• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Motorowodniacy pływają zbyt szybko?

Katarzyna Moritz
13 lipca 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 
Pędzące skutery czy motorówki to znak, że za chwilę na rzece pojawi się duża, niebezpieczna fala. Pędzące skutery czy motorówki to znak, że za chwilę na rzece pojawi się duża, niebezpieczna fala.

Często narzekamy na rozpędzonych i nieprzestrzegających przepisów kierowców na ulicach, ale na wodzie też jest z tym pewien problem. Pędzące niczym w Miami na Florydzie motorówki czy skutery wodne wywołują niebezpieczne dla kajakarzy czy żeglarzy zafalowanie. Policja wodna łamiących przepisy tylko poucza, bo nie ma urządzeń do pomiaru prędkości.



Jakim sprzętem wodnym najchętniej pływasz?

Lato, słońce, ciepła woda - taka aura zachęca wodniaków do korzystania z uroków sezonu. Na morze, kanały i rzeki wypływają żeglarze, wędkarze, kajakarze oraz właściciele wszelkiej maści motorówek czy skuterów wodnych.

- Wypożyczyliśmy na całą dobę z rodziną dwa kajaki na Żabim Kruku, ja płynęłam z moją 10-letnią córką, mąż sam. Chcieliśmy dopłynąć do Górek Wschodnich, do znajomych, którzy mają domek nad Martwą Wisłą, jednak przez większość drogi walczyliśmy o to, by utrzymać się na wodzie z powodu olbrzymich fal zalewających nas w kajakach. Mijające nas motorówki i skutery wodne wcale nie zwalniały. Ta wyprawa zamiast przyjemności była koszmarem - opisuje pani Klaudia swoją niedawną wycieczkę.

Takich historii jest dużo, bo rozpędzone motorówki (czasami z narciarzami wodnymi) czy robiące ósemki skutery, są problemem dla kajaków, żaglówek i wędkarzy na łódkach (chociaż ci ostatni, czasami mało roztropnie, zakotwiczą na torze wodnym).

Choć skuter jest niewielki, to jest prawie jak motocykl, tylko że na wodzie. Skutery zazwyczaj mają moc 75 kW, a niektóre nawet 200 kW, dzięki temu prują spokojnie 80 km na godzinę. Ale żeby wywijać ewolucje na zafalowanym morzu trzeba mieć nie lada kondycję i umiejętności, dlatego niektórzy z użytkowników tego sprzętu chętnie zapędzają się na spokojniejszą Martwą Wisłę.

Tymczasem przepisy Urzędu Morskiego w Gdyni wyraźnie mówią, że prędkość na Motławie, od Polskiego Haka w górę rzeki, nie może być większa niż 4 węzły (czyli ok. 7 km/h), a na pozostałych akwenach portowych, dla jednostek poniżej 50 m długości i 3 m zanurzenia, nie więcej niż 7 węzłów (12,6 km/h), dla większych jednostek 6 węzłów (ok. 11 km/h). Na zatoce i morzu nie ma ograniczeń.

Jak dyscyplinuje pędzących motorowodniaków Policja Wodna?

- Często wystarczy sama obecność patrolu na wodzie, by motorowodniacy ograniczyli prędkość. Dostęp do tego sprzętu jest niestety coraz łatwiejszy i jest go coraz więcej, dlatego też współpracujemy w tej dziedzinie ze służbami straży granicznej czy WOPR-em. Nie posiadamy urządzenia do pomiaru prędkości i nie mamy tego jak egzekwować. Urządzenie ma być zakupione przez Urząd Morski. Przekraczających prędkość upominamy - wyjaśnia podkomisarz Tomasz Dzierżanowski, kierownik referatu Policji Wodnej.

Policja Wodna ma do patrolowania 120 km linii brzegowej, a do dyspozycji cztery motorówki, w tygodniu na patrolach są dwie, w weekendy trzy. Dziennie podejmowanych jest od kilkunastu do kilkudziesięciu różnorodnych interwencji. Często są to pouczenia, jednak gdy sternik jest nietrzeźwy lub nie ma uprawnień do prowadzenia jednostki, wystawiane są mandaty. Policja wodna ma taki sam kwalifikator, jak policja drogowa, od 50 do 500 zł. Wykroczenia są też kierowane do kapitanatu portu, który prowadzi postępowania administracyjne. W okolicach centrum Gdańska wody Motławy patroluje też łódź straży miejskiej.

- Choć z roku na rok sytuacja powoli się poprawia, to co jakiś czas dostajemy sygnały, że kajakarze są wystraszeni, bo są zalewani przez fale. Nie jest to tylko problem braku przestrzegania przepisów dotyczących ograniczenia prędkości, ale też kultury wśród wodniaków. Wystarczyłoby, gdy widać że po wodzie płynie mała jednostka, po prostu zwolnić - podkreśla Stanisław Sikora z klubu kajakowego Żabi Kruk w Gdańsku.

Opinie (129) 3 zablokowane

  • quadom i skuterom mówię nie

    Jakoś tak się "squada", że te dwa typy pojazdów pojawiają się w miejscach, w których szukam spokoju, skutecznie niwelując moje wysiłki. Skoro staje się to plagą, trzeba z tym skończyć. Jeśli skuter pływa sobie 300 m od brzegu, to mi już tak nie przeszkadza, jeśli quad porusza się po torze lub po prywatnej posesji też mi to nie przeszkadza. Ale kiedy śmiga parę metrów ode mnie, to mam ochotę ukamienować toto, w obronie własnej.

    • 6 2

  • tez sobie kupcie motorowke (1)

    zamiast narzekac, ze plyniesz kajakiem...

    • 0 0

    • Co nie jest zabronione (ustawami, rozporządzeniami, zarządzeniami...) jest dozwolone. Suweren decyduje co wolno a co nie. Skoro suweren nie zabrania pływać łódkom z silnikami po jeziorach tzn że wolno im to robić ;)

      Prawo polskie wyznaczyło drogi wodne, szlaki i tory wodne oraz sposób ich oznakowania aby ograniczyc pewne zachowania - po to a by tam wolno było pływać - wyznaczyło też tzw "strefy ciszy" - więc jeżeli komuś nie podobają się szaleństwa motorowodniaków to jechać w "strefy ciszy". ;)

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane