• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Magdalenka - bandyci kontra policja

Tomasz GAWIŃSKI, (PAP)
7 marca 2003 (artykuł sprzed 21 lat) 
Jeden policjant zginął, a 15 zostało rannych, w tym trzech ciężko w nocy ze środy na czwartek w strzelaninie z bandytami w podwarszawskiej Magdalence. Przestępcy nie żyją. Policja przez cały dzień sprawdzała budynek, w którym bandyci pozostawili pułapki pirotechniczne.

- To było jak wojna - relacjonowali nocne wydarzenie mieszkańcy Magdalenki. - Nocną ciszę przerwał nagle huk karabinów maszynowych i granatów. Strzelanina przebiegała fazami. Pierwsze strzały padły przed godz. 2. Trwały kilka minut. Potem, przez kilkadziesiąt minut było cicho i ok. godz. 3 znowu zaczęli. Wtedy trwało to już dłużej.

- Około godz. 1 w nocy uzyskaliśmy informację, że w jednym z budynków w Magdalence przebywają osoby poszukiwane przez policję - Igor P. oraz Robert Cieślak - mówił Marek Kubicki, rzecznik stołecznej policji. - Ukrywający się przestępcy byli członkami groźnej grupy bandyckiej, związanej ze sprawą zabójstwa policjanta w Parolach. Igor P. poszukiwany był ponadto międzynarodowym listem gończym.

W akcji uczestniczyło 38 funkcjonariuszy, w tym 10 z wydziału terroru kryminalnego. Kiedy antyterroryści weszli na teren posesji, zostali obrzuceni granatami i ostrzelani z broni maszynowej. Doszło do wymiany ognia, a budynek, w którym znajdowali się bandyci stanął w płomieniach. Granaty zabiły jednego policjanta. 15 funkcjonariuszy zostało rannych, w tym kilku ciężko.

Magdalenka została częściowo zablokowana przez radiowozy i uzbrojonych w kałasznikowy policjantów. Nikogo nie dopuszczano w pobliże posesji. Przepuszczano jedynie wozy strażackie. W pobliskiej szkole odwołano lekcje. A w Magdalence przez cały dzień nie było prądu ani gazu. Przed południem miejsce tragedii opuścił policyjny transporter opancerzony, którego nie użyto jednak do akcji.

Przez wiele godzin nie było wiadomo, co stało się z bandytami. Dom płonął. W środku słychać było eksplozję. Policja zapewniała, że przestępcy zginęli, a ich ciała są wewnątrz budynku, lecz pojawiły się głosy, że bandyci zbiegli. Wewnątrz domu pozostawili jednak pułapki pirotechniczne i miny. Jeden z nich, Igor P., obywatel Białorusi to były żołnierz KGB, służący w b. NRD, pirotechnik. To on zaminował budynek.

Nadinsp. Ryszard Siewierski, komendant stołeczny policji, przyznał podczas konferencji prasowej, że przestępcy po raz pierwszy z taką siłą zaatakowali funkcjonariuszy. - Przeciwnik operował taką bronią, która nigdy nie była używana. Takiej sytuacji w polskiej policji nie pamiętam. Funkcjonariusze zostali obrzuceni najpierw bombą specjalnie skonstruowaną z materiału wybuchowego i śrub oraz innych niebezpiecznych przedmiotów, a następnie granatami.

- Nikt nie spodziewał się, że bandyci będą tak zdeterminowani, że w ruch pójdą granaty - stwierdził Krzysztof Janik, minister spraw wewnętrznych i administracji. Funkcjonariusze nie zamierzali zabić, lecz tylko ująć przestępców. Grupa była przygotowana. Gdyby nie to, ofiar byłoby więcej.

Minister Janik dodał, że policja będzie jeszcze bardziej zdecydowana w walce z przestępcami. - Wojna z bandytami trwa - mówił. - Jeśli oni myślą, że się poddamy, to są w błędzie.

- Policjanci powinni byli dobrze rozeznać operacyjnie teren, posesję - stwierdził pragnący zachować anonimowość oficer służb specjalnych. - Skoro wiedzieli, że w środku ma być Igor P., mogli spodziewać się jakichś pirotechnicznych pułapek. Akcję przeprowadzono chyba zbyt szybko.

Zdaniem Zbigniewa Wassermana, posła PiS, b. prokuratora krajowego, w Polsce nastąpiło wiele zmian jakościowych w działaniach przestępców. - To są już profesjonaliści, ludzie zdeterminowani, grający o duże pieniądze i mający dostęp do różnego rodzaju uzbrojenia - powiedział "Głosowi" poseł Wasserman. - A to obnaża słabość państwa, bowiem tylko w takim jak nasz, kraju arsenały mogą znajdować się w domach, a policjanci są zaskakiwani przez przestępców i przegrywają z nimi batalię.

Zbigniew Wasserman przyznał, że służby specjalne powinny były lepiej rozpoznać teren i winny wiedzieć, kto się tam znajduje. - Do takiej akcji przystępuje się w sposób starannie przygotowany. Niestety, to co się stało, obnaża siłę przestępców i kompromituje władzę. To cios w policję i państwo.

O ciosie i słabości państwa mówił również "Głosowi" Krzysztof Rutkowski, poseł niezależny, prywatny detektyw. Nie zgodził się jednak ze stwierdzeniem, że policjanci nie byli przygotowani do akcji. - Siły, których użyto przeciwko dwóm przestępcom, były wystarczające i doskonale przygotowane. Była informacja, należało działać. Zawsze jest ryzyko. Należy przewidywać wiele rzeczy, ale nie wszystko się da założyć. Trzeba wyciągnąć z tego wnioski.

Krzysztof Rutkowski dodał, że nasi policjanci mają trochę pecha. Należy uczyć się działania od służb izraelskich, które rzucają hasło, że należy np. opuścić budynek w ciągu pięciu minut, a po tym czasie wysadzają go w powietrze - powiedział.

Po południu policja już oficjalnie potwierdziła, że obaj bandyci zginęli, choć znalezione zwłoki były zwęglone, a zatem dopiero dokładne badania potwierdzą tożsamość przestępców.
Głos WybrzeżaTomasz GAWIŃSKI, (PAP)

Opinie (59)

  • ejdam
    takie bomby z gwoździ i śrub to nawet gallux umie robić
    troche aluminium saletry i nie powiem bo mi podłożysz:P
    nie przesadzaj
    bomba mi sie kojarzy z półtonową bombą kruszacą
    jakby mu koło ucha gwizdnęła petarda też by powiedział, że walczą niehonorowo??
    czy tych ludzi uczyli, czy nie uczyli, do walk tego rodzaju??
    chyba nie skoro nie wpadli na to na co janek z czterech pancernych
    że mu niemiec może oknem granat spuścić
    ty myśl dzieciak, jak piszesz..przywołuj z pamięci obrazy...

    • 0 0

  • galluks

    idąc tym tokiem myślenia powinno się całą Magdalenkę i okolicę schlastać napalmem - ja mam w pamięci obrazy z Plutonu i Jeźćców Apokalipsy - Czterej Pancerni to prehistoria
    jakiś zagorzały militarysta pewnie zaraz przebije mój napalm i zaproponuje małą wodorówkę o mocy kilku megaton - do czego tak dojdziemy?
    Jasne, że bomba ze śrubami to nie problem (a słyszałeś o tzw bawełnie strzelniczej? to jest dopiero huk) tylko, że nikt dotąd nie potraktował tak policjantów.

    • 0 0

  • na niektórych policjantów, widziałem na własne oczy w sopocie, wystarczy tekst, co sie tak gapisz?? wyp......
    tak więc sam widzisz jednego słowem a drugiego hukiem
    na poważnie fakt, że to po raz pierwszy użyto granatów nie wytrzymuje konfrontacji
    prasa przypomina o sądzie w zielonej górze gdzie odłamkami dostało kilku policjantów
    wyciągnieto wnioski od 2000 roku??
    aż sie boje jak jeden z drugim dopadną czołgu
    zanim znajdą rusznice pół miasta w gruzach??

    • 0 0

  • O tym tanku

    ten co prowadzil porwany czołg ,to byl pijany żolnierz -nie bandyta ścigany listem gończym !
    Czolg w stanie pokoju nie posiada amunicji -żadnej
    Kierowca jakby żle jechał to zatrzymał by się na budynku, a patrząc na "eskortE" policyjną -ile radiowozów z kogutami i na sygnałach , że na 500 m było widać i slychać.
    To i wszyscy wiali.Bez potrzeby strzelania z armaty,czy granatnika. ten sprzęt jest na wyposażeniu Gwardii Narodowej, którą w każdej chwili może miejscowy szeryf powołać do slużby, a gwardziści umieja z tego strzelać .

    Policjant po otwarciu włazu dał serię - Nie pytał czy czolgista jest uzbrojony po prostu tak na wszelki wypadek.Czołg to też" narzedzie niebezpieczne" no i byl w zgodzie z przepisami USA

    • 0 0

  • galluks

    jakie zatem sugerujesz rozwiazanie, zakładając że każdy bandyta może mieć w kieszeni granat?
    co byś doradził policji?

    • 0 0

  • galluxie

    a saletra to jest sztuczny nawóz ,uwazaj ogrodniczy nie daleko

    • 0 0

  • kombatant

    wydaje mi się, że gwardię narodową mobilizuje prezydent, albo gubernator
    a czołg, uzbrojony czy nie, jest niebezpieczny dla radiowozu - może go po prostu rozjechać
    tak więc wydaje mi się, że akcja przeprowadzona była niekonsekwentnie - albo się gościa traktuje jako niebezpiecznego - wtedy nalezałoby mu pociagnąc z jakiejs armaty, czy czegoś podobnego
    drugim wyjściem było zakwalifikowanie "czołgisty" jako pijaka/wariata i unieszkodliwić np gazem wrzuconym po otwariu klapy - jak widzisz policję amerykańską można krytykowac tak samo jak naszą (broń Boze nie o to mi chodziło, podałem tylko przykład)

    • 0 0

  • oj

    nie znamy szczegółów : czy tylko 1 bomba spowodowała straty. Czy tez pozniej w czasie trwania "bitwy"ok 1,5 do 3,5 h rzucano granatami selektywnie /z różnych stron budynku/ w różnym czasie, czy razem z bombą . Bo rażenie 15 osób z jednego wybuchu /40%/ stanu osobowego biorących w akcji p-ko 2 ludziom to bład w dowodzeniu

    Co do Supermena - w tej chwili robi sie kamerą termo nawet zdjęcia budynków /chodzi o termikę obiektu -gdzie docieplić / a w spec slużbach to nawet ci się nie śnilo jakie są "machiny."
    Nie opieraj swoich wiadomości na TVP

    to jest poruta!!!!

    • 0 0

  • kombatant

    zdjęcia kamerą termowizyjną działają na zasadzie rejestrowania podczerwieni
    ciepło wytwarzane przez ludzkie ciało nie jest chyba widoczne przez obecne kamery jeżeli na drodze jest murowana sciana?

    • 0 0

  • ejdam - tam takie rzeczy załatwia sie przez telefon z gubernatorem, sędzią a nawet z Prezydentem to jest rejestrowane na

    nośnikach ktoś płaci za użycie gwardii

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane