- 1 Zamkną przystanek SKM na pół roku (102 opinie)
- 2 Szybszy koniec remontu Niepołomickiej (87 opinii)
- 3 Kiedyś to było... można utonąć (73 opinie)
- 4 Ruszył rozruch spalarni na Szadółkach (200 opinii)
- 5 Nawałnica wycięła spory kawałek lasu (174 opinie)
- 6 Gdzie za potrzebą na plaży? Wybór jest duży (67 opinii)
Po katastrofie promu "Jan Heweliusz"
Znicze zapłonęły na grobach i pod pomnikiem poświęconym ofiarom katastrofy promu "Jan Heweliusz", na cmentarzu w Gdyni Witominie. 14 stycznia 1993 roku nieopodal wybrzeży Rugii doszło do jednej z najtragiczniejszych katastrof morskich. Zginęło 55 osób, w tym 20 członków załogi. Los był łaskawy tylko dla dziewięciu marynarzy. Ocaleli cudem.
- Od dziesięciu lat przeżywamy gehennę - powiedziała Irena Brudnicka, wdowa po starszym machaniku z "Jana Heweliusza". - Procesy trwały kilka lat. Teraz sprawa jest w Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu. Chcemy, by nareszcie ktoś wskazał konkretne przyczyny katastrofy i winnych. Wiemy o wadach konstrukcyjnych jednostki. Wiemy, że prom wyszedł w morze niesprawny. Zdecydowały o tym służby lądowe. A jednak nadal nie oczyszczono ze wszystkich zarzutów załogi jednostki. W aktach procesowych mowa jest przecież o ich rzekomych błędach, które przyczyniły się do zatonięcia "Jana Heweliusza".
Wczoraj wdowy złożyły kwiaty na mogiłach i pod pomnikiem poświęconym ofiarom katastrofy "Jana Heweliusza", na cmentarzu w Gdyni Witominie. Wspomnienia wciąż bolą.
- Ci, którzy zdecydowali o wyjściu promu w morze, zostali już ukarani moralnie, ale nie ponieśli żadnej odpowiedzialności materialnej - dodała Irena Brudnicka. - Rodziny tragicznie zmarłych marynarzy spodziewają się jeszcze jakiegoś zadośćuczynienia.
Wdowy po marynarzach, nieusatysfakcjonowane działaniami i orzeczeniamia polskich instytucji sądowniczych, wniosły w 2000 roku skargę do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. W czwartek odbędzie się tam rozprawa, a przesłuchiwany ma być pełnomocnik rządu RP profesor Krzysztof Drzewicki. Trybunał ma zdecydować, czy przyjmie skargę wdów i czy rozpocznie proces w sprawie. Prawdopodobnie podczas czwartkowej rozprawy trybunał orzeknie między innymi, czy w Polsce wyczerpano procedury sądowe dotyczące katastrofy polskiego promu.
Opinie (13)
-
2003-01-16 09:57
to akurat głos w sprawie materialnego zadośćuczynienia dla rodzin ofiar - do poczytania dla tych z tematu "wyrok..." którzy twierdzą że na nic pieniądze dla rodzin ofiar nie znaczą :S
- 0 0
-
2003-01-16 10:27
sluzby ladowe zawinily,
zawinila pogoda, zawiodl prom i slusznie ze rodziny domagaja sie zadoscuczynienia materialnego jak i oczyszczenia z zarzutow niezyjacych czlonkow zalogi.
ojciec plywal 35 lat na morzu, siostra 2,5, a ja wytrzymalam tylko 8 miesiecy.
a z artukulu o polskim rejestrze statkow wynika, ze wiekszosc naszych jednostek jest niesprawnych.- 0 0
-
2003-01-16 13:04
ales ? to inzynier lądowy może pływać na statku ?
Jako kto ?- 0 0
-
2003-01-16 13:18
MH1
nie uwierzysz ale przez rok pracowalam
(jakis czas temu)
dla linii lotniczych
inzynier moze duzo:)- 0 0
-
2003-01-16 14:05
oj ales
po co ta skromość?
jesteś inżynirem i to dobrym jak tylko ales byc może:)- 0 0
-
2003-01-16 14:09
ten prom nie miał prawa wypłynąć w tamten ostatni rejs
ze względu na stan techniczny
pogoda sztorm to było potem....
na pewno nie była to decyzja zwykłych członków załogi
a to wdowy po nich starają sie o odszkodowanie
i tak ma być
a armator to zwykła świnia żeby jeszcze dodawać tym ludziom dodatkowych cierpień każąc im wciąż i wciąż przeżywać od nowa tragedię "Heweliusza"- 0 0
-
2003-01-16 14:55
gallux
ok
kapitan na statku pierwszy po bogu i to on decyduje
ale ze zlych danych ciezko podjac dobra decyzje..- 0 0
-
2003-01-16 15:07
ales
razem z kapitanem był wtedy przedstawiciel armatora (kobieta i też zginęła)
to armator podobno z pazerności nie odwołał mimo ostrzeżenia o sztormie rejsu
kapitan już się nie może bronić sam:(- 0 0
-
2003-01-16 15:18
gallux
nie mi oceniac...
tym promem miala plynac moja siostra
spoznila sie i plynela przez niemcy
jesssu co sie w domu dzialo..
nie poinformowala nas o zmianie trasy- 0 0
-
2003-01-16 15:49
Blad kapitana jest tu oczywisty
Mój ojciec pływa 26 lat, od 7 jako kapitan i powiem wam, ze to nie "sluzby ladowe" decyduja, tylko "Stary". Wiadomo ze chodzi o pieniadze, ale zapewniam was, ze mozna powiedziec "nie" i to wcale nie po raz pierwszy i ostatni. Ojciec kiedys zawrocil do portu, ktory opuscili przed ok. 2 dobami (Brazylia), bo nie sposob bylo uniknac wyjatkowo ciezkiej poogody (nie bylo jak uciec). Na pokladzie mieli tzw. "ciezka sztuke" - pojedymnczy ciezki ladunek, ktory moglby zerwac sie i narobic duza kupe. Zaloga sie na niego blagalnie patrzyla, a on - tez czlowiek - zawrocil.
Plywal tez na "Koperniku" - blizniaku "Heweliusza".
W tym wypadku ojciec uwaza, ze:
1. Nie wyszedlby z portu
2. Jesli jednak tak, to PRZEDE WSZYSTKIM nie robilby najgorszego z mozliwych manewrow - zawracania przy takim wietrze, fali i na takim statku. Dostal strzal w butre, ktory go przerocil. Blad kapitana, ktory powinien stac dziobem pod fale, delikatnie korygujac, zadnych gwaltownych zwrotow! Proste i nieraz sprawdzone.- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.