• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ochotnik o ćwiczeniach wojskowych: "Dostaliśmy 15 nabojów"

Piotr
24 kwietnia 2023 (artykuł sprzed 1 roku) 
Opinie (391)
Nasz czytelnik na ochotnika zgłosił się na ćwiczenia wojskowe. Jak twierdzi, jest sporo do poprawy, by przyniosły one efekt. Zdjęcie ilustracyjne. Nasz czytelnik na ochotnika zgłosił się na ćwiczenia wojskowe. Jak twierdzi, jest sporo do poprawy, by przyniosły one efekt. Zdjęcie ilustracyjne.

Wykłady, na których nie przekazywano praktycznie żadnej wiedzy, ćwiczenie strzelania z wypełnionym do połowy magazynkiem czy rekruci, którzy nigdy nie powinni założyć munduru żołnierza - o ćwiczeniach wojskowych opowiada Piotr z Gdyni, który na ochotnika spędził w koszarach 28 dni. Jego list publikujemy poniżej.



Myślisz o tym, żeby wybrać się na ćwiczenia wojskowe?

Mam na imię Piotr, w tym roku skończę 29 lat i od urodzenia mieszkam w Gdyni. Na wstępie zaznaczę, że pomysł na udział w szkoleniu wojskowym uznałem za swój obowiązek, jako zdrowego, młodego mężczyzny.

Do jednostki, czyli do 6. Oliwskiego Ośrodka Radioelektronicznego Marynarki Wojennej im. adm. Arendta Dickmana na Oksywiu trafiłem dzięki przepisowi, który umożliwił mi, jako ochotnikowi, wybranie miesięcznego, bezpłatnego urlopu u pracodawcy.

Służąc przez cały okres szkolenia, który trwał około 28 dni, zaobserwowałem szereg bardzo niepokojących zjawisk.

Prawdą jest, że Ministerstwo Obrony Narodowej bardzo obniżyło poziom rekrutacji do wojska. Pierwszego dnia, kiedy wszyscy się poznawaliśmy, było na oddziale w sumie 45 osób, z czego 15-20 dziewczyn.



Kilka z tych kobiet miało maksymalnie 155 cm wzrostu i jakieś 45 kilogramów wagi. Zastanawiałem się, jak one sobie dadzą radę w warunkach polowych... Szybko jednak dowiedziałem się w czym rzecz.

Instruktorzy obchodzili się z rekrutami jak z jajkiem



Nie ukrywam, że idąc do wojska nastawiałem się na solidny wycisk, na to, że nabiorę masy mięśniowej, itd., a co zastałem? Postawę przełożonych wyrażającą się w poleceniach "nie biegaj po schodach, bo skręcisz kostkę", albo "dzisiaj nie ma porannej odprawy, bo oficer nie chce żebyście wdychali zimne powietrze".

Ale być może przełożeni dopasowali poziom do rekrutów. Jeżeli bowiem już było, np. bieganie w terenie, ze wspomnianej, 45-osobowej grupy, 30 osób nie potrafiło przebiec jednego kilometra!

"Najlepsze" jednak były wyjazdy na strzelnicę. Przez 28 dni odbyły się trzy dni strzelania, które trwać miały każdorazowo kilka godzin.

Całodzienne strzelanie trwało... kilkadziesiąt sekund



Każde takie ćwiczenia to była duża wyprawa, bo okazało się, że na terenie jednostki strzelnicy nie ma. Organizowano więc autokar, kilka busów oraz wielkiego Stara z "paką", aby zawiózł nas, broń, amunicję i instruktorów na strzelnice do Elbląga i Ustki.

"No dobrze, skoro wyprawa na taką skalę" - myślałem sobie - "to będzie cały dzień strzelania". Tymczasem na miejscu okazało się, że każdy dostał po 15 sztuk nabojów (magazynek mieści 30), które wystrzelaliśmy w jakieś 30 sekund. W ten sposób "dzień strzelania" został zaliczony.



Oczywiście w tym wszystkim nie da się pominąć faktu, że broń z ostrą amunicją dostali wszyscy, w tym jeden z kolegów, który... miał niedowład ręki. Z tym wiąże się osobna historia, wspomniany rekrut miał problem, żeby samodzielnie zapiąć hełm. Jak on przeszedł badania lekarskie? Ciężkie karabiny dostały też dziewczyny, które w większości nie były w stanie takiej broni udźwignąć.

Przekazywanie wiedzy? Z kartki, albo ze slajdów



Osobną kwestią było teoretyczne przekazywanie wiedzy. Na grupę 45 osób przydzielono trzech instruktorów, a często faktycznie było ich dwóch, albo nawet jeden.

Wydajność przekazywania wiedzy określam na poziom zerowy. Instruktorzy czytali z kartki, albo przez trzy godziny prezentowali nam slajdy w salce kinowej.



Wiem, że wojsko jest nastawione obecnie na stworzenie armii, która będzie liczyła 300 tys. żołnierzy. Ale jakim kosztem? Podczas mojego szkolenia 35 osób wyraziło chęć dalszej służby, ale usłyszeli, że w jednostce nie ma tylu etatów.

Plusem są zarobki, jeżeli nie wiesz co ze sobą zrobić



To tylko wycinek tego, co przeżyłem podczas 28 dni ćwiczeń wojskowych. Na koniec chciałbym zaznaczyć, że takie szkolenia to dobra opcja dla młodego chłopaka, który nie do końca wie co ze sobą zrobić. Plusem jest bowiem dość atrakcyjne wynagrodzenie (kwoty od 4,7 tys. zł "na rękę").

Po tych doświadczeniach jednak zupełnie inaczej patrzę na wojsko: to co się dzieje, raczej odstrasza, niż zachęca do służby.
Piotr

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (391) ponad 20 zablokowanych

  • Propaganda

    Propaganda tych nieudaczników z PIS , nie ma nic wspólnego z armią 300 tysięczną ! Przyjmują kulawych , bez ręki a niedługo i ślepych ,byle tylko w TVP jątrzyć propagandę o cudownym wojsku polskim !! Wstyd za takie wojsko , bo kanapowcy nadają się tylko na przemiał .

    • 36 12

  • musiałbym na głowę upaść, żeby

    dobrowolnie zgłosić się do formacji mundurowej....

    • 33 8

  • No, no, niezły Heroes z autora tekstu (ironia)

    Podejrzewam, że wszystkie biegi i inne atrakcje zaliczył najlepiej

    Jak ja nie lubię takich pretensjonalnych ludzi

    • 22 17

  • Czyli w syfie nie wiele się zmieniło od PRL (1)

    • 32 8

    • Dlaczrgo nie wiele? Jak już, niewiele.

      • 4 0

  • Przecież wiadomo że chodzi o propagandę i liczby

    żeby Błaszczak mógł się w kolejnym przemwieniu przed kamerami TVP chwalic ile pieniedzy wydano i ilu "żołnierzy" ma nasza RP. Nasze wojsko jest z tej samej tektury i dykty jak całe państwo, dlaczgo miałoby być inaczej.

    • 33 11

  • Jak chcesz sobie postrzelać idź na strzelnicę. Kupisz sobie kilka pudełek nabojów i postrzelasz sobie. Co to za kłopot. Wpisz w wyszukiwarkę strzelnica sportowa i jedź. Co za marudy na tym forum

    • 34 9

  • Kiedyś, jeszcze pod koniec lat 80-tych, szweje z Oksywia dreptali na strzelnicę... w okolicach dzisiejszego Szperka. Jeżeli ktoś będzie na stacji paliw, jak spojrzy w prawo to dostrzeże jeszcze sylwetkę wieżyczki obserwacyjnej. Strzelanie odbywało się w kierunku Pierwoszyna.

    • 16 1

  • Nie bardzo rozumiem żale młodego człowieka... (2)

    Jakby faktycznie chciał iść i dostać wycisk, służąc przy tym ojczyźnie, to by się zapisał na kurs rekrutów do GROMu czy Formozy, więc coś te górnolotne wspomnienia o poczuciu obowiązku nie bardzo mnie przekonują.
    Taki kurs, jak przypuszczam jest raczej "zabawą", żeby zapoznać chociaż trochę ludzi z tematem wojska i wyłuskać tych, którzy prawdziwie chcą służyć w nim nadal. Do tego jeszcze całkiem niezły pieniądz, więc nie dziwota że się wiara garnie. Tylko nie rozumiem po co te narzekania później?

    • 37 11

    • (1)

      Z mojej obecnej pracy do wojska odeszło 5 osób - 4 patałachy które nie ogarniają życia i 1 kumata osoba. Patałachy piją kawkę na lotnisku i w Marynarce bo tak im wyrzuciła maszyna losująca... A jedna kumata zapierdziela kilometry po lesie bo przełożonemu się nudzi. W wojsku nic się nie zmienia - brak logiki, brak ładu i brak składu. O to właśnie te narzekania... bierze się 50 miernot które nie mają pojęcia o co chodzi i idą do wojska tylko dla kasy, my za nich płacimy i później i tak nie możemy na nich liczyć.

      • 6 1

      • Ciekawe jaką opinie te "patałachy" mają o Tobie?

        • 0 0

  • Nn

    Poszedł głuchy na podsłuchy a ślepy na patrol

    • 30 1

  • mnie to nie dziwi!, za PRLu poborowi przechodzili weryfikacje w koszarach,byle sztuka byla,padaczka,choroby psychiczne nie wadzily zeby w kamasze wziac,przez szesc miesiecy wystrzelilem 9 sztuk naboi!!=PZPPiS.

    • 17 8

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane