- 1 Wypadek w Gdyni. Potrącono trzy osoby (230 opinii)
- 2 Paragon grozy za kurs taksówką (349 opinii)
- 3 Biegli zbadali list Grzegorza Borysa (41 opinii)
- 4 Zuchwały napad na sklep z elektroniką (123 opinie)
- 5 Zmiany w ruchu przez Open'era (83 opinie)
- 6 List gończy za byłym senatorem PiS (263 opinie)
Pracownik socjalny ma wspierać, a nie kontrolować - przekonuje Alina Cysewska z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Sopocie. Ruszył tam właśnie projekt "Asystent rodziny".
Rodziny objęte programem mają zwykle kłopoty wychowawcze, zagrożone są utratą praw rodzicielskich, nie radzą sobie z wychowaniem dzieci.
- To zwykle rodziny wielodzietne. Od lat, bywa, że od pokoleń korzystają z pomocy społecznej - tłumaczy Cysewska. - One po prostu nie posiadają prawidłowych wzorców wychowania. Pracownik, który będzie spędzał z rodziną kilka godzin dziennie, ma im takie wzorce pokazać.
Do projektu zakwalifikowanych zostało 10 rodzin, każda z nich ma własnego opiekuna.
- Staraliśmy się, by były to osoby z wykształceniem minimum średnim i przygotowaniem socjalnym lub pedagogicznym - mówi Alina Cysewska. - Dodatkowym atutem było doświadczenie życiowe. Wszystkie zatrudnione panie mają własne rodziny. Uznaliśmy, że wyłącznie w ten sposób są w stanie wczuć się w budowanie odpowiednich relacji pomiędzy członkami rodziny, dbając o własne dzieci są w stanie zrozumieć, co potrzebne jest ich podopiecznym.
Po pierwszych dniach pracy asystentki zorientowały się, ile trudu będzie od nich wymagało odpowiednie wsparcie tych rodzin.
- Przede wszystkim czeka nas przełamanie barier, które stawiają przed nami podopieczni - mówią asystentki Beata i Agnieszka. - Okazało się, że najtrudniejszym elementem będzie zdobycie ich zaufania. Na razie traktują nas jak wrogów, a my przecież mamy ich wspierać w codziennych czynnościach.
Kobiety dodają, że czekają je różnorodne zadania, które dopasowywać trzeba będzie bardzo elastycznie do indywidualnych sytuacji.
- Tym rodzinom trzeba uświadomić, że ścielenie łóżka jest normalne i konieczne, że dom trzeba sprzątać, a obiad gotować codziennie, że dzieci należy przypilnować, by odrobiły lekcje - opowiadają asystentki. - Ważnym elementem będą też codzienne zakupy i planowanie budżetu. Chodzi głównie o to, by przerwać wielopokoleniowe korzystanie z pomocy socjalnej, by przede wszystkim ci młodzi ludzie zrozumieli, że można żyć inaczej, że czeka ich inne, lepsze życie.
Jednocześnie pracownicy MOPS-u podkreślają, że działania te mają na celu wsparcie podopiecznych, a nie ich kontrolę - bez względu na efekty pilotażowego projektu, rodziny te nie zostaną pozbawione pomocy socjalnej.
Rodziny objęte programem mają zwykle kłopoty wychowawcze, zagrożone są utratą praw rodzicielskich, nie radzą sobie z wychowaniem dzieci.
- To zwykle rodziny wielodzietne. Od lat, bywa, że od pokoleń korzystają z pomocy społecznej - tłumaczy Cysewska. - One po prostu nie posiadają prawidłowych wzorców wychowania. Pracownik, który będzie spędzał z rodziną kilka godzin dziennie, ma im takie wzorce pokazać.
Do projektu zakwalifikowanych zostało 10 rodzin, każda z nich ma własnego opiekuna.
- Staraliśmy się, by były to osoby z wykształceniem minimum średnim i przygotowaniem socjalnym lub pedagogicznym - mówi Alina Cysewska. - Dodatkowym atutem było doświadczenie życiowe. Wszystkie zatrudnione panie mają własne rodziny. Uznaliśmy, że wyłącznie w ten sposób są w stanie wczuć się w budowanie odpowiednich relacji pomiędzy członkami rodziny, dbając o własne dzieci są w stanie zrozumieć, co potrzebne jest ich podopiecznym.
Po pierwszych dniach pracy asystentki zorientowały się, ile trudu będzie od nich wymagało odpowiednie wsparcie tych rodzin.
- Przede wszystkim czeka nas przełamanie barier, które stawiają przed nami podopieczni - mówią asystentki Beata i Agnieszka. - Okazało się, że najtrudniejszym elementem będzie zdobycie ich zaufania. Na razie traktują nas jak wrogów, a my przecież mamy ich wspierać w codziennych czynnościach.
Kobiety dodają, że czekają je różnorodne zadania, które dopasowywać trzeba będzie bardzo elastycznie do indywidualnych sytuacji.
- Tym rodzinom trzeba uświadomić, że ścielenie łóżka jest normalne i konieczne, że dom trzeba sprzątać, a obiad gotować codziennie, że dzieci należy przypilnować, by odrobiły lekcje - opowiadają asystentki. - Ważnym elementem będą też codzienne zakupy i planowanie budżetu. Chodzi głównie o to, by przerwać wielopokoleniowe korzystanie z pomocy socjalnej, by przede wszystkim ci młodzi ludzie zrozumieli, że można żyć inaczej, że czeka ich inne, lepsze życie.
Jednocześnie pracownicy MOPS-u podkreślają, że działania te mają na celu wsparcie podopiecznych, a nie ich kontrolę - bez względu na efekty pilotażowego projektu, rodziny te nie zostaną pozbawione pomocy socjalnej.
Opinie (15) 1 zablokowana
-
2006-05-24 14:00
Locoski
jest to 10 rodzin "wybranych"
jedna z członkiń tych rodzin pisze prace dyplomową: "Wpływ ścielenia łóżka na przyrost naturalny w świetle nauk toruńskich"- 0 0
-
2006-05-24 14:46
za pozno
czym skorupka za mlodu nasiaknie... nie sadze ze oni maja jakakolwiek ochote na socjalizacje
- 0 0
-
2006-05-24 14:56
Galciu! No rzeknijże coś!
- 0 0
-
2006-05-24 16:14
Galciu siem teraz szkoli słać łoże i nie ma czasu na głupoty.
- 0 0
-
2006-05-27 10:59
Mam takie pytanie: czy mozna gdzies zglosic do tego programu rodzine ktora potrzebuje dokladnie takiej pomocy???
- 0 0
2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.