- 1 Nocny hałas z lotniska. Cena za rozwój? (230 opinii)
- 2 Okupacyjne losy jednego z symboli Gdyni (58 opinii)
- 3 Historia 200-letniej gdańskiej wyspy (67 opinii)
- 4 Jarmark: zobacz jego pierwszy dzień (126 opinii)
- 5 Kto obawia się tramwaju przez Klonową? (411 opinii)
- 6 Trójmiejskie mola, których już nie ma (109 opinii)
Kiedy ratownik nie zdąży...
Przypadek pierwszy. Grupka przyjaciół kąpie się na Stogach. Jest słoneczna niedziela, 2006 rok, 2 lipca, godz. 17. Kuba oddala się od brzegu, wypływa na wody niestrzeżone. W pewnym momencie zachłystuje się wodą i zaczyna tonąć. Koledzy wzywają ratownika - za późno. Według badań organizm ludzki jest w stanie wytrzymać pod wodą trzy minuty, Kubę wyłowiono po dziesięciu. Miał 24 lata i prawdopodobnie był pijany.
Częstą przyczyną utonięć jest alkohol. Pijana osoba może zginąć nawet na płytkich wodach. Wystarczy, że się przewróci i zabraknie jej sił, by wstać.
Przypadek drugi. Mijają dwa tygodnie. Jest piątek, 16 lipca. W okolicach Rezerwatu Ptasi Raj policja znajduje na plaży porzucony samochód i ubrania. Po czterech dniach poszukiwań odnajduje ciała - kobiety i mężczyzny. Byli małżeństwem i właśnie skończyli 27 lat.
Sobieszewo i Górki Zachodnie, to miejsca, w których występują bardzo zdradliwe prądy wsteczne oraz tzw. wilcze doły. Tutaj najczęściej dochodzi do podtopień. Tzw. niedzielni pływacy, czy turyści z głębi kraju, często nie potrafią pływać w morzu, nie znają jego mechanizmów i nie wiedzą, jak prawidłowo oddychać.
- Wystarczy, że nam fala pluśnie w twarz, zachłystujemy się, zaczynamy się dusić, a to już jest pierwszy etap zatonięcia - mówi Jakub Friedenberger, szef gdyńskiego WOPR.
Przypadek trzeci. Kolonia z Jeleniej Góry przyjeżdża na Wyspę Sobieszewską. Obowiązuje całkowity zakaz kąpieli. Morze jest wzburzone, ale dzieci nalegają na kąpiel. Opiekunka w końcu się godzi. Dzieci, trzymając się za ręce, zaczynają skakać na fale. W pewnym momencie 14-letnią Anię, silny, cofający prąd przydenny zaczyna wciągać w stronę otwartego morza. Na pomoc rzuca się ratownik i przypadkowy turysta. Chwytają Anię za ramiona i ciągną na brzeg. Już są prawie u celu, kiedy uderza w nich kolejna fala przybojowa, a dziewczynkę znowu porywa cofający prąd. Dziewczynka trafia do szpitala, po kilku minutach umiera.
"Przysięgam, że nie wiedziałam!" krzyczała opiekunka, kiedy jeden z ratowników tłumaczył jej zasady działania prądów morskich.
- Przyczyną utonięć jest przede wszystkim brawura i lekkomyślność - mówi Kazimierz Zelewski, prezes sopockiego WOPR. - Nie dalej jak wczoraj silny wiatr od lądu zepchnął dziecko na dmuchanym kole w głąb morza. Rodzice stracili je z oczu. Rozpoczęliśmy poszukiwania. Ta lekkomyślność mogła zakończyć się tragedią.
Policja i Straż Miejska w Gdańsku, Gdyni i Sopocie wypowiadają wojnę turystom pijącym alkohol na plaży. W Gdańsku i na plażach strzeżonych w Gdyni nie można pić alkoholu wcale, w Sopocie bezwzględny zakaz obowiązuje od godz. 18 do 9 rano. Mandaty w wysokości 100 zł otrzymało już ponad 1300 plażowiczów w Sopocie i 800 w Gdańsku oraz w Gdyni.
Opinie (93) 3 zablokowane
-
2007-07-25 23:14
Żal mi niektórych ludzi
Pierwotnie chcialem sie tu rozpisac ale stwierdzilem, ze to nie ma sensu biorac pod uwage jak duzo jest wypowiedzi o zenujacym poziomie.
Podejrzewam, ze na pewno jakis ratownik i tak juz wyglosil opinie zblizone do moich.
Wypowiadalo sie tu paru kozaczkow, ktorzy uwazaja, ze nikt nie ma prawa zabraniac im pic na plazy i pozniej sami moga oceniac swoje mozliwosci przed wejsciem do wody, gdybyscie musieli jako ratownicy wziac kiedys odpowiedzialnosc za takich debili to byscie zmienili swoje pseudoliberalne poglady.
Pozdro dla Rafała ze zdjecia
Paweł- 0 0
-
2007-07-25 23:16
Do obiektywny.
Ratownik zarabia ok. 3zł/h
- 0 0
-
2007-07-25 23:32
Do niepelnoosprytnych wypowiadajacych sie o tej lodce ze zdjecia
Ta lodka (BL) służy głównie do obserwowania kapieliska od strony wody. Łodzie motorowe też są, chyba jasne, że nie na stanowiskach. Nie no pewnie, powinny miec silniki, tak ze 150koni najlepiej, zeby poszatkowac kapiace sie dzieci srubami.
"tak patrze na to zdjecie i oczom nie wierze , to w polsce ratownicy musza jeszcze sami wioslowac ? nie ma motorow?"- kazio z afryki
Widac ze kazio jest z afryki.- 0 0
-
2007-07-25 23:39
Dokładnie!
Łodzią motorową nie podpłyniesz do brzegu, a wbrew pozorom, często łódź wiosłowa jest szybsza od motorowej. Kto popracował troche na plaży ten wie :)
- 0 0
-
2007-07-26 15:00
wszyscy o piciu az mnie ochota na piwko naszła :)
- 0 0
-
2007-07-26 17:41
do ratownik-od Agata
wiesz ja po prostu nie moge znieść tego,ze po roku rozgrzebują to co tak strasznie boli-ja jako jego siostra nigdy sie z tym nie pogodzę i takie medialne przypuszczenia strasznie mnie denerwują-ale nie brakuje hien bez serca, które zarabiają na ludzkiej krzywdzie..a co do Jakuba był on bardzo ostrożnym chłopakiem nigdy nie pchał się w żadne kłopoty a to co się stało przerosło wszystkich...pewnie tak miało być-tylko dlaczego tak bardzo boli???
pozdrowienia dla Ciebie- 0 0
-
2007-07-26 18:42
A w ameryce to ratownik za swoja lodzia wioslowa ciagnie narciarza wodnego!.
- 0 0
-
2007-07-26 18:42
Do Agata!
Rozumiem Twój ból. Uwierz, że każdy ratownik ciężko znosi takie porażki. Wszyscy robiliśmy co w naszej mocy. Każdemu zdarza się stracić bliską osobę, często bardzo młodą. Widocznie, tak już musi być. Przyłowywanie tragedii często służy ku przestrodze dla innych.
- 0 0
-
2007-07-26 22:39
do ratownik
jeśli potrafisz to powiedz mi, dlaczego ludzie mając świadomość zagrożeń i ogromu odpowiedzialności jaką niesie za sobą praca ratownika WOPR godzą się dobrowolnie pracować na akwenie za 3 zł/h. Rozumiem chęć niesienia pomocy ale czy wykonywanie pracy obarczonej wielkim ryzykiem, odpowiedzialnością za drugiego człowieka, za jego życie powinna być wykonywana za 3 zł/h. Jeśli potraktowałbym to w kategorii powołania podjąbym się tej pracy za darmo czyli społecznie. Kiedyś na Stogach funkcjonowała taka społeczna drużyna WOPR. Ponieważ uważam, że człowiek jest tyle wart na ile się ceni, to wyrażenie zgody na pracę za 3zł/h jako ratownik z narażeniem własnego zdrowia a nawet życia oznacza, że jeszcze długo nie nauczymy się szanować samych siebie.
- 0 0
-
2007-07-26 22:52
ratownik
napisałem, że ratownik może dorobić a nie zarobić.
Ponadto jest to praca sezonowa z wyjątkiem np. basenów krytych. Według mnie źle się dzieje, że wielu ludzi którzy dysponują szczególnymi umiejętnościami muszą zaraz wszystko wykonywać w otoczce powołania.Czy każdy lekarz, ratownik,informatyk, grabarz musi być z powołania ? A może jest to kwestia specjalistycznego kursu, poświęcenia czasu na naukę, zdobycia odpowiednich uprawnień czy zawodu jako naszego przyszłego zajęcia z którego następnie zamierzamy czerpać zyski.Jeśli zamierzamy zdobyć jakieś uprawnienia to chyba po to aby je później sprzedawać na rynku usług.Dlaczego sami godzimy się na robienie z nas dziadów ?Pytam dlaczego godzimy się pracować za dziadowskie stawki ? Chyba,że jest to powołanie - ale wtedy róbmy to za darmo.- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.