Trwające od połowy czerwca pomiędzy ulicą Lastadia a Starą Motławą prace archeologiczne znajdują się w kulminacyjnym momencie. Roboty obejmują obszar o powierzchni 7 tysięcy 300 metrów kwadratowych. Zatrudnionych jest tu w sumie ponad 40 osób. Takiej ilości cennych wykopalisk na terenie jednego stanowiska gdańscy archeolodzy nie pamiętają.
-
Jesteśmy na terenie byłej stoczni, która w źródłach jest notowana od XIV wieku - mówi
Zbigniew Borcowski, archeolog z Muzeum Archeologicznego w Gdańsku, sprawujący nadzór nad
pracami. -
Nabrzeże znajdowało się o kilka metrów bliżej niż obecnie.Spod warstwy ziemi wyłoniło się miejsce, w którym znajdowała się stocznia. Widoczne są kołki podpierające kadłuby statków w trakcie budowy, fragmenty pochylni, po których statki zsuwano na wodę. Były to duże drewniane szkuty na wiosła i żagle. W pobliżu odnaleziono ogromną ilość metalowej biżuterii i ozdób, wyroby skórzane. Wyłoniły się również ceglane fundamenty kamienic mieszkalnych z końca XIX wieku, które w czasie ostatniej wojny uległy zniszczeniu.
Archeolodzy schodzą do rzędnej 40 cm nad poziomem morza. Eksponaty wydobyte powyżej są sukcesywnie zabierane do pracowni w celu zbadania, konserwacji i ekspozycji. To, co znajduje się poniżej, pozostanie w ziemi dla potomnych. Inwestor nie będzie ruszał tej warstwy. Wyniki badań po opracowaniu opublikowane zostaną w biuletynie, który nabyć będzie można jeszcze w tym roku w Muzeum Archeologicznym przy ul. Mariackiej w Gdańsku.
- Analogicznych wykopalisk nie ma w Polsce, można je znaleźć w takich dużych europejskich centrach, jak Amsterdam, Londyn, Lubeka - mówi
Karolina Kocińska, kierownik badań.