• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pojednanie najważniejsze

JG
30 października 2003 (artykuł sprzed 20 lat) 
Pod znakiem polsko-niemieckiego pojednania minęła wczorajsza wizyta prezydentów Polski i Niemiec.

Johannes Rau oraz Aleksander Kwaśniewski przybyli wczoraj do Gdańska z okazji wręczenia Gdańskowi i Bremie nagrody im. Ericha Brosta. Uroczystość ta powiązana była z obchodami stulecia urodzin człowieka, którego osoba jednoznacznie kojarzy się z polsko-niemieckim pojednaniem.

- Podczas mojego urzędowania żadnego innego kraju nie odwiedzałem tak często jak Polski - powiedział w swoim przemówieniu prezydent Rau. - Gdańsk, jak żadne inne miasto zasłużył na przyznanie nagrody im. Ericha Brosta. Cały czas pamiętamy, że właśnie tu swoje korzenie miał ruch wolnościowy, który umożliwił nam zjednoczenie państwa.

Prezydent Niemiec zwrócił uwagę na to, że już 1 maja 2004 roku Polska znajdzie się w Unii Europejskiej.

- Z całych sił dążyliśmy do tego, aby wasz kraj znalazł się w pierwszej grupie państw Europy Wschodniej, które zostaną przyjęte do UE. Leżało to w interesie Niemiec, była to jednak również kwestia naszej historycznej odpowiedzialności.

Aleksander Kwaśniewski stwierdził z kolei, że Gdańsk jest miejscem, gdzie historia schodzi z kart podręczników.

- Ranga nagrody im. Ericha Brosta z roku na rok rośnie. Partnerstwo Gdańska i Bremy może poszczycić się 27-letnią historią. Obejmuje ona współpracę gospodarczą, kulturalną oraz naukową. Miasta te podejmują wspólne przedsięwzięcia w zakresie ochrony środowiska. Dzięki partnerstwu rozwija się wymiana studentów i lekarzy. Są to jedynie przykłady wielu osiągnięć, jakich Brema i Gdańsk dopracowały się dzięki współpracy.

Po uroczystości związanej z wręczeniem nagrody przedstawicielom obu miast prezydenci złożyli kwiaty pod tablicą upamiętniającą postać Ericha Brosta.

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Podpatrzone, podsłuchane...

Prezydent Kwaśniewski przechodząc z Dworu Artusa do Ratusza Głównomiejskiego zatrzymał się przy parze młodych ludzi, którzy pochylali się nad swoim malutkim dzieckiem. Po krótkiej rozmowie, prezydent życzył im, aby pielęgnowali swoje uczucie i troszczyli się o swoje potomstwo. Młodzi rodzice odpowiedzieli prezydentowi, żeby troszczył się o Polskę.

- Robię to, robię... - odparł prezydent Kwaśniewski. - Ale wy również coś musicie robić...

- Właśnie zrobiliśmy - powiedział ze śmiechem młody mężczyzna, pokazując na niemowlę.
Prezydent uśmiechnął się, odszedł parę kroków, po czym zawrócił i powiedział młodym ludziom, że najbardziej żałuje tego, iż ma tylko jedno dziecko.

- Panie prezydencie, przecież nic straconego - zauważył mężczyzna.
- Proszę państwa, ja tylko tak młodo wyglądam - odparł z uśmiechem prezydent.
Głos WybrzeżaJG

Opinie (148)

  • Walesa kontra Kwasniewski

    Polacy, czyli My, zawsze skazani bedziemy na miano "Narodu Zlego Wyboru". Walesa, ktorego tak sie niektorzy (wielu!!!) wstydzi jest jednym z dwoch najbardziej szanowanych Polakow za granica, laureatem nagrody Nobla, czlowiekiem symbolem. Niestety wiekszosc z nas widzi w nim tylko ubogiego prostaczka (mamy kompleksy?). Dopiero nasze dzieci beda kochac, uwielbiac, czcic Walese (podobnie jak "mitycznego" Che), gdyz bedzie zapamietany na zawsze, obojetnie co mysli wspolczesne, rozmydlone polskie spoleczenstwo. Nasze potomstwo, lub wnukowie bedzie nosilo T-Shirty z nadrukowana podobizna Leszka Walesy. Bo niestety Kwasnieski jest jednym z wielu... Nijakim, bezbarwnym i z efektem Jo-Jo!!!
    Jestem za tym by cale nasze polaczkowe spoleczenstwo poszlo sobie na wysniona emeryture i z pozycji tetryczej komentowalo zly los tego tego swiata.

    • 0 0

  • wyro
    rozłóż sie

    • 0 0

  • agafio pietrowna
    zapraszamy na herbatke z prądem po rusku:)

    • 0 0

  • Agafia

    na twoje proroctwa mogę jedynie powiedzież Che che che che ;P

    • 0 0

  • pipciarybcia

    ty masz dobry pomysł, spalić teatry, spalic książki, spalic uniwersytety, wykładowca dla najjasniejszego polskiego społeczeństwa bedzie noszony na koszulkach i rękach nasz przewielebny Wałęsiak, bo wałęsiakom tylko taki wykładowca sie należy, brawo pipciarybcia, podoba mi się twoja koncepcja przyszłości

    • 0 0

  • umordowany

    mówienie mi co mam robić lub myśleć nigdy jakoś się nie sprawdzało
    mam krnąbrny i uparty charakterek
    jaj faktycznie nie mam, ale nie sądze żeby u kobiety był to jakiś ewenement :P
    polityki nie lubię
    ale wcale nie jest powiedziane że polityka to wyłącznie męska sprawa ;P

    • 0 0

  • "Dopiero nasze dzieci beda kochac, uwielbiac, czcic Walese (podobnie jak "mitycznego" Che)"a to ci sie udalo.Brawo, wiecej takich komentarzy;)

    • 0 0

  • A ja myślę ze to swiadkowie jehowy

    Gdy zapytamy świadka Jehowy o korzenie jego wiary, odpowie nam bez zająknięcia: Według Biblii Ro-dowód Świadków Jehowy ciągnie się od wiernego Abla;. Tym czasem, to Karol Russell zainicjował działanie; ruchu badackiego; u siebie w domu w roku 1870; zaczął spotkania biblijne w gronie najbliższej rodziny i trzech przyjaciół. Ruch ten został oficjalnie zarejestrowany w 1914 roku w Londynie pod na-zwą; Międzynarodowe Stowarzyszenie Badaczy Pisma Świętego;. W 1881 roku K. Russell powołał do istnienia korporację wydawniczą o nazwie; Strażnica Syjońska; Towarzystwo Traktatowe;, którą w 1884 roku zarejestrował w Pensylwanii jako spółkę akcyjną będąc jej prawie 100% udziałowcem. W roku 1909 powstała nowa korporacja o nazwie: Stowarzyszenie Kazalnicy Ludowej; znana od roku 1956 pod nazwą; Zarejestrowane Nowojorskie Towarzystwo Biblijne i Traktatowe; Strażnica;. Współczesną nazwę: świad-kowie Jehowy; sekta zawdzięcza Josephowi Franklinowi Rutherfordowi, następcy Karola Russella, który wprowadził ją w 1931 roku podczas kongresu w Columbus. Do roku 1931 działaczy ruchu nazywano: badaczami; russellitami; ludźmi Strażnicy; ludźmi Brzasku Tysiąclecia.

    1. Charls Taze Russell

    nazywał zakładane przez siebie zbory; eklezjami; klasami; które cieszyły się dużą swobodą w działaniu. Gdyż przez dość długi okres czasu założyciel nie był on zainteresowany tym co się w nich dzieje. Zaj-mował się przede wszystkim działalnością Towarzystwa traktatowego Strażnica a poza tym oczekiwał bliskiego końca świata. Sytuacja znacznie się zmieniła po 1881 roku, kiedy szeregi badaczy znacznie zwiększały swoją liczebność. Zaczął publikować artykuły mówiące o konieczności wprowadzania; po-rządku podczas zgromadzeń świętych; i konieczności wyboru starszych, którzy mogliby całościowo czu-wać nad; eklezjami (1895).

