• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Historia jednego zdjęcia. W gabinecie wybitnego dyrektora

Jan Daniluk
1 maja 2023 (artykuł sprzed 1 roku) 
Opinie (83)
Gabinet Jana Augustyńskiego, dyrektora Gimnazjum Polskiego w Gdańsku. Ilustracja prasowa za: "Danzgier Rundfunk. Ostdeutsche Illustrierte", 17 lipca 1932, H. 29, s. VII (ze zbiorów PAN Biblioteki Gdańskiej). Gabinet Jana Augustyńskiego, dyrektora Gimnazjum Polskiego w Gdańsku. Ilustracja prasowa za: "Danzgier Rundfunk. Ostdeutsche Illustrierte", 17 lipca 1932, H. 29, s. VII (ze zbiorów PAN Biblioteki Gdańskiej).

To jedna z ciekawszych fotografii prasowych dotyczących przedwojennej Polonii gdańskiej. Do niedawna jeszcze w ogóle nieznana. To o tyle zaskakujące, bowiem przedstawia jedną z najwybitniejszych postaci polskiej inteligencji okresu Wolnego Miasta Gdańska (1920-1939).



Kim jest prezentowana postać? To Jan Augustyński (1878-1943) nauczyciel oraz dyrektor najlepszej i największej, polskiej, prywatnej szkoły w Wolnym Mieście, czyli słynnego Gimnazjum Polskiego. Na zdjęciu został uwieczniony we własnym gabinecie dyrektorskim.

Wybitny dyrektor polskiej szkoły



Jan Augustyński. Fragment ilustracji prasowej za: "Danzgier Rundfunk. Ostdeutsche Illustrierte", 17 lipca 1932, H. 29, s. VII (ze zbiorów PAN Biblioteki Gdańskiej). Jan Augustyński. Fragment ilustracji prasowej za: "Danzgier Rundfunk. Ostdeutsche Illustrierte", 17 lipca 1932, H. 29, s. VII (ze zbiorów PAN Biblioteki Gdańskiej).
Nie lubię wielkich słów, ale w odniesieniu do Augustyńskiego trudno ich uniknąć. Nie był on wprawdzie ani pierwszym, ani nawet drugim dyrektorem omawianego placówki, ale bez wątpienia to jemu należy się tytuł prawdziwego organizatora tej polskiej, średniej szkoły i osoby, która zagwarantowała wysoki poziom nauczania w jej murach, ściągając konsekwentnie wybitnych nauczycieli.

Sama szkoła została utworzona w 1922 r. pod nazwą Gimnazjum Polskiego (proszę zwrócić uwagę na oznaczenie biurka Augustyńskiego: G.P.G. to właśnie od "Gimnazjum Polskie w Gdańsku"). W 1934 r. krótko funkcjonowało pod nazwą Gimnazjum Macierzy Szkolnej w Gdańsku, od 1935 r. jako Gimnazjum im. Józefa Piłsudskiego Macierzy Szkolnej w Gdańsku.

Oznakowanie biurka Augustyńskiego. Fragment ilustracji prasowej za:  "Danzgier Rundfunk. Ostdeutsche Illustrierte", 17 lipca 1932, H. 29, s. VII (ze zbiorów PAN Biblioteki Gdańskiej). Oznakowanie biurka Augustyńskiego. Fragment ilustracji prasowej za:  "Danzgier Rundfunk. Ostdeutsche Illustrierte", 17 lipca 1932, H. 29, s. VII (ze zbiorów PAN Biblioteki Gdańskiej).
Augustyński stanął na jej czele od 1925 r. Podjął się trudnego zadania prowadzenia tej największej, polskiej placówki oświatowej w warunkach ciągłych problemów finansowych, kadrowych i nacisków politycznych (ze stron władz gdańskich).

Gdańskie i polskie szkoły w Wolnym Mieście Gdańsku Gdańskie i polskie szkoły w Wolnym Mieście Gdańsku

Życie wędrującego nauczyciela



Dopowiedzmy może kilka słów o bohaterze tytułowego zdjęcia. Augustyński studiował prawo i filologię klasyczną w Krakowie i Lwowie, w ostatnim z miast od 1905 r. pracował jako nauczyciel w gimnazjach. W latach I wojny światowej był organizatorem polskich szkół w Czechach i Salzburgu w Austrii (dla uciekinierów polskich). Po 1920 r. przeniósł się na Pomorze, gdzie działał wpierw w Nakle, a następnie w Grudziądzu.

Z tego ostatniego miasta przybył do Gdańska, z którym związał swoją działalność najdłużej, bo aż na kilkanaście lat, niemal do wybuchu II wojny światowej. Angażował się w życie Polonii. Był m. in. wiceprezesem Macierzy Szkolnej i gdańskiego oddziału Ligi Morskiej i Kolonialnej, zasiadał we władzach Związku Polaków.

Aresztowania w Gdańsku uniknął, ponieważ latem 1939 r. wyjechał na pogrzeb brata. W trakcie okupacji przebywał w Warszawie, gdzie zaangażował się w tajne nauczanie.

Zmarł w 1943 r. w skutek wylewu krwi do mózgu.



Ulica i monumentalne malowidło



UlicęMapka, przy której funkcjonowało Gimnazjum, czyli Am Weissen Turm, w 1945 r. przemianowano (nieudolnie naśladując oryginalną nazwę) na Białowiejską. Po kilku latach zwrócono uwagę, że właściwszym byłoby uhonorowanie właśnie Jana Augustyńskiego. Taką nazwą ulicy nadano między 1947 r. a 1949 r.

Nie jest to zresztą jedyne nawiązanie dziś do dawnej funkcji budynku, niezwykle ważnego dla Polonii. We wnętrzach dawnego Gimnazjum, dziś mieszczącego w sobie biura Urzędu Marszałkowskiego, od kilku lat można podziwiać pieczołowicie zrekonstruowane, monumentalne malowidło "Niebo Polskie".

  • W auli dawnego Gimnazjum Polskiej Macierzy Szkolnej znajduje się malowidło sufitowe "Niebo polskie", które odtworzono na 100-lecie obchodów odzyskania niepodległości przez Polskę w 2018 r.
  • W auli dawnego Gimnazjum Polskiej Macierzy Szkolnej znajduje się malowidło sufitowe "Niebo polskie", które odtworzono na 100-lecie obchodów odzyskania niepodległości przez Polskę w 2018 r.
  • W auli dawnego Gimnazjum Polskiej Macierzy Szkolnej znajduje się malowidło sufitowe "Niebo polskie", które odtworzono na 100-lecie obchodów odzyskania niepodległości przez Polskę w 2018 r.
  • W auli dawnego Gimnazjum Polskiej Macierzy Szkolnej znajduje się malowidło sufitowe "Niebo polskie", które odtworzono na 100-lecie obchodów odzyskania niepodległości przez Polskę w 2018 r.
  • W auli dawnego Gimnazjum Polskiej Macierzy Szkolnej znajduje się malowidło sufitowe "Niebo polskie", które odtworzono na 100-lecie obchodów odzyskania niepodległości przez Polskę w 2018 r.
  • W auli dawnego Gimnazjum Polskiej Macierzy Szkolnej znajduje się malowidło sufitowe "Niebo polskie", które odtworzono na 100-lecie obchodów odzyskania niepodległości przez Polskę w 2018 r.
  • W auli dawnego Gimnazjum Polskiej Macierzy Szkolnej znajduje się malowidło sufitowe "Niebo polskie", które odtworzono na 100-lecie obchodów odzyskania niepodległości przez Polskę w 2018 r.

"Niebo polskie" wróciło na swoje miejsce

Skąd pochodzi interesujące nas zdjęcie?



Zdjęcie Augustyńskiego przy pracy zostało opublikowane na łamach jednego z numerów niemieckojęzycznego tygodnika dla abonentów gdańskiej rozgłośni radiowej "Danziger Rundfunk. Ostdeutsche Illustrierte". Ten periodyk, regularnie wydawany od 1926 r., publikował nie tylko program rozgłośni na kolejne siedem dni, ale także garść artykułów ze świata kultury, polityki czy niekiedy nauki i gospodarki.

Okładka jednego z numerów periodyku "Danziger Rundfunk". Okładka jednego z numerów periodyku "Danziger Rundfunk".
Skąd więc wzięło się w nim zdjęcie Augustyńskiego?

Zarówno samemu pismu, jak i rozgłośni, czy szerzej - władzom ówczesnego Gdańska, przyświecał dość jasny cel - wzmocnienie, także za pomocą właśnie nowych mediów, niemieckiego charakteru miasta. To wiązało się m. in. częstokroć z przesadzoną reakcją na wszelkie przejawy (całkowicie legalnej, dodajmy dla porządku) polskiej aktywności. Spora część urzędników i dziennikarzy gdańskich alergicznie reagowała szczególnie na polskie symbole i barwy narodowe.

Godło II RP oraz herb Gdańska. Fragment ilustracji prasowej za:  "Danzgier Rundfunk. Ostdeutsche Illustrierte", 17 lipca 1932, H. 29, s. VII (ze zbiorów PAN Biblioteki Gdańskiej). Godło II RP oraz herb Gdańska. Fragment ilustracji prasowej za:  "Danzgier Rundfunk. Ostdeutsche Illustrierte", 17 lipca 1932, H. 29, s. VII (ze zbiorów PAN Biblioteki Gdańskiej).
I tu dochodzimy do prezentowanego zdjęcia. Powodem, dla którego pojawiło się ono na łamach "Danziger Rundfunk" był fakt, że widać na nim herb gdański pod polskim godłem państwowym. Sam tytuł komentarza pod zdjęciem jest też znamienny: "Czy to potrzebne? Polski bastion duchowy w niemieckim Gdańsku" (niem. Ist das nötig? Polens geistige Zwingsburg im deutschen Danzig).

Jak widać, Gimnazjum Polskie było solą w oku dla części inteligencji niemieckiej w Wolnym Mieście.

Niemiecki komentarz



Warto być może zresztą przytoczyć cały komentarz, którym opatrzono tytułowe zdjęcie, który wiele mówi o atmosferze panującej wokół tego "polskiego bastionu". Tekst w tłumaczeniu brzmi następująco:

Podróżujących [koleją] do Gdańska z Królewca przez Malbork wita tuż za linią [dawnych] umocnień "Gimnazjum Polskie". Za pomocą nacisków i szykan niemieccy kolejarze są zmuszeni własne dzieci, które często nie znają ani słowa po polsku, posyłać do tej szkoły. Do tej pory udawało się Wolnemu Miastu nie uznawać świadectwa maturalnych uzyskanych w tej szkole.

"Polski bastion"



Pocztówka prezentująca gmach Gimnazjum Polskiego od strony południowej, jeszcze przed rozbudową, 1934 r. W tle widać kościół Zbawiciela na Zaroślaku. Ze zbiorów Pomorskiej Biblioteki Pedagogicznej. Pocztówka prezentująca gmach Gimnazjum Polskiego od strony południowej, jeszcze przed rozbudową, 1934 r. W tle widać kościół Zbawiciela na Zaroślaku. Ze zbiorów Pomorskiej Biblioteki Pedagogicznej.
W tym miejscu należy się kilka słów wyjaśnienia. Faktycznie, okazały gmach Gimnazjum Polskiego niejako "witał" wjeżdżających koleją od strony południowej do Gdańska. Trasa linii kolejowej - podobnie jak dziś - przebiega niemal w bezpośrednim sąsiedztwie budynku.

Sam gmach, to też warto wyjaśnić, pierwotnie zostało oddany do użytku wiosną 1914 r. jako koszary dla jednego z oddziałów miejscowego garnizonu. Po utworzeniu Wolnego Miasta Gdańska, w ramach podziału mienia popruskiego nieruchomość została przekazana stronie polskiej.

Dokładna mapa Gdańska, Gdyni i Sopotu z pierwszej połowy XX w.



W 1922 r. - jak wspomniano - urządzono w niej Gimnazjum Polskie. W 1935 r. przystąpiono do modernizacji i rozbudowy szkoły. Stan surowy inwestycji zamknięto w 1937 r., do 1938 r. wyposażono i dokończono większość pomieszczeń, choć prace wykończeniowe trwały jeszcze praktycznie do wybuchu II wojny światowej.

Co do świadectw - tych faktycznie początkowo administracja gdańska nie chciała uznać. Coś, czego nie dopowiedziano w komentarzu: nie uznano ich za równoważne świadectwom innych szkół gdańskich, ale potraktowano identycznie, jak świadectwa maturalne uzyskiwane w polskich szkoła na terenie II RP.

Dodajmy, że dwa lata po ukazaniu się artykułu, w 1934 r., odbył się pierwszy egzamin maturalny w Gimnazjum Akademickim pod nadzorem władz szkolnych Wolnego Miasta. Innymi słowy, ostatecznie Senat gdański uznał istnienie tej szkoły i jej maturzystów.

Ponadczasowe hasła



Coś, co mnie osobiście szczególnie urzekło w prezentowanym zdjęciu, to ponadczasowe hasła, które Augustyński najwyraźniej kazał sobie powiesić w eksponowanym miejscu, tuż obok godła i herbu.

Jedno z haseł wiszące na ścianie w gabinecie dyrektora Augustyńskiego. Fragment ilustracji prasowej za:  "Danzgier Rundfunk. Ostdeutsche Illustrierte", 17 lipca 1932, H. 29, s. VII (ze zbiorów PAN Biblioteki Gdańskiej). Jedno z haseł wiszące na ścianie w gabinecie dyrektora Augustyńskiego. Fragment ilustracji prasowej za:  "Danzgier Rundfunk. Ostdeutsche Illustrierte", 17 lipca 1932, H. 29, s. VII (ze zbiorów PAN Biblioteki Gdańskiej).
Proszę na nie zwrócić uwagę. "Sprawy załatwiaj jak najprędzej!" oraz "Nie zabieraj czasu pracującemu!".

Jedno z haseł wiszące na ścianie w gabinecie dyrektora Augustyńskiego. Fragment ilustracji prasowej za:  "Danzgier Rundfunk. Ostdeutsche Illustrierte", 17 lipca 1932, H. 29, s. VII (ze zbiorów PAN Biblioteki Gdańskiej). Jedno z haseł wiszące na ścianie w gabinecie dyrektora Augustyńskiego. Fragment ilustracji prasowej za:  "Danzgier Rundfunk. Ostdeutsche Illustrierte", 17 lipca 1932, H. 29, s. VII (ze zbiorów PAN Biblioteki Gdańskiej).

Czy nie są one nadal aktualne? Trudno przecież nie zgodzić się z wybitnym dyrektorem Augustyńskim...

O autorze

autor

Jan Daniluk

- doktor historii, adiunkt na Wydziale Historycznym UG, badacz historii Gdańska w XIX i XX w., oraz historii powszechnej (1890-1945).

Opinie (83) ponad 10 zablokowanych

  • W latch 1962/67 byłem studentem Conradinum i dobrze pamietam ze... (2)

    ...trzy najlepsze szkoły techniczne (technika) w Gdańsku to oprócz mojej były Technikum Łączności i Technikum Mechaniczno Elektryczne na ulicy właśnie Augustyńskiego. Jako 14 latek po podstawowce miałem dylemat którą z tych szkoł wybrać. Ostatecznie zdecydowałem sie na Conradinum ponieważ interesowały mnie wielkie jednostki oceaniczne. Ale obydwa pozostałe obiekty kształcenia zawodowego także stanowiły dume Trójmieszczan. Nie wiem dlaczego autor pominął te historie o TME.

    • 14 1

    • studentem? raczej uczniem i potem maturzysta i absolwentem technikum po zlozeniu egzaminu zawodowego

      Sam konczylem te szkole. Praktyki w Stoczni Polnocnej

      • 1 1

    • student

      w tym czasie w Conradinum byli uczniowie nie studenci, autor pominął TME bo pisze o innych czasach, przedwojennych, a TME to od 1959 a wcześnij GTZN (Gdańskie Techniczne Zakłady Naukowe) potem TPO (Technikum Przemysłu Okrętowego) potem TME potem CKUME potem urzędy

      • 0 0

  • Wybitny Dyrektor

    To był Wako, Wacław Rędziak w SP 33 na Oksywiu (Oxo hoved)

    • 0 4

  • Brak wątku ckumie (2)

    Wiele lat było tam centrum kształcenia mechaników i elektryków-technikum mechaniczno elektryczne

    • 22 0

    • nie ma chętnych do przyznania się do tej klęski

      Jaką jest zaoranie tak dobrej instytucji edukacyjnej.
      Jak upadek branży morskiej uzasadnia los "Conradinum", tak rozkwit branży energoelektrycznej (budowlanej) ma się nijak do likwidacji TME... Nawet TŁ nie ma takiego brania jak elektrycy i przetrwało dzięki sentymentom ludzi, którzy z niego wyszli i zrobili kariery.
      Nawet gdańska "Energa", która teraz szuka wykonawców nie zadbała o "narybek"...

      • 10 0

    • to tylko interesuje małolatów

      • 0 0

  • (1)

    Proponuję artykuły o innych zasłużonych Polakach w Wolnym Mieście Gdańsk.

    • 7 0

    • A ja proponuje aby trojmiasto skupilo sie na 1000

      Letnich czasacj jaki gdansk ma przed soba w Polsce niz grzebac w epizodzie niemieckim pelnym zezwierzecenia i nazizmu. Dajmu niemcom sie zrechabilitowac a nie coagle im przypominac ze, byli mordercami.

      • 0 2

  • teraźniejszość

    niestety, patrząc z "góry" na to co się dzieje wokół dawnej szkoły p. Augustyński zapewne przewraca się w grobie

    • 5 1

  • Dziękuję bardzo za ten interesujący artykuł,
    I czekam na kolejne.

    • 2 0

  • Politechnika Oruńska (1)

    Tak nazywano tę Szkołę w czasach powojennej świetności. Najpierw był GTZAN, później TME, a następnie CKUMiE. Jedyna szkoła, w której w stanie wojennym wisiały krzyże, Godło Polski z orłem w koronie oraz portrety J. Piłsudskiego. Do dzisiaj mam w kolekcji antykomunistyczne wiersze i karykatury, które wisiały w gablotach na korytarzach. Zmarły kilka lat temu dyrektor Tadeusz Makuch był działaczem AK, o czym dowiedziałem się dopiero z nekrologu. Szkoły nie zniszczył ani hitleryzm, ani stalinizm lecz udało się to niestety solidaruchom :-\

    • 6 0

    • fakty

      najpierw GTZN potem TPO potem tme potem ckume

      • 0 0

  • Niemcy to dopiero mają na koncie tysięce "nieudolnych naśladowań" nazw słowiańskich czy polskich. Chociebuż jako Cottbus, (6)

    Lipsk jako Leipzig, Szczecin jako Stettin itp. itd. Fachowiec by przygotował listę ze 100 ichnich podróbek budzących tylko śmiech i politowanie. A polskie nazwiska to już w ogóle, twory typu Gschlogolla itp

    • 6 3

    • Politowanie to budzą nazwy nadawane niemieckim miastom i miasteczkom na ziemiach odzyskanych.

      • 1 5

    • Śmiech i politowanie wzbudzają potomkowie repatriantów, umiejących czytać i pisać dopiero od 1945. (1)

      • 5 1

      • Mój dziadek był "patriantem", a maturę zdał w 1914

        • 0 0

    • jezyk polski był pierwszym językiem na swiecie. Zobaczcie stronę : pierwszyjezyk.pl

      • 1 1

    • Oczywista oczywistość

      Niewiedza budzi politowanie.

      • 0 1

    • Taaak, szczególnie Stettin...

      • 0 0

  • Czytam tytuł, wszystko się zgadza, to o mnie

    Wchodzę w artykuł i tu spotyka mnie rozczarowanie, znów dział PR dał niewłaściwe zdjęcie.

    • 1 1

  • "Wybitny dyrektor" jak Archilles czy Hektor

    A kto sekowal Stanislawe Przybyszewska, chociaz jej ojciec mocno finansowqo wspieral utworzenie gimnazjum: Kto nie pozwolil jej pracowac jako nauczycielce, francuzkiego, choc perfekcyjnie znala ten jezyk a slawny ojciec wyslal ja tam specjalnie po to, zeby szkola, ktora finansowal dala jego corce prace? Brak papierka uczycielskiego? Nie takie rzeczy sie przeskakiwalo. Wreszcie dlaczego mieszkala w zagrzybionym baraku na szkolnym boisku wytykana przez dzieciarnie z sekty i kwinty o czym nawet wspomina Brunon Zwarra. A na koniec ucieczka z Placowki przed wrzesniem 39 roku z wykorzystaniem telegramu o falszywym zgonie brata. Sa gady, ktore umieja sie ustawic i za sanacji, za okupacji i sa za pan brat z komuna. Niezniszczalni- ale czy byli patriotami. Jesli tak to kupie sobie psa i nazwe go Patriota.

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane