• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Łódź zatonęła, wyłowiono dwóch rozbitków

Piotr Weltrowski
2 maja 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 
Dzięki szybkiej interwencji ratowników, rozbitków z łodzi "Skarabeusz" udało się uratować - trafili na pokład karetki wodnej, gdzie udzielono im pomocy. Dzięki szybkiej interwencji ratowników, rozbitków z łodzi "Skarabeusz" udało się uratować - trafili na pokład karetki wodnej, gdzie udzielono im pomocy.

O wielkim szczęściu może mówić dwójka żeglarzy, którzy w czwartek wypłynęli swoją łodzią z gdyńskiej mariny. Nagła zmiana pogody zaskoczyła ich na wodach zatoki, ok. dwóch mil morskich od Sopotu. Ich 10-metrowa łódź motorowa zatonęła w ciągu kilkunastu minut. Mężczyzn uratowała karetka wodna, która... tego dnia po raz pierwszy w tym roku wypłynęła na wodę.



Co jest twoim zdaniem główną przyczyną wypadków na wodzie?

- O godz. 11:17 dostaliśmy w tej sprawie sygnał, a w zasadzie dwa sygnały, bo równocześnie z mariny dotarła do nas informacja, że na wodach zatoki znajduje się uszkodzona łódź i w tym samym momencie zadzwoniła do nas kobieta, która poinformowała nas, że jej mąż z kolegą wypłynęli łodzią i właśnie toną - mówi Marcin Burda z sopockiego WOPR.

Już cztery minuty później pojawiła się informacja, że łódź "Skarabeusz" zatonęła. O godz. 11:23 w drodze na miejscu zdarzenia była już karetka wodna, skuter WOPR oraz prywatna łódź, która wypłynęła z mariny, aby pomóc rozbitkom. O godz. 11:38 udało się odnaleźć żeglarzy - dryfowali około 1,5 kilometra od miejsca, w którym zatonęła ich jednostka.

- Byli wyziębieni, na szczęście mieli na sobie kamizelki ratunkowe. Prawdopodobnie uratowały im życie. Ich 10-metrowa łódź poszła na dno w ciągu kilku minut. Mieli szczęście, bo przy tej pogodzie, gdyby spędzili w wodzie jeszcze 15-20 minut, to mogłoby być różnie - mówi Burda.

Nagła zmiana pogody, do której doszło w czwartek, przysporzyła ratownikom wiele pracy. Poza rozbitkami musieli oni udzielić pomocy pięciu windsurferom. Kiedy wypływali, wiatr był niewielki - ok. 2-3 w skali Beauforta, kilkadziesiąt minut później wiało już znacznie silniej - ratownicy odnotowali 5-6 w skali Beauforta.

- W miejscu, w którym podejmowaliśmy rozbitków fale miały w tym momencie około 2-2,5 metra - mówi Burda.

W sobotę lub niedzielę, jak tylko warunki na wodzie poprawią się, WOPR podejmie poszukiwania zatopionej łodzi. Trzeba ją podnieść z dna, gdyż znajduje się w niej bak pełen paliwa.

Sprawę zatonięcia jednostki badała też policja, żeglarzy przebadano, byli trzeźwi, a wszystkie przesłanki wskazują na to, że zatonięcie łodzi było wynikiem nieszczęśliwego przypadku, a nie zaniedbań z ich strony. Postępowanie zostanie więc prawdopodobnie umorzone.

Opinie (88) 4 zablokowane

  • Trzeba ją podnieść z dna, gdyż znajduje się w niej bak pełen paliwa. (1)

    He, he, he...No jasne!
    Pelen bak, to kupa kasy- opłaci się wrak wyciągnąć.

    • 4 1

    • Tak trzeba - bo na armatorze spoczywa obowiązek usuniecia wraku.

      Jeżeli armator tego nie zorganizuje - to zrobi to za niego Urząd Morski - i wtedy koszta będą kilkukrotnie większe.

      • 0 0

  • Fosfogipsy?

    Od kilku lat Trójmiasto.pl jest niekwestionowanym liderem zrzeszającym wyjatkowych znawców tematów, znawcy mają nieprzebrane zasoby jadu... Czy to wina hałdy w Wiślince? Opiłki metalu ze stoczni? Ludzie, walcie ten internet i zróbcie coś z sobą!

    • 1 1

  • Jacy "żeglarze"???

    Po pierwsze - motorowodniacy a nie żeglarze. Dziennikarze mogliby się nauczyć...
    Po drugie - cieszę się, że przeżyli. Ciekawe, że w typowo polski sposób wszyscy gotowi są obrzucać błotem tych, którzy mieli pecha.
    Po trzecie - cieszę się z szybkiej i sprawnej reakcji ratujących.
    I to już wszystko.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane