• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dyrygent zakażony HIV?

O.K.
19 lutego 2004 (artykuł sprzed 20 lat) 
Ujawnienie przez "Super Express" i "Gazetę Wyborczą" rzekomego faktu zakażenia wirusem HIV oskarżonego o pedofilię byłego dyrektora i dyrygenta chóru "Polskie Słowiki" w Poznaniu, Wojciecha K., wywołało lawinę oburzenia i pytań o postawę etyczną zarówno osób, które mogły przekazać taki fakt do prasy, jak i publikujących te informacje dziennikarzy. "Głos" sprawdził, jakimi drogami są przekazywane informacje o zakażeniu HIV/AIDS i którędy mogły się wydostać na zewnątrz.

Okazuje się, że zgodnie z krytykowaną przez środowisko lekarskie i zawierającą wiele luk i błędów, ale niestety obowiązującą od września 2001 roku ustawą o chorobach zakaźnych, informacje o zachorowaniach na wszelkie choroby przenoszone drogą płciową powinny być przekazywane do stacji sanitarno-epidemiologicznych na specjalnych nowych imiennych drukach. Druki te mają bardzo rozbudowane rubryki danych personalnych, podaje się w nich nawet numer PESEL.

- Osób zakażonych HIV nie powinniśmy zgłaszać imiennie na takim druku. Imiennie prowadzimy tylko rejestrację innych chorób przenoszonych drogą płciową - mówi dr Ewa Zarazińska, dyrektor Wojewódzkiej Przychodni Skórno-Wenerologicznej w Gdańsku, prowadzącej m.in. punkt anonimowych, darmowych badań w kierunku HIV. - W naszym punkcie cały czas pracujemy na starych, anonimowych formularzach i do stacji sanitarno-epidemiologicznej przekazujemy tylko statystykę, bezosobowo. Dane żadnej osoby zakażonej HIV czy chorej na AIDS nie powinny być upubliczniane - sam fakt choroby to już i tak wystarczający stres dla dotkniętej nią osoby. Ktoś chciał temu człowiekowi bardzo zaszkodzić, to niepotrzebne robienie sensacji. Co innego, kiedy ktoś sam mówi o swojej chorobie. W tym przypadku być może taka informacja wydostała się na jakimś etapie diagnozowania choroby.

Po wykonaniu testu anonimowego wykonywany jest jeszcze test potwierdzenia bo pierwszy test nie musi być wiarygodny. Dane z testów potwierdzenia zakażenia HIV w Gdańsku wykonywanych w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym też trafiają do stacji sanepid. Jak jednak poinformowano "Głos" w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym, informacje te nie muszą być przekazywane na drukach imiennych, także mogą być tylko statystyką.

- Informacja o zakażeniu mogła wypłynąć na każdym etapie z oddziału szpitalnego, z laboratorium. Gdy osoba zachoruje na AIDS, krąg tych, którzy wiedzą o jej chorobie, się poszerza - usłyszeliśmy w Klinice Chorób Zakaźnych AMG w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym w Gdańsku.

Teoretycznie informacja o chorobie mogła przecieknąć także ze stacji sanitarno-epidemiologicznej.

- Bo jeżeli chodzi o testy potwierdzenia zakażenia HIV, to laboratoria przekazują nam rzeczywiście tylko statystykę - powiedział "Głosowi" Ryszard Strzemieczny, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdańsku. - Ale zachorowania i zgony na AIDS muszą już być przekazywane imiennie. Te dane są u nas oczywiście odpowiednio zabezpieczone, nie każdy ma do nich dostęp. Kartoteki pacjentów w przychodniach też są raczej zamykane, ale... źródeł przecieku może być wiele. To nieeleganckie coś takiego opublikować. Jakąś etykę dziennikarską trzeba mieć. Tym bardziej, że takim artykułem bardziej komuś można zaszkodzić niż pomóc.

Artykuły w "Super Expresie" i "Gazecie Wyborczej" nie są pierwszymi publikacjami, których skutek okazał się tragiczny. W maju 2003 r. w "Dzienniku Bałtyckim" jeden z chorych na AIDS zdecydował się ujawnić swój wizerunek i nazwisko. Jeszcze tego samego dnia stracił mieszkanie i do dziś nie może ustabilizować swojej sytuacji.

- Przez takie sensacje ucierpieć może wiele osób, nie tylko zainteresowany - skomentował dla "Głosu" p. Andrzej z gdańskiego Stowarzyszenia Wolontariuszy wobec AIDS "Bądź z nami". Rozumiem, że najlepiej sprzedaje się sensacja, ale nie za wszelką cenę.
Głos WybrzeżaO.K.

Opinie (41)

  • Zyndram

    Podzielisz się z nami informacją, gdzie się zaraziłeś kiłą?

    • 0 0

  • Gdzie teraz sa ci rodzice-obrony paan dyrygenta?!

    Pytam sie, gdzie sa ci co tak glosno krzyczeli przeciwko szkalowaniu kochanego pana dyrygenta i zbierali petycje w jego obronie? No gdzie jestescie teraz???? Przejrzeliscie na oczy?

    • 0 0

  • Jaka tajemnica lekarska?

    Przecież chodzi o chorobę mogącą skutkować śmiercią ! Jeżeli byłby nosicielem wirusa Ebola, to też czyniono by tajemnicę ?

    • 0 0

  • Hmmm,

    no fakt, że informacje, które drukuje się w gazecie, powinny być potwierdzone, ale w tym przypadku...kto to ma potwierdzić, skoro o zarażeniu HIV nie informuje się IMIENNIE, tylko statystycznie? Czy to prawo, które wymyślili i które obowiązuje od 2001 r. nie jest aby bezprawiem, skoro uniemożliwia się dotarcie do osób mających kontakty z osobą zarażoną chorobą b.groźną? Biorąc pod uwagę, że ofiarami mogą być w tym przypadku dzieci....jakoś nie mogę zdobyć się na współczucie dla dyrektora-pedofila.

    • 0 0

  • Ustawa o HIV jest parodią troski o chorych. Było to już wiadome w okresie jej uchwalania. Ale dedialna siła grup "tolerancyjnych" była bardzo duża. W końcu AIDS niczym szczególnym nie różni się obecnie od innych chorób przenoszonych drogą płciową.

    • 0 0

  • "W końcu AIDS niczym szczególnym nie różni się obecnie od innych chorób przenoszonych drogą płciową."
    Jasne. Tyle, że na AIDS się przeważnie umiera a na kiłę lub rzeżączkę nie koniecznie.

    • 0 0

  • Zgadza się Olis, tylko jestem jeszcze ciekaw twojego stanowiska w tej sprawie.

    • 0 0

  • Powiadomienie potencjalnych ofiar w miarę dyskretne, było możliwe. Wiadomo, kto śpiewał w Słowikach w tych latach. Trąbienie o zarażeniu na łamach gazety jest niewłaściwe. Pomińmy fakt winy dyrygenta, skupmy się na tajemnicy lekarskiej. Jak teraz będą żyć owe "potencjalne ofiary" z piętnem podejrzenia o nosicielstwo? Kongery zaraz zrobią z nich zboczeńców, chociaż są tylko niewinnymi ofiarami - mają sobie taki komunikat na czole wypisać?? Pies trącał dyrygenta, ale pismakowi jakoś nie wpadło do ograniczonego łba, że szkodzi tamtym ludziom. Oraz ich prawdopodobnym partnerkom, bo niektórzy są już dorośli... Lekarze odpowiedzialni za "puszczenie farby" do gazety powinni odpowiadać przed komisją etyki.

    • 0 0

  • Gdzie sprawiedliwość??

    Zboczeniec poniósł już karę, powinien zdychać w cierpieniu i samotności....ale dlaczego koszmar się nie skończył dla poszkodowanych, niewinnych dzieci?

    • 0 0

  • Mirek

    Nie jestem zwolennikiem linczu, zwłaszcza prasowego. Ale z drugiej strony głupota i naiwność rodziców wykrzykujących jakiś czas temu peany na temat dyrygenta budzi przerażenie.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane