- 1 Solorz otworzył stację wodoru w Gdańsku (125 opinii)
- 2 Ponad 20 tys. zł za kurs taksówką (251 opinii)
- 3 Bursztynowy Ołtarz z nowymi elementami (81 opinii)
- 4 Będą trzy pasy na Obwodnicy Trójmiasta? (446 opinii)
- 5 Pili, zażywali narkotyki i wsiadali za kółko (89 opinii)
- 6 Rajska znowu deptakiem, ale tylko na chwilę (69 opinii)
Od tego roku, zgodnie z zaleceniem Narodowego Funduszu Zdrowia, szczepienia ochronne dzieci powinny być wykonywane w przychodniach podstawowej opieki zdrowotnej. Powinien je bowiem wykonywać lekarz, zaś pielęgniarki medycyny szkolnej nie otrzymały w tym roku dodatkowych środków na zatrudnienie tych lekarzy. W szkołach objętych opieką przez największą gdańską przychodnię "Nadmorskie Centrum Medyczne" do końca tego roku będzie jednak po staremu. Przychodnia ta ma pod swoją opieką prawie 20 tysięcy uczniów w ponad 40 szkołach.
- My się na przejście szczepień ze szkół do przychodni nie zgodziliśmy, bo ilość szczepionych dzieci w szkołach jest większa niż w przychodniach, to po prostu lepiej się sprawdza - powiedziała "Głosowi" wiceprezes "Nadmorskiego Centrum Medycznego" w Gdańsku, dr Barbara Pawłowska.
- Nam jest jednak łatwiej, bo w naszej przychodni pracują nie tylko pielęgniarki, ale również lekarze pediatrzy. Tam jednak gdzie pielęgniarki pracują samodzielnie i nie mają wystarczających środków na zatrudnienie lekarza, rodzice uczniów otrzymali karty szczepień swoich dzieci z poleceniem zaniesienia ich do przychodni. W takich placówkach za szczepienia będą teraz odpowiedzialni rodzice - to oni będą musieli pilnować, by ich pociechy otrzymały wszystkie niezbędne szczepionki. W tym bałaganie może się też zdarzyć, że jakieś dziecko zostanie zaszczepione dwa razy - i w szkole i w przychodni.
Poważym problemem jest również zapewnienie opieki pielęgniarki szkolnej w każdej placówce oświatowej. Na jednego ucznia bowiem pielęgniarka otrzymuje... 2 złote 10 groszy. By się więc utrzymać, musi mieć pod swoją pieczą co najmniej ok. tysiąca uczniów. A zatem na co dzień pielęgniarka szkolna może być obecna tylko w największych placówkach.
- W mniejszych szkołach, liczących po 300-400 lub nawet po 100-120 uczniów pielęgniarka jest obecna raz-dwa razy w tygodniu, bo by się utrzymać, musi mieć pod sobą kilka szkół - wyjaśniła Barbara Pawłowska. - W części szkół mamy też stomatologa - np. w Osowie, na Żabiance.
Wyjątkiem jest Sopot, gdzie wprawdzie szkoły nie mają wielu uczniów.
- Tu gabinety medycyny szkolnej mamy w każdej ze szkół - poinformował "Głos" kierownik Referatu Zdrowia i Pomocy Społecznej Urzędu Miasta Sopotu, Ryszard Karpiński.
Opinie (27)
-
2004-08-31 13:33
......
u nas w szkole nie można mieć urazów ani wpadków od 13.30 bo wtedy pielęgniarka idzie sobie do domu, a we wtorki to juz nic nie może boleć przez cały dzien, poprostu rewelacja
- 0 0
-
2004-08-31 14:02
oj Bolo
komuny to Ci chyba nie żal
- 0 0
-
2004-08-31 16:12
A ja nie chce pielęgniarki, tylko spowortem moje auto, które mi złodzieje z parkingu p*ukradli*i.
- 0 0
-
2004-08-31 17:37
No co ty Inga, nie powiesz chyba że alarmu nie włączyłaś? Pewnie niemiecki jakiś ten samochód był?
Co do pielęgniarek szkolnych, ech były non stop w szkole, szczepiły choć ja ze szczepionek uciekałem jak poparzony i inni uczniowie mnie siłą zaciągali do gabinetu, a wrzask robiłem taki że cała buda słyszała, no tak mówili Art:) został właśnie ukłuty he he...co roku też przeprowadzano badania wzroku i dermatologiczne oraz co akiś czas dentystka przychodziła i trza było ze szczotką do zębów do budy przyjść, jakiś płyn dawali na szczoteczkę i tym się myło, to niby przeciw próchnicy było. Rządziła wtedy komuna ale jako dziecko opiekę w szkle miałem dobrą lepszą niż dzisiejsze dzieci, którym odbiera się możliwość konsultacji na miejscu z pielęgniarką szkolną. No i gdzie ten szacunek dla nauczyciela, kiedy ledwo to się smrolowi zęby przebiją a już fujami i kulfami rzuca.- 0 0
-
2004-08-31 18:43
Złodzieje
Niech NFZ szlak trafi!
- 0 0
-
2004-08-31 19:26
tak a co maja powiedziec wlasciciele 15 BMW w moim miescie,
ktore tydzien temu jednej nocy wsiaknely.
W szkole mojego syna nie ma pielegniarki, gdy ktos sie zle czuje to sie zwalnia i idzie do domowego lekarza,
a gdy ulegnie wypadkowi lub jest ostry przypadek to dzwonia po pogotowie.- 0 0
-
2004-08-31 20:05
U nas BMW też wsiąkają, przeważnie za wschodnią granicę...a pogotowie u nas przyjeżdża do umierających hłe hłe bo pogotowia nie mają kasy żeby jeździć do chorych w każdym przypadku.
- 0 0
-
2004-08-31 20:41
Alarm włączyłam akurat, bo jak wysiadałam z samochodu to rozmawiałam przez telefon i mój rozmówca słyszał dźwięk włączanego alarmu. Zła jestem, bo mielismy się ze znajomymi w Słowackie Tatry wybrać moim autem, bo ich do d... i teraz lipa ;-(
BMW to tez nie było, normalne auto sredniej klasy. Czekam tylko do czego sie zakład ubezpieczeń przyczepi, żeby nie wypłacić odszkodowania.
A co do umierających i karetek pogotowia to jakiś czas temu wzięłam Młodego (brata) na wakacje do 3M, złapał go w środku nocy ostry ból brzucha, pogowie nie chciało przyjechać, jak dzwoniłam po szpitalach czy mam przyjechać to nie, bo tu za młody tu za stary, a jego coraz bardziej bolało. Wkurzyłam się, wsadziłam go w samochód (jeszcze wtedy miałam) i zawiozłam do szpitala to go z wielką łachą i pretensją obejrzeli. Szkoda mi słów. Służba zdrowia żeby leczyc sama powinna być uleczona.
A ZŁODZIEJOM ŁAPY POOBCINAĆ, ŻEBY MOJEGO SKARBA UKRAŚĆ!!- 0 0
-
2004-08-31 20:44
Kumpela mieszkała na Oruni, tam to co chwila jak nie koła poodkręcane to całe wozy znikają, tragedia.
- 0 0
-
2004-08-31 21:18
Tylko, że ja mieszkam na osiedlu, które mogłoby się wydawać, że jest spokojne :(
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.