- 1 Ubywa mieszkańców i rozwodów (243 opinie)
- 2 Niespokojna noc na gdańskich drogach (158 opinii)
- 3 Do 5 tys. zł dotacji na rower elektryczny (324 opinie)
- 4 Od środy ruch wahadłowy na ul. Puckiej (15 opinii)
- 5 Reklamy wideo na przystankach w Gdyni (66 opinii)
- 6 Rowerzyści: nie dzwońcie na pieszych (868 opinii)
6 tys. 200 m kw. gruntu w reprezentacyjnej części Gdyni, między skwerem Kościuszki a basenem jachtowym, należy częściowo do gminy, a częściowo jest w wieczystej dzierżawie Polskiego Związku Żeglarskiego. Firma Holiday Park wydzierżawiła ten teren w 1997 r. Na długie lata rozgościło się tu wesołe miasteczko - karuzele, strzelnice, gabinet strachu itp. Władze Gdyni postawiły jednak na rozwój żeglarstwa. Rozbudowywana jest marina i zdaniem władz miasta właśnie w miejscu, gdzie dotąd stały karuzele, blisko basenu jachtowego, bardzo przydałby się hotel. Miasto w grudniu 2003 r. wypowiedziało umowę dzierżawy - od maja 2004 r. Wiosną były kolejne uzgodnienia dotyczące opuszczenia terenu, a karuzele niezmiennie kręciły się dalej. Sprawa trafiła do sądu.
Tuż przed tzw. długim weekendem sprawa znalazła swój finał w postaci ugody sądowej.
- Dzisiaj nastąpi przekazanie 75 proc. z części gruntu należącego do miasta - mówi Joanna Grajter, rzecznik gdyńskiego magistratu. - Pozostałe 25 proc. gruntu, na którym jest infrastruktura, zostanie przekazana do 30 grudnia. Do tego czasu gminna część Holiday Parku ma być ostatecznie sprzątnięta.
Nistety, ze względu na wolne dni nie udało się ustalić, jak się mają sprawy części gruntu, którą zarządza Polski Związek Żeglarski, ale logiczne jest, że oddanie terenu na którym znajdują się wszelkie instalacje (gaz, prąd) czyli wspomniane 25 proc. gruntu gminnego, oznacza ostateczny kres Holiday Parku. Co dalej?
- Rada Miasta podejmie decyzję na temat przyszłości tego gruntu, ale prawdopodobnie zostanie sprzedany pod budowę hotelu - wyjaśnia Joanna Grajter.
Według wstępnych koncepcji ma tu stanąć hotel "dla każdego", czyli zarówno wyższej klasy dla zamożniejszych klientów o wyższych wymaganiach, jak i klasy turystycznej dla klientów o wymaganiach skromniejszych. Jednak to wszystko na razie sfera planów. Najpierw trzeba teren faktycznie odzyskać, posprzątać, rozpisać konkurs na projekt i znaleźć solidnego inwestora, czyli nowego hotelu możemy się spodziewać w perspektywie kilku lat.
Opinie (34)
-
2004-11-15 14:50
Cos na rzeczy byc moze. Ciekawe co tam bedzie w okresie miedzy
"w perspektywie kilku lat" a dniem po rozebraniu tego gdynskiego cudu?
Jak znam zycie w tym miejscu stana konkurencyjne do istniejacych juz
knajpki a sprawa budowy hotelu ciagnac sie bedzie latami. Hmmm, moze
to i spiskowa teoria ale ktos tu mogl rzeczywiscie paluszki maczac aby
tam sie zainstalowac. Tak czy inaczej juz widze tlumek inwestorow
dopytujacych sie w magistracie o ten plac.- 0 0
-
2004-11-15 15:49
I bardzo dobrze F., gdyby stanęły ładne knajpki a nie hotel. W knajpce możemy się umówić na kawę a hotel po co, skoro mieszkamy w 3mieście? ;)
- 0 0
-
2004-11-15 16:07
uff, dobrze
że zlikwidują to miasteczko... miałam przykrość przefrunać sie z moim dzieckiem samolotem.... widziałam śmierć... w sumie to taki mały survival, chłe, chłe...
- 0 0
-
2004-11-15 16:16
Wesołe miasteczko - raczej smutna wioseczka. W prawdziwym parku rozrywki to byłem tylko jeden jedyny raz w swoim życiu. Była to Phantasialand w Niemczech i nigdy tego nie zapomnę.
- 0 0
-
2004-11-15 16:28
Nika, ten hotel to pol biedy, niech sobie staje, z pewnoscia bedzie
lepszy od tego jarmarcznego badziewia, ktore tam mozna zobaczyc.