    W ten sposób przywódca; został sprowokowany; do ogłoszenie siebie w 1879 roku wysłannikiem Bożym twierdząc, że Bóg powołał go do jedynie prawdziwego wykładania Pisma świętego. Swą działalność; dogmatyczną; uwieńczył artykułami w ;Strażnicy; (od 1879),;Badaczu Pisma św; (od 1889) i; Trybunie Ludów; (od 1909) ale nade wszystko serią książek zatytułowaną; Brzask Tysiąclecia; dziś popularnie zwaną; Wykładami Pisma świętego; (bo tak pod wspólnym tytułem wydano je w 1904 roku). Co więcej, autor zażądał, aby wierni wysoko cenili jego; Wykłady; by stawiali je jeżeli nie wyżej od Biblii, to przy-najmniej na równi z nią. Posuwając się w swoim absurdzie; niezrozumienie istoty natchnienia Biblii po-zwoliło mu na jej ocenzurowanie. I w ten sposób polecił wykreślić swoim wiernym; m. in. Mk 16, 9;20; Łk 22, 43; 23, 34; J 5, 25; 1 P 2, 5; 2 P 1,1; Jk 5, 16; Ap 5, 3. 13. Założyciel badaczy nie akceptował rów-nież tradycji Kościoła, ani żadnych świadectw wiary datowanych na pierwsze wieki istnienia kościoła. Branie pod uwagę tradycji nazywa bałwochwalstwem i przesądem. Ale mimo tak radykalnej negacji wszelkich tradycji (o paradoksie!!!) widział potrzebę odwołania się do jakichś znanych z historii po-przedników, którzy w jakikolwiek sposób utożsamialiby się z jego doktryną. I w ten sposób, do grona swych religijnych przodków; zaliczył całą plejadę heretyków kościoła Katolickiego m. in.: Jana Wiclifa za odrzucenie Mszy św.; Ariusza, ponieważ odrzucił naukę o Trójcy św.; Piotra Waldo, ponieważ nego-wał spowiedź, modlitwę za zmarłych, oraz odrzucał sakrament chrztu i kapłaństwa; Marcina Lutra za głoszenie nauki o usprawiedliwieniu przez wiarę pomijając uczynki. Tę jak widać skomplikowaną i roz-budowaną naukę próbował podsumować i ujednolicić we wspomnianych już Wykładach, które ukazy-wały się w kolejnych częściach: I Boski plan wieków (1886); II Nadszedł czas (1889); III Przyjdź Króle-stwo Twoje (1891); IV Dzień pomsty (1897); Pojednanie między Bogiem i człowiekiem (1899); VI No-we stworzenie (1904) a tom siódmy, dziś przypisywany również autorstwu Russella ukazał się w rok po jego śmierci tj. w 1917 roku i prawie w całości jest dziełem jego następców: Fishera i Woodwortha. Ostatecznie całość Wykładów zawiera ponad 3 tys. stron, gdzie miła się zawrzeć cała nauka Świadków Jehowy. Lecz niestety zaraz po śmierci Russella okazało się, że raczej wątpliwa była słuszność pracy Russella. Gdyż pierwszy jego następca, jak i kolejni dokonywali wiele istotnych zmian w zapisanej już doktrynie.

    Okazuje się , że Wykłady Russella są wyłącznie ilustracją standardowej sekciarskiej interpretacji Pisma św. Russell uważał, że od czasów śmierci apostołów nikt nigdy nie rozumiał Biblii w sposób właściwy. Potwierdził takie aspiracje w Strażnicy z 1910 roku, gdzie pisze iż Wykłady są nieodzowną pomocą na drodze rozumienia Pisma. Dla ilustracji posłużył się przykładem: Gdyby ktoś przez 10 lat starał się zapo-znać z treścią Wykładów a potem zaprzestał je czytać i zająłby się tylko Biblią, to wówczas choćby przez 10 lat wnikał w Biblię, przejdzie w ciągu 2 lat do ciemności. O ile zaś będzie czytał tylko ťWykłady Pi-sma ŚwiętegoŤ z cytatami Biblii, to po 2 latach będzie jeszcze w świetle, gdyż posiadł światło Biblii.

    Autor tak bardzo cenił swoje Wykłady, że groził karami, gdyby ktokolwiek ośmielił się w nich coś zmie-nić. Jednak zaraz po niespełnionym proroctwie roku 1914 sam zmuszony był dokonać zmian, osłabiają-cych przynajmniej wymowę swoich nie spełnionych przepowiedni (co można stwierdzić na podstawie porównania wydań z przed roku 1914 i po nim). Co więcej, groźbami i cenzorską ręką Russella nie prze-jął się jego następca; Rutherford. Dla którego piramida Cheopsa w Gizie nie była już dziełem bożym, czy kamiennym świadkiem Boga, lecz dziełem!. Dziś wiemy, że przeciw tego typu jawnym fałszerstwom Rutherforda (dotyczącym przede wszystkim Wykładów) wystąpiło kilku dyrektorów Towarzystwa Straż-nica z zarzutami zmiany istotnych nauk założyciela. Za co Rutherford usunął trudnych dyrektorów, po-wołując na ich miejsce osoby, które nie miały nic przeciw.

    Tak w zarysie przedstawia się dorobek życiowy i doktrynalny założyciela i pierwszego przywódcy Bada-czy Pisma świętego.

    2. Joseph Franklin Rutherford

    pochodził z rodziny baptystów. Podręcznik historii świadków Jehowy podaje informacje o nim jako stu-dencie prawa w college'u. Co wydaje się być ewidentnym kłamstwem, gdyż nie ma go na liście ówcze-snych studentów; pracował on w sądzie jedynie jako protokolant. Pierwszy kontakt Rutherforda z sektą był zupełnie przypadkowy, gdy w 1894 roku kolporterki Russella sprzedały mu kilka tomów Wykładów, które zainteresowały go do tego stopnia, że wstąpił w szeregi badaczy przyjmując chrzest w 1906 roku.

    O jego życiu przed wstąpieniem do sekty, bardzo jednoznacznie pisze A. Różanek: ;przywódcą był na-stępny karierowicz Joseph Franklin Rutherford, który minował się prezydentem swej organizacji. Po rocznym pobycie w więzieniu (za szpiegostwo na rzecz Niemiec), zwolniony na mocy amnestii, zabawia się w proroka i wzorem swego poprzednika przepowiada nadejście nowej ery, która tym razem ma się rozpocząć w roku 1925, kiedy to nastąpi koniec starego świata i rozpocznie się Nowy świat.

    Rutherford wybrany w 1917 roku przez walne zgromadzenie akcjonariuszy Towarzystwa Strażnica, był zmuszony zaradzić największemu jak do owego czasu kryzysowi w szeregach badaczy, który związany był z dobrze nadal pamiętanym nieszczęsnym rokiem 1914 i śmiercią założyciela. Poza tym nowo wy-brany przywódca skutecznie usuwał wszystkich, którzy miewali wątpliwości co do jego nowatorskich w stosunku do Russella nauk.

    Sytuacja poprawiła się trochę po okresie jego męczeństwa; tzn. po wyjściu z więzienia. Gdzie miał prze-bywać wraz ze swoimi najbliższymi współpracownikami przez 20 lat, za występowanie przeciw pełnieniu służby wojskowej, co uznawał za niezgodne z honorem i sumieniem człowieka. A był to czas, gdy Stany Zjednoczone przystąpiły do wojny z Niemcami i ogłosiły powszechny pobór do wojska. Z reguły patrio-tyczne społeczeństwo amerykańskie bardzo negatywnie odbierało akcje badaczy przeciw służbie woj-skowej. Jednak pobyt Rutherforda w więzieniu nie trwał nawet rok, gdyż wpłacono za niego kaucję. Sam fakt aresztowania był wystarczający by obwinić za niego kler i wzmocnić propagandę, przez entuzja-styczne powitanie powracających badaczy męczenników za wiarę.

    Zaraz po opuszczeniu więzienia Rutherford zdał sobie sprawę, że stawienie czoła największemu w histo-rii kryzysowi domaga się podjęcia dalej idących radykalnych środków, które powinny zmierzać do zmia-ny charakteru władzy jaką do tej pory pełnił założyciel. W ten sposób doszedł do wniosku, że aby wpro-wadzić większą organizację badaczy, dyscyplinę i posłuszeństwo należy wprowadzić teokrację czyli rzą-dy Boże sprawowane przez siebie. Autorytarna centralizacja pozbawiła zbory wszelkiego rodzaju demo-kracji, która dotychczas objawiała się przede wszystkim, niezależnymi od centrali wyborami; starszych zboru przez jego członków. Tym sposobem Rutherford zaczął odbudowywać i formować badaczy jako nową silnie propagandową społeczność ludzi, odcinającą się od chrześcijaństwa. A o ambitnych propa-gandowych planach Josepha R. tak pisał Schnell, niegdyś wysoki funkcjonariusz sekty: pomiędzy 1919 a 1922 rokiem wśród przywódców powstała myśl na skalę amerykańskich biznesmenów, rozpoczęcia ol-brzymiej, o światowym zasięgu, kampanii głosicielskiej przez sprzedaż książek i broszur, wydawanych i drukowanych przez Towarzystwo Strażnica, a za uzyskane w ten sposób pieniądze zbudować wymarzoną światową organizację.

    Jednym z istotnych epizodów działalności kierowniczej Rutherforda było wydanie w 1920 roku broszury pt.Miliony ludzi z obecnie żyjących nie umrą!.W której autor skutecznie mobilizując wiernych do jak się w przyszłości okazało fanatycznej służby, przepowiadał koniec świata. Który miał się objawić widzial-nym powrotem Chrystusa i jego 1000 letnim panowaniem na ziemi. Miało się to wszystko stać jeszcze za życia pokolenia z 1914 roku.
    Wracając do wspomnianej antymilitarnej postawy Rutherforda, trzeba wspomnieć, że antywojskowe sta-nowisko nowego przewodniczącego świadków stała w sprzeczności z nauką ich założyciela. Co więcej, była to pierwsza zmiana jaką zaprowadził Rutherford.

    Kolejnym spektakularnym przedsięwzięciem propagandy Rutherforda było wydanie w wielomilionowym nakładzie broszury pt. Miliony ludzi z obecnie żyjących nie umrą! O której dziś właściwie żaden ze świadków Jehowy nic nie potrafi powiedzieć , nie wiedzą o niej?!? W związku z unikatowością nauk zawartych w tym dzielewarto przytoczyć kilka cytatów (str. 60):

    „Możemy przeto z ufnością oczekiwać, że rok 1925 zaznaczy się powrotem Abrahama, Izaaka, Jakuba i wiernych proroków Starego Zakonu
    Opierając się tedy na argumentach powyżej wyłuszczonych, że stary porządek rzeczy, stary świat skoń-czył się, a zatem przemija, i że nowy ład nastaje, oraz że rok 1925 zaznacza się zmartwychwstaniem wiernych i zasłużonych mężów starożytności i początkiem odbudowy, słusznym będzie mniemać, że miliony z ludzi żyjących teraz na świecie będą jeszcze znajdować się na świecie w roku 1925. A wten-czas, opierając się na obietnicach wymienionych w Słowie Bożym, musimy przejść do stanowczego i niezaprzeczonego wniosku, że miliony z żyjących teraz na świecie ludzi nigdy nie umrą”

    Jednak rok 1925 stał się ku rozpaczy większości badaczy kolejną klęską. Wielu świadków odeszło. Nie pomogły kolejne roztaczające nową wizję świata artykuły w Strażnicy. Trzeba było czasu, by kolejny błąd odszedł w zapomnienie a i na pewien czas trzeba było powstrzymać się przed wyznaczaniem kolej-nych terminów. Lecz nie długo trwała wstrzemięźliwość. Kolejne daty, to: 1942, 1948, 1954, 1961 i 1975 a po tej ostatniej (do dziś) porażce świadkowie ograniczają się do stwierdzeń, że czas powtórnego przyj-ścia Jezusa jest bliski.

    Lecz sam Rutherford nie przejął się i tą porażką 1925 roku. Odciągając uwagę wiernych od niepowodze-nia z uporem maniaka oczekując zmartwychwstania proroków, dla których tuż po prorockiej klęsce, tzn. jeszcze w 1925 roku kazał wybudować rezydencję w San Diego (stan Kalifornia). Dom ten, którego koszty budowy wyniosły 75 tys. dolarów!, Rutherford nazwał Beth Sarim, czyli Domem Książąt, uposa-żając go w dwie luksusowe limuzyny. By nie być gołosłownym wobec przytaczanego, wydawałoby się tak absurdalnego pomysłu, warto zacytować kilka kwestii Rutherforda, które ukazały się w wywiadzie z dnia 23 marca 1930 roku w The Detroit Free Press.

    „Umyślnie poobsadzałem to miejsce palmami i oliwnymi drzewami, aby król Dawid i ci wszechświatowi książęta (tzn. Gedeon, Barak, Samson, Jefte i Samuel) mogli czuć się jakby u siebie w domu, gdy powró-cą, aby dać człowiekowi sposobność stania się doskonałym”
    Na żartobliwe pytanie dziennikarza; w jaki sposób Dawid i inni zmartwychwstali przekonają Rutherforda, że to oni są prorokami, na których wierni oczekują? Rutherford całkiem poważnie odpowiedział:
    „Zanim podpisałem dokument, zauważyłem, że mogłoby się wydarzyć, że jakiś stary, sprytny oszust mógłby się podać za Dawida. Dlatego mężowie, których naznaczyłem do sprawdzania identyczności mę-żów Bożych, są urzędnikami moich towarzystw i poświęceni Panu. Zatem oni będą upoważnionymi od Boga, aby odróżnili oszustów od prawdziwych książąt”

    Gdy i te oczekiwania nie zostały spełnione, a oczekująca rezydencja powoli stawała się niewygodnym świadkiem, pomnikiem kolejnej porażki kurort został sprzedany wraz z wszelkimi dodatkowymi luksu-sami Rutherfordowi za okrągłą sumę 10 dolarów! Jak można się spodziewać historia Domu Książąt; po-ważnie nadwyrężyła wiarę wielu badaczy, którzy w jednej chwili dostrzegli jak byli oszukiwani. A na-tychmiast po śmierci prezydenta Rutherforda nowe kierownictwo sekty szybko wyzbyło się kompromi-tującego domu w Strażnicy jednak zapewniając, że Beth Sarim spełnił swoją rolę (Strażnica z 15 grudnia 1947r.)

    Inną zmianą z serii radykalnych , którymi może poszczycić się Rutherford jest zmiana statusu i nadanie obowiązków wolnym dotychczas kolporterom literatury. W 1925 roku prezydent postanowił, że kolporte-rzy będą wykonywać swoje prace bezinteresownie. Będą pracować również w niedziele i składać pisemne sprawozdania ze sposobu wykorzystania swego osobistego czasu i ilości sprzedanych książek. W tym samym czasie Rutherford wprowadził w życie decyzję o wycofywaniu z obiegu publikacji Russella. Stwierdzając, że światło jaśnieje coraz bardziej i poprzednik nie może być nadal autorytetem doktrynal-nym. A jedynym źródłem autorytetu stał się zarząd Towarzystwa jako Narzędzie Jehowy na ziemi, jako jedyny znak przekaźnikowy dzięki któremu panuje nad światem (jedyny prawdziwy kanał przekazu Bo-żego).

    Kolejnym istotnym ruchem Rutherforda, był zwołany w 1931 roku Kongres w Columbus w USA, które-go rezultatem była zmiana nazwy sekty na świadków Jehowy.

    W roku 1932 Rutherford wykluczył Żydów ze wspólnoty świadków Jehowy, motywując decyzje przeko-naniem, że od roku 1918 godność ludzi przymierza przysługuje wyłącznie świadkom. Więc Żydzi nie mogą mianować się tą samą nazwą..

    W 1936 roku Rutherford zmienił zdanie na temat dotychczasowej nauki o śmierci Jezusa na krzyżu, stwierdzając że Jezus umarł na palu. Co staje się kolejną niewytłumaczalną decyzją, choćby z powodu takiego, że krzyż jest od wieków symbolem wszystkich religii chrześcijańskich jaką mianują się do dziś również świadkowie Jehowy. Co więcej emblemat krzyża w koronie umieszczano na okładkach Strażnicy jako herb Russella. Sam Rutherford jeszcze w roku 1928 nie negował tej nauki pisząc w swej książce pt. Rząd na str.114: Jezus umarł na krzyżu, następnie był zdjęty z krzyża i pogrzebany.

    W niepohamowanej chęci odseparowania swych wiernych od katolicyzmu Rutherford posunął się aż do zakazu świętowania dnia imienin wśród świadków. A chodziło wyłącznie o separację członków sekty od krewnych i znajomych spoza organizacji, gdyż zbyt serdeczne kontakty mogłyby osłabić więź z sektą.

    Joseph Franklin Rutherford, właściwy twórca świadków Jehowy zmarł 8 stycznia 1942 na raka okrężnicy we wspomnianym już domu Beth Sarim w Kalifornii.

    3. Nathan Homer Knorr

    pochodził z Bethelhem w Pensylwanii (USA). Wychowany w Kościele reformowanym (z kalwinizmu) po raz pierwszy z sektą zetknął się w wieku 16 lat. Po kilku latach od wstąpienia do badaczy, szybko awan-sował i pracował w siedzibie głównej sekty w Brooklynie, gdzie został głównym dyrektorem wszelkich wydawnictw sekty. A odznaczając się dużym talentem organizatorskim w 1940 został mianowany wice-prezydentem świadków Jehowy. Po czym w 5 dni od śmierci Rutherforda, 13 stycznia 1942 roku akcjo-nariusze Towarzystwa Strażnica wybrali Knorra na urząd prezydencki, gdy miał 37 lat.

    Jako nowy prezydent bardzo szybko odczuł potrzebę zmiany stylu zarządzania sektą dla jej dynamicz-niejszego rozwoju. Rozpoczął proces reform od rozluźnienia atmosfery teokratycznych rządów panującej od czasów swego poprzednika, przez przywrócenie struktur demokratycznych w zborach analogicznie do czasów Russella. Choć z drugiej strony Knorr również scentralizował władzę sekty przez przemianowa-nie dotychczasowej grupy kierownictwa na tzw. Ciało Kierownicze. Które do dziś jest uważane za jedyny instrument Boży w tym świecie, kanał, którym posługuje się Jehowa w celu oznajmiania organizacji swej woli.

    Knorr uznawszy swoją religię za jedynie prawdziwą i rezerwując tylko dla jej wyznawców 144 tys. miejsc w niebie, za swoim poprzednikiem przyjął również postawę zdecydowanie antykatolicką. Czemu wyraz dał już w rok po śmierci Rutherforda, wydając w 1943 roku podręcznik wierzeń świadków Jehowy pt. Prawda was wyswobodzi, gdzie przeczytamy o chrześcijaństwie m.in.: szatańska organizacja, zafał-szowane królestwo Boże, wielka wszetecznica. A urząd Papiestwa jest określony mianem bestialsko po-litycznego oblubieńca, który będzie starał się obalić dzieło pomazanych świadków Jehowy na ziemi, i stłumić ich świadectwo o Królestwie. .
    Kolejnym milowym krokiem w rozwoju sekty na skalę światową była decyzja Knorra o powstaniu szkoły dla misjonarzy: Biblijna Szkoła Strażnicy Gilead, której liczne filie z czasem powstały w wielu krajach całego świata. Gilead przyniósł sekcie ogromny rozwój na całym świecie, czego dowodem jest liczebność zborów w 1963 roku, kiedy to przekroczyła ona milion osób. Propaganda zbierała tak obfite plony, że w 1924 powstała w Nowym Jorku pierwsza propagandowa rozgłośnia świadków Jehowy, a w 1933 roku na rzecz świadków pracowało już 408 stacji! Ale gdy rynek zdradzał przesycenie agresywnymi wystąpie-niami członków sekty Knorr słusznie stwierdził, że należy jednak położyć nacisk na przygotowanie wier-nych do składania kulturalnych wizyt domowych.

    Innym bardzo doniosłym dziełem dokonanym przez świadków za czasów prezydentury Knorra było tłu-maczenie całej Biblii z języków oryginalnych na język angielski (dla potrzeb sekty). Wniosek o dokona-nie takiego przekładu został podjęty w 1947 roku a został ukończony w 1960. Zespół tłumaczy nigdy nie został w pełni ujawniony poza personaliami przewodniczącego grupy, którym był Frederick Franz, ów-czesny wiceprezydent. Zaś skromne publikacje zapewniały wiernych, że komitet tłumaczy składał się z namaszczonych duchem Świadków Jehowy.
    Najbardziej tragiczna w skutkach, po dzień dzisiejszy, jest decyzja o zakazie transfuzji krwi, podjęta przez Knorra w 1945 roku, która pociągnęła za sobą już tysiące ludzkich istnień. Podjęta na podstawie źle zrozumianej perykopy Pisma świętego Dz 15,29; 21,25, obowiązuje wszystkich ochrzczonych świadków i ich dzieci, jeśli nawet nie są jeszcze ochrzczone a rodzice są za nie prawnie odpowiedzialni. Przypomnę w tym miejscu, że poprzednik, czyli Rutherford nie miał nic przeciwko tym praktykom, a wręcz przeciw-nie zachwalał jej dobrodziejstwa.

    Jeszcze nawet po tej decyzji nic nie zagrażało stabilności sekty, gdyby nie to, że w roku 1966 roku Knorr na wzór wszystkich swoich poprzedników uległ pokusie wyznaczenia nowej daty końca świata. Która wg Knorra przypaść miała na 1975 rok. Jednak była to kolejna pomyłka, która skutecznie rozjaśniła świado-mość ponad 700 tys. świadków jako oszukanych. Choć Brooklyn oczywiście usprawiedliwiając się winą za kryzys obarczył nadgorliwych świadków, którzy rzekomo nadinterpretowali ogłaszane przez kanał prawdopodobieństwo na pewność.

    A prezydent niestety nie zdążył już zareagować na kolejną porażkę, bo latem 1976 roku wykryto u niego guz mózgu, który stał się bezpośrednią przyczyną śmierci Knorra 8 czerwca 1977roku.

    4. Frederick Franz

    pochodził z Covington (USA). Wychowany w rodzinie katolicko - luterańskiej. W czasie studiów huma-nistycznych na uniwersytecie w Cincinnati dotarło do niego kilka tomów Wykładów Russella. Na skutek których w 1913 roku przez chrzest został przyjęty w szeregi badaczy i w rok później opuścił uniwersytet, by oddać się do całkowitej dyspozycji sekty jako kolporter. Dość szybko awansował. W 1920 roku pra-cował w Głównym Biurze Towarzystwa Strażnica w Brooklynie a już 1945 roku pełnił funkcje wicepre-zydenta. Dnia 22 czerwca 1977 roku w wieku 84 lat został wybrany prezydentem, następcą Nathana Ho-mera Knorra.

    Jeszcze jako wiceprezydent (jak już wcześniej było wspomniane) Franz stał na czele zespołu tłumaczy Biblii, które to tłumaczenie rzekomo miało odbywać się z języków oryginalnych. Nowy przekład wg wtajemniczonych świadków uwzględnił rezultaty najnowszych prac naukowych, pozostawał wolny od wpływów poglądów i tradycji chrześcijaństwa i był tłumaczeniem dosłownym, wiernie oddającym treść oryginału. Prawda o przekładzie (do dnia dzisiejszego obowiązującym) jest taka, że niestety żaden z po-zytywnych, wymienionych wyżej postulatów nie został spełniony. Okazuje się, że skład komitetu tłuma-czy nie był anonimowy z powodu ich pokory, ale z powodu ich niekompetencji. Dziś wiadomo, że żaden z członków komisji nie znał starożytnych języków. Nawet sam przewodniczący uznawany powszechnie za eksperta w tej dziedzinie potwierdził, tę swoją ułomność podczas procesu sądowego obnażającego jego nieznajomość podstaw hebrajskiego, który odbył się w Szkocji w 1953 roku .

    Czym więc jest tłumaczenie Biblii dokonane przez zespół Franza??? Otóż, jest tylko modyfikacją innego tłumaczenia angielskiego. Chodziło tylko o dopasowanie wielu tekstów świętych Biblii do nauki świad-ków Jehowy, a osłabienie wymowy tych, które tej nauce przeczą.

    Franz przeżył trudne chwile w latach osiemdziesiątych, gdy jego bratanek Raymond burzliwie odchodząc z sekty opublikował cała prawdę o wewnętrznym życiu Brooklynu. A miał o czym pisać. Raymond Franz pochodził z rodziny, która od trzech pokoleń należała do świadków Jehowy. Od 16-go roku życia działał na najwyższych szczeblach hierarchii w Brooklynie. W latach 1971-1980 należał do elitarnej grupy na-maszczonych, przeznaczonych do życia w niebie Ciała Kierowniczego. Był kanałem Jehowy, czyli uczestniczył w przekazywaniu woli Jehowy wiernym na całym świecie. A wszystkie tajniki tej szczegól-nej służby Jehowie opisał w grubym tomie wspomnień pt. Crisis of Conscience (Kryzys sumienia), który w 1983 roku stał się głośnym bestsellerem w całych Stanach Zjednoczonych. Ale niestety tylko niewielu Amerykanów miało okazję ją przeczytać, gdyż świadkowie Jehowy masowo książkę wykupywali i nisz-czyli.

    Za czasów Franza uległa zmianie jeszcze jedna istotna sprawa. Stopniowe odchodzenie od mylącego określenia sprzedaż (dotyczy broszur i wszelkiego rodzaju publikacji) trwające od 1929 roku, definityw-nie wyjaśniono, w celu uregulowania nieporozumień na przyszłość w roku 1990. Kiedy to Ciało Kierow-nicze zadecydowało, że publikacje wydawane przez Towarzystwo, mają być udostępniane wszystkim i to bez sugerowania wysokości datku.

    Frederick Franz, czwarty prezydent świadków Jehowy zmarł w wieku 99 lat 22 grudnia 1992 roku.

    5. Milton Henschel

    czyli były sekretarz prezydenta Knorra od roku 1992 do dziś kieruje sektą świadków Jehowy. A jego prezydenturę przewidywał wspomniany już bratanek Knorra, Raymond Franz.

    Największym dotychczasowym osiągnięciem Henschela jest wydanie w 1995 roku nowego podręcznika wiary pt. Wiedza, która prowadzi do życia wiecznego, który jak to już możemy przyjąć za tradycję wprowadza nowe, doktrynalne zmiany, które unieważniają wszelkie poprzednie publikacje tłumaczy no-wym światłem poznania od Jehowy. Nowy podręcznik nawiązując do poprzedniej podobnej tematycznie publikacji Franza tzn. Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi, stanowi jego uproszczoną wersję. Publikacja ta, przede wszystkim unika kontrowersyjnych i trudniejszych tematów. Typu: konkretne wie-rzenia świadków, oraz mocna krytyka innych religii. Co często z góry nastawiało niechętnie potencjal-nych katechumenów. Książka powierzchownie traktuje kwestie nieśmiertelności duszy, istnienia piekła, Boskości Chrystusa, nauki o Trójcy świętej, czy problem śmierci krzyżowej Chrystusa pozostawiając te treści późniejszej indoktrynacji. Jednak najważniejszą zmianą Henschela, dogmatyczną z punktu widze-nia dotychczasowej nauki, jest pominięcie w powyższej publikacji fundamentalnej nauki o tzw. tym po-koleniu. Mowa tu o pokoleniu 1914 roku, które miało żyć wiecznie doczekawszy się końca świata. Wszy-scy poprzedni prezydenci (począwszy od Josepha Franklina Rutherforda; Miliony ludzi z obecnie żyją-cych nie umrą!)na podstawie Mt 24,34 niezachwianie głosili, że Jezus miał na myśli pokolenie 1914 roku, które nie przeminie zanim nastąpi Armagedonu i koniec świata. Choć z drugiej strony nie ma się czemu dziwić, że Henschel wycofuje się z tej nauki. Przyczyna jest dość oczywista; to pokolenie już dawno przeminęło! I w tym momencie dla Ciała Kierowniczego w Brooklynie pojawia się ogromny problem. Bo to z tej głównie nauki świadkowie czerpali dotychczas energię do niestrudzonej pracy dla Jehowy. W miarę jak starzało się wspomniane pokolenie, oczekiwali w każdej chwili nadejścia Armagedonu, końca tego systemu rzeczy, czyli końca świata. W tej sytuacji kierownictwo sekty z konieczności pozbawiało się potężnego środka nacisku, który dotychczas wielokrotnie wśród wiernych wywoływał rzadko spotykany w innych sektach, tak ślepy fanatyzm religijny

    • 0 0

  • pociesza mnie jedno
    moje dzieci na pewno nie bedą uwielbiać Wałęsy
    charaktery im na to nie pozwolą
    i nawyk samodzielnego myślenia

    • 0 0

  • mama

    ostra jesteś

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane