- 1 Poszukiwania 36-latka na Stogach (130 opinii)
- 2 Archeolożka i kelnerka w wojsku WOT (103 opinie)
- 3 Podpalacz i morderca w rękach policji (102 opinie)
- 4 Michał Guć odchodzi z Rady Miasta Gdyni (250 opinii)
- 5 We wtorek spotkanie na szczycie ws. pyłu (143 opinie)
- 6 Ten punkt może uratować twoje wakacje (24 opinie)
List Grassa do Adamowicza
*********************************
Szanowany Panie,
Dziękuję za Pański list i zaufanie, którego jest on dowodem. Zanim moja najnowsza książka "Obierając cebulę" stała się przedmiotem publicznej debaty, informacja na temat znamiennego wprawdzie, nie dominującego jednakże treści książki epizodu z moich młodzieńczych lat, wywołała kontrowersję, która mogła zdezorientować między innymi mieszkańców Gdańska, dla mnie jednak przybrała wręcz groźny egzystencjalnie rozmiar.
W książce, która opowiada o mojej drodze życiowej poczynając od 12 roku życia, czyli roku 1939, relacjonuję, jak w młodzieńczym zaślepieniu 15-latka zgłosiłem się do służby na okrętach podwodnych, do której nie zostałem jednak przyjęty. Zamiast tego we wrześniu 1944, w wieku bez mała 17 lat zostałem, bez swego udziału, wcielony do Waffen SS. Podobny los przypadł w udziale wielu z mojego pokolenia. Te dwa tygodnie mojego wojennego zaangażowania, od początku do końca kwietnia 1945, przetrwałem chyba tylko przypadkiem.
W powojennych latach i dekadach, po ujawnieniu straszliwego wymiaru zbrodni wojennych Waffen SS, ten krótki, ale jakże ciążący na mnie epizod z młodzieńczych lat, zachowałem dla siebie, nie wymazałem go jednak z pamięci. Dopiero teraz, z wiekiem, znalazłem odpowiednią formułę opowiedzenia o tym w szerszej perspektywie. To milczenie może być oceniane jako błąd - jak to się właśnie dzieje - może być też potępiane. Muszę również pogodzić się z tym, że Obywatelstwo Honorowe jest przez wielu mieszkańców Gdańska kwestionowane. Nie mam też prawa przywoływać w tej sytuacji wszystkiego tego, co na przestrzeni pięciu dziesięcioleci było istotą mojego dorobku jako pisarza i zaangażowanego obywatela Republiki Federalnej Niemiec. Chciałbym jednak zachować sobie prawo do stwierdzenia, że zrozumiałem tę bolesną lekcję, jaką życie dało mi w młodości: świadectwem tego są moje książki i moja polityczna działalność.
Ubolewam, że Pana i mieszkańców Gdańska, miasta, z którym jako gdańszczanin z urodzenia jestem bardzo blisko związany, obarczyłem decyzją, której podjęcie byłoby zapewne łatwiejsze i chyba bardziej sprawiedliwe, gdyby moja książka była już przetłumaczona na język polski.
Na koniec mojego listu chciałbym podziękować tym mieszkańcom Pańskiego i mojego miasta, którzy w dalszym ciągu darzą mnie zaufaniem. Kiedy bardzo wcześnie, bo już na początku lat 50-tych musiałem zrozumieć, że utrata mojego miasta rodzinnego, będąca następstwem niemieckich win, jest nieodwracalna, publicznie dawałem wyraz temu - przyznaję - bolesnemu faktowi, między innymi wtedy, kiedy w grudniu 1970 towarzyszyłem w Warszawie ówczesnemu kanclerzowi Willemu Brandtowi.
Od tamtego też czasu, ze względu na powojenną historię Gdańska, strata ta stała się dla mnie o wiele mniej dotkliwa, ponieważ to właśnie z Pańskiego i mego miasta wyszły znaczące impulsy polityczne w postaci wciąż wybuchającego ruchu robotników walczących o wolność, ruchu, który następnie pod nazwą "Solidarność" wszedł do historii, podobnie jak jego przywódca - Lech Wałęsa. W moich książkach proces ten znalazł swoje literackie odbicie; zaś w moich tekstach politycznych wskazywałem na to, że właśnie w Gdańsku po raz pierwszy potrafiono zapobiec rozlewowi krwi dzięki metodzie "Okrągłego Stołu". Miałem wiele powodów do dumy z mojego miasta rodzinnego, którego duchowa postawa promieniowała na całą Europę, gdy szło o to, by w bezkrwawy sposób zakończyć dyktaturę, jak też walnie przyczynić się do obalenia Muru Berlińskiego i otwarcia drogi dla prawdziwej demokracji. Wszystko to dodawało mi otuchy, aby kontynuować raz po raz utykające w martwym punkcie rozmowy między Polakami i Niemcami, między Niemcami i Polakami, tak abyśmy byli wszyscy w stanie wyciągnąć z historii, jakkolwiek byłaby ona bolesna, taką naukę, która pozwala na wzajemne zrozumienie.
Serdecznie pozdrawiam,
Günter Grass
Opinie (56) ponad 10 zablokowanych
-
2006-08-23 08:28
Ani słowa o PO!!
Jak to możliwe, żeby Prezydent Adamowicz tak straszliwie się pomylił??!!??
GGrass ani słowem nie wspomniał o szansach PO w wyborach samorządowych, a przecież wg Adamowicza to była główna oś sporu!!
Honorowy Hipokryta Wolnego Miasta - Ginter Grass cieszył się, że Polacy będą za to jeszcze lizać niemieckie tyłki i udawać Greka, że nic się nie stało, że wszystko to tylko młodzieńcze wygłupy...
Podobnie tłumaczą się oprawcy stalinowcy, którzy też strugają głupka, że to nie oni kradli paznokcie, tylko system i ogólnie takie były czasy...
Śmieszne to i żałosne zarazem- 0 0
-
2006-08-23 08:37
Stm,
..." A czemu napisales o tej niemieckosci Gdanska w roku 1914 ?
Gdansk zawsze byl kosmopolityczny i ani niemiecki ani polski czy kaszubski "...
Z Twoim zasobem wiedzy historycznej , moglbys zrobic kariere na jakims portalu dla zawodowych historykow .
Tutaj sie po prostu marnujesz .
P.S. Zglos sie do Galluxa , on ma do odsprzedania podrecznik historii do klasy czwartej .- 0 0
-
2006-08-23 08:43
Tia,
Podobała mnie się ta szopka odstawiona przez wc-ministra edubikacji na Placu Wybickiego,
no oczywiście ocena listu Grassa, dokonana przez "wybitnego" wszypolaka, fachowca w dziedzinie kato-faszyzmu - sielatyckiego,
tak, tak Grass winien się temu gnojowi dokładnie wytłumaczyć...- 0 0
-
2006-08-23 09:06
jaki obciach- najlepsza wypowiedź jednego z tych oszołomów ,że Grass ma z wpływów z ksiązki sfinansowac podreczniki do historii dla polskich dzieci.
nie wiem czy śmiac się czy płakać.
Boże chroń nas przed Pisem LPRem i samoobroną.- 0 0
-
2006-08-23 09:17
Mańka,
ta wypowiedz nie byla wcale taka glupia .
Podreczniki do historii sprzedaje pan Maciej z Sopotu .
Dzieki temu , pieniadze ze sprzedazy trafia do koalicjanta i wszystko zostanie w rodzinie .- 0 0
-
2006-08-23 09:28
bez kometazu
po co tu obce mowy polski pijemy miod lepszy jest spiew narodowy i lepszy bratni lud tak pisal nasz wieszcz ADAM
- 0 0
-
2006-08-23 10:08
14 sierpnia rozmawiałam z moim przyjacielem nt. patryiotyzmu, ogólnie w Polsce, jak to pojęcie rozumieją ci po 40 i przed 30. Wtedy doszłam do wniosku, że naprawdę w chwili obecnej mało czuję się związana z krajem (w którym panuje narodowy socjalizm a inaczje niż przez pryzmat pliźniaków na Polskę nie można patrzeć), natomiast bardzo związana jestem z Gdańskiem. Ot taki lokalny Gdański patriotyzm. Jakby się zastanowić, my Gdańszczanie jesteśmy dość specyficzną grupą ludzi, patrzącą na świat przez doświadczenia przeszłości i przez nie czujemy się ze sobą związani i rónież przez nie oceniamy wiele spraw. Nigdy nei chciałąm aby Grassa pozbawić obywatelstwa, a nawet jakby Kurski podburzyl cały świat przeciw Grasowi to i tak ten nadal pozostałby Gdańszczaninem.
ps. może w końcu wywieziemy Kurskiego na taczce poza muwy naszego miasta bo mam już dosyć wstydzenia się za jego postęowanie :/- 0 0
-
2006-08-23 10:36
Bravo Panie Adamowicz
A Pan Panie Kurski wstydu oszczędz, gdańszczanom, przynajmniej tym co myslą logicznie .
- 0 0
-
2006-08-23 10:46
Kolejny temat zastępczy
W sam raz dla tej gnidy - Kurskiego.
- 0 0
-
2006-08-23 11:09
Bolo
racja, racja,moja znajoma miała watpliwa przyjemnośc współpracowac z tym politykiem, gośc miał takie pomysły ,że kazdy rozsadny człowiek stukał się w czoło jak słyszał o tych pomysłach hehehe
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.