• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Najpierw wystrzał, potem ściana ognia. Tak wybuchł pożar w Nowym Porcie

Maciej Korolczuk
22 lipca 2024, godz. 07:00 
Opinie (93)
W tle pogorzelisko po pożarze hali magazynowej w Nowym Porcie. Na zdjęciu pan Bartosz Komski, który pierwszy zauważył ogień. W tle pogorzelisko po pożarze hali magazynowej w Nowym Porcie. Na zdjęciu pan Bartosz Komski, który pierwszy zauważył ogień.

Niemal godzinę rozwijał się ogień w magazynie w Nowym PorcieMapka, zanim zauważył go pan Bartosz Komski, jedyny świadek i osoba, która w chwili wybuchu pożaru była w środku. Dziś opowiada nam o tym, co widział. - Usłyszałem wystrzał. Potem była ściana ognia - mówi.



Czy firma, w której pracujesz, jest dobrze zabezpieczona przed pożarem?

Tego dnia pan Bartosz przyjechał do magazynu przygotować paczki do wysyłki i sortować klocki Lego, które są jego pasją. Miał ich ponad 135 tysięcy. Posortowanych według kształtu i koloru. Oprócz tego dziesiątki zestawów.

Przechowywał je w specjalnych szufladach. Zbierał latami. Głównie hobbystycznie, ale też pod inwestycję, bo produkowane w Danii klocki mają to do siebie, że latami zyskują na wartości.

W magazynie trzymał jednak głównie artykuły kosmetyczne i dziecięce, którymi handluje.

- Siedziałem w swoim małym biurze, gdy za ścianą, w magazynie usłyszałem wystrzał - opowiada, gdy rozmawiamy w jednej z gdańskich galerii handlowych. Mówi spokojnie, metodycznie, krok po kroku przypominając każdy szczegół z niedzielnego popołudnia. - Zaniepokojony niespodziewanym dźwiękiem wyszedłem z biura i na ścianie, pod sufitem zobaczyłem ogień. Huk, jak z pistoletu, pochodził z pękniętej od temperatury lampy. Chwyciłem za gaśnicę, ale ogień był zbyt wysoko, bo magazyn ma, a w zasadzie miał, ok. siedmiu metrów wysokości. Do tego kapały na mnie krople gorącej smoły albo papy, które poparzyły mi rękę. Złapałem plecak z laptopem i wybiegłem na korytarz. Tam też już było pełno dymu. Tak szybko jak to możliwe wybiegłem na zewnątrz i zadzwoniłem na 112.
Chwilę później stał już przy bramie wjazdowej do portu i kierował na miejsce kolejne służby. Najpierw policję, potem straż pożarną. Zastęp za zastępem. Liczba strażaków gwałtownie rosła.

Tak, jak rozwijający się pożar w hali.

Pan Bartosz przechowywał swoją bogatą kolekcję klocków na specjalnych regałach z szufladkami. W pożarze stracił wszystko. Pan Bartosz przechowywał swoją bogatą kolekcję klocków na specjalnych regałach z szufladkami. W pożarze stracił wszystko.

Co z czujkami dymu i zraszaczami?



Magazyn podzielony był na sekcje. Każdą z nich dzierżawił inny najemca. W jednej były tonery do drukarek. W drugiej artykuły, którymi pan Bartosz handlował w internecie. Tuż za ścianą duży magazyn z zabawkami, a za betonową ścianą hala z olejami. Po drugiej stronie korytarza dwie mroźnie do przeładunku i przechowywania mrożonek. Na antresoli biura i pomieszczenia administracyjne. W sumie 13 tys. metrów kwadratowych.

- Poszczególne magazyny były od siebie oddzielone ściankami wykonanymi z płyt OSB. Wyjątkiem był magazyn z olejami, który od reszty odgradzały betonowe ściany. Nie wiem gdzie pojawił się ogień. W moim małym biurze, jakie miałem w wynajmowanym magazynie, słyszałem tylko szum wody z dachu. Mocno padało i ten szum zagłuszał rozwijający się ogień. Dymu też nie czułem. Z beztroski wyrwał mnie dopiero ten wystrzał pękającej lampy.

Czy poza kilkoma kamerami w magazynie był też nowoczesny system przeciwpożarowy tzw. SSP (system sygnalizacji pożarowej)?

- Pod sufitem były jakieś urządzenia, wydaje mi się, że były to czujki dymu. Nie wiem czy działały. Na wyposażeniu miałem tylko kilka gaśnic, ale w tym momencie i przy takiej skali pożaru były one bezużyteczne - dodaje.
W piątek przedstawiciele portu pytani przez nas o to, czy hala była wyposażona w czujniki i zraszacze, mówili, że tak.

- Nawet jeśli tak było, to ja nie widziałem ani wody, ani nie słyszałem alarmu - podkreśla pan Bartosz.

Ogień miał prawie godzinę, by się rozwinąć



Wiadomo, że dym pojawił się chwilę po godz. 16. Stwierdzono to na podstawie zapisu z kamer zainstalowanych w obiekcie. Problem w tym, że pracowały one w systemie pasywnym: rejestrowały obraz, ale w czasie rzeczywistym nikt go nie śledził. Pan Bartosz ogień zauważył przed godz. 17. Pożar miał więc prawie godzinę, by się rozwinąć.

