• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Można montować sekundnik przy światłach, ale w Trójmieście ich nie zobaczymy

Maciej Naskręt
30 maja 2017 (artykuł sprzed 7 lat) 
Sekundniki zdaniem kierowców poprawiają przepustowość dróg. Natomiast inżynierowie ruchu twierdzą, że potęgują próby przejazdu na czerwonym świetle i przekraczanie prędkości. Sekundniki zdaniem kierowców poprawiają przepustowość dróg. Natomiast inżynierowie ruchu twierdzą, że potęgują próby przejazdu na czerwonym świetle i przekraczanie prędkości.

Ministerialni urzędnicy zgodzili się na montaż sekundników przy sygnalizacjach świetlnych. Problem w tym, że ich nie zobaczymy na trójmiejskich skrzyżowaniach - głównie ze względu na to, że w Gdańsku, Gdyni i Sopocie sygnalizacja jest zmienna i dostosowuje się do sytuacji na drogach. Czy mamy czego żałować?



Czy sekundniki usprawniłyby podróże w Trójmieście?

W miniony piątek Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa poinformowało, że wyświetlacze będą mogły być instalowane na drogach zarządzanych przez Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad, marszałka województwa, starostę lub prezydenta miasta na prawach powiatu.

Mogłoby się wydawać, że rozwiązanie to może się przyczynić do poprawy płynności ruchu na drogach, ale jak zwykle problem tkwi w szczegółach. Podpisana nowelizacja daje możliwość stosowania liczników przy sygnalizacjach tylko i wyłącznie tam, gdzie jest stały program funkcjonowania sygnalizacji.

Obecnie w Trójmieście takich miejsc jest bardzo mało.

- Głównie znajdują się one gdzieś na peryferiach miasta. W centrum Gdańska sygnalizacje mają zmienny program sygnalizacji - mówi Tomasz Wawrzonek z Wydziału Gospodarki Komunalnej w Urzędzie Miejskim w Gdańsku.
Mało tego, na głównej arterii Gdańska funkcjonuje system Tristar, który dostosowuje program sygnalizacji do natężenia ruchu na drodze, co w praktyce uniemożliwia montaż sekundników w zgodzie z uchwalonymi niedawno przepisami.

Z tego samego powodu nie ma szansy na zmiany w Gdyni i Sopocie.

Opinie o sekundnikach bardzo różne

Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa posiada opinie na temat sekundników z wielu europejskich krajów, a także Stowarzyszenia - Klubu Inżynierii Ruchu KLIR oraz wyniki obserwacji zarządców dróg, którzy zdecydowali się na montaż tych urządzeń.

Opinie te nie są jednoznaczne. Choć specjaliści zgodni są co do jednej kwestii - sekundniki ich zdaniem powinny być montowane w sytuacji, gdy kierowanie ruchem wahadłowym odbywa się za pomocą sygnalizacji. Co w pozostałych sytuacjach? Tu głosy są podzielone: jedne mówią o zwiększeniu płynności ruchu, inne o rozpraszaniu kierowców i zmniejszaniu bezpieczeństwa na drodze.

Jako ciekawostkę można podać miasto Grudziądz, gdzie zarząd dróg zainstalował liczniki, na których funkcjonowały urządzenia do pomiaru prędkości i kontroli przejazdu na czerwonym świetle. W efekcie okazało się, że po zamontowaniu liczników czasu światła zielonego, znacznie wzrosła liczba pojazdów wjeżdżających na skrzyżowanie podczas nadawania sygnału czerwonego oraz przekraczających dopuszczalną prędkość.

Odsetek pojazdów wjeżdżających na skrzyżowanie z prędkością ponad 100 km/godz. wzrósł w tym czasie w niektórych miesiącach o 100, a nawet o ponad 100 proc. Tu możemy przeczytać raport na temat tego zjawiska.

Opinie (260) 3 zablokowane

  • Płynność ruchu na skrzyżowaniu (1)

    7 lat temu napisałem

    1 lutego 2010 Interia.pl w artykule "Liczniki świateł na drogi!" opisuje system odliczający czas zmiany koloru w cyklu sygnalizacji świetlnej na skrzyżowaniach, który jest testowany w kilkunastu newralgicznych miejscach na ulicach Torunia.

    Dowiadujemy się z notki - "Przy złych warunkach atmosferycznych, jak deszcz czy śnieg, znajomość czasu wyświetlenia światła zielonego umożliwia wcześniejsze przygotowanie się do manewru zatrzymania. Pozwala to uniknąć gwałtownego hamowania. Ponadto urządzenie ogranicza blokowanie skrzyżowania przez pojazdy nie mogące go opuścić. Jeśli kierujący widzi, że zjazd ze skrzyżowania jest niemożliwy a czasu światła zielonego jest mało, to najczęściej powstrzymuje się od wjazdu w obszar skrzyżowania".

    Rozwiązanie chwalą też użytkownicy dróg, w tym jeden z taksówkarzy - "Już dawno powinni byli to wprowadzić. Bardzo dobra rzecz, pieniądze na to muszą się znaleźć".

    Poza Toruniem system jest testowany w Warszawie, Wrocławiu i Opolu oraz będzie w Bydgoszczy. Podobno jeden omawiany wyświetlacz kosztuje 3 tysiące złotych.

    W burzliwej dyskusji (pod artykułem) internauci przywołują ze swojej pamięci podobne rozwiązania widziane przez nich podczas podróży po innych krajach, które są uznawane za biedniejsze, mniej rozgarnięte (gorzej zarządzane) i które mają niższy poziom zmotoryzowania.

    Przy okazji uprzejmie informuję, że 19 października 2005 napisałem artykuł "Oszczędzajmy nerwy i paliwo!", który przesłałem do kilkudziesięciu redakcji i instytucji i który został wydrukowany przez "Gazetę Krakowską".

    Oto obszerny fragment -
    To może podpowiemy urzędnikom bardziej świetlisty/świetlany pomysł na oszczędności w branży oświetleniowej na skrzyżowaniach? Wszyscy kierowcy, kiedy zbliżają się do krzyżówki uzbrojonej w trójkolorowe sygnalizatory, obstawiają (niczym w loterii) czas włączenia się koloru żółtego. Oni nie wiedzą, kiedy się włączy owo światło, oni właśnie... obstawiają. Niektórzy kierowcy, zwłaszcza autobusowi i trolejbusowi, z racji kursowania po stałych trasach, niemal na pamięć znają cykle zmian świateł. Ale często jest i tak, że przeliczają się o parę sekund. I wówczas... Rozpędzony wóz załadowany pasażerami zbliża się do skrzyżowania. Kierowca błędnie ocenia, że żółte światło włączy się za 7 sekund i zwiększa prędkość pojazdu (ponad dozwoloną), aby zdążyć przed zmianą świateł. A tu zmiana następuje po 4 sekundach i rozpędzony kilkunastotonowy bolid nie hamuje (bo groziłoby to przewróceniem stojących pasażerów) i przejeżdża przez zebry już po zmianie na światło czerwone. Zdarza się, że kierowca właśnie rozpędza pojazd, ale po zmianie światła na żółte, gwałtownie hamuje przed pasami, co irytuje klientów wozu, no i oczywiście podraża koszty eksploatacji taboru. Przecież paliwo zostało bezpowrotnie utracone, środowisko niefrasobliwie zadymione, zaś układ hamulcowy, opony oraz nawierzchnia jezdni - niepotrzebnie a dodatkowo zużyte.

    Gdyby wśród pasażerów jeździli policjanci i kontrolerzy - specjaliści od ruchu drogowego i ekonomicznej jazdy, to potwierdziliby, że co dziesiąty manewr wykonywany na podstawie decyzji podjętej przed skrzyżowaniem, jest błędny. Błędny, to znaczy - niebezpieczny (potencjalnie groźny dla ludzi, zwłaszcza przechodniów) oraz kosztowny (wymienione koszty popełnienia błędu można oszacować na kilka złotych). O niepoliczalnych kosztach (frustracja, irytacja, zdenerwowanie przewożonej masy) można wspomnieć raczej jedynie dla porządku...

    Im większy samochód (autobus, ciężarówka) tym trudniej go zatrzymać przed przejściem dla pieszych. Ustaliła się pewna zasada - kierowcy wielkich wozów wiedzą, że rozpędzony pojazd "ma prawo" przejechać na styku światła żółtego i czerwonego, bowiem i oni, i przechodnie, z doświadczenia wiedzą, że nagłe hamowanie nie wchodzi w rachubę. Przechodnie często korzystają ze swoich uprawnień i wchodzą na zebrę zaraz po włączeniu zielonego (dla nich) światła. Ale ryzykują raczej przed samochodami osobowymi, bowiem liczą na sprawne zatrzymanie pojazdu. W przypadku większych bolidów, o ryzykanta jednak trudniej, choć przecież wykroczenie drogowe kierowcy jednak istnieje. A co będzie, jeśli zagapione dziecko albo zamyślony emeryt wejdzie na pasy po ujrzeniu zielonego światła, zaś kierowca tira - korzystając z niepisanego "odwiecznego" prawa do przejazdu przez skrzyżowanie na styku żółci i czerwieni - nie zdejmie stopy z pedału "gaz"?

    Wracając do pomysłu - końcowa faza trwania światła zielonego powinna być zamieniona w potrójne pulsowanie tego światła, które z daleka przygotuje kierowców na zwalnianie ruchu, a nie zachęci (jak obecnie) do podejmowania ryzyka polegającego na przyspieszaniu tuż przed nieoczekiwaną zmianą świateł. Po trzykrotnym mignięciu zielonego światła, pojazd nie powinien wjeżdżać na skrzyżowanie (byłoby to wykroczenie), ale o ten okres powinno być skrócone "świecenie" światła żółtego i czerwonego (w sumie). Inny wariant pomysłu - zamiast pulsowania zielonego światła, dodatkowo włączane jest światło żółte, zatem świecą one oba jednocześnie do momentu wyłączenia się światła zielonego (jak obecnie - pozostanie jedynie światło żółte).

