomo niewłaściwym rozliczaniem paliwa zaczęła się w listopadzie zeszłego roku, gdy do prokuratury wpłynęły zgłoszenie o popełnieniu przestępstwa. Jedno napisane przez dwóch pracowników MOPS dotyczyło służbowego samochodu Kia Cerato, którego stan licznika nie zgadzał się z wpisanym w dokumentacji. Obaj z MOPS-u zostali zwolnieni. Drugie oficjalne pismo z MOPS-u, dotyczyło fałszowania dokumentów. Nie wskazywało jednak na konkretne osoby, ale na sam proceder.
Władze miasta zapewniają jednak, że ta sprawa nie ma bezpośredniego wpływu na decyzję o zwolnieniu Jacka Wilczewskiego.
- Dyrektor Wilczewski sprawdził się przy tworzeniu standardów, struktur. Teraz przyszedł czas na realizację zadań, na budowanie zespołów. Potrzeba nam osoby o szerszych kompetencjach - mówi
Ewa Kamińska, zastępca prezydenta Gdańska.
-Jego dymisja nie ma bezpośredniego związku z kwestią rozliczenia paliwa. Jednak jest pewnym dowodem na to, że dyrektor nie do końca poradził sobie rozstrzygnięciem tej sprawy z pracownikami. Upraszczając: dyrektor jest świetnym teoretykiem, natomiast gorzej radzi sobie w kwestii wykonawczej - dodaje.
Nagła decyzja o zwolnieniu dyrektora wzbudziła oburzenie nie tylko pracowników, ale i radnych. W jego obronie stanęli
Jacek Włodzimierz Teodorczyk i
Piotr Gierszewski (obaj z PiS), którzy współpracowali z Wilczewskim.
- Zszokowała nas decyzja o nagłym odwołaniu dyrektora. Wcześniej nie mieliśmy żadnych sygnałów, że coś jest nie tak. Nie kwestionujemy samej decyzji, choć nie znamy jeszcze konkretnych powodów jego dowołania, natomiast dziwi nas jej nagłość - mówi Jacek Włodzimierz Teodorczyk, członek Komisji Spraw Społecznych i Ochrony Zdrowia.
- Moja współpraca z dyrektorem zawsze dobrze się układała. Nie powiedziałbym, że brak mu szerokich kompetencji - dodaje.
Gdy tylko dyrektor otrzyma zwolnienie na jego stanowisko zostanie rozpisany konkurs.
Tymczasem sprawą paliwa w MOPS-ie zajmuje się policja. Nie postawiono jeszcze nikomu żadnych zarzutów.
- Poprosiliśmy prokuraturę o więcej czasu na sprawdzenie sprawy. Zostało nam do przesłuchania jeszcze kilku świadków - mówi sierż.
Aleksandra Malinowska, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
- Wszystkie czynności powinniśmy zakończyć za miesiąc - dodaje.
Gdański MOPS zatrudnia ok. 460 osób.