- 1 Do 5 tys. zł dotacji na rower elektryczny (221 opinii)
- 2 Rowerzyści: nie dzwońcie na pieszych (760 opinii)
- 3 Hałas stoczniowych imprezowni nieco zelżał (119 opinii)
- 4 Kultowa "Górka" i widok na morze (116 opinii)
- 5 Pamiątka z wakacji jak wyrzut sumienia (55 opinii)
- 6 Na spacer po Trójmieście z przewodnikiem (20 opinii)
Gdańsk pozwie właścicieli "Blaszanki" do sądu
Dawna "Blaszanka" ponownie nie ma ochrony, która pojawiła się tu zaraz po zawaleniu stropu i ściany w jednym z budynków w ubiegłym roku. Właściciele terenu odpowiedzą więc za całkowity brak opieki nad budynkiem, który grozi zawaleniem, niesprzątanie obiektu mimo wezwań i unikanie kontaktu z przedstawicielami miasta oraz Straży Miejskiej. Odpowiedzą, o ile urzędnicy miejscy ustalą, kim są.
Właściciele zastosowali więc sprawdzoną i często skuteczną metodę pozbycia się niechcianego budynku z działki - rezygnowali z jego ochrony i ogrodzenia.
Na efekty nie trzeba było długo czekać. We wrześniu 2011 roku zawalił się strop pomiędzy parterem, a pierwszym piętrem, bo elementy konstrukcyjne wyciągnęli szabrujący tam od miesięcy nastolatkowie. Kilka dni później zawaliła się ściana.
W efekcie konserwator zabytków zapowiedział, że zgodzi się na wyburzenie, ale rudera nadal straszy. Nie tylko grozi katastrofą budowlaną i całkowitym zawaleniem, ale jest w niej pełno śmieci.
- Według informacji pochodzących od mieszkańców Dolnego Miasta na terenie dawnej Fabryki Opakowań Blaszanych od dłuższego czasu zalegają duże ilości śmieci - dodaje radny Gdańska, Adam Nieroda.
Potwierdziły to wizyty przeprowadzone przez patrole Straży Miejskiej. Dlatego miasto postanowiło zareagować.
- Skierujemy tę sprawę do sądu - mówi sekretarz gdańskiego magistratu Danuta Janczarek.
Urzędnicy twierdzą, że właściciele terenu unikają kontaktu z przedstawicielami magistratu, nie odbierają pism, albo na nie nie odpowiadają. Miejski referat wykroczeń wystosował już pismo do prokurenta firmy Iberdevelopment o podanie pełnych danych personalnych prezesa firmy.
Jedno dochodzenie w sprawie "Blaszanki" już trwa. Po zawaleniu się ściany jednego z budynków w listopadzie ub.r. zawiadomienie trafiło do Prokuratury Rejonowej w Gdańsku. Śledczy badają dlaczego teren i budynki nie były zabezpieczone.
Skontaktowaliśmy się z osobą, która przed kilkoma laty była związana z firmą Iberdevelopment. - Problemem jest to, że poszczególni udziałowcy tej firmy mają różną sytuację finansową. Gdy kilka lat temu odchodziłem z firmy, była ona w stanie upadłości naprawczej. Wcześniej obiekt był zabezpieczony i dozorowany, jak jest teraz - nie wiem.
Inwestycja na terenie Blaszanki miała rozpocząć się w 2008 roku, a dwa lata później zakończyć. Planowano budowę osiedla mieszkaniowego z obiektem handlowo-usługowym. Tuż nad brzegiem Opływu Motławy miały stanąć 5-piętrowe budynki z 1,2 tys. mieszkań, centrum handlowe o powierzchni 10 tys. m kw oraz dwukondygnacyjny parking. Koszt inwestycji szacowany był na 360 mln zł.
Hiszpanie byli lub są nadal właścicielami terenu przy ul. Wałowej , gdzie miały stanąć dwa wieżowce: 42- i 54-piętrowy. Z planów jak dotąd nic nie wyszło, podobnie jak z zabudową terenów Blaszanki czy fragmentu Wyspy Spichrzów.
Opinie (129) 5 zablokowanych
-
2012-02-21 20:58
paranoiczne zachowanie Miasta (1)
w sumie bez pomysłu na koncepcję w tym miejscu Miasto samo doprowadziło do tej sytuacji, a teraz się biczuje.Żałosne stanowisko. Nie inwestor tylko Miasto,a konkretnie Zarząd jest winny tej sytuacji i degradacji Dolnego Miasta idącej do unicestwienia pięknej ,a jakże nadającej się do adaptacji zatoki urbanistycznej.
- 6 0
-
2012-02-22 10:53
DAĆ MU CHLEBA
DOBRZE MÓWI!!
- 0 0
-
2012-02-21 21:40
Gdyby Budyń i jego urzędnicy zrewitalizowali Dolne Miasto to znaleźli by się inwestorzy gotowi do zagospodarowania placu po
Blaszance. Jeżeli dookoła jest tylko zaniedbana przez miasto , zdewastowana dzielnica - to inwestorzy nie mają odwagi na inwestycje w takim sasiedztwie.
- 2 1
-
2012-02-21 21:52
"ZABYTKI"
- 0 1
-
2012-02-21 22:00
Co się dziwić na tym terenie jest mnóstwo miejsca na inwestycje ale nikt nie chce ryzykować wbicia łopaty bo zaraz zjawi się SUPER KONSERWATOR i zamknie budowę na długie lata aby cegiełki pędzelkami zamiatać , paranoją są tzw zabytki które walą się pod własnym ciężarem i stanowią zagrożenie. Najlepszym przykładem jest pętla tramwajowa na Łąkowej czy Stągiewna. Gratuluję głupoty mamy miejsca w brud a taka Gdynia się dusi z braku miejsca, Panowie "KONSERWATORZY" , myślenie ma przyszłość ale jak widać niektórych to boli ....
- 2 1
-
2012-02-21 22:32
teren po byłej blaszance tak jak wszystkie tereny w centrum gdańska muszą zostać aby zarosły chaszczami i urosły drzewka tak duże żeby można było wyciąc na opał miasto ma dużo naszych pięniędzy więc jest tak a może to ozdoba centrum gdańska ciekawe
- 0 0
-
2012-02-21 23:18
Kto dopuszcza do sprzedaży terenów, na których znajdują sie objekty wpisane do rejestru zabytków. Jeśli są one pod ochroną a zamiarem jest podtrzymanie ich bytu, to taka sprzedaż oznacza szereg kłopotów dla potencjalnych inwestorów. Bez pozwolenia nie mogą oni dokonać żadnych zmian, no chyba że nabywa się je w celu dalszej odsprzedaży w niezmienionym (?) stanie. W rzeczywistości często wartość mają same grunty, natomiast budynki ( budowle ) stanowią duże obciążenie finansowe.
- 4 0
-
2012-02-22 05:00
W pogoni za pieniądzem
nasi włodarze sprzedaliby swoich rodziców. Nie ma nikogo mądrego,który sprawdzałby kto kupuje tereny miejskie ????
- 3 0
-
2012-02-22 07:50
sopot raj dla krętaczy
gdańsk raj dla "urzedników" nie wiedzących komu sprzedali ziemię
jednym słowem rewelacja
i zielona wyspa- 3 0
-
2012-02-22 09:40
ktoś chce zarobić na sprawie
i tyle w temacie
- 1 0
-
2012-02-22 10:55
dajcie nam "W. SZCZURKA" na włodarza miasta
- 0 4
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.