Terminal do przeładunku gazu ziemnego powstanie w Gdańsku, a nie Świnoujściu. O lokalizacji gazoportu, który uniezależni Polskę od dostaw z Rosji, poinformował premier
Jarosław Kaczyński.
Kaczyński tuż przed swoim urlopem zorganizował konferencję prasową. Wyliczał najważniejsze zadania dla każdego z resortów. Wśród priorytetów dla Ministerstwa Gospodarki była - jak powtarzano w mediach - "budowa gazoportu w okolicach Gdyni".
- To chyba jakaś pomyłka! Może dlatego, że premier mówił bez kartki? - zastanawia się jeden z menedżerów gdańskiego portu.
Wypowiedź premiera spowodowała zamieszanie, bo do tej pory wymieniano dwie lokalizacje: w Świnoujściu i Gdańsku. Oba miasta od miesięcy biją się o tę inwestycję. Chodzi oczywiście o pieniądze. Terminal gwarantuje: minimum 300-400 mln euro wydanych w regionie przez operatora gazoportu (kto nim będzie, rozstrzygną przetargi), setki miejsc pracy przy trwającej trzy lata budowie, a później - stałe źródło dochodów dla portu.
Okazuje się jednak, że Kaczyński się nie pomylił. Dokładnie odsłuchując taśmę z jego wystąpienia, można usłyszeć:
"Jest także sprawa (...) wielkiego magazynu gazowego niedaleko Gdyni. I stąd tam będzie naftoport, w tej części wybrzeża, bo o to był spór. Przepraszam, gazoport, naftoport już mamy" - poprawiał się premier.
"Magazyn gazowy" to zbiorniki, które mają powstać w znajdujących się 1000 metrów pod ziemią złożach soli w Kosakowie. Znakomite warunki geologiczne do wydrążenia takich magazynów były argumentem za stworzeniem terminalu właśnie w pobliskim porcie w Gdańsku. Naszymi atutami są dodatkowo: lepsza sytuacja hydrograficzna (w Świnoujściu konieczne są kosztowne pogłębienia toru wodnego) i możliwość łatwego połączenia z siecią ogólnopolskich gazociągów.
Choć premier jasno określił swoje stanowisko, Przedsiębiorstwo Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (ta kontrolowana przez państwo spółka odpowiada za budowę gazoportu) milczy.
- Działające na nasze zlecenie konsorcjum firm doradczych jeszcze pracuje nad biznesplanem terminalu. Wstępny raport będzie gotowy w ciągu miesiąca - mówi
Małgorzata Polkowska z PGNiG.
Deklaracja Kaczyńskiego to cios dla
Rafała Wiecheckiego, ministra gospodarki morskiej i szczecińskiego posła LPR, który promował Świnoujście.
- Minister nie ukrywał, że względy polityczne, troska o zachowanie integralności Ziem Zachodnich z Polską wskazują na tamten port. Podkreślał jednak, że ostatecznie zdecydują racje państwowe - tłumaczy
Marian Szołucha, rzecznik Wiecheckiego.
Wojciech Sobecki, rzecznik portu w Świnoujściu:
- Nie poddajemy się. Wciąż uważamy, że najlepszym miejscem dla gazoportu jest nasz region. Czekamy na oficjalną decyzję PGNiG.Jeden z parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości z Pomorza nie ma jednak wątpliwości:
- Premier nie mówiłby o gazoporcie, gdyby w praktyce ta decyzja nie zapadła. Inwestycja w Gdańsku jest po prostu tańsza i korzystniejsza.
Dyskusja o gazoporcie zaczęła się siedem miesięcy temu, gdy Rosjanie przykręcili kurek z gazem Ukrainie. W efekcie spadło ciśnienie także w polskich gazociągach, a nasi politycy zapowiedzieli, że trzeba znaleźć nowe źródło dostaw surowca.Gdański terminal może być gotowy już w 2010 roku
|
Andrzej Kasprzak, Prezes Zarządu Morskiego Portu Gdańsk Słowa premiera o lokalizacji gazoportu nad Zatoką Gdańską świadczą o zwycięstwie podejścia opartego na ekonomii nad podejściem opartym na polityce. Jedyne obawy, które mieliśmy w trakcie dyskusji o wyborze miejsca na budowę terminalu, związane były z ewentualnym wpływem czynników niemerytorycznych. Stanowisko Jarosława Kaczyńskiego najwyraźniej pokazuje, że udało się tego uniknąć i z tego powodu jesteśmy bardzo zadowoleni. |
|