- 1 Twórca Amber Gold pisze list do dziennikarzy (166 opinii)
- 2 700 stoisk i 1 mln gości w Gdańsku (145 opinii)
- 3 50 lat pracuje w jednym zakładzie (32 opinie)
- 4 Pierwsza maszynistka SKM w XXI wieku (187 opinii)
- 5 Sześciu poszukiwanych wpadło w dwa dni (77 opinii)
- 6 Mieszkam nad morzem i co mi zrobisz? (364 opinie)
Łzy pod Golgotą Wschodu
Ta napaść rozpoczęta 17 września 1939 roku przypieczętowała los Polski, walczącej już od ponad dwóch tygodni z najazdem hitlerowskich Niemiec. Dla kilku milionów Polaków rozpoczął się okres okupacji radzieckiej, a dla kilkuset tysięcy znaczyło to wywózkę na wschód, śmierć w obozach jenieckich lub obozach pracy. Ci, którzy przeżyli i pojawili się w piękny jesienny dzień na cmentarzu w Gdańsku Łostowicach, wspominając tamte wojenne czasy i słuchając "Hymnu Sybiraków", mieli łzy w oczach. W imieniu zgromadzonych przemówił prezes Oddziału Gdańskiego Związku Sybiraków, emerytowany rektor AMG, prof. Stefan Angielski.
- Około drugiej w nocy w dniach 10 lutego i 13 kwietnia 1940 roku do dziesiątków tysięcy polskich domów wtargnęli żołnierze NKWD w towarzystwie miejscowych komunistów - mówił prof. Angielski. - W przeciągu trzech godzin z Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej załadowano do bydlęcych, zakratowanych wagonów z dziurą w podłodze kilkaset tysięcy Polaków, aby po kilku tygodniach wyrzucić ich na terenach Syberii. W historii naszego narodu nigdy przedtem nie dokonano na taką skalę i z taką sprawnością zbrodni przeciw ludzkości. Wtedy gdy nas wywożono na Sybir, 3 kwietnia 1940 roku najlepsi oddani synowie narodu sowieckiego na rozkaz politbiura rozpoczęli systematycznie zabijać strzałem w tył głowy naszych ojców, braci i synów. Oficjalne dane NKWD podają, że zabito ok. 22 tysięcy osób, nie licząc tych, których rozstrzeliwano bezpośrednio w celach więziennych i w innych okolicznościach.
Opinie (15)
-
2004-09-20 18:27
Nika, szanuje Twe zdanie na temat CBOSu, ale nie zgodze sie tu z Toba. To
w koncu firma w ktorej obowiazuja pewne standardy i procedury. Rownie
dobrze i ja moglbym wieszac psy na sopockiej PBS. Widzialem prace ich ludzi,
co prawda lat bylo to z dziesiec temu ale pozostawiala ona sporo do
zyczenia. Sformulowanie pytan w podanym przeze mnie przypadku to raczej
nie za duzy popis. Trzy odpowiedzi plus ta "nie mam zdania" powinny
zalatwiac tu sprawe. Inaczej rzecz ma sie w przypadku pytan o preferencje
wyborcze - ludzie klucza, matacza i mysle, ze dlatego wyniki ich az tak sie
roznia. Istnieje rowniez reprezentacja na ktorej takie badania sie przeprowadza,
jestem przekonany, ze CBOS postepuje tu zgodnie z procedurami. W koncu na tym
rynku jest spora konkurencja. Nie jestem znawca tej problematyki, tak ja jednak
odczuwam.
PS: Naturalnie Twa opinie na temat dzisiejszego "sondazu" traktuje jako zart:)- 0 0
-
2004-09-20 20:47
Wszystkiemu winni są alianci, szczególnie angole, które pomimo iż wiedziały o działaniach Hitlera pod koniec lat 30 zapraszały go na tamtejsze salony, dali niejako przyzwolenie swą biernością na atak na Polskę, a jego cichy układ z Rosją spowodował podział polskich ziem we wrześniu, między Rosję a Niemcy. Z drugiej strony gdyby nie Niemcy do dziś nie dowiedzielibyśmy się o zbrodniach NKWD, to Niemcy rozdmuchały tę okrutną wiadomość, oczywiście dla swych celów chcąc skompromitować Rosjan. Over.
- 0 0
-
2004-09-20 21:13
Jako kaszubka nie mam w rodzinie nikogo, kto zostałby zesłany na Sybir. Mój stryjo jako młody chłopak został wciągnięty do wermachtu i wysłany na front wschodni. Z własnej woli wraz z innymi Polakami zdezerterowali na stronę rosjan. A potem znalazł się w Anglii w polskiej armii. Wrócił po wojnie do Polski bo twierdził, że w Anglii mógłby zostać co najwyżej koniuszym. W Polsce skończył najlepszą szkołę w 3mieście tzn. Conradinum. I jak poszedł do pracy w Stoczni w 46-tym roku to wyszedł stamtąd jak dojrzał do emerytury. Emeryturę miał całkiem niezłą, stoczniową. I jego życie emeryta było super. Zmarł zanim rozwalono jego stocznię. I to jest optymistyczne zakończenie.
- 0 0
-
2004-09-20 21:49
Na chwilke...
I tak to w zyciu rodzin roznie bywa. Brat mojego s.p dziadka zmienil
sobie nazwisko na polskobrzmiace i zostal pierwszym sekretarzem
w stoczni szczecinskiej. Po latach obrazy, skloconej faktem sekretarzowania
(zmiana nazwiska byla tu drugorzedna) rodziny, pojednanie nastapilo
praktycznie nad Jego grobem. Nie chce tu twierdzic, ze ma to zwiazek
z napascia zwiazku sowieckiego na Polske, ale jego wplyw w czasie 45
lat okupacji niejednym w glowach zamotal. I to jest pesymistyczne zakonczenie.- 0 0
-
2004-09-21 07:49
1939
Niemiecki ambasador w Moskwie w latach 30-tych nazywał się Hans von Herwarth. Na ten temat wydał książkę, przełozoną przez E.C. Króla w 1992.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.