- 1 Będzie 500+ dla małżeństw ze stażem? (455 opinii)
- 2 Szybko odzyskali skradzione auto (47 opinii)
- 3 "Bilet miejski" bez zniżek dla seniorów (193 opinie)
- 4 Tak wybuchł pożar w Nowym Porcie (280 opinii)
- 5 Karne kupony za niewłaściwe parkowanie (168 opinii)
- 6 Wznowili drogi remont po pół roku przerwy (67 opinii)
Ojciec z synem przejechali 3,5 tys. km, by pomóc Ukraińcom spod granicy
Bolesław i Dariusz Drapella - syn i ojciec - pojechali w weekend własnymi samochodami z Gdańska do Przemyśla, by zabrać stamtąd ukraińskie rodziny i rozwieźć je do rodzin w Polsce. Przebyli w sumie ponad 3,5 tys. km, niemal bez przerwy.
Wielu z nich nie ma dalszego planu podróży i liczy na pomoc.
Pomocną dłoń wyciągnęli do nich Bolesław Drapella i jego ojciec Dariusz Drapella z Gdańska. W weekend wyruszyli swoimi autami w podróż liczącą 800 km w jedną stronę, a powrót okazał się jeszcze dłuższy.
2000 km w 40 godzin i 1640 km w 27 godzin
Już po całej akcji tak opisali swoje wrażenia:
- W ciągu prawie 40 godzin jedna snu, ok. 2000 km i trzy baki. Wszystko to nic wobec 10 osób z Ukrainy, jakie udało się połączyć z ich rodzinami - relacjonował na swoim profilu na Facebooku Bolesław Drapella z Gdańska.
Z kolei jego ojciec napisał jeszcze w trakcie podróży:
- Na razie 1100 km na liczniku (Gdańsk - Przemyśl - Lublin - Chełm - Lublin - Gębarzów k. Radomia). Jedna "rodzina" (mama plus dwóch synów na miejscu). Za 140 km Switłana (12 lat, będzie u mamy chrzestnej w Łomiankach) i chyba gdzieś się zdrzemnę - pisał Dariusz Drapella.
W sumie jego podróż trwała 27 godzin, w tym czasie przespał się tylko godzinę, u rodziny w Milanówku. Przejechał w tym czasie 1641 km.
Zapisaliśmy się z ojcem w minutę
Ale jak to się zaczęło?
- Najpierw były wpłaty na różne zbiórki, ale pieniądze to nie wszystko. Potem kontakt z rodzicami pięciorga dzieci z Ukrainy, które chodzą z naszymi dziećmi do klasy w Gdańsku. Tak można efektywnie pomóc, jest zaufanie - niezbędne w tych tematach. Tak oddaliśmy mieszkanie 6-osobowej rodzinie, choć oni ciągle jadą ze wschodniej Ukrainy. Mają jednak dokąd jechać - opowiada Bolesław Drapella.
Potem pojawił się post na Facebooku. Chodziło o organizację transportu dla ludzi, którym przygotowano 350 miejsc do zamieszkania. Zorganizowała go znajoma, Jolanta Starnawska, pośredniczka nieruchomości.
- Minutę później byliśmy już zapisani razem z ojcem - mówi pan Bolesław. - Ruszyliśmy w ciągu trzech godzin z darami, nie czekając z wyjazdem, aż koordynator dojedzie. Już w trakcie drogi w Rzeszowie komunikat na e-radio od koordynatora: "Za dwie godziny w Lublinie wysadzą z autobusu samotną 12-latkę, której zrozpaczona mama jest w Warszawie i nie ma jak po nią pojechać na czas". Ojciec ruszył od razu, miał dwie godziny drogi do Lublina. Potem okazało się, że dziewczynę wysadzono w Chełmie, wcześniej. Ale ją odnalazł i oddał matce, w międzyczasie pomagając jeszcze innej rodzinie.
Trzy dni szli i jechali z Kijowa
Już w Przemyślu pan Bolesław wziął ze sobą sześć osób i psa do Warszawy. Dwie rodziny, wymęczone i zmarznięte, które od trzech dni jechały i szły z Kijowa. Wszyscy zasnęli 5 minut po wejściu do ciepłego auta.
- W Warszawie byłem po dobie niespania i ok. 14 godz. za kółkiem. Godzinna drzemka tuż po oddaniu obu rodzin w objęcia bliskich. Bardzo wzruszający moment - wspomina Bolesław Drapella.
12-letni syn przygotował mi tabliczki po ukraińsku
Ale to nie był koniec jego "misji". Potem pan Bolesław pojechał na dworzec PKS w Lublinie.
- Przed wyjazdem 12-letni syn Wojtek przygotował mi tabliczki po ukraińsku: transport za darmo - Gdańsk (Google Translator rządzi). Z tymi tabliczkami wszedłem na dworzec, gdzie już na wejściu usłyszałem parę Polaków mówiących "no ale to niemożliwe, aby tu nagle ktoś jechał do Gdańska"... 5 minut później, po zostawieniu swoich danych lokalnej strażniczce miejskiej, jechaliśmy w piątkę na Kaszuby. 3- i 8-letnie dzieci, ich mama oraz prababcia. Rodzina z Wołynia, która jechała do ich córki, mamy i babci w jednej osobie. Równo 600 km. Moment ich połączenia wynagrodził wszystkie trudy im i mnie.
W tym czasie baza pani Jolanty urosła do 1000 miejsc do zamieszkania.
Opinie (189) ponad 50 zablokowanych
-
2022-03-02 09:16
No fajnie
Brawdziwy bohater nie potrzebuje rozgłosu. Będziemy teraz pisać o każdym człowieku, z imienia i nazwiska, który pomógł uchodźcy?
- 3 1
-
2022-03-02 09:54
okażmy szacunek
Zdjęcie śpiącej rodziny budzi we mnie negatywne uczucia. Zostali odarci z intymności, czuli się bezpiecznie, zasnęli, a według mnie zostało to wykorzystane. Też byliśmy w Warszawie po ukraińską rodzinę, ale nie wyobrażam sobie robić zdjęcia śpiącym ludziom i wrzucać je do netu.
- 3 1
-
2022-03-02 15:31
Drapella.
A potem bedzie zbieral kase na urlop w USA zeby sobie pobiegac
- 1 0
-
2022-03-02 18:31
Podziw
Wspaniali Ludzie ️ dziękujemy
- 0 0
-
2022-03-02 21:07
Laska z Polski
Ja już wymiękam. Niektórym to się nudzi ja tam wolę wywalić pręta na kanapie i zjarać blanta
- 0 0
-
2022-03-02 22:12
Ć*BEJ (czytaj z prawa do lewa)
Negujących, i pomagamy dalej ukraińcom.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.