Mammograf, dar
Jolanty Kwaśniewskiej, stoi zepsuty w Poliklinice Onkologicznej w Gdańsku. Stowarzyszenie "Ochrona Zdrowia", do którego należy sprzęt, szuka środków na jego naprawę. Potrzeba ok.
80 tys. złotych.
Mammograf prezydentowa podarowała stowarzyszeniu 5 lat temu. Był to prototyp zbudowany przez specjalistów z Instytutu Atomowego w Świerku, składany z różnych części. Przez 2,5 roku bardzo intensywnie służył pacjentkom Miejskiej Przychodni Onkologicznej przy alei Zwycięstwa. Po prywatyzacji gdańskich przychodni został oddany do Polikliniki Onkologicznej, która świadczy usługi na podstawie umów z kasami chorych.
- Mammograf jest zepsuty, trzeba go wyremontować i przenieść do jakiejś publicznej przychodni, żeby dalej służył pacjentkom - uważa senator
Wanda Kustrzeba, członek Stowarzyszenia Ruch Kobiet do Walki z Rakiem Piersi "Europa Donna".
Podobnie uważa
Anna Domaradzka, kierująca Polikliniką Onkologiczną, wiceprzewodnicząca Stowarzyszenia "Ochrona Zdrowia".
- Myśleliśmy o przeniesieniu aparatu do pobliskiego szpitala studenckiego - mówi Anna Domaradzka.
- Ale najpierw trzeba go wyremontować, co kosztowałoby ok. 80 tys. złotych. Zwróciliśmy się o pomoc do miasta, które aparat użytkowało. Wysyłaliśmy pacjentki na badania do przychodni na Wałową, w końcu wzięliśmy drugi mammograf na kredyt. Ale stary aparat też by się przydał - potrzeby są ogromne, na mammografię czeka się czasem dwa miesiące.Dr Domaradzkiej na naprawę udało się zebrać kilka tys. złotych. Próbowała zainteresować problemem prezydentową, która aparat podarowała, ale bez skutku - bo znajduje się w prywatnej przychodni.
- Szukamy więc sponsorów - mówi Anna Domaradzka.
- Może władze powiatów byłyby chętne nas wspomóc? Moglibyśmy w zamian wypożyczać już naprawiony aparat do ich przychodni.