- Może gdyby pożar wybuchł w dniu powszednim, gdy w obiekcie jest więcej osób, do takiego pożaru by nie doszło? Ogień miał za dużo czasu. Pojawił się akurat w momencie, gdy obiekt opustoszał. Dziś można już tylko gdybać - stwierdza nasz rozmówca.
Wieczorem, gdy na Nabrzeże Oliwskie zaczęły ściągać posiłki z całego regionu, pan Bartosz pojechał na komisariat. Złożył zeznania, po czym udał się na SOR na Zaspie, by opatrzyć rany. W domu był nad ranem.

- Gdybym został w magazynie jeszcze chwilę i próbował np. gasić ten pożar, moglibyśmy dzisiaj nie rozmawiać - przyznaje. - Straciłem wszystko. Same klocki to ok. 80 tys. zł. Do tego towar, który przygotowałem na sprzedaż, no i kredyty. W sumie to ok. 500 tys. zł strat. Założyłem zbiórkę w internecie, bo bez ludzi dobrej woli nie stanę na nogi. Nie wiem co dalej.
Magazyn pana Bartosza po pożarze. Magazyn pana Bartosza po pożarze.

Wszyscy wiedzieliśmy o olejach



Do Gdańska przyjechał z miłości. Pochodzi z Sanoka, wcześniej pracował m.in. przy budowie Trasy Słowackiego czy stadionu w Letnicy. Na budowach zarządzał finansami, obracał dużymi sumami. Od zawsze był przedsiębiorczy, gdy założył firmę, ta szybko rosła.

Przed pięcioma laty na Trojmiasto.pl natknął się na ogłoszenie, w którym oferowano najem magazynu w Nowym Porcie. Skorzystał. Z właścicielami utrzymywał dobre relacje. Wspierali go gdy był w potrzebie, czynsz płacił regularnie. Nie przypomina sobie żadnych problemów. Może poza przeciekającym dachem.

- Obiekt, choć ładny z zewnątrz, pochodzi z lat 70. Nie było tu luksusów, przez co cena najmu była atrakcyjna. Wszyscy się znaliśmy i wiedzieliśmy kto, co trzyma na swojej części. O tych olejach, które tak długo się paliły [akcja gaśnicza trwała 93 godziny - red.] też wszyscy wiedzieli. Ale paradoksalnie, gdy wybuchł pożar, nie przyszło mi do głowy, że one są za ścianą. Dotarło to do mnie później, gdy widziałem, jak pożar szybko rośnie i strażacy mają problem, by nad nim zapanować.
  • Po ugaszeniu część magazynu została rozebrana. Straty nie są jeszcze oszacowane.
  • Po ugaszeniu część magazynu została rozebrana. Straty nie są jeszcze oszacowane.
  • Po ugaszeniu część magazynu została rozebrana. Straty nie są jeszcze oszacowane.

Kontrola przeciwpożarowa miesiąc przed pożarem



Czy przychodzi mu do głowy, co mogło być przyczyną pożaru?

- Nie wiem co było przyczyną, ale wiem co nią nie było. To żaden akt terroru czy obcych służb, jak czytałem w internecie. Pożaru nie wywołało też uderzenie pioruna, bo usłyszałbym grzmot, a nie słyszałem nic prócz deszczu. Przyczynę określi biegły. Teraz martwię się, jak stanąć na nogi.
Właścicielem obiektu najmowanego przez spółkę Inter Royal jest Zarząd Morskiego Portu Gdańsk. W czerwcu, a więc miesiąc przed wybuchem największego pożaru w Gdańsku od lat, do najemców magazynu trafiło pismo informujące o konieczności przeprowadzenia przeglądu i weryfikacji zabezpieczeń przeciwpożarowych w obiekcie. Najemcom przypomniano też o obowiązku posiadania ważnej polisy OC, a także wyposażenia wynajmowanych powierzchni w gaśnice.

Okresowy przegląd techniczny sprzętu gaśniczego w magazynie pana Bartosza na początku czerwca przeprowadziła Portowa Straż Pożarna Florian. Pięć gaśnic proszkowych było sprawnych. Według konserwatora sprzęt nadawał się do eksploatacji.

Główny najemca nie chciał i nie mógł rozmawiać



Próbowaliśmy skontaktować się z głównym najemcą magazynu Inter Royal, by zapytać go o kwestie nadzoru nad monitoringiem czy sprawności systemu przeciwpożarowego. W krótkiej rozmowie telefonicznej usłyszeliśmy jednak, że przedstawiciele firmy nie mogą udzielać informacji na temat pożaru.

- Jest nam bardzo przykro z powodu tego, co się stało. Jesteśmy rodzinną firmą, włożyliśmy w to dużo serca, prosimy, by to uszanować. Nie możemy i nie chcemy udzielać w tej chwili żadnych informacji - usłyszeliśmy od Michała Strzelczyka z firmy Inter Royal.
Władze Portu Gdańsk zapowiedziały w piątek, że przeprowadzą audyt wszystkich tego typu obiektów na terenie portu.

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (93)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane