- 1 Do 5 tys. zł dotacji na rower elektryczny (161 opinii)
- 2 Rowerzyści: nie dzwońcie na pieszych (707 opinii)
- 3 Kultowa "Górka" i widok na morze (86 opinii)
- 4 Hałas stoczniowych imprezowni nieco zelżał (59 opinii)
- 5 Pamiątka z wakacji jak wyrzut sumienia (49 opinii)
- 6 Na spacer po Trójmieście z przewodnikiem (17 opinii)
Nowy Port - jedyna taka dzielnica
Nieustannie cieszy się - obecnie całkowicie niesłuszną - "sławą" jednej z najgorszych gdańskich dzielnic. Wciśnięty w kąt Gdańska, z dala od betonowych blokowisk i nowobogackich osiedli. Przez stulecia nabierający własnego smaku i zapachu portowej enklawy. Z niesamowitymi tajemnicami i historiami, które nie mogłyby zdarzyć się nigdzie indziej. To właśnie Nowy Port.
Gdyby podróżnik cofnął się w czasie kilka wieków i stanął w miejscu dzisiejszej ulicy Kasztanowej, nogi zapadłyby mu się w piasku wydm i miałby zaledwie kilka kroków do morza. Przebijając się wśród wydmowej roślinności, podróżnik dotarłby do zaledwie kilku domków stojących naprzeciwko Wisłoujścia. Nowy Port zawsze żył w cieniu Twierdzy. Przez dziesięciolecia najbardziej charakterystycznym punktem osady był młyn. Stał w kwartale dzisiejszych ulic Władysława IV, na Zaspę, Strajku Dokerów i Mylnej
![zobacz na mapie Gdańska zobacz na mapie Gdańska](/_img/icon_map_16x12.gif)
Nawiedzające Gdańsk powodzie zmieniały nadmorski teren. Po jednej z nich zostało duże jezioro, nazwane później jeziorem Zaspa. Pośród gęstych szuwarów z jeziora wypływała mała rzeczka - Warzywód - prowadząca wprost do portowego kanału.
Gdy przeminęła już świetność Cesarza, za rozbudowę portowego siedliska zabrał się pruski król Frederyk II. Za jego czasów narodził się Neufahrwasser - Nowy Tor Wodny, w zamierzeniu konkurencyjny port dla Gdańska.
Powstawały nowe ulice, nowe domy i wielkie budynki z czerwonej cegły, tak charakterystyczne dla pruskiego budownictwa. Dzielnica rozwijała się i tętniła życiem. W przeciwieństwie do wybitnie kuracyjnego charakteru Brzeźna z tłumami sezonowych wczasowiczów, Neufahrwasser tętnił portowym życiem. Wśród zaułków ulic, obok rybackich chat i monumentalnych kamienic, lokowały się knajpy, wśród których można było znaleźć wszelkie możliwe uciechy. Nikt już nie pamięta słynnych niegdyś karczm - Wielkiej i Małej "Balastowej", "Gwiazdy", "Łabędzia", "Pod Złotą Kotwicą", "Przy Trzech Lipach", "Pod Lśniącym Antałkiem" czy "Hotelu de la Concordia".
Nowy Port był bezpośrednim świadkiem początku II wojny, a gdy ta się kończyła w ogniu walk legło ponad 60 proc. budynków. Wielu dawnych mieszkańców postanowiło nie opuszczać jednak swych domów, zasymilowali i zżyli się z nowymi przybyszami. Przetrwał też klimat dzielnicy. Portowe interesy, porachunki, zemsty i ciemne przyjaźnie zawiązywały się w mrocznych zaułkach coraz bardziej niszczejących kamienic.
Nowy Port kochał swoich mieszkańców, a oni wiedzieli, że to ich miejsce.
- W latach sześćdziesiątych kupa chłopaków, nawet nastolatków handlowała walutą - opowiada pan Mirosław, dziś szef wydawnictwa. - Wielu marynarzy, duża konkurencja to i czasami krew się lała. Obcy, którzy chcieli z nami konkurować, nie mieli czego tu szukać.
