- 1 Będzie 500+ dla małżeństw ze stażem? (455 opinii)
- 2 Szybko odzyskali skradzione auto (46 opinii)
- 3 "Bilet miejski" bez zniżek dla seniorów (193 opinie)
- 4 Tak wybuchł pożar w Nowym Porcie (280 opinii)
- 5 Karne kupony za niewłaściwe parkowanie (167 opinii)
- 6 Wznowili drogi remont po pół roku przerwy (67 opinii)
O tym, jak wymyślono gdański przysmak
Był wymieniany jako kulinarna specjalność Gdańska, jednym tchem obok machandla czy goldwassera. Dziś trudno jednak powiedzieć, czy Danziger Stremellachs swoją sławę zawdzięczał faktycznemu zakorzenieniu w gdańskiej tradycji kulinarnej, czy jedynie marketingowej wizji swoich twórców, którzy rywalizowali na trudnym rynku rybnych specjałów.
Dziś przytłaczająca większość łososi, które (w różnej postaci) trafiają na nasze stoły, pochodzi z hodowli. Istnieją odmiany regionalne łososia atlantyckiego, z którego chyba najsłynniejszym jest norweski (ryba hodowlana właśnie). Poza tym występuje też łosoś bałtycki, który zasadniczo jest rybą dziko żyjącą.
Sklepy rybne w Trójmieście
Skoro mowa o gdańskim przysmaku, to oczywiście był on produkowany z łososia bałtyckiego. Jego mięso nie jest pomarańczowe, jak u łososia norweskiego, lecz szarawo-białe.
Konkurencja z Niderlandów
Banałem będzie stwierdzenie, że w kuchni gdańskiej (czy w szerszym ujęciu - na południowym wybrzeżu Bałtyku) od zawsze były obecne dania z różnych ryb, w tym i "naszego" łososia. Ryba ta stanowiła też jeden z produktów eksportowych.
Szczególnie dużo łososia bałtyckiego - głównie większych sztuk, które umożliwiały odpowiednią obróbkę - trafiało do Niderlandów, gdzie wędzono je i doprawiano, a następnie... reeksportowano do Niemiec. Żeby było zabawniej, często do delikatesów i sklepów rybnych trafiały jako "łososie reńskie".
To zaowocowało w końcu nałożeniem zakazu przez władze pruskie importu "łososi reńskich" produkowanych w Niderlandach.
Machandel, Goldwasser - słynne gdańskie likiery i ich twórcy
Konkurencja zza Oceanu
Jednak pod koniec XIX w. połów dzikiego łososia bałtyckiego był coraz mniej opłacalny. Powody były zasadniczo dwa. Po pierwsze, z dostępnością świeżego łososia bywało bardzo różnie, co było spowodowane warunkami pogodowymi. Jeśli wiosna była cieplejsza, łososi bałtyckich było zauważalnie mniej. Były ponadto mniejsze. Drugi powód jednak był istotniejszy: import taniego, mrożonego łososia atlantyckiego zza Oceanu. Zaczął on skutecznie wypierać "miejscowego" łososia.
Regionalni przedsiębiorcy podjęli próbę produkcji konserw rybnych (w białych, charakterystycznych puszkach), ale i ten pomysł okazał się nieudany. Po pierwsze, nie nadawał się jako produkt "flagowy", by trafić do delikatesów, a tym samym zostać odpowiednio wypromowanym. Po drugie, znów zadziałały bezwzględne prawa ekonomii - konserwy rybne importowane z Ameryki Północnej wciąż okazywały się tańsze niż regionalnych producentów.
Narodziny gdańskiego przysmaku
Poszukiwano więc nadal sposobu, by wypromować łososia bałtyckiego. Postawiono na jakość i doświadczenie, wykorzystując sposób wędzenia chociażby wiślanych jesiotrów. Świeże łososie bałtyckie krojono, a następnie na ciepło wędzono (to była kluczowa kwestia), przyprawiając specjalną mieszanką ziół oraz soli.
Do produkcji wybierano średniej wielkości łososie (te największe nadal szły głównie na eksport, a najmniejsze - na konserwy), ważące 12-15 funtów pruskich (niecałe 6-7 kg).
Sama nazwa - Stremellachs - znaczy tyle co "paski" czy "kawałki" łososia, od północnoniemieckiego terminu (w liczbie mnogiej) Stremeln (niem. Streifen). Wyróżnik "Danziger" (czyli "gdański") miał podkreślić regionalność, a tym samym wyjątkową recepturę nowego przysmaku.
Kwestia, jaką dokładnie mieszankę ziół stosowano w produkcji oryginalnego Danziger Stremellachs, pozostaje dla mnie niestety nadal zagadką...
Dwie wędzarnie: w Gdańsku i w Królewcu
Faktem jest, że był to jeden z flagowych produktów firmy Mix&Lück Fischräucherei, która miała dwie siedziby: w Gdańsku na Siennej Grobli (wówczas Strohdeich 7, dziś znajduje się tu osiedle mieszkaniowe Nadmotławie) oraz w Królewcu. Była to spółka, której współwłaścicielem był gdański kupiec Konrad Karl Lück.
Dobre restauracje rybne i z owocami morza
Danziger Stremellachs po raz pierwszy trafił na rynek wiosną 1904 r. Jeśli wierzyć źródłom, szybko zyskał odpowiednią renomę (i reklamę...). Wszystko wskazuje na to, że nie można było go dostać na słynnym Targu Rybnym czy Rybackim Pobrzeżu, prosto od sprzedawczyń, które były - swoją drogą - także charakterystycznym elementem krajobrazu tej części Gdańska, lecz jedynie w lepszych sklepach.
Czy Danziger Stremmellachs był popularny?
Kawałki łososia bałtyckiego wędzonego po "gdańsku" były wymieniane jako lokalna specjalność kulinarna jeszcze pod koniec II wojny światowej. W okresie Wolnego Miasta Gdańska każdemu turyście zalecano spróbowanie ponadto kawałków wędzonego węgorza i flądry.
Przewodniki, reklamy i broszury wymieniały Danziger Stremellachs jednym tchem obok (wspomnianych już) lokalnych alkoholi (machandla i goldwassera), ale też bursztynu, mebli, kryształów, a w okresie międzywojennym także i guldena gdańskiego (waluty).
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, na ile Danziger Stremellachs stał się rzeczywiście symbolem gdańskiej kuchni i na trwałe zagościł w jadłospisach restauracji i na półkach sklepów, a na ile był tylko - albo aż - świetnie wypromowanym de facto produktem turystycznym, który wprawdzie korzystał z lokalnej tradycji kulinarnej, ale nie był zbyt popularny wśród "zwykłych" gdańszczan.
Osobiście analizując szereg źródeł, przychylam się do drugiej z opcji. Pod wieloma względami przypomina on współczesny nam przypadek choćby turbota, który ostatnimi laty był (jest?) promowany jako typowa ryba w kuchni gdańskiej...
O autorze
Jan Daniluk
- doktor historii, adiunkt na Wydziale Historycznym UG, badacz historii Gdańska w XIX i XX w., oraz historii powszechnej (1890-1945).
Opinie (68) 2 zablokowane
-
2024-01-06 09:18
Świetny artykuł.
Więcej takich.
- 31 3
-
2024-01-06 09:26
(2)
Artykuł dobry,kiedys to były ryby.A dziś,Bałtyk praktycznie przetrzebiony i martwy.Ceny ryb tylko dla bogaczy.Polska flota rybacka nie istnieje.Czasem jakąś w puszce albo szprotki się kupi.Kawałek łososia w Lidlu to już prawie stówka.Dramat.
- 30 9
-
2024-01-06 11:26
Kiedyś na Grunwaldzkiej we Wrzeszczu był sklep rybny i wyborne ryby, w tm łosoś wędzony na zimno. krojony na plasterki ostrym nożem, ,na miejscu. można było kupić kawałki wyśmienitego wędzonego węgorza, bardzo dobre solone śledzie, świeża i wędzona flądra, świeży dorsz. Wtedy jeszcze jadłam ryby, póżniej jeszcze w Krewetce były niezłe ryby. To co sprzedają teraz jest w większości niejadane.
- 9 1
-
2024-01-06 11:53
Dobrze ze u ciebie na wyjezdzie narciarskim w każdej knajpie pyszne ryby :-D
- 3 0
-
2024-01-06 09:32
Turbo dodawany ,,przez pomyłkę" do fląder
Jeszcze dwadzieścia lat temu. Dziś jako chuda ryba przebija ceną w Szwajcarii jako luksus...
- 13 0
-
2024-01-06 09:36
(1)
Łososie hodowlane karmi się specjalnymi barwnikami, żeby miały łososiowy kolor. Gdyby im ich nie dawać mięso miało by naturalny kolor. No chyba żeby je karmić krylem i krewetkami jak ich wolnożyjące odpowiedniki.
- 16 3
-
2024-01-06 10:46
Do karmy dodaje się marchew albo buraki
- 7 2
-
2024-01-06 09:38
jak to to ze zdjęcia to strasznie mało (5)
raczej sie tym nikt nie naje, to chyba jakaś porcja dla dziecka
- 38 48
-
2024-01-06 10:05
Zawsze możesz poprawić kebabem jak prawdziwy mężczyzna (1)
Dragone
- 36 11
-
2024-01-06 21:16
wiadro pomyj może wciągnąć przed degustacją, to będzie zadowolony
- 2 1
-
2024-01-06 10:29
Autor pisze o szromellachs jako przysmaku, który nalezy spróbować , nie do najedzenia sie
- 32 6
-
2024-01-06 12:15
bo to nie jest obiad
- 19 3
-
2024-01-09 06:23
nie żreć tylko degustować
nie ilość ale jakość, nie żarcie, a degustacja oto tajemnica kuchni
- 1 0
-
2024-01-06 09:44
gd (2)
- 1 2
-
2024-01-06 09:50
Gdańsk (1)
i tak się nas przyzwyczaja do niemieckiej dominacji
- 6 11
-
2024-01-06 09:55
fobie się leczy...
- 9 4
-
2024-01-06 09:48
Dziadek (4)
Dziadek mieszka od przed wojny w Gdańsku
Dziadek mówi że jadł to kilogramami i popijał literami gold wasser
Kiedy o tym mówi to się oblizuje- 12 14
-
2024-01-06 09:58
Dziadek (1)
No jeżeli dziadek ten przysmak popijał literami gold Wassera to smacznego
- 10 3
-
2024-01-06 12:23
Najbardziej lubił litery G i R
- 1 0
-
2024-01-06 11:21
Dzieqdek z wermachtu (1)
- 7 6
-
2024-01-06 12:06
Nie
Dziadek był ss man
- 1 9
-
2024-01-06 09:51
Nie znoszę wędzonych ryb, ale świeży, pieczony łosoś lub carpaccio z łososia to delicje. (2)
- 6 14
-
2024-01-06 09:56
(1)
Wędzone są ohydne
- 0 13
-
2024-01-06 10:18
Sałatka z wędzonej makreli jest pyszna
- 10 0
-
2024-01-06 09:56
(2)
Aż mi sie zachciało spróbować tego specjału.
Ktoś wie gdzie można tego skosztować w Gdańsku, bo restauracja wspomniana w artykule znajduje się w... Berlinie.
A przecież nie będę jechał do Berlina zjeść gdańskiego specjału i popić Goldwasserem.- 43 7
-
2024-01-06 10:36
Niestety, jedynie z prywatnego zrodla , te z hurtu sa wedzone nowocześnie / sama chemia/, co juz w smaku bardzo odczuwalne:(((
- 6 4
-
2024-01-06 14:57
W kmarze na zabiance
- 3 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.