    Nieco droższy sposób - na 9 sekund przed planowaną zmianą światła zielonego na żółte, na jednocyfrowym wyświetlaczu (umieszczonym nad sygnalizatorem, korzystnie na wysięgniku ponad jezdnią), pokazywałaby się kolejna cyfra (od 9 do 1), zaś przy zerze następowałaby zmiana światła z zielonego na żółte. Kierowcy z odległości 100-200 metrów znaliby (na bieżąco) pozostały czas do zmiany świateł.

    Opisany pomysł (przy niewielkich nakładach finansowych) przynosiłby codziennie wymierne oszczędności (mniejsze zużycie paliwa i innych materiałów) oraz niewymierne korzyści (spokojniejsze nerwy kierowców i pasażerów wszelkich pojazdów).

    Niestety, my, Polacy, nie potrafimy korzystać ani z już znanych w świecie rozwiązań, ani nie bierzemy pod uwagę propozycji nadsyłanych przez zwykłych obywateli, zatem - biorąc choćby tylko moją propozycję - mamy 5 lat straty. Już 5 lat temu Trójmiasto mogło być na etapie wdrażania, ale inne miasta zostawiły je daleko w polu. Jeszcze nic straconego, bowiem można byłoby rozważyć tańszy system - opisany w trzecim od końca akapicie cytatu.

    To o uprzedzeniu kierowcy o spodziewanej zmianie koloru światła zielonego na żółte, ale w podobny sposób można byłoby przygotować kierowcę na zmianę czerwonego światła na zielone (np. przez ostatnie trzy sekundy emitowania światła czerwonego, byłoby ono pulsujące; choć w Polsce do światła zielonego przygotowuje żółte). Szkoda, że wynalazcy sygnalizacji świetlnej nie opracowali tego wariantu podczas wdrażania systemu do użytku, bowiem od lat już ona istniałaby w proponowanej postaci, co byłoby mniej kosztowne i mniej irytujące, no i wszyscy bylibyśmy już dawno przygotowani do postulowanych zmian. Niestety, szanowni wynalazcy, jeśli czegoś nie wymyślicie "od razu", to - jak widać - jakiekolwiek zmiany idą strasznie opieszale (tzw. opór materii).

    • 5 0

    • O właśnie!

      • 1 0

  • Nowy Jork jeździ na sekundnikach

    i dzięki temu korki są mniejsze. Tylko kultura jazdy niby bardziej agresywna a jednak wypadków jak na lekarstwo.

    • 4 0

  • no pewnie - sekundnik mnie rozproszy!!!

    ostatnio mało nie przejechałem gościa bo na przejściu wondoła zrobili i zamiast skupić się na przejściu to ja w wondoła celowałem!! to są prawdziwe rozpraszacze!!! a swoją drogą ten cały tristar to ma chyba umowę ze stacjami benzynowymi podpisaną, bo nawet bez korków z zielonego na czerwone wpuszcza. gdzie są ci cali zieloni, w łapkę dostali i tony zużytego paliwa przerobionego na spaliny przy ciągłym zatrzymywaniu i ruszani ich nie interesują!!!

    • 0 1

  • Na Grunwaldzkiej w Oliwie by się przydały.

    • 2 0

  • Wyświetlanie czasu do zmiany świateł to zbędny wydatek...

    ... wystarczy tylko wprowadzić w istniejący układ miganie żółtego światła przy palącym się jeszcze czerwonym lub zielonym (np. na 5 sekund), które będzie sygnalizować zmianę. Kierowcy szybko się przyzwyczają do tego i nie będą gazować żeby przejechać na zielonym, widząc migające żółte i zielone jednocześnie, a przygotują się do jazdy widząc migające żółte razem z czerwonym.

    • 2 0

  • No to chociaż niech tylko pokazuje czas upływający do końca czerwonego

    Chyba ruszanie na czerwonym jest największą bolączką, a to raczej nie spowoduje zwiększonej liczy przejazdów na czerwonym...

    • 2 0

  • Pytanie dla naszych inżynierów ruchu

    dlaczego światło pomarańczowe świeci się tylko przez ok. 2 sek.? Kiedyś świeciło się znacznie dłużej. Nie ma jak się przygotować do ruszania spod świateł, kierowcy ruszają kilka sekund po zapaleniu zielonego i marnuje się w ten sposób światło zielone. Kierowcy często są zaskakiwani światłem czerwonym. Nikt przez 2 sekundy nie opuści skrzyżowania przecież.

    • 1 0

  • W szczecinie juz od dawna dziala i nikomu nie przeszkadza, zawsze Musi sie znalesc obozowy maruda co bedzie robil problemy

    • 1 1

  • A tramwaje?

    Nie można zamontować sekundników w trójmieście, bo sygnalizacja jest zmienna - ale jakoś dla tramwajów na niektórych skrzyżowaniach mamy sekundniki - dało się ?

    • 0 1

  • tristar

    dzis po 5 rano jechalam z gdanska do sopotu i na grunwaldzkiej i niepodleglosci ruch praktycznie zerowy, a ja stalam praktycznie na kazdych swiatlach... tak funkcjonuje tristar

    • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane