- Działam tam jak piąta kolumna - mówi o swojej pracy na lotnisku w Rębiechowie wiceprezydent Bydgoszczy, który nadzoruje także port lotniczy w swoim mieście.
sprawnej komunikacji publicznej do centrów Gdańska i Gdyni
36%
lepszej oferty parkingów dla pasażerów
23%
estetycznego terminalu, którego nie trzeba się wstydzić
11%
więcej połączeń lotniczych do krajów atrakcyjnych turystycznie
26%
Sprawę opisała Gazeta Wyborcza: najpierw jej wydanie bydgoskie, potem trójmiejskie. To w rozmowie z dziennikarzami z Bydgoszczy, wiceprezydent
Eryk Kosiński tłumaczył, że
praca w Gdańsku (jako członek rady nadzorczej Rębiechowa zarabia 38 tys. zł rocznie) nie koliduje z jego bydgoskimi obowiązkami, do których należy też kontrola nad portem lotniczym w tym mieście.
Eryk Kosiński nie widzi problemu w łączeniu obu stanowisk.
- Czy tylko dlatego, że jestem z Poznania można mnie podejrzewać, że działam na rzecz tego miasta, a przeciwko Bydgoszczy? Tak rozumując, można by dojść do absurdu. Problem leży gdzie indziej. Bydgoskie lotnisko musi znaleźć sposób, żeby zachęcić mieszkańców województwa kujawsko-pomorskiego do latania właśnie stąd. Gdańsk nie ma tu nic do rzeczy. O nieuczciwej konkurencji nie ma mowy - przekonuje na łamach bydgoskiej "Wyborczej".
Choć dziennikarz z Bydgoszczy martwi się głownie o tamtejszy port lotniczy, to w rozmowie pada sformułowanie, którego obawiać powinni się mieszkańcy Trójmiasta:
- Zresztą można powiedzieć, że działam w Gdańsku jak piąta kolumna.To wyznanie może być szokujące dla władz trójmiejskiej spółki, dla której lotnisko w Bydgoszczy jest najbliższym (geograficznie) konkurentem. Nie chcą one jednak komentować tej wypowiedzi, bo członek rady nadzorczej teoretycznie jest przełożonym członków zarządu w spółce.
W jaki sposób Kosiński trafił do spółki Port Lotniczy Gdańsk im.
Lecha Wałęsy? W siedmioosobowej radzie nadzorczej lotniska reprezentuje jednego z jej udziałowców, Przedsiębiorstwo Państwowe "Porty Lotnicze".
PPPL nie są jednak zachwycone wypowiedzią "swojego" człowieka.
- No comments. Mogę tylko powiedzieć, że czekamy na najbliższe planowe walne zgromadzenie, które umożliwia zmianę członków rad nadzorczych - mówi rzecznik PPL
Radosław Żuk.
W bulwersującym wyznaniu Kosińskiego (on sam twierdzi, że wypowiedź nie byłą autoryzowana) jest na szczęście sporo przesady - mając wiedzę i możliwości członka rady nadzorczej trudno byłoby mu torpedować jakieś przedsięwzięcia zarządu Rębiechowa. Ma jednak dostęp do wiedzy, która jest bardzo użyteczna dla innych polskich lotnisk. Ma wgląd w plany inwestycyjne i ich szczegółowe rozwiązania techniczne. Może poznać umowy pomiędzy zarządem lotniska, a przewoźnikami, w tym system ulg i rabatów, całą politykę marketingową portu lotniczego.
Jakie są efekty dwuletniego podglądania pracy Rębiechowa przez wiceprezydenta Bydgoszczy? W ubiegłym roku liczba pasażerów w porcie nad Brdą wzrosła o 1 proc, w Rębiechowie - o17 proc.. Z Bydgoszczy można polecieć do czterech miast, od nas - do 35. Biorąc pod uwagę rozwój portów lotniczych w Gdańsku i w Bydgoszczy wydaje się więc, że prezydent Kosiński nie sprawdził się w roli dywersanta.