Odwagą wykazali się uczniowie Zespołu Szkół Samochodowych w Gdańsku, którzy w czwartek wyłowili z Motławy dryfującego na krze psa. Pies, cały i zdrowy trafił do schroniska Promyk, gdzie czeka na właściciela.
Nie wiadomo jak długo wyziębiony i śmiertelnie przerażony pies dryfował na krze po wodach Motławy. Nie wiadomo też gdzie wszedł na lód, który pod jego naporem pękł i popłynął z nurtem rzeki. Wiadomo tylko, że w czwartek ok. godz. 13 zauważyło go kilku uczniów Zespołu Szkół Samochodowych w Gdańsku, którzy bez wahania rzucili się na pomoc.
Pies był przerażony i zmarznięty, mimo to chłopcom udało się go przekonać, by skoczył na krę, która znajdowała się blisko brzegu. Kra była jednak na tyle mała, ze pies ześlizgiwał się do wody. Nie było więc czasu na szukanie sprzętu do ratowania.
- Uczniowie sami wyciągnęli psa. Nasza pomoc sprowadziła się do jego osuszenia i nakarmienia, a następnie do przewiezienia go do schroniska - mówi
Miłosz Jurgielewicz, rzecznik Straży Miejskiej w Gdańsku.
Pies trafił do gdańskiego schroniska Promyk, gdzie czeka na właściciela.
- Jest to mieszaniec, nieco już starszy, łagodny. Biorąc pod uwagę to, co przeżył jest bardzo spokojny. Teraz czekamy aż zgłosi się po niego właściciel - mówi
Piotr Świniarski, kierownik schroniska.
To już kolejny tej zimy psiak, który mógł stracić życie w zimnych wodach polskich rzek. Blisko miesiąc temu cała Polska emocjonowała się historią psa, który na krze przypłynął do Gdańska aż z Grudziądza. Wyłowiła go załoga statku "Baltica", na którego pokładzie mieszka do dziś.