Ja sie po prostu zastanawiam co w okresie zanim decyzje o jego
budowie zapadna tam stanie. Absolutnie nie jestem przeciwnikiem
stawiania knajpek, czy innych tego typu przybytkow, cos jednak mi nie gra
skoro pisze sie o jakiejs mglistej przyszlosci tego miejsca a nic nie slychac
o jego dniu jutrzejszym. "Najpierw trzeba teren faktycznie odzyskać,
posprzątać, rozpisać konkurs na projekt" - nikt mi nie powie, ze miasto nie ma
juz pomyslu co z tym terenem zrobic. A zdziwimy sie jeszcze bardziej
jak po cichutku rozpoczna sie tam budowy w przyszlym roku.
P.S: A hotel moze przydac sie chocby tym, ktorzy po spotkaniu w
knajpce zechca z osoba z ktora tam byli, troszke hmm.. poleniuchowac
a niekoniecznie maja ku temu warunki we wlasnym domu (rodzice, zona,
dzieci, pies, kot, papuga, zolw) :)- 0 0
-
2004-11-15 17:05
no wlasnie F.:) hotel powinien stanac tam takze,
grzeda sie pod nami polamala i moj kogutek jest k.o.
hihihi
zarty zartami, mialam w sobote niesamowite szczescie.
mam dobrego aniola stroza.
jechalam wieczorkiem kolo 19 do syna bylej szkoly,
aby pomoc spolecznie przy organizacji szkolnego festynu.
wczesniej mzylo i wieczorkiem przymarzlo.
na ostrym zakrecie wyrzucilo mlodego czlowieka
prosto na moje auto.
uderzyl mnie w przedni zderzak z boku i go naderwal.
moim autem zakrecilo i zarzucilo na pobocze,
po czym walnelam ta uderzona strona w murowany plotek zakonczony metalowymi pretami.
auto sie zatrzymalo,
czesc plotka wyleciala w powietrze i jak klocki domino zlozyla sie do tylu na ziemie.
ja doznalam szoku i sie cala trzeslam,
a moje nogi trzesly sie jeszcze bardzo dlugo.
wyszlam bez szwanku, ale mialam zapiete pasy.- 0 0
-
2004-11-15 17:54
No to mialas duzo szczescia. Jesli juz jestesmy w temacie hmm.. wypadkowym
to i ja mam dykteryjke. W odleglych czasach bylem wlascicielem motocykla.
Kiedys wpadlem w poslizg, przewrocilem sie i tak sobie jadac na boku
wpatrywalem sie w przod auta, ktore nadciagalo z przeciwka. Szczerze
mowiac, malo w gatki ze strachu nie narobilem (nie mow tego nikomu:) )
Coz, jak widac historia skonczyla sie dla mnie szczesliwie ale tego zderzaka,
ktory zatrzymal sie kilka centymetrow od mej twarzy nie zapomne. Uch,
to bylo naprawde cos. Najwieksza glupota wykazalem sie natomiast w czasie
pewnej imprezy na gdynskim Pogorzu (tez wieki temu), kolo czwartej nad
ranem ktos rzucil pomysl zeby pojechac do Rewy i zrobic kapi kapi. Oczywiscie
niewiele mi trzeba bylo abym sie zgodzil prowadzic "samochod". Jezu, jak ta
jazda wygladala to tylko Ty wiesz:), nie dosc, ze to byl wartburg z biegami w
kierownicy (smieszny plastykowy patyczak) to jeszcze ta bomba. Cud, ze
wszyscy cali i zdrowi z tej wycieczki wrocili.- 0 0
-
2004-11-15 18:08
F. ale już chyba nie jeździsz po alkoholu???!!!!
Była... będziesz płaciła za ten płotek?- 0 0
-
2004-11-15 18:08
hłe, hłe, szczęściarze - gratuluję
tego przede wszystkim, że cali i zdrowi możecie dziś poklikać sobie....
Też znam ten "stan", gdy pokonuje się rekordy świata w biegu myśli. Ładnych parę lat temu, naprzeciwko dworca PKP walnął mnie jakiś hmmmmm(?), a ponieważ był "normalny", a ja jechałam Maluchem, to i wpadłam w taniec "na lewo most...na prawo most..". A dokładnie, to na lewo torowisko tramwajowe, a na prawo sznur aut. On chciał zmienić pas i nie zauważył mnie. Uffff, emocje były. Opanowałam auto pod Żakiem, na światłach już stałam spokojnie, a ten cwaniaczek oczywiście zniknął.- 0 0
-
2004-11-15 18:10
F.:) to Ty takze jestes bardzo dobrze pilnowany:)
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.