• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nikt nie zna życia, jak kelnerzy

Agnieszka
14 sierpnia 2021 (artykuł sprzed 3 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Rekordowa liczba turystów w Gdańsku w 2021 roku
Praca kelnerki jest obciążająca nie tylko fizycznie. Praca kelnerki jest obciążająca nie tylko fizycznie.

- Przypadkiem trafiłam w miejsce, gdzie normalnie nie bywam. Cieszę się, że ludzi stać na dobry obiad w nietanich miejscach i dobrze, że za ciężko zarobione pieniądze mogą się bawić. A jednak to krótkie spotkanie pozwoliło mi poczuć, jak ciężko piastować funkcję, gdzie każdy może cię zbesztać - pisze o pracy kelnerek i kelnerów nasza czytelniczka, pani Agnieszka. Oto jej opowieść.



Czy dajesz większe napiwki, gdy kelner(ka) jest miły(miła)?

Jakiś czas temu ankieta Trojmiasto.pl o napiwkach dla kelnerów i kelnerek wykazała, że ponad 30 proc. klientów restauracji je pozostawia. No tak, ja też daję napiwki, choć muszę przyznać, że dość niechętnie.

Napiwki: dawać czy nie?



Często myślę o właścicielu knajpy, który przerzucił część wynagrodzenia swojego pracownika na klienta. Często zastanawiam się, dlaczego właściwie mam dać, skoro nie wybrzydzałam i szybko się uwinęłam z zamówieniem. Oszczędna jestem, można powiedzieć nawet, że wąż mi w kieszeni siedzi.

Co gorsza, czasem realizując firmowe kolacje (na które otrzymuję fakturę) staję przed zadaniem rozliczenia napiwku z własnej kieszeni (od 30 zł do 300 zł, ale bywają też kolacje, gdzie rachunek wynosi 1,2 tys. zł). Tłumaczę sobie, że przecież jem w dobrej knajpie i pójście do księgowości z informacją, że napiwek był dodatkowo płatny i wymaga rekompensaty, byłoby nie na miejscu. Więc płacę od lat.

Kelnerzy mają nam służyć?



Dla wielu z nas wyjście do knajpy to ekstra wyjście. Czujemy się wyluzowani, radośni, najczęściej mamy czas i pieniądze do wydania. To pozwala nam myśleć, że kelnerka to taki podmiot, który zaspokoi te potrzeby, usłuży nam - wtedy chętniej zostawimy hojny napiwek.

Zawsze je podziwiałam: zgrabne, powabne, uśmiechnięte, znające języki, przyjazne. Nigdy nie widziałam się w tej roli. Operowanie między stolikami z tacami, umiejętność organizacji, pamięć, kto co zamówił... Zawsze mnie to fascynowało. Nigdy nie czułam, że mogłabym sprostać temu zadaniu, a jednak zawsze czułam respekt. I kilkanaście lat później, prowadząc rekrutacje na przeróżne stanowiska, zawsze pochylałam się nad ludźmi, którzy pracowali w gastronomii: potrafili służyć innym, potrafili być na nogach kilkanaście godzin. Potrafili zapłacić na zupę, którą ktoś zjadł i niepostrzeżenie się oddalił...

Zasobność portfela nie świadczy o klasie



Ostatnio przypadkiem trafiłam jednak w miejsce, w którym normalnie nie bywam. I jakie to uczące było! Cieszę się, że ludzi stać i dobrze, że za ciężko zarobione pieniądze mogą się bawić. A jednak to krótkie spotkanie pozwoliło mi poczuć, jak ciężko piastować funkcję, gdzie każdy może cię zbesztać.

Miejsce: hotel, w którym bywa, że rezyduje reprezentacja Polski. Ja: przy stoliku przypadkiem sama. Para obok: komentująca atak płaczu Messiego na konferencji prasowej. Pojawia się też para ona + on + pięciolatek.

Kelnerka: przepraszam, ale hotel jest w pełni zajęty, przyjmujemy tylko hotelowych gości.
Ona: co pani sugeruje? Ja jestem w stanie zapłacić tyle, co dziesięciu hotelowych gości. Co się pani tak uśmiecha głupio? Ja tu jestem częstym gościem, bywam w SPA.

Partner próbuje uciszyć konflikt nieśmiało... "Nie uciszaj mnie tu" - pada.

Siedzę tyłem, rodzina jest dwujęzyczna. Zastanawiam się, jak wychodząc dać człowiekowi znać, może z ruchu ust zrozumie, że mu współczuję?

Zostawiam kelnerce napiwek większy niż kiedykolwiek. To ciężka praca i w normalnych warunkach nie mamy o niej pojęcia.
Agnieszka

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (397) 8 zablokowanych

  • (2)

    Co to za maniera dawania napiwków. Głównym źródłem zarobku powinna byc pensja. Tymczasem jak idę do lekarza, mechanika, dentysty to płacę umówioną stawkę, a nagle w gastronomi ktoś wymaga by dodatkowo płacić za obsługę, z jakiej racji?

    • 17 3

    • Co za typowy polski janusz napisal ten komentarz.. Az sie wierzyc nie chce..

      • 1 9

    • Oczywiście...tylko ta pensja powinna być godziwą. Nawet godną, rzecz można, żeby wystarczyło jej na coś więcej niż na opłaty...

      • 0 0

  • Polski ład

    Wina PiS i Kaczyńskiego

    • 2 6

  • O co chodzi temu komuś co te kilka zdań napisał ?

    • 11 0

  • Pandemia... (1)

    Każdy kto pracuje z ludźmi wie, że ten sezon jest ciężki jak żaden wcześniej. Ludzie po miesiącach spędzonych w zamknięciu wyładowują swoje skumulowane emocje na otoczeniu - będąc w podróży, w knajpie czy wszędzie tam, gdzie można komuś "nawrzucać".
    Widać prawdziwą naturę polakówa, który jest "panem" I będzie robił to, na co ma ochotę nie szanując nikogo dookoła.

    • 8 4

    • Każdy, kto pracuje z ludźmi

      Zdaje sobie sprawę, ze oni tacy są, niezależnie od okoliczności, pory roku itp. Tacy są.

      • 5 0

  • Tarantino

    w filmie wściekłe psy doskonale wyjaśnił kwestie napiwków

    • 4 0

  • A jednak Polacy w większości tu to buraki

    Buractwo i prymitywizm ma się u wielu tu doskonale.

    • 3 8

  • Życie (1)

    Durny artykuł i widać kto go pisał. Życie zna ten co ma może już 75 lat uczciwie je przeżył bez mataczenia życia z własnych pieniędzy a nie służbowych i kupowania wyposażenia do domu na firmową fakturę. Kelner lub kelnerka z łapanki mając może 25 lat lub trochę więcej napewno zna życia może trochę cwaniaczenia na początku swojej drogi kariery.

    • 11 1

    • Na pewno, Zdzichu.

      • 0 0

  • Ale że o co chodzi?

    • 11 1

  • O co chodzi w tym artykule? O wyższości kelnerów nad bydłem? Ktoś ma kompleksy.

    • 9 1

  • Inna sprawa że polscy restauracyjni badylarze lojalność wobec stałego klienta

    to oglądali w telenowelach. Nastawienie na jednorazowe oskubanie delikwenta i następny, zamiast budowania marki. Buractwo z kasą opisane w artykule pomijam, ale jeżeli ktoś faktycznie bywa w takiej restauracji co tydzień to może nie należy go traktować na równi z grupą pijanych Norwegów na wieczorze kawalerskim? Chociażby dostawić dodatkowy stolik.

    Natomiast obligatoryjne doliczanie napiwku do rachunku uważam za oszustwo i omijam takie lokale.

    • 11 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane