- 1 700 stoisk i 1 mln gości w Gdańsku (89 opinii)
- 2 Twórca Amber Gold pisze list do dziennikarzy (138 opinii)
- 3 Pierwsza maszynistka SKM w XXI wieku (183 opinie)
- 4 Sześciu poszukiwanych wpadło w dwa dni (72 opinie)
- 5 Zamkną przystanek SKM na pół roku (125 opinii)
- 6 Woda w zatoce bezpieczna. Można się kąpać (104 opinie)
Ogłoszenie urzędowe, forma już mniej
Wśród nielegalnych reklam szpecących gdańskie przystanki tramwajowe wiszą także oficjalne ogłoszenia urzędowe. To nowoczesny sposób na dotarcie do mieszkańców?
W stajni Augiasza, jaką są ściany gdańskich przystanków, gdzie pomiędzy nielegalnie wieszanymi ogłoszeniami lombardów, pożyczek-chwilówek i instalatorów żaluzji czasami przebija też rozkład jazdy, pojawiają się także oficjalne miejskie obwieszczenia.
Przeważnie dotyczą zmian w komunikacji, ale nie tylko. Kilka dni temu na przystanku przy placu Solidarności
![zobacz na mapie Gdańska zobacz na mapie Gdańska](/_img/icon_map_16x12.gif)
- Ustawa obliguje nas do poinformowania o rozpoczęciu procedury w miejscu jak najbliższym przyszłej budowy. W tym wypadku jest to ten przystanek. Gdyby stała tam miejska tablica ogłoszeniowa, na pewno skorzystalibyśmy z niej - tłumaczy Agnieszka Nosidlak z wydziału środowiska gdańskiego magistratu. - Oczywiście obwieszczenia tej treści wiszą także na tablicy w magistracie oraz na stronie www Gdańska.
Czy urzędnikom nie przeszkadza, że miejski dokument prezentowany jest wśród porwanych (i nielegalnych) reklam? - Gdy ogłoszenie było wieszane, nie było tam żadnych ogłoszeń - przekonują pracownicy wydziału środowiska.
- Zgodnie z umową z właścicielem wiat możemy oficjalnie wykorzystywać planszę obok rozkładów jazdy do wieszania urzędowych komunikatów - tłumaczy Antoni Szczyt, zastępca dyrektora wydziału gospodarki komunalnej UM w Gdańsku. Gdy dowiaduje się, że urzędowe obwieszczenie wisi między innymi reklamami, przyznaje: - Tak nie powinno być.
Dla gdańskiego magistratu walka z nielegalnymi reklamami na przystankach to problem nierozwiązywalny. Choć firmy niszczące w ten sposób wiaty można policzyć na palcach obu rąk, to i tak to one są górą w starciu z prawem i armią urzędników. Powód: za niszczenie przystanku odpowiada ten, kto to robi, a nie ten, kto to zleca. Tymczasem ani policji, ani straży miejskiej jakoś nie chce się zapytać właścicieli reklamujących się firm komu zapłacili za naklejanie reklam.
Może więc oba te problemy: szpecących miasto ogłoszeń i konieczności publikowania miejskich ogłoszeń rozwiązać jedną decyzją o ustawieniu na przystankach tablic, na których ogłaszałoby się i miasto, i spragnieni klientów przedsiębiorcy?
- To nie jest zły pomysł, widziałem takie rozwiązanie w Berlinie. Można by zlecić zewnętrznej firmie ustawienie tablic świetlnych, które z jednej strony pełniłyby funkcje tablicy ogłoszeń, a z drugiej prezentowane byłyby komercyjne reklamy. Nie jestem tylko pewien czy nasza umowa z właścicielami wiat nie wyklucza ustawiania na przystankach innych reklam. Sprawdzę to - obiecuje dyrektor Szczyt.
Opinie (75) 1 zablokowana
-
2008-08-16 14:01
Co w tym złego?
Cel został osiągnięty. Lepiej żeby ogłoszenie wisiało na tablicy w UM i nikt go nie zobaczył?
- 0 0
-
2008-08-16 20:22
estetyka
to obce pojęcie dla hołoty. Z gustami nie da się dyskutować. Ale komu to się nie podoba, to niech udziela się np. w PO i sprobuje wpłynąć np. przez radnych na zmianę tego stanu rzeczy. Samo pyskowanie nie ma większego sensu - "psy szczekają, karawana jedzie dalej" - znacie to? Samo życie...
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.