- 1 Solorz otworzył stację wodoru w Gdańsku (144 opinie)
- 2 Bursztynowy Ołtarz z nowymi elementami (88 opinii)
- 3 Będą trzy pasy na Obwodnicy Trójmiasta? (449 opinii)
- 4 Ponad 20 tys. zł za kurs taksówką (257 opinii)
- 5 Pili, zażywali narkotyki i wsiadali za kółko (89 opinii)
- 6 Rajska znowu deptakiem, ale tylko na chwilę (70 opinii)
![](https://s-trojmiasto.pl/zdj/c/n/2/24/300x0/24020__kr.webp)
- Strach zaczyna zaglądać nam w oczy - mówi Sławomir Łubiński, dyrektor produkcji w stoczni. - Gonią nas terminy, a rąk do pracy brakuje. Jeśli nie dotrzymamy zobowiązań, spadną na nas kary finansowe.
Exodus pracowników rozpoczął się po wejściu do Unii Europejskiej. Stoczniowcy mogą przebierać w ofertach: poszukują ich inne zakłady polskie, a także niemieckie, francuskie czy skandynawskie. Największe wzięcie mają spawacze i monterzy. Wiele osób rzuciło pracę i wyjechało na Zachód, gdzie stawki są kilkakrotnie wyższe (od 5 do 8 euro za godzinę, w stoczni - 12 złotych).
Szefowie firmy twierdzą, że nie mają wyboru i sami też muszą szukać kadry za granicą - tyle że wschodnią. Dziś prezes zakładu Stanisław Woyciechowski spotka się z konsulem generalnym Ukrainy w Gdańsku, by prosić go o pomoc w nawiązaniu kontaktów z tamtejszymi przedsiębiorstwami. Stocznia oferuje Ukraińcom podobne zarobki, jak w przypadku Polaków - od tysiąca do trzech tysięcy zł miesięcznie. Do rozstrzygnięcia pozostaje kwestia mieszkań dla "ukraińskiego desantu".
Oficjalna migracja zarobkowa to nie jedyny problem: plagą wśród polskich stoczniowców są - w części wątpliwe - zwolnienia. - Czternaście procent ludzi z trzytysięcznej załogi jest na chorobowym - denerwuje się Mieczysław Szatkowski, kierownik wydziału wyposażeniowego PW 3. - A dochodzą do mnie informacje, że zamiast siedzieć w domu pracują przy remontach i na budowach na terenie miasta. Systematycznie proszę Zakład Ubezpieczeń Społecznych o weryfikację zwolnień. Nigdy niczego się nie doszukał, a zdarzają się przypadki nieobecności przez 229 dni w roku!
Tą sprawą zajmuje się za to policja. W październiku gdańska prokuratura postawiła już zarzuty stoczniowcowi i chirurgowi, który miał wystawiać mu lewe zwolnienia. Śledztwo trwa.
Wystarczą zdrowie i chęci
Gazeta: Czy naprawdę tak trudno znaleźć chętnych do pracy w Polsce?
Bogdan Oleszek, dyrektor administracyjny SG: - Niestety. Zamieszczamy oferty w prasie, proponując szkolenia i kursy, a potem zatrudnienie. Na niewiele się to zdaje. Młody pracownik szybko dowiaduje się od kolegów, gdzie może zarobić więcej i zaraz po kursie idzie na zwolnienie. Potem wraca i rozwiązuje umowę, nie zrażając się tym, że za kurs musi oddać stoczni 4 tysiące złotych, bo nie przepracował - zgodnie z umową - 36 miesięcy w zakładzie.
A gdyby ktoś jednak chciał się zatrudnić w stoczni, jakie powinien spełniać warunki?
- Trzeba być zdrowym i chętnym do pracy. Resztę bierzemy na siebie.
A może jedynym wyjściem są podwyżki?
- Cały czas staramy się szukać rozwiązań, by ludzie zarabiali więcej, m.in. nagradzając ich za dobrą pracę i obecność. Rozumiemy jednak, że musi w końcu dojść do poprawy zarobków, dlatego w najbliższych tygodniach siądziemy do negocjacji ze związkami zawodowymi.
|
|
Opinie (273) 7 zablokowanych
-
2006-01-10 19:36
Natalko
cmoknij mnie w podwozie.Prowadzę własna firme w Polsce i Portugalii.O losie co za glupia kobieta wszystkich swoja miarka mierzy.
