- 1 Niepełnosprawny: zostałem na lotnisku (188 opinii)
- 2 Coraz więcej psów na plaży. To problem? (594 opinie)
- 3 50 lat pracuje w jednym zakładzie (201 opinii)
- 4 Twórca Amber Gold pisze list do dziennikarzy (201 opinii)
- 5 700 stoisk i 1 mln gości w Gdańsku (211 opinii)
- 6 Mieszkam nad morzem i co mi zrobisz? (366 opinii)
Mówienie "na ty" - brak kultury czy znak czasów?
"Co dla ciebie?" - zapytał mnie barman, kiedy podeszłam złożyć zamówienie. Funkcjonuję w świecie, w którym mówienie sobie "na ty" jest czymś naturalnym, a jednak wtedy poczułam się dość niekomfortowo. Po prostu nie miałam ochoty na skracanie dystansu. Kiedyś decyzja o tym, czy mówimy sobie po imieniu, należałaby do mnie - jestem kobietą, w dodatku od tego barmana dwie dekady starszą. Dziś zasady etykiety mało kogo interesują.
Podobnie zresztą jak z podawaniem ręki. Choć zasady były dość skomplikowane, niemal każdy był w tę wiedzę wyposażony i rzadko dochodziło do wpadek. Tym bardziej, że starsze pokolenia nie szarżowały z tym spoufalaniem się tak, jak my robimy to dzisiaj.
![Nie tylko seks i miłość. Przyjaźnie, które narodziły się przez internet](https://s-trojmiasto.pl/zdj/c/n/2/3230/150x100/3230261__kr.webp)
"Pani" z klasy maturalnej
Zawsze rozczulały mnie sceny prywatek w starych, powojennych filmach. Młodzież była zawsze taka taktowna, chłopcy do dziewczyn, już od klasy maturalnej (czasem i wcześniej), zwracali się per "pani". Ten pozorny dystans potęgował ekscytację. Relacje międzyludzkie celebrowano, a przejście "na ty" świadczyło o poważnych zamiarach i wyższym stopniu zażyłości.
Do przesadnego spoufalania się nie dochodziło też w sferze publicznej. Znam osoby (są to roczniki powojenne), które mimo tego że mieszkają po sąsiedzku od przeszło 50 lat, są ze sobą tak blisko, że sprawiają wrażenie zaprzyjaźnionych, po imieniu sobie nie mówią. I nie zamierzają. Tak jest im dobrze.
Etykieta odchodzi do lamusa. Dziś wszyscy jesteśmy "na ty"
Współczesne pokolenia coraz częściej odrzucają zasady etykiety i zastępują je zwyczajowością. Nowy pracownik, po pozytywnym zakończeniu procesu rekrutacji, często słyszy, że w pracy wszyscy mówią sobie po imieniu. Wchodzi więc w nowe towarzystwo bez obwarowań, jakie nakładałyby na niego zasady etykiety.
Podobnie dzieje się np. podczas zebrań w szkole. Kiedy pierwsza osoba zacznie mówić do reszty po imieniu, po chwili kolegami są wszyscy. I jest to jak najbardziej naturalne.
Po imieniu mówimy sobie z fryzjerką, tipserką czy manicurzystką, stylistką rzęs, a jako że zdarza się u nich spędzać sporo czasu, bo zrobienie paznokci, fryzury czy rzęs zajmuje czasem kilka godzin, to pomiędzy klientem i usługodawcą nawiązują się niejednokrotnie przyjacielskie relacje. Mówienie sobie na pan/pani wprowadzałoby niepotrzebny dystans.
Dzisiejsi czterdziestolatkowie nie są tak starzy, jak Stefan Karwowski
Najsłynniejszy polski czterdziestolatek - Stefan Karwowski, w czasie wolnym zabierał żonę do teatru bądź spotykał się ze swoimi poważnymi znajomymi na domówkach. Dzisiejsi czterdziestolatkowie wypuszczają się w miasto. Na klubowych parkietach dystans pomiędzy młodymi i starymi nie istnieje.
Osiemnastolatek, pytając pięćdziesięciolatka np. o zapalniczkę, najprawdopodobniej zwróci się do niego po imieniu. No bo jak inaczej? I ten drugi zapewne nie będzie miał nic przeciwko. Nie czuje się przecież staro.
Godząc się na taki stan rzeczy i przyklaskując mu, musimy się jednak liczyć z tym, że do starego porządku nie będzie powrotu. Będzie może wygodniej, ale czy przyjemniej?
Te zasady etykiety, które dziś uważamy za przestarzałe, dodawały życiu nieco pikanterii. Sprawiały, że człowiek czuł się wyjątkowy. Odgórne spoufalanie się to wszystko spłyca. Wiele ułatwia i upraszcza, ale zabiera nieco magii.
Dlatego, choć sama w sferze prywatnej wolę odrzucać ograniczenia, niż je na siebie nakładać, to jednak w takich sytuacjach, jak wizyta w restauracji, kawiarni czy barze, wolałabym ten dystans zachować. Albo przynajmniej móc zdecydować o tym, czy mam ochotę spoufalić się z dwie dekady młodszym barmanem, czy zostawić to sobie na inną okazję.
Opinie (443) ponad 50 zablokowanych
-
2022-09-20 12:15
Tak
Jest to brak kultury osobistej
- 1 0
-
2022-09-21 08:58
Czterdziestolatek to się spotykał na prywatkach, a nie na jakichś domówkach, Pani Ewo ;)
- 1 0
-
2022-09-21 12:42
Forma grzecznościowa to także zwracanie
się bezosobowo np.trzeba coś wymyśleć,zrobić lub mówienie przez WY zwłaszcza do starszych osób..Drugą forma oczywiście to już niemal archaizm
- 0 0
-
2022-09-21 12:43
Przed wojna chłop czy robotnik nawet by
nie śmiał powiedzieć do kogoś z wyższej klasy przez Ty.Dostsłby po prostu w morde
- 0 0
-
2022-09-21 22:57
hehe
ja z grzecznoci mowie na pani zeby np nie podrywac bo jak bym lecial na ty przelamał bym zapewne granice w slowach :)
- 0 0
-
2022-09-22 11:49
To zalezy
Jak ktos jest w podobnym wieku do mnie to mowie na "ty", jak ktos w wieku moich rodzicow itp., to jakos tak mi glupio.
- 0 0
-
2023-07-08 06:57
ja
15 lat młodszy szef mówi do mnie na ty i każdego dnia czuję się obrażany, w moim odczuciu to naruszanie mojej godności osobistej
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.