- 1 Będą trzy pasy na Obwodnicy Trójmiasta? (413 opinii)
- 2 Rajska znowu deptakiem, ale tylko na chwilę (57 opinii)
- 3 Pili, zażywali narkotyki i wsiadali za kółko (73 opinie)
- 4 Spór o słowa, które padły w Dworze Artusa (394 opinie)
- 5 Bursztynowy Ołtarz z nowymi elementami (49 opinii)
- 6 Nurkowie odkryli wrak z szampanem (37 opinii)
Thomson Reuters na całym świecie zwalnia pracowników. A w Gdyni zatrudnia. I to tak dużo, że nie wystarcza mu Polaków i musi ściągać specjalistów z zagranicy. A warunek jest właściwie tylko jeden: trzeba znać dwa języki obce.
Firma redukuje kadrę m.in. w oddziałach w brytyjskim Tiverton i Nowym Jorku. - Latem przeprowadziliśmy przegląd naszych ośrodków - przyznaje Yvonne Diaz, szefowa PR w Thomson Reuters. - Na tej podstawie podjęliśmy decyzje o cięciach kosztów, redukcji etatów czy też przeniesieniu miejsc pracy do innych państw.
Władze firmy podkreślają, że restrukturyzacja związana jest przede wszystkim z zeszłoroczną fuzją - w kwietniu Agencja Reutera połączyła się z koncernem Thomson. Diaz: - Ale kryzys sprawia, że dążenie do większej wydajności staje się szczególnie ważne.
Na tych zmianach skorzystała Gdynia, gdzie mieści się centrum zarządzania danymi Thomson Reuters - firma od początku roku przyjmuje średnio 15 osób tygodniowo. To piąty taki ośrodek na świecie. Identyczne są w Pekinie w Chinach, Manili na Filipinach, Bangalore w Indiach i Bangkoku w Tajlandii - tam, gdzie koncern może oszczędzić na wynagrodzeniach. W każdym z centrów setki pracowników analizują informacje o firmach i giełdach. Zajmują się także pisaniem oprogramowania, dzięki któremu klienci - np. banki - otrzymują na bieżąco dane o każdej zmianie na rynkach finansowych.
- Wiążemy z gdyńskim biurem duże plany - mówi Jarosław Czarzasty, dyrektor gdyńskiego oddziału. - Działamy w strefie czasowej wielu naszych klientów. Już dzisiaj zajmujemy się rynkami Europy, Bliskiego Wschodu, Afryki. Od niedawna, ponieważ mamy pracowników znających język hiszpański i portugalski, także Ameryki Południowej.
Szansę na zatrudnienie ma praktycznie każdy, kto mówi po angielsku (bo nim pracownicy posługują się na co dzień) i w jeszcze jednym języku obcym. Mogą być najlepiej znane w Polsce rosyjski, francuski czy skandynawski, jak i mniej popularne - arabski, węgierski czy rumuński. Kandydaci nie muszą mieć wykształcenia ekonomicznego. To zaleta, ale pracę w Thomson Reuters może dostać absolwent psychologii czy geografii.
Ale chętnych do pracy Polaków jest mniej niż potrzebuje firma, więc ściąga analityków z zagranicy. - Cudzoziemcy stanowią 15 proc. naszej kadry. Przyjeżdżają do nas ludzie z całego świata - tłumaczy Czarzasty.
Początkujący analityk zarabia 2 tys. zł na rękę. Po roku ma szanse na dwa razy tyle.
Kiedy w czerwcu 2006 r. Reuters otwierał oddział w Trójmieście, zatrudniał 20 osób i zajmował jedno piętro w biurowcu Baltic Business Centre przy ul. Śląskiej. Wiosną ubiegłego roku liczba analityków wzrosła do 400. I już mówiło się o tym, że do 2010 r. poziom zatrudnienia sięgnie tysiąca osób. Dzisiaj biura Thomson Reuters zajmują w wieżowcu siedem pięter.
- Zatrudniamy kilkuset pracowników, a będzie ich jeszcze więcej - potwierdza Czarzasty, chociaż nie chce zdradzić konkretnych liczb.
Udało nam się ustalić, że firma BPT, budująca na terenach postoczniowych w Gdańsku nową dzielnicę, zaprojektowała dla Reutersa oddzielny biurowiec. Ma powstać za kilka lat i pomieści ponad 2 tys. osób.
Opinie (168) ponad 10 zablokowanych
-
2009-02-24 09:24
nie rozumiem -gdzie będzie budować? Gdańsk czy Gdynia?
może ktoś jest zorientowany gdzie powstanie ten osobny biurowiec dla firmy?
- 0 0
-
2009-05-20 17:00
Czy to, co się pojawia w niektórych wypowiedziach, to zawiść? Znacie bardzo dobrze 2 języki obce, właśnie te, których potrzebuje pracodawca? W takim przypadku możecie też napisać podanie, nic nie stoi temu na przeszkodzie...
- 0 0
-
2009-05-20 17:16
Zawiść?
W treści niektórych wypowiedzi pojawia się sie zwyczajna zawiść. Jeżeli znacie dwa języki, to nie ma przeszkód, żebyście sami zdobyli tak atrakcyjne zatrudnienie?
- 0 1
-
2009-08-23 03:16
TR
Opinie samych pracowników są podzielone, większość z nich ma świadomość, że jest wykorzystywana. I wcale nie są tacy dumni z tego gdzie pracują, niektórzy raczej nad tym boleją.
W Thomson Reuters nie płaci się nadgodzin tzw. "new starterom". Do nadgodzin ich nikt nie zmusza, ale sam system stworzono w taki sposób, że pracownik czuje się winny jeśli nie wykona z góry wyznaczonej mu działki pracy. I choćby stawał na głowie, to i tak po uszach oberwie.
Pochwalę TR za kuchnie i łazienki, pełna troska o pracownika.
Niestety muszę zganić firmę za klimatyzację, wielki kłopot dla wszystkich, pracownicy czują się jak w puszce, mają częste kłopoty ze zdrowiem...- 1 1
-
2010-02-21 09:35
praca
Do klopotow z klimatyzacja dodalabym: klopoty ze wzrokiem- mam ponad 25 lat, wiec moj wzrok powinien byc juz ustabilizowany, a od kiedy tam pracuje 8 h tylko okulary zmeiniac - no i problemy z kregoslupem. WIem, ze teraz wszedzie podstawa jest praca z komputerem, ale poniewaz zakres obowiazkow jest tam tak bardzo waski (ciagla, ciagle i ciagle robi si eto samo i tylko przed komputerm) i wymagania co do tego ile trzeba zrobic duze : sprzed ekranu si e nie odchodzi (jakie przerwy?).
- 1 0
-
2011-05-02 21:08
podobno ostry mobbing tam jest
podobno ostry mobbing tam jest
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.