• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Najpierw wystrzał, potem ściana ognia. Tak wybuchł pożar w Nowym Porcie

Maciej Korolczuk
22 lipca 2024, godz. 07:00 
Opinie (250)
W tle pogorzelisko po pożarze hali magazynowej w Nowym Porcie. Na zdjęciu pan Bartosz Komski, który pierwszy zauważył ogień. W tle pogorzelisko po pożarze hali magazynowej w Nowym Porcie. Na zdjęciu pan Bartosz Komski, który pierwszy zauważył ogień.

Niemal godzinę rozwijał się ogień w magazynie w Nowym PorcieMapka, zanim zauważył go pan Bartosz Komski, jedyny świadek i osoba, która w chwili wybuchu pożaru była w środku. Dziś opowiada nam o tym, co widział. - Usłyszałem wystrzał. Potem była ściana ognia - mówi.



Czy firma, w której pracujesz, jest dobrze zabezpieczona przed pożarem?

Tego dnia pan Bartosz przyjechał do magazynu przygotować paczki do wysyłki i sortować klocki Lego, które są jego pasją. Miał ich ponad 135 tysięcy. Posortowanych według kształtu i koloru. Oprócz tego dziesiątki zestawów.

Przechowywał je w specjalnych szufladach. Zbierał latami. Głównie hobbystycznie, ale też pod inwestycję, bo produkowane w Danii klocki mają to do siebie, że latami zyskują na wartości.

W magazynie trzymał jednak głównie artykuły kosmetyczne i dziecięce, którymi handluje.

- Siedziałem w swoim małym biurze, gdy za ścianą, w magazynie usłyszałem wystrzał - opowiada, gdy rozmawiamy w jednej z gdańskich galerii handlowych. Mówi spokojnie, metodycznie, krok po kroku przypominając każdy szczegół z niedzielnego popołudnia. - Zaniepokojony niespodziewanym dźwiękiem wyszedłem z biura i na ścianie, pod sufitem zobaczyłem ogień. Huk, jak z pistoletu, pochodził z pękniętej od temperatury lampy. Chwyciłem za gaśnicę, ale ogień był zbyt wysoko, bo magazyn ma, a w zasadzie miał, ok. siedmiu metrów wysokości. Do tego kapały na mnie krople gorącej smoły albo papy, które poparzyły mi rękę. Złapałem plecak z laptopem i wybiegłem na korytarz. Tam też już było pełno dymu. Tak szybko jak to możliwe wybiegłem na zewnątrz i zadzwoniłem na 112.
Chwilę później stał już przy bramie wjazdowej do portu i kierował na miejsce kolejne służby. Najpierw policję, potem straż pożarną. Zastęp za zastępem. Liczba strażaków gwałtownie rosła.

Tak, jak rozwijający się pożar w hali.

Pan Bartosz przechowywał swoją bogatą kolekcję klocków na specjalnych regałach z szufladkami. W pożarze stracił wszystko. Pan Bartosz przechowywał swoją bogatą kolekcję klocków na specjalnych regałach z szufladkami. W pożarze stracił wszystko.

Co z czujkami dymu i zraszaczami?



Magazyn podzielony był na sekcje. Każdą z nich dzierżawił inny najemca. W jednej były tonery do drukarek. W drugiej artykuły, którymi pan Bartosz handlował w internecie. Tuż za ścianą duży magazyn z zabawkami, a za betonową ścianą hala z olejami. Po drugiej stronie korytarza dwie mroźnie do przeładunku i przechowywania mrożonek. Na antresoli biura i pomieszczenia administracyjne. W sumie 13 tys. metrów kwadratowych.

- Poszczególne magazyny były od siebie oddzielone ściankami wykonanymi z płyt OSB. Wyjątkiem był magazyn z olejami, który od reszty odgradzały betonowe ściany. Nie wiem gdzie pojawił się ogień. W moim małym biurze, jakie miałem w wynajmowanym magazynie, słyszałem tylko szum wody z dachu. Mocno padało i ten szum zagłuszał rozwijający się ogień. Dymu też nie czułem. Z beztroski wyrwał mnie dopiero ten wystrzał pękającej lampy.

Czy poza kilkoma kamerami w magazynie był też nowoczesny system przeciwpożarowy tzw. SSP (system sygnalizacji pożarowej)?

- Pod sufitem były jakieś urządzenia, wydaje mi się, że były to czujki dymu. Nie wiem czy działały. Na wyposażeniu miałem tylko kilka gaśnic, ale w tym momencie i przy takiej skali pożaru były one bezużyteczne - dodaje.
W piątek przedstawiciele portu pytani przez nas o to, czy hala była wyposażona w czujniki i zraszacze, mówili, że tak.

- Nawet jeśli tak było, to ja nie widziałem ani wody, ani nie słyszałem alarmu - podkreśla pan Bartosz.

Ogień miał prawie godzinę, by się rozwinąć



Wiadomo, że dym pojawił się chwilę po godz. 16. Stwierdzono to na podstawie zapisu z kamer zainstalowanych w obiekcie. Problem w tym, że pracowały one w systemie pasywnym: rejestrowały obraz, ale w czasie rzeczywistym nikt go nie śledził. Pan Bartosz ogień zauważył przed godz. 17. Pożar miał więc prawie godzinę, by się rozwinąć.

- Może gdyby pożar wybuchł w dniu powszednim, gdy w obiekcie jest więcej osób, do takiego pożaru by nie doszło? Ogień miał za dużo czasu. Pojawił się akurat w momencie, gdy obiekt opustoszał. Dziś można już tylko gdybać - stwierdza nasz rozmówca.
Wieczorem, gdy na Nabrzeże Oliwskie zaczęły ściągać posiłki z całego regionu, pan Bartosz pojechał na komisariat. Złożył zeznania, po czym udał się na SOR na Zaspie, by opatrzyć rany. W domu był nad ranem.

- Gdybym został w magazynie jeszcze chwilę i próbował np. gasić ten pożar, moglibyśmy dzisiaj nie rozmawiać - przyznaje. - Straciłem wszystko. Same klocki to ok. 80 tys. zł. Do tego towar, który przygotowałem na sprzedaż, no i kredyty. W sumie to ok. 500 tys. zł strat. Założyłem zbiórkę w internecie, bo bez ludzi dobrej woli nie stanę na nogi. Nie wiem co dalej.
Magazyn pana Bartosza po pożarze. Magazyn pana Bartosza po pożarze.

Wszyscy wiedzieliśmy o olejach



Do Gdańska przyjechał z miłości. Pochodzi z Sanoka, wcześniej pracował m.in. przy budowie Trasy Słowackiego czy stadionu w Letnicy. Na budowach zarządzał finansami, obracał dużymi sumami. Od zawsze był przedsiębiorczy, gdy założył firmę, ta szybko rosła.

Przed pięcioma laty na Trojmiasto.pl natknął się na ogłoszenie, w którym oferowano najem magazynu w Nowym Porcie. Skorzystał. Z właścicielami utrzymywał dobre relacje. Wspierali go gdy był w potrzebie, czynsz płacił regularnie. Nie przypomina sobie żadnych problemów. Może poza przeciekającym dachem.

- Obiekt, choć ładny z zewnątrz, pochodzi z lat 70. Nie było tu luksusów, przez co cena najmu była atrakcyjna. Wszyscy się znaliśmy i wiedzieliśmy kto, co trzyma na swojej części. O tych olejach, które tak długo się paliły [akcja gaśnicza trwała 93 godziny - red.] też wszyscy wiedzieli. Ale paradoksalnie, gdy wybuchł pożar, nie przyszło mi do głowy, że one są za ścianą. Dotarło to do mnie później, gdy widziałem, jak pożar szybko rośnie i strażacy mają problem, by nad nim zapanować.
  • Po ugaszeniu część magazynu została rozebrana. Straty nie są jeszcze oszacowane.
  • Po ugaszeniu część magazynu została rozebrana. Straty nie są jeszcze oszacowane.
  • Po ugaszeniu część magazynu została rozebrana. Straty nie są jeszcze oszacowane.

Kontrola przeciwpożarowa miesiąc przed pożarem



Czy przychodzi mu do głowy, co mogło być przyczyną pożaru?

- Nie wiem co było przyczyną, ale wiem co nią nie było. To żaden akt terroru czy obcych służb, jak czytałem w internecie. Pożaru nie wywołało też uderzenie pioruna, bo usłyszałbym grzmot, a nie słyszałem nic prócz deszczu. Przyczynę określi biegły. Teraz martwię się, jak stanąć na nogi.
Właścicielem obiektu najmowanego przez spółkę Inter Royal jest Zarząd Morskiego Portu Gdańsk. W czerwcu, a więc miesiąc przed wybuchem największego pożaru w Gdańsku od lat, do najemców magazynu trafiło pismo informujące o konieczności przeprowadzenia przeglądu i weryfikacji zabezpieczeń przeciwpożarowych w obiekcie. Najemcom przypomniano też o obowiązku posiadania ważnej polisy OC, a także wyposażenia wynajmowanych powierzchni w gaśnice.

Okresowy przegląd techniczny sprzętu gaśniczego w magazynie pana Bartosza na początku czerwca przeprowadziła Portowa Straż Pożarna Florian. Pięć gaśnic proszkowych było sprawnych. Według konserwatora sprzęt nadawał się do eksploatacji.

Główny najemca nie chciał i nie mógł rozmawiać



Próbowaliśmy skontaktować się z głównym najemcą magazynu Inter Royal, by zapytać go o kwestie nadzoru nad monitoringiem czy sprawności systemu przeciwpożarowego. W krótkiej rozmowie telefonicznej usłyszeliśmy jednak, że przedstawiciele firmy nie mogą udzielać informacji na temat pożaru.

- Jest nam bardzo przykro z powodu tego, co się stało. Jesteśmy rodzinną firmą, włożyliśmy w to dużo serca, prosimy, by to uszanować. Nie możemy i nie chcemy udzielać w tej chwili żadnych informacji - usłyszeliśmy od Michała Strzelczyka z firmy Inter Royal.
Władze Portu Gdańsk zapowiedziały w piątek, że przeprowadzą audyt wszystkich tego typu obiektów na terenie portu.

Opinie (250) 10 zablokowanych

  • Zabawni jesteście

    Ci, którzy bronią majątku tego gościa... Kwoty na zbiórce mówią same za siebie i co o tym myślą ludzie. Zaklinanie tej historii nie pomaga. Gdyby była ładną pani w tle tej historii to może chociaż "simpy" zleciałyby się. Tak to klops.

    • 2 2

  • Nik nie winny zaplaca podatnicy za gaszenie i odszkodowanie

    brawo poliniacy

    • 1 0

  • poszczególne magazyny były od siebie oddzielone

    ściankami z płyt OSB. To ja już nie mam więcej pytań jeśli chodzi o to duże ognisko na bazie wiórów drewnianych i kleju. Na pewno też bez znaczenia było że w części magazynu przechowywano sporą ilość olejów. Zapewne straż portowa Florian może też spać spokojnie bo ich nikt nie ruszy. Pytanie jakie przepisy p.poż spełniały wymienione płyty OSB oraz system sygnalizacji pożaru i instalacja tryskaczowa - które nie zadziałały. Bo jak rozumiem od godz. 16 kiedy widać moment powstania pożaru do 17 kiedy Pan Bartosz opuścił budynek nie było alarmu pożarowego ani tryskacze nie "strzeliły" ?? Albo prokurator to ukręci, albo będzie z tego grubsza afera.

    • 2 0

  • Może trzeba się dobrać do tych inspektorów strażackich

    od dziecka wysłuchuje historii o inspekcjach przy kawie, przymykaniu oka na braki, wziątkach i warunkowych dopuszczeniach obiektów (właściwie niedokończonych budów)

    • 1 0

  • Od kiedy koalicja 13 Grudnia rządzi fale pożarów w Polsce

    • 2 0

  • Skąd pan Bartosz wie że nie była zapalnika z opóźnionym zapłonem?

    Na dzień dobry wyklucza podpalenia. Czy to przypadek?

    • 3 0

  • Nic tak Polska cebulka nie cieszy jak wiadomość że prywaciarzowi się noga powinęła

    O to się katolik modli żeby drugiemu się spaliło i żeby drugiemu było ciężej niż jemu

    • 0 1

  • A ubezpieczenie ?

    Pan miał klocki o wartości 80tys hobbistycznie a na ubezpieczenie nie miał środków?bo nic nie mówi o odszkodowaniu

    • 0 0

  • To co ten gościu opowiada kupy się nie trzyma. Można mieć hobby, ale jak to hobby jest już warte taką kupę siana to już jest biznes. "Mam klocki w szufladach, sortowalem je bo to moje hobby". To wszystko śmierdzi fejkiem na kilometr.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane