• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

(Nie)urodzaj karetek

Sylwia Ressel
9 września 2002 (artykuł sprzed 21 lat) 
Tylko cztery karetki pogotowia, a nie, jak teraz, osiem, obsługiwać ma od 1 października do końca roku blisko 400 tysięcy mieszkańców Gdańska. To nie czarny dowcip. Pomorska Regionalna Kasa Chorych wypowiedziała bowiem umowę na ostatni kwartał roku gdańskiemu pogotowiu ratunkowemu. Zaproponowała nową, na mocy której zobowiązuje się zapłacić za usługi tylko czterech karetek. Dyrekcja Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gdańsku nazwała to działaniem zagrażającym życiu gdańszczan. Przedstawiciele PRKCh twierdzą, że niezbezpieczeństwa żadnego nie ma, a pogotowie uprawia złą propagandę w mediach. I tylko mieszkańcom nadmotławskiego grodu nie jest do śmiechu...

W Gdańsku funkcjonuje już zintegrowany system bezpieczeństwa, co oznacza, że działania między innymi straży pożarnej, miejskiej oraz pogotowia ratunkowego są ze sobą skorelowane. Siedem karetek reanimacyjnych i jedna wypadkowa gdańskiego pogotowia, rozmieszczone są w różnych punktach miasta tak, by maksymalnie skrócić drogę dojazdu do najbardziej odległych miejsc w gminie. Zabezpieczają m.in. obwodnicę, centrum, drogi wylotowe z miasta w kierunku Warszawy oraz Bydgoszczy. Od października sytuacja ma się diametralnie zmienić, bo Pomorska Regionalna Kasa Chorych zamierza płacić wyłącznie za funkcjonowanie czterech gdańskich karetek.

- Kasa wypowiedziała nam umowę na ostatni kwartał roku - powiedziała Dorota Dygaszewicz, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gdańsku. - Brakuje jej pieniędzy i próbuje je pozyskać między innymi naszym kosztem. Niedawno PRKCh rozpisała konkurs ofert na zawieranie umów o udzielanie świadczeń zdrowotnych na ten kwartał. Przystąpiliśmy do niego. Protokół z konkursu parafowałam. To prawda. Jednak nie mogę się zgodzić z treścią umowy - PRKCh chce zapłacić tylko za cztery nasze karetki. Na więcej ją ponoć nie stać. Ależ to granda! Działanie na szkodę gdańszczan!

Dyrekcja pogotowia chce negocjować warunki umowy.

- W myśl ustawy o ratownictwie medycznym, którą już podpisał prezydent RP, a która ostatecznie wchodzi w życie 1 stycznia przyszłego roku (teraz "wakacjuje") dwie karetki powinny przypadać na sto tysięcy mieszkańców - stwierdziła Dorota Dygaszewicz. - A przecież Gdańsk ma niespełna pół miliona mieszkańców! Miesięcznie mamy ponad tysiąc wezwań reanimacyjnych, około 4,5 tysiąca lekarskich - do poważnych zachorowań. Cztery karetki to za mało, by pomóc wszystkim potrzebującym i działać w systemie zintegrowanego ratownictwa!

Innego zdania jest Tadeusz Podczarski, pełniący obowiązki dyrektora PRKCh w Gdańsku.

- Pani dyrektor wprowadza w błąd opinię publiczną - stwierdził Tadeusz Podczarski. - Przystąpiła do konkursu, podpisała z niego protokół i oświadczenie, zobowiązując się do przyjęcia naszych warunków. Sprawa jest zamknięta i nie zamierzamy negocjować. Oświadczam, że mieszkańcy Gdańska są bezpieczni. Nie ma żadnego zagrożenia. Żadnego!

Cztery karetki gdańskie mają obsługiwać ok. 380 tysięcy mieszkańców Gdańska ubezpieczonych w kasie. Dwie sopockie (reanimacyjna i wypadkowa) około 70 tysięcy, w tym mieszkańców kurortu oraz gdańskiej Żabianki i fragmentu Oliwy.
Skąd dysproporcje?

- W komisji konkursowej była dawna kierownik sopockiego pogotowia - twierdzi Dorota Dygaszewicz.

- To puste insynuacje. Tam byli sami fachowcy. Także przedstawiciel Gdańska - odparł Tadeusz Podczarski. Dodał też, że przyjęte rozwiązanie jest dobre i zgodne z rzeczywistym zapotrzebowaniem na usługi pogotowia.

- Spełniamy wymogi ustawy o ratownictwie medycznym, która przewiduje jedną karetkę na sto tysięcy mieszkańców - dodał Tadeusz Podczarski. - I na tym polu dyrektor gdańskiego pogotowia wprowadza media w błąd.

Jak jest naprawdę? Sprawdziliśmy. W Ministerstwie Zdrowia w Warszawie poinformowano nas, że zgodnie z ustawą, w gminie powinno być tyle karetek, by w ciągu ośmiu minut pojazd z ekipą ratowniczą mógł dojechać do wezwania w najodleglejszym punkcie miasta.

- Biorąc pod uwagę wielkość Gdańska i powyższe założenia ustawy, na sto tysięcy mieszkańców powinny być tam dwie, trzy karetki - powiedział Andrzej Troszyński z biura prasowego Ministerstwa Zdrowia. - Nie ma wątpliwości, że cztery takie pojazdy na miasto to za mało. Nie rozumiem tej sytuacji.

Jeszcze mniej rozumieją obsługujący gdańskie karetki.

- Grozi nam utrata pracy, jeśli PRKCh nie zdecyduje się jednak zapłacić za działanie wszystkich karetek - powiedział jeden z pracowników gdańskiego pogotowia. - A co z pacjentami? Przecież wyjeżdżamy nie tylko na interwencje, ale i zabezpieczmy imprezy masowe w mieście, koncerty, mecze.

Pomorska Regionalna Kasa Chorych nie troszczy się o los pozostałych karetek i ekip ratowniczych je obsługujących.

- Nie interesuje nas, co pani dyrektor zrobi z pozostałymi wozami. To jej problem - powiedział Tadeusz Podczarski. - Chcemy, tylko żeby wykorzystano w pełni choćby kilka, za które zapłacimy.

Wyjaśnieniem sprawy zamierza zająć się Witold Namyślak, wicemarszałek województwa pomorskiego.

- Dyrektor Dygaszewicz informowała mnie w pismach o problemie - powiedział Witold Namyślak. - Oczywiście zbadamy sytuację, chodzi przecież o bezpieczeństwo gdańszczan. Do października jest jednak jeszcze trochę czasu. Nie chcemy działać pochopnie, bez dokładnego zapoznania się ze sprawą.

O tym, że PRKCh ma kłopoty finansowe, chyba nikogo nie trzeba przekonywać. Że cała służba zdrowia kuleje - także.

- Zbyt duże koszty ponosimy na usługi, odnotowujemy mniejsze wpływy ze składek - wyliczał Tadeusz Podczarski. - Musimy temu zardzić.

Może więc zredukować aparat biurokratyczny w PRKCh i wziąć się ostrzej za ściąganie należności z tytułu opłacania składek ubezpieczenia zdrowotnego? Wówczas kasa zapewne nie musiałaby szukać oszczędności tam, gdzie jest to najmniej pożądane...
Głos WybrzeżaSylwia Ressel

Opinie (58)

  • Co Wy na SLD- przecież K.Chorych są od 1.1.99 i to Maryjan wymyślił ten twór.Mieszkam w Wejherowie i sobie chwalę obsługę i szpitalną i nie słyszę narzekań na pracę karetek.

    • 0 0

  • pogotowie przesadza z cenami !

    " zlikwidować aparat biurokratyczny w PRKCh" ... błędna teza. A może zmniejszyć ilośc bzdurnych warsztatów i etatów w Pogotowiu. Obniżyć koszty jego funkcjonowania, może przenieśc siedzibę do tańszego budynku, może zacząc używać taksówek zamiast karetek ?? Skoro jeden wyjazd karetki kosztuje 700 zł to ja już teraz chcę otworzyć usługi pogotowia ratunkowego ! Tylko że tego oczywiście monopol lekarsko-ratunkowy mi nie umożliwi. Skoro cena jest monopolistyczna a Kasa Chorych ma tyle kasy ile ma, musi zakontraktować mniej karetek. Sprawa prosta ! Ja tylko chciałbym żeby w związku z tym stracił pracę choć jeden pracownik pogotowia! Ale pewne jest że tak się nie stanie. Monopol zawsze coś wymysli.

    • 0 0

  • Monopol, monopol

    Piszesz jak Gomolka ktory twierdzil ze w sklepach nie ma miesa bo ludzie za duzo go jedza. Oczywiscie wina szpitali jest to ze nie ma karetek, pieniedzy na lekarstwa, czynsz a nawet za mydlo, no jakze by inaczej. Otoz probowano wprowadzic prywatne ZOZ'y i okazalo sie ze jest to niemozliwe. Rzad sie sprzeciwil, podajac niebywale szczerze ze oznaczaloby to upadek ZOZ'ow panstwowych. Zastanawiam sie o co tu chodzi, bo na pewno nie o dobro pacjeta.

    • 0 0

  • Poke ma rację

    T Y L K O PRYWATYZACJA

    • 0 0

  • Strach sie bać.... o swoje zdrowie !

    To co wyrabia szanowne towarzystwo z PRKCh to jest skandal ! Usłyszalam od osoby "trzeciej", która miała okazje porozmawiac z kims z Pomorskiej Kasy, że ich pacjenci nie obchodzą ! Wychodzi na to, ze ważniejsze są słupki, salda Winien i Ma itp. To chora instytucja !!! A płacimy przecież nie małe pieniądze na ubezpieczenia zdrowotne. I w imie czego ? Żeby czekac 2-3 godziny na karetke ? żeby płacić za wizyty u specjalistów ?
    Chyba nadszedł czas skończyć z tego typu instytucjami ! ! !

    • 0 0

  • Poke ma racje

    TYLKO P R Y W A T Y Z A C J A
    w gestii państwa zostawic najbardziej podstawowe usługi oraz opieke zdrowotną nad osobami które z róznych powodów nie stac na leczenie
    dobry przykład - SZWECJA

    • 0 0

  • - uwaga - kto wrażliwy niech nie czyta.

    Rozpieprzyć tą bandę darmozjadów z kas chorych.

    Jak nie maja pieniędzy to niech oszczędności szukają w swoich kieszeniach a nie kosztem zwykłych ludzi. Ludzie trzymajcie mnie bo coraz bardziej mnie w****ia to co się dzieje u nas w kraju. To na c*** płacę ubezpieczenie zdrowotne jak co chwilę się dowiadujemy że kasa nie ma na to czy na tamto. To mnie powinno gówno interesować - ja płacę - ja wymagam - tak powinno być. A tu co się dowiaduję, że jakiś s******** jeden z drugim rozpieprzyli całą kasę z moich i waszych składek na kamienicę, klamki ,samochody , komputery , komórki, wyjazdy służbowe, itp. Taki k**** nic nie robi oprócz decydowania o wydawaniu naszych pieniędzy , a gdy przychodzi potrzeba to mówi że nie ma kasy. To na c*** mi taka kasa chorych , jak nie ma kasy na leczenie, no powiedzcie. Przepraszam za ton mojej wypowiedzi, jeżeli kogoś to dotknęło to sorry, ale tak k**** dłużej nie może być. A najbardziej mnie drażni że nic nie mogę na to poradzić i stąd moje ostre słowa.

    • 0 0

  • ZGADZAM SIE Z MOBYM

    Ja się boję w Polsce chorować. Po prostu mnie na to nie stać.
    Kiedy miałam zapalenie płuc - wyciągnięcie kasy z kieszeni załatwiło w państwowym ZOZie poradę bez kolejki, uprzejmą obsługę i propozycje lekarstw uszeregowanych wg skuteczności i ceny. Tylko że na to trzeba było więcej niż 100 złotych i 42 stopnie temperatury....+ lekarstwa oczywiście. Włos jeży się na głowie na myśl że może się przytrafić coś cięższego np. wymagającego hospitalizacji....
    Powoli przestaję chcieć mieszkać w Polsce..

    • 0 0

  • dygresja

    Do niedawna byłem zwolennikiem teorii, że wszystkie nieszczęścia Rzeczypospolitej wzięły się od momentu przeniesienia stolicy z Krakowa do Warszawy. Że w Warszawie jest swoisty mikroklimat, rodzaj raka, który toczy wszelką myśl społeczną, gospodarczą, polityczną, etc. Od pewnego czasu skłaniam się ku poglądowi, że jest to choroba zakaźna, bo przeniosła się już do Gdańska. Stopień "sprywacenia" (od słowa prywata), skorumpowania, zidiocenia naszych miejscowych notabli dawno przekroczył już poziom alarmowy. Dowodów na to bez liku i nie będę ich to powtarzał. Sytuacji w RPKCh dorównać może jedynie ZUS. Powody oczywiście te same. Z pewnością widzieliście ile i jakie nieruchomości w Gdańsku posiada ta firma, która żyje przecież ze składek społecznych. Są to obszerne kamienice, pałacyki, wille, wszystkie w dobrych punktach miasta, zmodernizowane, elegancko wyposażone. Firma, która powinna się oszczędnie gospodarować, bo przecież korzysta z cudzych pieniędzy, wydaje na siebie więcej niż niejeden bank. Z drugiej zaś strony ciągle słyszymy, że brakuje pieniędzy na wypłaty rent i emerytur. Chociaż ostatnio znalazły się pieniądze: ZUS wysłał rencistom podwyżkę w wysokości - 4 złotych. Ktoś powie, że ten wystrój robiony jest dla klienta ZUS. Miałem okazję ostatnio to sprawdzić w Gdyni i w Gdańsku. Rzeczywiście - klienci przyjmowani są na parterze, w długich kolejkach. Piętra zaś, zamknięte na zamki szyfrowe, są dla nich niedostępne. A jeżeli ktoś już dostąpi zaszczytu, żeby tam być przyjętym - załatwiany jest na korytarzu. Oczywiście w trosce o klienta, żeby mu tymczasem inni pracownicy ZUS nie przeszkadzali. Ten styl obsługi klientów i to "wystrojowe" zadęcie przejął już Urząd Miejski w Gdańsku. W tym miejscu kłaniam się nisko Panu Prezydentowi Adamowiczowi. Do widzenia Panu.

    • 0 0

  • karetki brak !musi pan umrzeć i wykonać plan rządu!

    Panie Podczarski ,jest Pan już w wieku ,,poborowym"! Będziesz sie Pan śmiał jak karetka do Pana nie zdąży! A w ogóle ta cała służba zdrowia to wielki skandal !Kasy należałoby trochę ,,przeczesać ,, i już będzie więcej pieniędzy jako że pensje mają dobre. Zwykły urzędnik ma dwa razy tyle co lekarz na etacie w szpitalu! Czy to nie kpina!

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane