• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Odszkodowanie od miasta. Jakie szanse w Trójmieście?

Maciej Naskręt
13 marca 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
O odszkodowanie od miasta można ubiegać się nie tylko po wjechaniu w dziurę, która uszkodziła nam samochód. Z wnioskiem można wystąpić gdy m.in. na nasz samochód upadnie drzewo, rosnące na miejskim terenie. O odszkodowanie od miasta można ubiegać się nie tylko po wjechaniu w dziurę, która uszkodziła nam samochód. Z wnioskiem można wystąpić gdy m.in. na nasz samochód upadnie drzewo, rosnące na miejskim terenie.

Gdynia, Gdańsk i Sopot każdego roku wydają wspólnie kilkaset tysięcy złotych na ubezpieczenie OC mienia - m.in. dróg, chodników, parków, czy placów zabaw. Mieszkańcy są jednak przekonani, że w razie uszkodzenia auta na dziurze, otrzymanie odszkodowania, jest praktycznie niemożliwe. Sprawdziliśmy jaką skuteczność w odrzucaniu wniosków mają poszczególne miasta.



Czy wystepowałe(a)ś kiedykolwiek o odszkodowania do miasta?

Na początku przypomnijmy, że miasta ubezpieczają się na wypadek powstania trzech różnych szkód - komunikacyjnej, osobowej i mienia. Pierwsza związana jest przede wszystkim z wadliwym funkcjonowaniem infrastruktury drogowej, czyli po prostu uszkodzenia samochodów powstałe na dziurach, czy złe oznakowanie, które doprowadziło do usterki pojazdu.

Natomiast przykładem powstania szkody osobowej może być gałąź w miejskim parku, która upadła na przechodzącego pieszego, a ten doznał np. złamania ręki. Szkoda majątkowa powstaje wtedy, gdy wspomniana gałąź upada na samochód i dokonuje uszkodzeń.

Procedura zgłoszeń szkód: w Sopocie, GdyniGdańsku.

Ile miasta wydają na ubezpieczenie?

Mimo dużej konkurencji towarzystw ubezpieczeniowych, trójmiejskie samorządy ponoszą niemałe koszty związane z reasekuracją. Najmniejszą składkę za polisę ubezpieczeniową płaci Sopot. W 2015 r. na ubezpieczenie mienia komunalnego miasto wydało nieco ponad 90 tys. zł. Ryzyko wzięło na siebie Towarzystwo Ubezpieczeń InterRisk. Poszkodowani mogą ubiegać się obecnie maksymalnie o 500 tys. zł odszkodowania w jednym zdarzeniu. Ubezpieczyciel zobowiązał się likwidować szkody do łącznie 1 mln zł.

Natomiast Gdańsk na ubezpieczenie za roczną reasekurację zapłacił 107 tys. zł. Kontrakt został również podpisany z Towarzystwem Ubezpieczeń InteRisk. Jednak ubezpieczyciel odpowiada za szkody powyżej 10 tys. zł. Mniej oszacowane szkody likwidowane są bezpośrednio z kasy miasta.

Towarzystwo ubezpieczeniowe w Gdańsku odpowiada w jednym zdarzeniu do kwoty 5 mln zł i 10 mln zł w przypadku sumy wszystkich zobowiązań.

Najwięcej spośród trójmiejskich samorządów na ubezpieczanie wydaje Gdynia. Miasto w 2015 r. wydało 274 tys. zł. Trzeba jednak podkreślić, że polisa obejmuje dodatkowo odpowiedzialność cywilną z tytułu prowadzenia m.in. działalności socjalnej, kulturalnej, oświatowej, rekreacyjnej, sportowej.

W drodze przetargu władze Gdyni wybrały na ubezpieczyciela konsorcjum firm Powszechny Zakład Ubezpieczeń i TUiR Warta. Maksymalnie jest ono w stanie wypłacić 5 mln zł jednorazowo lub łącznie za wszystkie wypadki.

Szukasz ubezpieczyciela? Sprawdź w naszym katalogu.


Pół tysiąca wniosków w 2015 r.

Warto podkreślić, że przyjmowaniem wniosków o likwidację szkód zajmują się Zarządy Dróg i Zieleni w poszczególnych miastach. Zwróciliśmy się do urzędników o przedstawienie wyników tej procedury. Z otrzymanego zestawienia wychodzi, że w 2015 r. do urzędników wpłynęło 498 wniosków o likwidację szkody.

Najwięcej tego typu wniosków przetworzyli w ubiegłym roku pracownicy ZDiZ w Gdańsku. Na ich biurka trafiło 365 wniosków. Najwięcej - 284 - dotyczyło szkód komunikacyjnych. Niespełna 70 podań dotyczyło szkody osobowej, a 12 majątkowej. Co najważniejsze pozytywnie zostało rozpatrzonych 148 wniosków, czyli ok. 40,55 proc.

Natomiast na biurkach urzędników z ZDiZ w Gdyni pojawiło się 114 podań. Tak jak w Gdańsku najwięcej dotyczyło likwidacji szkody komunikacyjnej - 75. Natomiast 31 wniosków obejmowało sprawy szkody osobowej, a osiem szkody majątkowej. Pozytywnie zostało rozstrzygniętych 40,35 proc. spraw.

W Sopocie złożono w sumie 19 podań z czego 18 dotyczyło kwestii komunikacyjnych, a jedna osobowych. Co ważne tylko jeden wniosek został rozpatrzony pozytywnie co daje 5,26 proc. spośród wszystkich podań.

Czytaj też: Zwrotu za wjechanie w dziurę nie będzie. Nawet komendant straży miejskiej nie pomógł

Miejsca

Opinie (67) 1 zablokowana

  • A jednak nie problem w mieście tylko w służbach.

    Po wjechaniu w dziurę (3 lata temu, luty, godzina 19, pogoda wstrętna) z miastem nie było większych problemów - nie było zdjęć i świadków. Wszystko poszło sprawnie. Zgodnie z kilkukrotnymi !!! wskazówkami gazety Auto Świat !!! próbowałem wezwać policję I tu się zaczęło - przeraziła mnie reakcja policji i straży miejskiej. Nie mieściło mi się w głowie, ze można być tak głupim, leniwym i takim aroganckim chamem BEZ POWODU !!! - CHYBA ŻE PRZESZKODZIŁEM SWOIM TELEFONEM W PICIU KAWY !!! i to obu umundurowanym spychologom żyjącym z podatków, a zaczęło się tak: telefon na policje odsyłają do straży miejskiej, telefon do strazy odsyłaja do inzyniera miasta po wielu !!! próbach dodzwonienia sie informacja ,że nie moze przyjechać odsyła na policję a ta ponownie do strazy, a ta do inzyniera ruchu. Trzeci telefon !!! na policję - po zapytaniu sie o nazwisko dyzurnego i czy rozmowa jest nagrywana, poinformowaniu o złożeniu skargi o dziwo jest patrol, o dziwo przyjedzie za chwilę. Patrol przyjechał i NATYCHMIAST !!! zaczął od zabrania mi dowodu rejestracyjnego ( samochód 2 letnia -Toyoya Avensis - po to bym nie odjechał z urwanym kołem) - a tzw. policjanci NIE OPUŚCILI SWOJEGO RADIOWOZU - więc po wylegitymowaniu policjantów, wskazaniu lawety lądującej uszkodzony samochód poinformowaniu tych ... o zamiarze złożenia skargi do prokuratury o szykanowaniu, nadużyciu i narażaniu na nieuzasadnione koszty okazało się się, że dowodu nie trzeba zabierać ( i co tu zrobić z wypisanym drukiem ), ba te policyjne sieroty okazały się nawet miłe i już po ok 10 minutach wreszcie pomyślały i zapytały się czy mam transport (wiozłem schorowaną sąsiadkę 83 lata !!! poruszającą się wózkiem inwalidzkim). Podsumowując - laweta (z mojej polisy) zjawiła się po 10 minutach, taksówka sztuk dwie po 10 minutach, policja po 30 minutach, użeranie się z palantami zabrało mi 20 minut, formalności na Partyzantów praktycznie od reki i nawet milo. Wjechanie w dziurę i urwanie czegoś niestety zdarza się od czasu do czasu nie tylko w Polsce,życie, trudno - ale dlaczego spotyka sie takch głupich i leniwych idiotów, którzy zamiast pomóc ( takie motto działania ma Policja w całym cywilizowanym swiecie, ale nie u nas) po prostu szkodzą, przedłużaja, denerwują.

    • 7 0

  • Bo w Polsce nic się nie opłaca jak bym miał marnować tyle czasu na walkę o odszkodowanie to w tym czasie bez stresu zarobiłbym na nową oponę, felgę wahacz czy cokolwiek innego.

    • 0 0

  • wątpliwość

    a co samochód robił na trawniku?

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane