- 1 Ulewa przeszła przez Trójmiasto (63 opinie)
- 2 Nowożeńcy w kłopotach, bo zabrali to z plaży (94 opinie)
- 3 Tajemnicze konstrukcje w Dolinie Samborowo (47 opinii)
- 4 Zgubiłeś ponton na morzu? Szukają cię (77 opinii)
- 5 Kolbe i rodzina Ulmów wrócą do muzeum (498 opinii)
- 6 Zatopiony dźwig wyciągnęli w częściach (229 opinii)
- Nie możemy potwierdzić wszystkich zarzutów, bo nasze kontrole dotyczyły jedynie sytuacji, w której hospicjum przestało być pracodawcą skarżących się - mówi Mieczysław Szczepański, zastępca okręgowego inspektora pracy - Do końca ubiegłego roku obowiązywał przepis, że pracodawca nie musi wypłacać odprawy zwalnianym pracownikom, jeśli w wyniku zwolnienia zarejestrował on własną działalność gospodarczą. I na ten przepis powołują się władze hospicjum. Nie chcę oceniać trafności tej argumentacji. Osoby, które czują się skrzywdzone złożyły sprawę do sądu i to on rozstrzygnie, czy mają rację. Nie prowadzono natomiast postępowań weryfikujących inne zarzuty.
- Zwolniono sporo osób. W sposób naruszający nasze prawa. Część ze zwolnionych pogodziła się z tym, część zawarła jakieś prywatne ugody z pracodawcą, a czworo byłych pracowników wystąpiło przeciw hospicjum z roszczeniem o wypłatę odpraw i wynagrodzenia za przepracowane nadgodziny. 16 kwietnia będzie moja sprawa - mówi była główna księgowa hospicjum.
Poza łamaniem praw pracowniczych kierownictwo ośrodka jest oskarżane o nieuczciwość finansową. Pracownicy hospicjum mówią np. o organizowaniu kwest na umierające dzieci, których w czasie zbiórek nie było w placówce.
- Zawsze będę życzył sobie ludzi z pasją, którzy chcieliby pracować, służyć, mając świadomość, że robią coś bardzo ważnego, nie tylko dla społeczeństwa, dla drugiego człowieka, ale także dla siebie - mówi ksiądz Krakowiak w wywiadzie opublikowanym na stronie internetowej hospicjum.
I chyba właśnie takich pracowników hospicjum miało. Zwolnione osoby założyły własne hospicjum, by nadal pracować dla innych i dla siebie.
- Po zwolnieniu powołaliśmy własny Niepubliczny ZOZ im. św. Judy Tadeusza. Mamy kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia na opiekę domową nad ciężko chorymi. Jednak nadal mamy kłopoty z poprzednim pracodawcą. Są to typowe działania nękające. Ksiądz Krakowiak podważa nasze kompetencje przed władzami funduszu, prowadzi "śledztwo" na jakiej podstawie nasz zakład został zarejestrowany i uzyskał kontrakt - mówią pracownicy.
W hospicjum nie skomentowano sporu placówki z byłymi pracownikami. Otrzymałem jedynie wiadomość, że "ksiądz dyrektor będzie po świętach, a nikomu innemu nie wolno zajmować oficjalnego stanowiska".
Materialną część sporu rozstrzygnie sąd. Pozostanie część moralna - podważanie kompetencji pracowników i usiłowanie zdyskredytowania zarejestrowanego przez nich NZOZ. Powstaje pytanie, czy służąc jednym, choćby najbardziej pokrzywdzonym przez los, można krzywdzić innych?
Opinie (29)
-
2004-04-06 11:12
Popieram Cie ejdam
Artykuł powyższy to dno. Powinna być pokazana też druga strona medalu. Nigdy nie jest tak, że jedna strona ma całkowitą rację, a druga jest niedobra. I tak jest zawsze. Jak ktos chce napisać prawdę powinien też dać się wypowiedzieć drugiej stronie, inaczej szkoda czasu na czytanie.
- 0 0
-
2004-04-06 11:58
Do jego św.ejdam-a
"W jaki sposób ksiądz dyskredytuje przed NFZ swoją nową konkurencję? Pisze anonimy? Składa donosy? Jakis przykład? Cokolwiek?
Na czym polega jego "śledztwo"? Na czym polega moralna nagannosć takiego postępowania?" Kochany, sam starałem się na o działke niedaleko kościoła, załatwione było wszystko z naszej kasy tj.stow.hospicjum nawet zagraniczny fundator. Szkopuł w tym, że w tym przedsięwzięciu nie było miejscowego kleru i to wystarczyło do kilkunastudziennych telefonów z miejscowej parafi oraz Rady parafialnej. Policja i Straż Miejska ma zazwyczaj identyfikator i wie kto dzwoni i można było spokojnie to ustalić, ponieważ oni także mieli tego dosyć. Podam jeden przykład rano przyszły nasz teren dokładnie posprzątany a za godz. "ktoś" z wywrotką wysypuje śmieci w ciągu 5-ciu minut "jest protest" telefoniczny itd iec, niestety miasto dla świętego spokoju po "takich protestach" odebrało nam to miejsce. Świętobliwy Ejdamie jesteś zaślepiony, albo głupi jeśli tak uważasz, a może dla ciebie lepiej życ w takim stanie ponieważ to czyni cię szczęśliwym.- 0 0
-
2004-04-06 12:25
galus czarnuchu
mam cie juz wszedzie serdecznie gdzies a prywatnie gleboko w....
musisz odejsc!- 0 0
-
2004-04-06 12:27
Do Ra$era
Jak Ci sie nie podoba dizłalność ks. Krakowiaka to załóż własne Hospicjum i ubierz biały habit. Wtedy poczujesz się świętym i docenisz trud tego Kapłana.
- 0 0
-
2004-04-06 12:42
Ejdam,
a jednak....
"...W hospicjum nie skomentowano sporu placówki z byłymi pracownikami. Otrzymałem jedynie wiadomość, że "ksiądz dyrektor będzie po świętach, a nikomu innemu nie wolno zajmować oficjalnego stanowiska"...."
Mamy relację jednej strony, bo druga nie chciała się wypowiedzieć. Można oczywiście przyjąć charakterystyczny dla niektórych kręgów władzy sposób rozumowania : dopóki nie zostanie skazany wyrokiem sądu, jest niewinny i może być posłem, ministrem czy innym dostojnikiem państwowym. Na obrady sejmu...dowożony z kicia (hahaha).- 0 0
-
2004-04-06 13:15
baju
A ja myślałem, że ten sposób rozumowania dotyczy jednej z podstawowych wolności obywatelskiej i nie dotyczy jedynie "kręgów władzy", do którego to kręgu ksiądz Krakowiak przecież nie należy.
Piszesz, że "Mamy relację jednej strony, bo druga nie chciała się wypowiedzieć"
nie chciała czy nie mogła? Powstaje tu pytanie - czy dziennikarz dołożył wszelkich starań, żeby jego artykuł był obiektywny i jak najbliższy prawdzie?
Czy nie warto było z taką "afera" poczekac do powrotu ks Krakowiaka?
Czy waga tej "afery" uzasadnia pośpiech? Czy skargi byłych pracowników zdarzaja się tylko księżom? Czy M.W nie znalazłby w regionie innego pracodawczy oskarżanego przez więcej niż czterech (!) zwolnionych pracowników o mobbing?
Czy gdyby dobrze poszperać nie znalazłoby się podobnych skarg na wydawcę Głosu Wybrzeża?
W jakim "moralnym" świetle stawia to gazetę i jej wydawcę?- 0 0
-
2004-04-06 13:27
Ejdam,
Posłużę się fragmnentem artykułu:
"Materialną część sporu rozstrzygnie sąd. Pozostanie część moralna - podważanie kompetencji pracowników i usiłowanie zdyskredytowania zarejestrowanego przez nich NZOZ. Powstaje pytanie, czy służąc jednym, choćby najbardziej pokrzywdzonym przez los, można krzywdzić innych?..."
Uważam, że są takie stanowiska i profesje, które stawiają osobę na świeczniku i w związku z tym, należy dbać nie tylko o to, by "nie wpaść", ale by nie stwarzać nawet pozorów nieuczciwości czy braku tzw. morale. Ja nie wiem, czy dziennikarz dołożył wszelkich starań, by jego artykuł był obiektywny, bo czy wogóle artykuł może być absolutnie obiektywny? Obserwując wyroki naszych sądów, mam wrażenie, że i te częstokroć obiektywne nie są...
Fakt, że znalazła się grupa ludzi, którzy czują się pokrzywdzeni jako pracownicy, a pracodawcą ich był ksiądz, nie świadczy dobrze o księdzu.- 0 0
-
2004-04-06 14:02
baja
widać z tego co piszesz, że nie byłaś nigdy pracodawcą i nigdy nikogo nie zwolniłaś, ani nawet nie "ochrzaniłaś" :)
zaręczam Ci, że z tego typu skargami zetknął się prawdopodobnie każdy prowadzący normalną działalnosć pracodawca - fakt, że jest się księdzem nic tu nie zmienia
hospicjium ma wprawdzie spełniać funkcje harytatywne, ale wobec swoich pensjonariuszy, a nie pracowników
samo POCZUCIE skrzywdzenia u CZWORGA pracowników nie uprawnia do żadnych ocen moralnych postępowania byłego pracodawcy
gdyby było inaczej, ksiądz nie mógłby zwolnić żadnego pracownika, nawet jeżeli ten swym działaniem lub zaniechaniem szkodziłby zakładowi i pacjentom, bo zawsze u zwolnionego wystąpi POCZUCIE krzywdy, które to poczucie (jak każde zresztą) jest subiektywne.- 0 0
-
2004-04-06 14:35
ejdam
oni jak wynika z tekstu wystapili o wypłatę odpraw i zaległych wynagrodzeń za przepracowane nadgodziny
czyli o to co im się od pracodawcy należy
o swoje
to raczej nie jest podstawa do krytykowania ich i uwazania ze sa wredni bo czegoś chcą za to że ich zwolniono bo xle pracowali...- 0 0
-
2004-04-06 14:46
mama
a czy ja tych konkretnych pracowników krytykuję lub piszę, że sa wredni?
jak sama napisałaś oni dopiero wystąpili z takim roszczeniem do sądu
i to sąd orzeknie czy to im się należy, czy nie (choć jak znam praktykę polskich sądów pracy to wyrok mają już w kieszeni)- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.