- 1 Schowek w samochodzie pełen narkotyków (39 opinii)
- 2 Co kryje piasek sopockiej plaży? (68 opinii)
- 3 Sami złapali złodzieja katalizatorów (133 opinie)
- 4 Kiedy deszcz bywa groźny? (75 opinii)
- 5 Straciła 6 tys. zł, myśląc, że pomaga przyjaciółce (156 opinii)
- 6 Ruszyła budowa przejścia przy dworcu (273 opinie)
Kucharkom dziękujemy
![](https://s-trojmiasto.pl/zdj/c/n/2/21/300x0/21766__kr.webp)
Z jednej strony muszą być lojalni względem przełożonego, z drugiej los dzieci nie jest im obojętny tak, jak urzędnikom. Ci ostatni twierdzą, że choć szkoły nie mają obowiązku karmienia dzieci, to jednak los dzieci także nie jest im obojętny. Wiceprezydent Gdańska Waldemar Nocny potwierdził wczoraj w rozmowie, że rzeczywiście szuka oszczędności i coś ze szkolnymi kuchniami trzeba zrobić.
- Coś, ale co? - wzrusza ramionami jedna z dyrektorek gdańskich szkół, gdzie obecnie ze szkolej kuchni korzysta 400 uczniów. - Rozumiem, że miasto poszukuje pieniędzy, ale moje zdanie jest takie: jeśli jest jakikolwiek pomysł, to powinien on być sprawdzony. Jestem za pilotażem. Nie można robić czegoś, nie wiedząc jak ma wyglądać.
Dyrektorzy są przeciwni dzierżawie szkolnych stołówek, sprywatyzowanie też ich zdaniem nie zda egzaminu. Posiłki dostarczane w ramach cateringu także nie będą gwarantem jakości oraz utrzymania dotychczasowej odpłatności za nie. Obecnie uczeń płaci za tak zwany wkład do kotła. W większości gdańskich szkół koszt ten wynosi 2,50 zł, ale natrafiliśmy na szkołę, gdzie koszt ten wynosi 2,10 zł.
- Nie wyobrażam sobie, jak można żerować na ludzkiej biedzie i stosować oszczędnościowe eksperymenty na dzieciach - powiedziała nam dyrektorka innej gdańskiej szkoły. - Takimi pomysłami władz miasta jestem zniesmaczona. Oszczędności zawsze należy szukać, ale czy u dzieci? Dla wielu uczniów gorący obiad w naszej kuchni jest jedynym posiłkiem w ciągu całego dnia. Zawsze dbamy o to, aby były kaloryczne i smaczne. Teraz chce się i na tym zaoszczędzić.
Wiceprezydent Nocny twierdzi, że ów pomysł nie jest niczym nowym, mimo że dyrektorzy dopiero teraz biją na alarm.
- Jeżeli chodzi o przemyślenia dotyczące stołówek szkolnych, to już od dwóch lat są w urzędzie brane pod uwagę - tłumaczy W. Nocny. - Nie ukrywam, że zaczęliśmy rozmawiać z dyrektorami, którzy takie stołówki posiadają, ale nie zawsze prowadzą. Chcieliśmy usłyszeć ich opinie w tym względzie. Szukamy najlepszego rozwiązania dla zaopatrzenia dzieci naszych w gorące posiłki, a jednocześnie, żeby koszty utrzymania stołówek nie były kolosalne.
Wiceprezydent mówi, że żadne decyzje jeszcze nie zapadły. Szuka na razie złotego środka. Gdy go znajdzie, przedstawi pomysł reorganizacji prezydentowi miasta. Przyznaje, że w grę wchodzi 8 mln zł oszczędności. Co ma być w zamian, tego jeszcze nie wie.
- Różne szkoły mają różne doświadczenia - tłumaczy. - Mogą być propozycje dla obecnych załóg kuchennych, czy może chciałyby założyć spółkę pracowniczą? To tylko jedna z wersji. Inna to catering, z którego korzysta już część szkół. Na razie zbieramy informacje, opinie, sondujemy zdania na ten temat. Bo warto pomyśleć o zmianie dotychczasowego stanu rzeczy.
- A dlaczego warto? - dociekaliśmy.- Ponieważ kuchnie kosztują miasto bardzo dużo, bo blisko 8 mln zł, natomiast nie jest to obowiązek szkolny, wszystko za pieniądze gminy. Zatrudniamy pracowników, co więcej, żywimy za nasze pieniądze, blisko 1,5 mln zł, dzieci wskazane przez MOPS na dożywianie, bo mają z tym problemy w swoim środowisku.
Nocny zapewnia, że dzieci nie mają odczuć jakiejkolwiek zmiany. Ale nie potrafi odpowiedzieć, czy reorganizacja ta nie spowoduje podwyższenia ceny posiłku.
- Dlatego potrzebujemy nieco czasu, żeby owe analizy przeprowadzić, także to, czy ktoś nam nie zaproponuje wyższej ceny posiłków, bo nie chcemy dzieci obciążać dodatkową opłatą.
Wiceprezydent nie zapewnia, że w każdej szkole stołówki zostaną utrzymane.
- Może nie być celowe ich utrzymywanie, jeśli w sąsiedniej szkole stołówka jest lepiej wyposażona i może przygotowywać posiłki także dla sąsiednich szkół... - tłumaczy W. Nocny. Wiceprezydent mówi natomiast, że obecne plany mają wyłącznie charakter teoretyczny, a nie merytorycznych planów.
- Nam wszytkim przecież chodzi o żywienie dzieci - dodaje. -
Ale za wiele obecnie to nas kosztuje.Dyrektorzy szkół obawiają się, że z chwilą likwidacji etatów pracowników szkolnych stołówek, z problemem pozostaną sami. To oznacza, że bez pieniędzy z samorządu nie będą w stanie zrobić nic.
- Gdyby w grę wchodziła likwidacja szkolnych stołówek, byłoby to z wielką szkodą dla dzieci, a szczególnie tych, którym w domach nikt nie zapewnia im ciepłego posiłku - uważa Krzysztof Weyna, pomorski wicekurator oświaty w Gdańsku. - W tym przypadku oszczędności nie powinny być szukane. Można szukać oszczędności w racjonalności wydatkowania pieniędzy na dożywianie, ale nie przez jego likwidację. Namawiałbym władze miasta, żeby zrewidowały ten pomysł i jednak pozostały przy utrzymaniu szkolnych stołówek.Dodajmy, że Gdańsk dotuje utrzymywanie blisko 70 szkolnych stołówek, opłacając także związane z ich prowadzeniem etaty.
Opinie (264)
-
2004-09-23 12:26
dawniej oddawało sie dzieciaka do szkoły a kiedy lekcje sie kończyły miało świetlice gdzie spokojnie ucząc sie czy bawiąc czekało na rodzica
zajęcia pozalekcyjne stołówka to też organizowała szkoła bo to chyba logiczne
dziś szkoła zaledwie kształci a i to zaczyna jak czytam wyróżniać na dzieci zdolne (4 godziny angielskiego) i tumany (2 standartowo)
niedługo przez internet bezie wszystko od przedszkola do opola
taka jest człowieka przyszła dola- 0 0
-
2004-09-23 12:33
banda darmozjadów
Tak dalej nasi włodarze miejscypo co się trudzić i trochę popracować wystarczy trochę rozejrzeć się dookoła siebie a może i zajrzeć do własnej kieszeni czy tam wszystko jest ok
Ale widze ze najlepiej zabierać tym co nić nie mogą zrobić i wam zaszkodzić dziecko nie jest w stanie was usunąć i tu jestesci najmocniejsi i tu pokażecie ze jesteście skuteczni w działaniu . Tak najlepiej wychodzi wam udupianie najsłapszych a może wezmiecie się za mafie za złodzieji co rusz słyszy sie w prasie o waszych współpracownikach którzy robią przekręty na więcej niż na 8 mln zł i nic czyżbyście chcieli załatać wasze dziury budzetowe jedzonkiem biednych dzieci powodzenia powodzenia trzymam kciuki za was- 0 0
-
2004-09-23 12:38
"Masz pomysły na to, co zrobić, żeby na świecie było mniej wojen i konfliktów? Podziel się nimi z innymi. Weź udział w konkursie na esej organizowanym przez YouthActionNet z Baltimore (USA) : „Jak skutecznie działać na rzecz pokoju" (“What Constitutes a Successful Peacemaker in Today’s World?”).
Esej musi być napisany po angielsku specjalnie na konkurs (nie może być wcześniej publikowany). Maksymalna długość to 700 słów. Uczestnicy muszą mieć od 15 do 29 lat. Na zwycięzców czeka nagroda pieniężna (1 miejsce 500$, drugie - 200$). Najlepsza praca zostanie opublikowana na stronach internetowych organizatora.
Prace można nadsyłać do 1 października mailem, faksem lub pocztą (dokładny adres poniżej). Więcej informacji o konkursie znaleźć można na stronie: http://www.youthactionnet.org/essaycontest/index.cfm. (pat)
Adres organizatora:
Ashok Regmi
YouthActionNet Program Manager
International Youth Foundation
32 South Street, Suite 500
Baltimore, MD 21202 USA
e-mail info@youthactionnet.org
faks: +1 410 347 1188"
no grisza cityman i inni
młode pióra portalu do boju
mniej wojen wiecej stołówek tak proponuje zacząć- 0 0
-
2004-09-23 12:42
Witam drogie koleżanki i kolegów pzreczytałam wszystkie wasze wypowiedzi i jestem załamana bo ujadacie jak na folwarku zwierzęcym:( wydaje mi się ze powinniśmy iść za duchem czasu w końcu jesteśmy w UE. Jestem za sprywatyzowaniem stołówek a nie za ich likwidacją. Zamiast ujadać zastanówmy się jak pomóc biednym dzieciom, których nie tylko nie stać na obiad ale nawet na kanapki.Proponuję przeprowadzić akcję w supermarketach na podobieństwo akcji na święta dla najuboższych rodzin wystarczy, że ludek będący na zakupach wrzuci do puszki 1 zeta i uzbiera się niezła sumka. Tylko taką akcją powinna zająć się oczywiście porządna firma a nie oszuści, którzy żerują na cudzej krzywdzie. Akcja powinna być ponawiana zgodnie co do potrzeb a pieniądze rozparcelowane z głową. Co do Mopsu to pracują tam "leniwe" baby ale pracują również osoby które przejmują się losem naprawdę potrzebujących a wiadomo naciągacz znajdzie się wszędzie i naciąga również instytucję socjalną zwaną Mopsem
- 0 0
-
2004-09-23 12:45
a ja ponieważ znam poprzednie opinie z przykrością ci komunikuje, że twoja jest najgorsza z możliwych
akcje to mozna przeprowadzić na tyłach wroga
do zadań WŁASNYCH gminy należy opieka nad uboższymi
jak mróz ścisnie dupe też bedziesz robiła akcje kocyk dla bezdomnego czy zwyczajnie wydasz z magazynów uprzednio przygotowane koce??- 0 0
-
2004-09-23 12:48
dotychczas rodzice płacą ZA JEDZENIE
wkład gminy to pensje dla kucharek (jak juz mówiłam gdzies w okolicach najnizszych krajowych), zusy, i opłata za prąd, gaz i wodę potrzebne do sporzadzenia posiłków oraz płyn do zmywania naczyń
co do ogrzewania i pomieszczeń to są one integralną częścią szkółi czy z nimi czy bez koszty sa takie same
to tyle
nie pierniczcie ze żywi ubogie dzieci bo za ich jedzenie płaci MOPS , organizacje kościelne (zbiórki parafian), rady rodzicow lub sponsorzy
szkoła na posiłkach nie zarabia
ale jesli gmina będzie wydzierzawiac stołówke powstalej firmie to możemy być pewni że nie za darmo
bedzie to bowiem odbierane jako źródło napływu pieniedzy do kasy gminy
a my zapłacimy to w cenie posiłków dla dzieci
no a przeciez bedą musieli jeszcze zarobic na pensje , oplacić vat (który w zamknietych stołówkach szkolnych nie jest pobierany)i miec jakiś zysk ( bo po to zaklada się firmę...)- 0 0
-
2004-09-23 12:50
kontrhasło
Nocnemu dziękujemy (już)- 0 0
-
2004-09-23 12:51
nie bądź taki nocny w geMbie
- 0 0
-
2004-09-23 12:55
2000 tys. na rower? nie za bardzo ;) ten co mam przy pewnych usprawnieniach byłby wart więcej - na pewno dla mnie, przyzwyczaiłem się. z lenistwa i braku zasobów intelektualnych nie wystartuję
ale faktycznie - jak czytam Wasze wypowiedzi to widzę jedno - roszczeniową postawę, do większości nie dociera, że za wygodę trzeba płacić. o ile wszyscy zgadzamy się co do konieczności wspomagania dzieci, które obiadu z różnych względów w domu nie dostają to kompletnie nie rozumiem tego lamentu nad ewentulaną prywatyzacją tudzież likwidacją części stołówek. mama narzeka, że dzieci chude i w przedszkolu przyzwyczajone do ciepłego posiłku w okolicach południa, ale pomyśleć o zmianie ich przyzwyczajeń nie chce, gallux twierdzi, że jego podatki mjaja być wydawane na stołówki właśnie - to lepiej żebyś ich nie płacił/płacił mniej i sam tą kasę dawał na taki cel jaki sobie wymyślisz. zniesmaczona natomiast zapewne jest kucharką w szkole, świat jej się wali i przeraża ją, że być może będzie musiała wziąść na siebie ryzyko prowadzenia stołówki.
ludzie - zawsze i w każdych warunkach prywatne stołówki i mniejsza ich ilość tam gdzie to możliwe w połączeniu z sensownym systemem fiansowania obiadów dla najuboższych i stawianiem mądrych wymagań będą wydajniejsze, tańsze i lepiej prowadzone niż kołchozy z etatami. outsourcing to najwydajniejsza metoda zapewniania usług tanich i na wysokim poziomie, przy okazji zmniejsza się bezrobocie.- 0 0
-
2004-09-23 12:56
DO GALLUXA
twoja opinia na temat tego co napisałam jest rażąco żałosna i jeżeli nie kumasz bazy to nie powinieneś się odzywać a słowo akcja można zastąpić słowem fundacja z resztą takowa istnieje prowadzona przez bardzo przezemnie szanowaną Janinę Ochojską m in. Akcja Pajacyk dzięki której wiele dzieci ma uśmiech na twarzy bo nie chodzą głodne i to by było na tyle Galluxiątko:)- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.