- 1 Nocny hałas z lotniska. Cena za rozwój? (271 opinii)
- 2 Okupacyjne losy jednego z symboli Gdyni (61 opinii)
- 3 Tunel czy pasy: co wybierają piesi? (54 opinie)
- 4 Historia 200-letniej gdańskiej wyspy (68 opinii)
- 5 Jarmark: zobacz jego pierwszy dzień (127 opinii)
- 6 Kto obawia się tramwaju przez Klonową? (416 opinii)
Mors uratował psa, pod którym załamał się lód
Pan Krzysztof ratuje psa, który topił się w zbiorniku retencyjnym na Chełmie.
Było słonecznie, ale bardzo zimno. Jednak widząc psa, który nie mógł się wydostać z częściowo zamarzniętego zbiornika retencyjnego w jarze Wilanowskim na Chełmie, pan Krzysztof wszedł do wody, by ratować zwierzę. Udało się w ostatniej chwili.
Gdy jeden z czworonogów wszedł na kruchy lód pokrywający zbiornik, tafla się pod nim załamała. Zwierzę otoczone było z każdej strony krami i nie umiało się samodzielnie wydostać z wody.
Wrócił z morsowania i znów musiał wejść do zimnej wody
Wtedy jeden z obecnych na miejscu mężczyzn zaczął się rozbierać. Po chwili był już tylko w slipkach i w butach. Wydawało się, że temperatura wody nie robi na nim żadnego wrażenia.
- Chwilę wcześniej, jak co niedzielę, wróciłem z morsowania w Brzeźnie. Zmarzłem strasznie, więc wypiłem w domu gorącą kawę i wyszedłem z psem na spacer. Właśnie do jaru - opowiada Krzysztof Przybylski, mieszkaniec Chełmu.
Podczas spaceru z psem po Jarze Wilanowskim pan Krzysztof zauważył, że w okolicy zbiornika retencyjnego panuje poruszenie. Jeden mężczyzna próbował kijem pomóc zwierzęciu się wydostać, ale bezskutecznie. Pies było zdezorientowany, przestraszony i słabł.
"Pies to najważniejszy członek rodziny"
Pan Krzysztof rozebrał się i wszedł do wody, by uratować psa.
- Nawet nie robiłem rozgrzewki, tylko wszedłem. Na mnie taka temperatura nie robi dużego wrażenia, bo morsuję od lat - mówi. - A pies to przecież najważniejszy członek rodziny.
Pies był dość daleko od brzegu, więc by do niego dotrzeć, pan Krzysztof musiał rozkruszyć warstwę lodu, a następnie prawie cały się zanurzyć. Gdy dotarł do zwierzęcia, podholował je do brzegu i przekazał właścicielowi.
Film kończy się w momencie, gdy pan Krzysztof wychodzi z wody. Co było dalej?
- Założyłem spodnie, koszulkę i kurtkę, no i wróciłem do domu - odpowiada, jakby spacer po śniegu w mokrych butach nie był niczym wyjątkowym.
Nie wszyscy bohaterowie noszą peleryny, niektórzy chodzą też w mokrych butach.
Opinie (228) ponad 10 zablokowanych
-
2023-03-14 14:03
Zbiornik to woda po max Łydki
ciekawe, co by było, gdyby to było głębsze jezioro.
- 2 6
-
2023-03-14 14:06
taki jeden (1)
polityk Jan Lityński też poszedł ratować swojego psa co to wpadł do rzeki gdy się lód załamał. Znaleźli Janka po kilku dniach gdzieś w zakolu rzeki pod lodem. Włącz myślenie człowieku.
- 6 10
-
2023-03-14 16:33
nie myl rzeki ze stawem, wlacz myslenie czlowieku
- 0 3
-
2023-03-14 14:11
Gdyby wszyscy ludzie mieli chociaż trochę
empatii to żyłoby się troszkę łatwiej.....
- 8 0
-
2023-03-14 14:14
"pies to przecież najważniejszy członek rodziny" (2)
czyli ważniejszy od żony czy dzieci
- 14 2
-
2023-03-14 15:13
Ciekawe
?
- 1 3
-
2023-03-14 16:31
bywa i tak, czego nie rozumiesz
- 3 1
-
2023-03-14 14:18
Woda po pachy a właściciel co ? nie mógł tam wejść ?
- 11 4
-
2023-03-14 14:22
No faktycznie. Szacunek!
- 6 0
-
2023-03-14 14:23
Chwala Panu za to
- 7 0
-
2023-03-14 14:28
Wina własciciela ze niemiał psa na smyczy na jego miejscu tez bym nie ryzykował ,najwyzej kupił by sobie nastepnego
- 2 13
-
2023-03-14 14:29
Ciekawe czy właściciel po tej akcji zmądrzeje i będzie psa trzymał na smyczy.
A dla Pana ratującego szacunek!- 11 0
-
2023-03-14 14:30
Takie poruszenie i ludzi tam, a nawet nikt brawa nie zaczął bić...
Dla ratownika wielki szacunek!
- 13 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.