- 1 700 stoisk i 1 mln gości w Gdańsku (89 opinii)
- 2 Twórca Amber Gold pisze list do dziennikarzy (138 opinii)
- 3 Pierwsza maszynistka SKM w XXI wieku (181 opinii)
- 4 Sześciu poszukiwanych wpadło w dwa dni (72 opinie)
- 5 Zamkną przystanek SKM na pół roku (125 opinii)
- 6 Woda w zatoce bezpieczna. Można się kąpać (104 opinie)
Gdańszczanin zginął w Tatrach
20 lat temu cudem ocalał podczas wspinaczki na Mount Everest, choć lawina zabiła wszystkich jego kompanów. W piątek gdański himalaista Andrzej Marciniak zginął podczas wypadku w słowackich Tatrach.
Specjaliści i świadkowie są zgodni: to nie była brawura, ani błąd, tylko nieszczęśliwy wypadek. Czołowy polski himalaista odpadł od ściany na Pośredniej Grani wraz z częścią bloku skalnego, który go przygniótł. Zmarł podczas akcji ratunkowej. Miał 50 lat.
Andrzej Marciniak był uważany za jednego z najlepszych polskich himalaistów. Miał ogromne doświadczenie, 20 lat temu dosłownie otarł się o śmierć. Podczas wyprawy Trójmiejskiego Klubu Wysokogórskiego na Mount Everest w 1989 roku zginęli wszyscy jego towarzysze. Jako jedyny ocalał, lawina go oszczędziła. Niespełna 30-letni himalaista widział śmierć sześciu kolegów.
- ...zobaczyłem ruszającą się rękę..., natrafiłem na wystające buty. Wyplułem kilka zębów. Krwawiłem.... Odkopałem go spod śniegu, był jeszcze ciepły..., ...dojrzał mnie i zaczął wzywać pomocy..., ...nie dawał znaku życia..., ...podjąłem reanimację... Bez rezultatu..., jego twarz już zastygła..., ...z przekrzywioną głową nie daje znaku życia..., ...zostałem tylko z Genkiem..., ...okazało się, że tak jak go ułożyłem w nocy do snu, tak pozostał na zawsze. Zrozumiałem, że na tej białej pustyni pozostałem sam... - wspominał tragedię himalaista. Przeżył przez kilka dni czekając na pomoc na przełęczy ponad 5,5 tys. m n.p.m. - był wyczerpany, ranny i niemal nic nie widział, bo podczas próby ratowania kolegów stracił okulary.
Ale góry kochał nadal, wrócił do wspinaczki po kilku latach. Zdobył nawet dwa kolejne ośmiotysięczniki.
- 20 lat temu Bóg mu darował. To porażające, że zginął podczas prostej wspinaczki w słowackich Tatrach. Tak się często dzieje, że człowiek mobilizuje wszystkie siły w ekstremalnych warunkach, a w prostych tracimy czujność. Ogromny, ogromny żal - mówi Krzysztof Wielicki, znany himalaista, zdobywca Korony Himalajów.
Opinie (106) ponad 10 zablokowanych
-
2009-08-09 21:07
wyrazy współczucia dla najbliższych
Od przeznaczenia nie da się uciec.
- 3 0
-
2009-08-09 21:18
Ze sportów extremalnych polecam szachy.
Też nieźle wciąga i ciut bezpieczniejsze jednak.
- 2 4
-
2009-08-09 21:40
miał wybór... mógł się wspinac lub nie, znając konsekwencje...
ilu z nas nie ma takiego wyboru - wsiada rano z rodziną do samochodu i spotyka na swojej codziennej drodze pijaka za kółkiem, który po raz kolejny przemyka z rybek do domciu aby się wyspać, wytrzeźwieć a rano na kacu do roboty...
raz, pięć może dwadzieścia razy mu się uda ale 21 raz zabiera ze soba kilka instnień... zona w szoku ale tyle razy mu się udawało, sąsiedzi widzieli ale się bali bo duży łysy więc i może ryja obić jak się na policję doniesie
a sam pijak jak to pijak, wszystko ma w dupie a że nie złapali to do usranej śmierci nie złapią... a śmierć cierpliwie czeka i nikomu nie przeszkadza, ani himalaiście, ani rodzinie w kombi ani pijakowi za kółkiem... czeka bo wie że każdego z nas i tak spotka... prędzej... czy później...- 4 0
-
2009-08-09 22:09
quem dii diligunt, adolescens moritur
- 0 1
-
2009-08-09 23:21
wieki szacunek że ryzykował tylko swoim życiem
codziennie na drodze spotykam debili ryzykujacych życie swoje i innych uczestników dróg w swoich szrotowatych dwudziesto piecioletnich bmw czy zardzewiałych merolach
- 3 0
-
2009-08-09 23:55
A ilu innych Gdańszczan ginie podczas rabunków?
- 0 0
-
2009-08-10 05:38
ale to nie legalne tak sie wspinać
- 0 3
-
2009-08-10 10:12
Szkoda Andrzeja
Andrzej był niezwykle skromnym człowiekiem...
- 1 1
-
2009-08-10 10:26
PAN BOG DOBRYCH ZABIERA A ZLYM DAJE CZAS NA POPRAWE < NA ZASTANOWIENIE SIE I NAPRAWIENIE ZLA JAKIE POCZYNILI
- 1 0
-
2009-08-10 10:31
;/
WSPÓŁCZUCIA DLA RODZINY - RYZYKOWNA PASJA
NAPEWNO ZGINĄŁ Z UŚMIECHEM JEŚLI MOŻNA TAK MÓWIĆ - ZGINĄŁ W SWOJEJ PASJI - CZEGO TU WIĘCEJ OD ŻYCIA OCZEKIWAC
JEŚLI JA MIAŁBYM WYBIERAC TEZ CHCIAŁBYM ODEJŚĆ PRZY CZYMŚ CO KOCHAŁEM CO BYŁO WARTE RYZYKA- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.