• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nielegalny proszek... do prania

Marek Wieliński
18 grudnia 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Fałszywy Ariel, Vizir, Persil i Omo. Wszystko to było produkowane w budynkach dawnych zakładów mięsnych przy ulicy Angielska Grobla w Gdańsku. Potężną linię do produkcji podróbek markowych proszków do prania znaleźli policjanci zajmujący się zwalczaniem przestępczości gospodarczej. Na miejscu zabezpieczono kilka ton tego towaru.

- Policjanci ustalają teraz jak dużo tego proszku dostało się na rynek i czy spełniał jakiekolwiek normy jakościowe. W związku z tą sprawą został zatrzymany 54-letni gdańszczanin. Grozi mu 5 lat więzienia - mówi rzecznik gdańskiej policji, Adam Atliński.

Proszek był produkowany w spartańskich warunkach, mieszany w betoniarkach. Do jego produkcji wykorzystywano też stare urządzenia masarnicze po byłych zakładach mięsnych.

- Oprócz podrabiania proszku zatrzymany mężczyzna zajmował się również legalnym rozprowadzaniem towarów chemii gospodarczej - dodaje Atliński.

Na razie w tej sprawie nie znamy jeszcze najważniejszego. Odpowiedzi na pytanie - gdzie i komu podrobione proszki do prania były sprzedawane. Trafiały na bazary, czy może do sklepów?
Hit FMMarek Wieliński

Opinie (66)

  • no nie źle

    • 0 0

  • Venom,

    mylisz się, OMO przyjechał prosto zza gramanicy zach, tego jestem pewna. Jest u nas na rynku sporo środków chemiczno-drogeryjnych, które nijak się mają do oryginału.
    Ale ten "rzeźnik" deko przesadził.

    • 0 0

  • nie zła beka

    • 0 0

  • najzabawniejsze jest to

    ja mam własnie na chacie takie proszki i moja mamuska jest na maxa zajarana tymi proszkami, są one fabrycznie zalaminowane. powiem tylko tyle ze na rybku są tego tysice, wierzcie mi!!! jazda jazda jazda

    • 0 0

  • Przecież to oczywiste

    ... jako były, namiętny palacz fajki (miałem ich 12 - fajka musi kilka godzin "odpoczywać" - po użyciu) - używałem tytoniu albo przywożonego mi z kolejnego rejsu przez Ojca, albo kupowanego w "Pewex-ie" lub "Baltonie". To był TYTOŃ. !!!
    Jednak po 1989r, nastał czas, kiedy tytonie fajkowe (tych samych, używanych przeze mnie znakomitych marek) - można było kupić niemal w każdym sklepiku (oryginalnie pakowane). I co ??? Siano, zwykłe siano... wkręcane przez polskich producentów "under authority of..." Jakość tytoni fajkowych (ale papierosów również) spadła w polskim wykonaniu na samo dno. Ale, to dobrze ... rzuciłem palenie.
    P.S. Jak dziś pamiętam, kiedy Ojciec po powrocie z wielomiesięcznego rejsu zapalał na klatce schodowej tzw. wówczas "amerykana" - zaciągali się wszyscy sąsiedzi a woń i aromat na długo pozostawał... A teraz ? "Nasze polskie" (na tzw. licencji) "Marlboro", "L&M", "Camele" - w niczym zapachowo nie odbiegają od ówczesnych "Sportów", "Płaskich" czy innych "Klubowych".

    • 0 0

  • A mógł nazwać "ZWYKŁY PROSZEK"

    i by było wszystko ok. I tak by poszedł.
    W końcu o zbycie decyduje u nas jeszcze cena.
    A ile reklamy w TV za frico!?

    • 0 0

  • JPP
    mam nadzieje, że do tej pipe miałeś zapuszczoną brode i baret zaciągniety ala parys
    mam tez nadzieje, ze pykając rzeczoną pipe nie zaciągałeś sie:)

    • 0 0

  • w dzisiejszych czasach!!!

    Nie wiem czy ludzie w Polsce sa swiadomi tego ze i tak bez pomocy Zbigniewa S kupujemy podrobku proszku sprzedawane w renomowanych superstorach. Ja osobiscie kupuje proszek zza granica gdyz to co dostaje na Polskim rynku sluzyc moze do czyszczenia toalet .

    • 0 0

  • Takie tam

    Była plama! Nie ma bluzki!
    Bowiem proszek był od ruski!

    • 0 0

  • E tam przecież producenci wcale się z tym nie kryją, że na nasz rynek puszczają najzwyklejsze ścierwo. Taki Henkel, który reklamuje się: "jakość firmy Henkel" przyznał otwarcie, iż na polski rynek daje "Mischung fuer Ost" czyli takie coś co w Niemczech nawet nie leżałoby koło proszku do prania. A Nivea, a pasty do zębów np. Colgate? Niech ktoś kupi w Reichu pastę colgate i porówna z tą samą wyprodukowaną w Polsce, Czechach czy Turcji. Jedyne co będzie się zgadzać to opakowanie, bo zawartość to dwie diametralnie różne rzeczy.
    Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest, że firmy tłumaczą się tym, że u nas jest inna siła nabywcza! Heh jasne, 40 milionowy rynek, wyższe ceny a im się bardziej opłaca w takiej 10 mln Austrii!
    Poprostu to my - polscy konsumenci dajemy się łatwo nabijać w butelkę i oni doskonale o tym wiedzą i biją na tym kokosy.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane