- 1 Strzały z wiatrówki na Siedlcach (33 opinie)
- 2 Duże zmiany czekają gdyńską marinę (127 opinii)
- 3 Zamkną przystanek SKM na pół roku (114 opinii)
- 4 Jadowite pająki w porcie w Gdańsku (30 opinii)
- 5 Koniec pożaru. Akcja trwała 93 godziny (74 opinie)
- 6 Foki korzystają z promieni słonecznych (59 opinii)
Jest praca, ale pracowników brak
![](https://s-trojmiasto.pl/zdj/c/n/2/24/300x0/24495__kr.webp)
W ciągu czterech miesięcy tego roku w Powiatowym Urzędzie Pracy w Gdańsku pojawiło się ponad 2,5 tys. ofert pracy z Gdańska. W tym samym czasie gdańskie firmy zatrudniły sporo mniej, bo "tylko" nieco ponad 950 osób. O czym to świadczy? - Z jednej strony o tym, że sytuacja na rynku pracy wyraźnie się poprawia, a z drugiej, że na rynku brakuje poszukiwanych specjalistów - twierdzi Roland Budnik, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Gdańsku. Nie trzeba dodawać, że "poszukwani specjaliści" zniknęli z rynku pracy po emigracji zarobkowej za granicę. W ciągu pierwszego kwartału tego roku zagraniczne firmy oficjanie poszukiwały w naszym regionie 254 osób, w tym min. z branży stoczniowej, budowlanej, gastronomicznej i medycznej.
Czołówka firm najchętniej zatrudniających w tym roku jest związana z drogownictwem i przemysłem okrętowym. Najwięcej, bo 267 osób zatrudniła Skanska na budowie autostrady A1, niewiele mniej osób przyjęła Stocznia Gdańska (236) oraz Stocznie Północna i Remontowa (po ok. 110 pracowników). - Stocznie deklarują, że są w stanie przyjąć dowolną ilość wykwalifikowanych robotników, przede wszystkim spawaczy. Niestety, nie mogą się ich doprosić. Podobna sytuacja zaczyna mieć miejsce w budownictwie i gastronomii - dodaje Roland Budnik.
Choć sytuacja, w której firmy nie mogą znaleźć odpowiednich pracowników na pewno nie jest dobra, ogólna koniunktura na rynku pracy jest coraz lepsza. Stopa bezrobocia w mieście spadła co prawda nieznacznie z 9,2 na koniec marca do 8,8 proc. na koniec kwietnia, ale jest to wynik nie notowany nad Motławą od 8 lat! Inna sprawa, ze do poziomu 2,1 proc, z połowy lat 90. jeszcze nam daleko. Bez pracy wciąż pozostaje ok. 17 tys. gdańszczan.
Już jutro, czyli w najbliższy czwartek, 18 maja, w Hali Olivii zaczną się targi pracy, na których co najmniej 120 pracodawców będzie oferowało ok. 2,1 tys. miejsc pracy. Wśród poszukujących pracowników obok zwykłych firm znajdą się m.in. służby mundurowe, takie jak Policja, Straż Graniczna, czy Straż Pożarna. W podwójnej roli: oferującego, oraz szukającego pracy znajduje się Wojewódzki Sztab Wojskowy w Gdańsku, który pomaga Powiatowemu Urzędowi Pracy w finansowaniu targów. - Z jednej strony szukamy chętnych do pracy w wojsku, m.in. na takich stanowiskach jak kierowca, z drugiej zaś chcemy pomóc się przekwalifikować i znaleźć pracę naszym żołnierzom zawodowym, którzy tracą pracę w wyniku reorganizacji armii. - tłumaczy pułkownik Piotr Kaszuba, szef Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego.
|
Opinie (202) ponad 20 zablokowanych
-
2006-05-17 12:02
Zef
ale ja właśnie uważam, że praca za takie pieniądze uwłaczałaby mojej godności - z tym, że jestem w stanie przełknąć 2-3 miesiące bez godności, jeśli mogłabym się potem katapultować.
Za te pieniądze jednak pracodawca nie mógłby oczekiwać mojej lojalności i gwarancji, że nie odejdę.- 0 0
-
2006-05-17 12:04
żeby zmusić do jakiegokolwiek działania PUP trzeba być po prostu namolnym. my sister absolwentka PG inżynierii środowiska zarejstrowała się w PUP głównie po to, żeby mieć ubezpieczenie. w tym czasie szukała pracy, ale generalnie dziewczyn w tym zawodzie nie chcieli. jako, że młoda całe studia pracowała równocześnie na umowę zlecenie w biurze rachunkowym, miała doświadczenie, to zażadała od PUP, żeby wysłali ją do jakiejś firmy na płatny "staż", bo przysługiwał jej jako absolwentce. usłyszała, że nie wyślą jej na staż do księgowości czy rachunkowości, bo ma inne wykształcenie. ale młoda była wyjątkowo namolna, w końcu pani urzędniczka uległa, wysłała ją na staż do pewnej firmy do księgowości, gdzie sprawdziła się, firma skróciła jej staż, zatrudniła ją na stałe. w chwili obecnej sister jest tam główną księgową, w m/czasie zrobiła studia podyplomowe w odpowiednim kierunku. a pracuje tam dopiero kilka lat.
generalnie wszystkim absolwentom przez rok przysługuje płątny staż czy bezpłatne szkolenia, ale trzeba samemu za tym chodzić, a nie liczyć, że pani urzędniczka znajdzie rewelacyjną pracę. i jak widać to guzik prawda, że jak ktos jest z wykształcenia specjalistą od wodociągów i kanalizy - jak my sister po PG - to nie moze dostac stażu w innej dziedzinie.
ps. wprawdzie sister mówiła, że w PUP to na jej widok to prawie urzędnicy uciekali, ale namolność i upierdliwość na coś sie przydały, hehe. wreszcie urzędniki musiały coś zrobic.- 0 0
-
2006-05-17 12:04
plan B - w londynie myć kufle
pewnie całe życie, bo w miedzyczasie na polski rynek pracy trafią miliony chińczyków mówiących perfect po angielsku
i kupa:-)
stoję za bufetem
taką rolę w życiu mam
no odezwij się
zamów głupie dwieście gram...- 0 0
-
2006-05-17 12:08
Marek
Przeciwnie, wciąż się zastanawiam. Sęk w tym, że w Polsce zarabiam znośnie. W Anglii musiałabym wystartować od zera, wiadomo że ciężko jest się zdecydować na rzucenie wszystkiego jeśli nie ma się źle w PL.
Natomiast jeśli mi się - nie daj Boże - pogorszy, to w 2 dni jestem spakowana i gotowa do wylotu.- 0 0
-
2006-05-17 12:10
i mogłabyś tak narzeczonego w dwa dni puścić w trąbę?
podła:-)- 0 0
-
2006-05-17 12:16
a dojazdy do pracy
komunikacją miejską jak sie za bilet miesieczny zapłaci to mniej zostaje :(
- 0 0
-
2006-05-17 12:20
ZEF,
Tak, racja, bo teraz jest taka polityka, że się pracownika zatrudnia za 1000 Pln i daje mu tyle pracy żeby nie miał czasu szukać innej, strasząc go że jak np nie zrobi czegoś na wczoraj to się go zwolni. Widzę u siebie w pracy że tacy pomniejsi szefowie dowartościowują się wynajdując przez ostatnią godzinę pracy same najpilniejsze sprawy do załatwienia na już - i zlecają je pracownikom najlepiej po zauważeniu pierwszych oznak że ci się zabierają do domu. A jak nie zdążą zrobić to jest komentarz że sobie niby nie radzą z wykonywaniem obowiązków.
- 0 0
-
2006-05-17 12:20
gallux
to jest właśnie polaczkowe myślenie, że w Londynie można tylko kufle myć. Po pierwsze, Anglia to nie tylko Londyn. Po drugie, okazuje się, że wykazawszy nieco inicjatywy można tam załapać całkiem fajną robotę, wcale nie przy myciu kufli za najniższą stawkę. Oczywiście jeśli się zna język i chce pracować, a do tego nie wpadnie w dołujące polaczkowe klimaty, zazdrość, podjudzanie i siedzenie na tyłku, tylko się chodzi wokół własnych spraw.
Przypadkiem wiem o czym mówię, bliska mi osoba wyjechała na początku marca. W 2 tygodnie miała pracę lepszą niż osoby, które siedziały tam już od roku, szkolenie, dobre pieniądze. Okazuje się, że można.
A co do mycia kufli, to księżniczką nie jestem i wolałabym myć kufle za przyzwoite pieniądze i przy normalnym podejściu szefa do ludzi, niż tyrać w Polsce za grosze i być traktowana jak śmieć.
Pożyjemy, zobaczymy, na razie jest dobrze i oby tak dalej, ale w życiu bywa różnie i może kufle też będzie trzeba myć. Ważne, żeby nie siedzieć i nie czekać na mannę z nieba.- 0 0
-
2006-05-17 12:22
g
Narzeczony ma akurat taki zawód, że w Anglii prędzej znalazłby robotę niż ja, angielski też zna perfekt, więc nie ma problemu, jechałby ze mną.
- 0 0
-
2006-05-17 12:30
spawacze
kto takich bzdur naopowiadał jaka stocznia przyjmuje chyba że wietnamczyków
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.