Komunistyczna władza postanowiła skanalizować nocne życie Nowego Portu i w miejscu, gdzie dziś stoi sklep "Zatoka", powstał prawdziwy kombinat rozrywkowy - "Wiking". "Disco music, striptease show, beautiful girls", reklamował się dwupoziomowy lokal. Na talerzach gości stygły kotlety schabowe, a portowe dziewczyny wabiły marynarzy w ciemne ulice i do stęchłych mieszkań w gasnących kamienicach. Wśród nich prym wiodła słynna Irena, nazywana "królową portu".
Na "patelni", placu obok Wikinga, jeszcze w latach osiemdziesiątych można było spotkać równie słynnego "Białego Murzyna", o czerwonej cerze i długich jasnych blond włosach. To on najbardziej wyróżniał się pośród ferajny z dzielnicy. Kto szukał wrażeń naprawdę mocnych, szedł do pijalni piwa "Szkwał". To tam niepisaną zasadą było, że w nieznajomego najpierw rzucało się kuflem, a potem musiał postawić parę kolejek.
- Już pod koniec lat 80. stereotyp bandyckiego Nowego Portu powoli zaczął się kruszyć - opowiada emerytowany policjant pracujący wiele lat w Nowym Porcie. - Wymierali starzy złodzieje i cinkciarze. Włamań i pobić było tyle, co wszędzie. Może więcej było przestępstw powiedzmy, spektakularnych. A to pewnej nocy zniknął cały kiosk ruchu, a to po dachu supersamu grasował podpalacz, który chciał puścić cały sklep z dymem.
Nowy Port inspirował nie tylko amatorów mocnego życia. Popadające w ruinę resztki dostojnych niegdyś kamienic, brukowane kocimi łbami uliczki, krzywe latarnie i twardzi ludzie z niepisanymi zasadami, inspirowały pisarzy. "Mewy" Stanisława Goszczurnego czy "Szczur" Andrzeja Zaniewskiego, niegdyś mieszkańca dzielnicy, doskonale opisują jedyny w swoim rodzaju portowy nastrój i folklor.
Końcówka lat 70. przyniosła Nowemu Portowi nowe bloki, w tym słynny falowiec przy ul. Wyzwolenia, który idealnie zepsuł widok na Gdańsk z Westerplatte. Jezioro Zaspa zasypały odpady z elektrociepłowni EC, które przy każdym większym wietrze pokrywały czarnym pyłem budynki i mieszkańców dzielnicy. Tuż obok nowych bloków jeździły pociągi towarowe po torach pamiętających jeszcze przedwojenne czasy. Nikt nie pamiętał za to o remontach i rozwoju infrastruktury dzielnicy.
Mieszkańcy wciąż lubili jednak swoją enklawę. Pasjonaci historii zaczęli na nowo odkrywać coraz to nowsze sekrety z bliższej i dalszej historii dzielnicy. Stary browar i dom Richarda Fischera, unikatową rzeźbę ryby na gzymsie kamienicy przy ul. Rybołowców, latarnię morską, która zyskała prywatnego właściciela, zajezdnię tramwajową, nieistniejący już cmentarz, ślady po dawnych pomnikach, łaźnię czy modernistyczno-socrealistyczny Dom Kultury. Każde z tych miejsc czy rzeczy przez lata w milczeniu świadczyło bogatej historii, wpisującej się dzieje Gdańska. Historii, którą wciąż można było dotknąć, zobaczyć, która nie zginęła.
Miłośnicy Nowego Portu na nowo odkryli jego drugie oblicze, znacznie bogatsze i prawdziwsze od ciemnych stereotypów. Do Portu powoli zaczynało też wkraczać nowe życie. Zniknął pociąg towarowy i przestało dymić jezioro-wysypisko. Pojawiły się pierwsze nieśmiałe programy naprawcze, dzielnica otworzyła się na Gdańsk. Doczekała się nawet apartamentowca. Dziś z Nowego Portu widać dźwigi budującej się Baltic Areny. Czy wraz z prestiżową inwestycją i mającą w związku z tym nastąpić rewitalizacją, znikną resztki specyficznego klimatu, którego nie poczuje nikt, kto nie potrafił na dłużej zapuścić korzeni w tym jedynym takim miejscu Gdańska?
- Marek Gotardm.gotard@trojmiasto.pl
Opinie (373) ponad 10 zablokowanych
-
2009-10-12 17:33
Wyburzyć NOWY PORT (1)
- 4 19
-
2009-10-12 21:14
sam sie wyburz;)
- 2 0
-
2009-10-12 17:34
Zniszczyć tę dzielnicę!! (4)
Tam się nie da żyć. Bndyci na każdym rogu i w bramach. Samochody kradną i mordują ludzi.
- 4 19
-
2009-10-12 18:04
ot przykład debila
- 3 0
-
2009-10-13 09:00
sam się zniszcz idioto
- 0 0
-
2009-10-13 19:02
Co za idiota:((( Pierwszy samochód miałem tu osiem lat, nikt nic mi nie ukradł.
Nawet lusterka czy przysłowiowej anteny radiowej. Drugi samochód, minęło pięć lat - to samo, żadnej szkody. A co by było gdybym mieszkał np. na Przymorzu, we Wrzeszczu czy dajmy na to na Morenie??? Tam teraz są dzielnice strachu. W porównaniu z tymi dzielnicami, to NP to oaza spokoju. Owszem, zaniedbana, ale to polityka władz miasta. Mam nadzieję że wkrótce i to się zmieni. Tyle lat bez koniecznych remontów doprowadziło tą dzielnicę do stanu jaki wszyscy widzimy i opisujemy. Ta dzielnica ma naprawdę klimat i swój niepowtarzalny urok. Niby w czy takie dzielnice jak Morena, Chełm, Żabianka itp. miałyby być lepsze od tych starych. To są tylko blokowiska, sypialnie, ludzie anonimowi, zero klimatu czy uroku. I tam właśnie wylęga się teraz patologia, narkotyki, przestępstwa. Sąsiad sąsiada nie zna... Tam za to chętnie wynajmuje się mieszkania, bo właśnie przestępcom daje to bezpieczną anonimowość. W NP byłoby zbyt widoczne, dlatego tzw. "ludzie z miasta" dopóki się nie "dorobią" unikają takich dzielnic.
- 1 0
-
2009-10-19 21:52
KRETYN
- 0 0
-
2009-10-12 17:54
Adamowicz i jego hołota
te nieudaczniki z urzędu tylko mogą zepsuć wszystko...
- 3 2
-
2009-10-12 18:03
artykuł sponsorowany
- 2 2
-
2009-10-12 18:08
ARKA GDYNIA NOWY PORT (1)
Jestesmy wszedzie...
- 1 10
-
2009-10-12 18:15
Merel? chyba Menel buhahahaha
- 3 0
-
2009-10-12 18:11
sobie jaja robicie
Nowy Port bosko,pijaki których wszedzie,bieda,śmierdzi ludzie styrani,przechlani tanim smierdzacym piwem i winem,nooo to oczywiscie pije sie gdzie popadnie,schody ulica boiska szkolne,kradną ,włamują sie i słownictwo jest nad wyraz piekne ku..y ch..e itp obijaja sie o uszy na kazdym kroku te czasy wciaz trwaja dno zero syf i nie kojarzyc z lechia!!!!
- 4 11
-
2009-10-12 18:11
"Elektryczna kamienica" jest piękna!
Bardzo lubię masywne, przedwojenne budownictwo. Ubolewam, że podczas wojny tyle pięknych budynków legło w gruzach odchodząc w niepamięć. "Elektryczna kamienica" mnie wręcz zachwyciła swoją architekturą. Szkoda, że jest tak zaniedbana, jak inne takie budynki...
- 6 2
-
2009-10-12 18:14
Nowy?...
- 2 2
-
2009-10-12 18:14
ZSM rzadzi xDDD
- 1 2
-
2009-10-12 18:29
Syf, bieda i patologia (3)
aż żal patrzeć ;(
- 4 9
-
2009-10-13 09:00
żal to pewnie na Ciebie patrzeć
- 0 1
-
2009-10-13 19:38
To zamnij te głupie slepia i nie patrz!!!
- 0 2
-
2009-10-19 21:54
TY GŁUPI JESTEŚ
- 0 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.