- 1 Historia 200-letniej gdańskiej wyspy (60 opinii)
- 2 Okupacyjne losy jednego z symboli Gdyni (41 opinii)
- 3 Kto obawia się tramwaju przez Klonową? (392 opinie)
- 4 Jarmark: zobacz jego pierwszy dzień (121 opinii)
- 5 Trójmiejskie mola, których już nie ma (108 opinii)
- 6 Długie Ogrody: ogłoszono konkurs na zmianę (307 opinii)
Francuzi kręcą film o więźniach w hospicjum
Więźniowie pracujący z chorymi to chleb powszedni w gdańskim hospicjum im. ks. E. Dutkiewicza. Reporterzy francusko-niemieckiej telewizji ARTE przyjechali do Gdańska, aby pokazać swoim telewidzom niespotykaną w ich krajach współpracę i pomysł na resocjalizację.
Od poniedziałku do końca wtorku w Gdańsku goszczą dziennikarze z francusko-niemieckiego kanału ARTE. Słynie on z doskonałych programów kulturalnych, ambitnego kina, ale także z reportaży ze świata. Francuzów przyciągnęły do Hospicjum im. ks. E. Dutkiewicza informacje o prowadzonym tu wyjątkowym programie resocjalizacyjnym, w którym więźniowie opiekują się podopiecznymi hospicjum.
- We Francji nie ma takich ośrodków. W szpitalach działają oddziały z opieką paliatywną, ale tego typu opieki tam nie ma. A już na pewno nie sprawowanej przez więźniów - opisuje Agnieszka Denau-Ziarek, dziennikarka telewizji ARTE.
W poniedziałek dziennikarze przebywali głównie na terenie gdańskiego hospicjum. Rozmawiali z pensjonariuszami, opiekunami, no i głównymi bohaterami ich materiału - więźniami. We wtorek odwiedzą Zakład Karny na Przeróbce.
Jak dowiedzieli się o gdańskim hospicjum? - Pracuję dla programu Zone Europa, który porusza tematykę społeczną. Czytam sporo polskiej prasy, odwiedzam polski Internet. Gdy dowiedziałam się o gdańskim hospicjum, od razu uznałam to za niezwykłe. Zarówno jeśli chodzi o opiekę nad umierającymi, jak i o resocjalizację więźniów. Tym bardziej, że sytuacja więziennictwa we Francji jest katastrofalna, co tydzień ktoś popełnia tam samobójstwo - opowiada Agnieszka Denau-Ziarek.
Z ich wizyty w Gdańsku powstanie 6-minutowy reportaż. Emisja odbędzie się w przyszłą środę na antenie ARTE. - Przyślemy do hospicjum DVD z filmem po emisji w naszej stacji - zapewnia dziennika.
Gdańskie hospicjum już od 6 lat korzysta z pomocy wolontariuszy-więźniów z półotwartego Zakładu Karnego na Przeróbce. Z początku osadzeni pomagali jedynie w pracach budowlanych i porządkowych, ale po pewnym czasie zaczęli także opiekować się chorymi. Obecnie każdego dnia z Przeróbki przyjeżdża do hospicjum od 4 do 10 wolontariuszy, z których część pomaga przy chorych, a pozostali pomagają w utrzymaniu Domu Hospicyjnego.
- Na pierwszy rzut oka to groźni mężczyźni z tatuażami, ale widać że są w nich jaśniejsze strony. Więźniowie, z którymi rozmawialiśmy, to osoby wrażliwe. Stawiają czoło prawdziwym problemom i daje im to inny pogląd na świat - opowiada francuska dziennikarka.
Gdańskie hospicjum opiekuje się 30 chorymi na miejscu i setką w ich domach. Nie pobiera opłat za opiekę nad ciężko chorymi, mimo że jest tylko częściowo finansowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Brakujące pieniądze co roku muszą zdobyć pracownicy i wolontariusze hospicyjni, dla których oprócz opieki nad chorymi to jedno z ważniejszych zadań.
- W takiej sytuacji więźniowie są dla nas dużą pomocą. Ponadto w hospicjum w większości są kobiety i czasami potrzebna jest siła fizyczna mężczyzny, np. gdy dorosłej osobie trzeba zmienić pieluchę - wyjaśnia Piotr Kławsiuć z z Fundacji Hospicyjnej. - Nie każdy z więźniów nadaje się do tej pracy. Selekcja następuje w zakładzie karnym. Jednak poza jednym przypadkiem ucieczki, nie mamy większych problemów - dodaje.
Wielu z więźniów dzięki pracy w hospicjum ma szansę na skrócenie kary. Są to osoby z małymi wyrokami, najczęściej skazane za kradzieże. - Średnio przebywają u nas kilka miesięcy, ale wielu z nich zapisuje się na kursy wolontariatu medycznego i już na wolności kontynuuje pracę w różnych hospicjach - tłumaczy Piotr Kławsiuć.
Miejsca
Opinie (61) 8 zablokowanych
-
2009-03-18 16:28
kleryk
jestem klerykiem i pracowałem w "Dutkiewiczu" przez miesiąc - wspaniała praktyka, wspaniali ludzie. Z więźniami także wspaniała współpraca - oby więcej takich możliwości resocjalizacji dla chłopaków. A co do zarzutu, to formacja seminaryjna jest tak napięta, że na dodatkowe praktyki w ciągu roku szkolnego po prostu nie ma czasu. A klerycy w miarę swojego wolnego czasu (niedzielne przedpołudnia i tak udają się do hospicjów - także do Sopotu i pomagają).
- 0 0
-
2009-03-19 15:13
"Czytam sporo polskiej prasy, odwiedzam polski Internet..."
i będę ostry jak brzytwa XD XD XD
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.