Pracowalas w renomowanej resteuracji bez znajomosci języka,na zmywaku chyba prostaczko.- 0 0
-
2006-01-10 19:36
a anonim 123 stoczniowcow pozdrawia
Ludzie nie dajcie sie oglupiac
- 0 0
-
2006-01-10 19:37
Natlia
jak widac kulturka nie grzeszysz i prosta z ciebie kobiecina,niestety przecietna
- 0 0
-
2006-01-10 19:38
te beka hahhaha
tobie to by nawet kibla nie dali wyczyscic w bodedz hehe
- 0 0
-
2006-01-10 19:52
Jezusicku...tylko zniknęłam i poziom spadł...buuu
Podpisuję się pod autorem listu do niewiasty (jedyny godny uwagi z ostatnich).
Jak już tak sobie wszyscy za granicą popracują i zobaczą czy fajnie być pomiotłem za choćby najwyższą stawkę to welcome back!Wcześniej czy później większość ma dosyć. Bo ile lat można zostawiać rodzinę, pakować się i rozpakowywać, żegnać i witać, zarabiać i wydawać. Po paru latach człowiek głupieje- tam nie chce zostac, a w Polsce już znaleźć się nie umie. Widać wszyscy muszą tego doświadczyć, żeby zacząć szanować pracę w swojej byle jakiej, ale ojczyźnie....Tak musi być.
Oj Natalio...A teraz kim jesteś w Polsce i na jaką pracę liczysz? Z doświadczeniem w knajpie to co najwyżej restauracja włoska...:) Gdzie zamierzasz odbyć ambitniejszy etat? I co? Myślisz, że za piękny uśmiech dostaniesz 2000 na łapkę? Tylko patrzeć jak będziesz skomleć pod drzwiami pierwszej lepszej firmy o pracę za 800 PLN- byleby była. Pyskaci zawsze stoją na końcu kolejki. I taką to mam przewagę, że to ja BEZCZELNY PRACODAWCA decyduję kogo zatrudnię, a kogo nie.- 0 0
-
2006-01-10 20:11
Polska
Typowo polskie podejście do tematu. Wszyscy płaczą, że nie ma pracy, że źle się żyje itp. Jak widać praca jest, tylko chętnych nie ma! Lepiej brać zasiłek i żebrać po domach, no można jeszzce kraść... Do roboty!!
- 0 0
-
2006-01-10 20:17
Stanisławie Fiodorowiczu twój czas nastał
pozwólcie wprowadzic Stanisława Fiodorowicza z Tczewa on zrobi porządek i opanuje sytuacje
- 0 0
-
2006-01-10 20:25
Tak naprawdę to płaczą nie z braku pracy,
ale z braku chęci do pracy. Skąd te zasr..ne ambicje u ludzi, którzy nic nie umieją robić i niczego się nie nauczyli oprócz pyszczenia na wyzyskiwaczy? Co za durny naród...Dla samych dyrektorów w żadnym kraju nie ma miejsca, więc szerokiej drogi! Polacy do mioteł, tacek i pacek!
A wszystkim szczęki opadną jak emigranci wrócą i okaże się, że ich miejsca zajęli Ukraińcy i Hindusi. Powiecie, że w Unii to normalka he..?Coś Wam powiem w tajemnicy. W Unii jest piknie rozwinięty system socjalny, więc bezrobotni mogą sobie na bezrobocie pozwolić. W Polsce go nie ma i jak wrócicie to dalej go nie będzie. Ja sobie poczekam...Wtedy pozatrudniam co niektórych za 400 PLN i jeszcze będą mnie po rękach całować.Cobym nie okazała się drugim Nostradamusem, he he.- 0 0
-
2006-01-10 20:27
Moby Dick
Projektanci znają angielski, oj znają. Uczyłam ich na kursach, to z grubsza wiem.
Oni już tutaj od kilku lat pracują na dokumentacji napisanej po angielsku, poradzą sobie. Może nie mówią językiem Szekspira, ale na tyle na ile w pracy potrzebują to spokojnie się dogadają.
Powiem w ten sposób: nie tylko o płace tu chodzi, chociaż faktycznie w dużej mierze tak. Jednak z pewnością atmosfera w pracy, fakt że pracodawcy traktują ludzi jak śmieci, też ma spore znaczenie. Napisałabym więcej, ale nie chcę nikomu zaszkodzić swoimi słowami, więc zmilczę ten temat.- 0 0
-
2006-01-10 20:33
do galluxa i innych osłów
12 złotych to stawka netto a godzin mozna miec nawet 250 wiec policzcie ile kaski
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.