Czy spektakle teatru "Wybrzeże" są perwersyjne? Zbyt dużo w nich nagości, brutalności? Z takimi opiniami nie zgadza się dyrektor -
Maciej Nowak.
- Wydawało mi się, że z tym problemem uporaliśmy się w sztuce 100 lat temu - komentuje.
-
Byłem na spektaklu pt. "Noże w kurach", w którym mój syn (Igor Michalski - red.)
rozbiera się na scenie, i nie poczułem się wcale urażony - mówi
Stanisław Michalski, aktor, dyrektor "Wybrzeża" w latach 1981-1993.
- Można grać grzecznie i pod widza, ale jeżeli nagość, sceny erotyczne są uzasadnione, to nie widzę powodu, żeby z nich rezygnować - dodaje.
Jednej rzeczy nie znoszę w teatrze - gdy ktoś przeklina - mówi Michalski.
Zarzuty i skrajne reakcje niekórych widzów dotyczą przede wszystkim spektaklu pt. "Czułostki" Sergi Belbela, ale także np. "Monologów waginy" Eve Ensler.
- Belbel jest brutalistą, a moda na brutalizm się kończy, nie możemy odwracać się od światowych trendów, być głusi na pewne prądy - zauważa
Igor Michalski, aktor Teatru "Wybrzeże", reżyser. Wtóruje mu
Maciej Nowak: -
To nie jest tak, że artyści wymyślają tematy niemoralne - szanowany duchowny jest podejrzany o ciemne sprawy, mężczyzna powiesił się, oczekując na eksmisję komornika. Musimy mieć świadomość, że to się dzieje wokół nas - tłumaczy Nowak. -
Chcemy szukać odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak się dzieje, wielokrotnie podkreślałem, że Gdańsk jest bardzo otwarty i środowisko umie się mierzyć z różnymi tematami - stwierdza.
- Mamy rezygnować na przykład ze sztuk Szekspira, bo jego bohaterowie obcinają ręce, jedzą zmielone dzieci? - pyta
Igor Michalski.
A już 5 listopada w Teatrze "Wybrzeże" kolejna gorąca premiera, która z pewnością podzieli widzów. Zobaczymy spektakl pt. "Helmucik" w reżyserii Ingmara Villqista m.in. z Tamarą Arciuch - Szyc (niedawno panna młoda w filmie pt. "Wesele" Wojciecha Smarzowskiego) i Marcinem Czarnikiem ("H."). To opowieść o przemocy oraz okrucieństwie w zaciszu gabinetów totalitarnego państwa.