• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Przepychanki podczas demontażu ogródka nad Motławą

Michał Brancewicz
19 lipca 2019 (artykuł sprzed 5 lat) 

Przepychanki podczas demontażu nielegalnego, zdaniem urzędników, ogródka na Rybackim Pobrzeżu w Gdańsku.

Pracownicy GZDiZ-u wraz z ochroną oraz strażą miejską pojawili się w środę rano, by zdemontować niewielki ogródek na Rybackim Pobrzeżu zobacz na mapie Gdańska w Gdańsku, należący do restauracji Billy's. Zdaniem urzędników powstał on bez pozwolenia. Zdaniem właścicielki procedura administracyjna nie została zakończona. W trakcie interwencji doszło do przepychanek z pracownikami restauracji, jeden z funkcjonariuszy SM użył gazu. O interwencji poinformowała jako pierwsza Gazeta Wyborcza.



Jak oceniasz tę sytuację?

Przez kilka lat właścicielka restauracji Billy's, pani Elwira, otrzymywała zgodę na postawienie niewielkiego ogródka od strony Motławy, obok tarasu należącego do jej lokalu. Sytuacja zmieniała się w zeszłym roku, kiedy miasto odmówiło takiej zgody. Przed tegorocznym sezonem również złożyła taki wniosek i ponownie został on negatywnie rozpatrzony.

- Właściciel już w kwietniu otrzymał odmowę wydania uzgodnienia na lokalizację ogródka wraz z uzasadnieniem - informuje Magdalena Kiljan, rzecznik Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni. - Prawo do stworzenia ogródka w tej lokalizacji nie zostało wydane, bowiem wcześniej ten teren został uzgodniony, jako miejsce na stoiska dla plastyków.
Właścicielka zaskarżyła odmowę dwukrotnie: 18 kwietnia i 24 czerwca. Jako podstawę do skargi wskazywała przekroczenie przez GZDiZ terminu wydania odmowy. W międzyczasie ogródek o powierzchni ok. 45 m kw. zaczął funkcjonować.

16 lipca, dzień przed interwencją, urzędnik GZDiZ rozwiesił na elementach ogródka wezwanie do ich niezwłocznego usunięcia ogródka, w oparciu o art. 343 par. 2 kodeksu cywilnego.

Art. 343 § 2 KC Posiadacz nieruchomości może niezwłocznie po samowolnym naruszeniu posiadania przywrócić własnym działaniem stan poprzedni; nie wolno mu jednak stosować przy tym przemocy względem osób. Posiadacz rzeczy ruchomej, jeżeli grozi mu niebezpieczeństwo niepowetowanej szkody, może natychmiast po samowolnym pozbawieniu go posiadania zastosować niezbędną samopomoc w celu przywrócenia stanu poprzedniego.
Elementy ogródka nie zostały jednak usunięte.

Po ogródku nie został już ślad, jednak próżno tam szukać plastyków, dla których przygotowano to miejsce. Po ogródku nie został już ślad, jednak próżno tam szukać plastyków, dla których przygotowano to miejsce.
Następnego dnia pracownicy Gdańskiego ZDiZ, w asyście ochrony, straży miejskiej oraz zewnętrznej firmy, która miała rozebrać ogródek, zjawili się na miejscu, by dokonać demontażu.

To wywołało sprzeciw pracowników restauracji.

- Odwołując się od decyzji oczekiwałam, że sprawą zajmie się sąd i to on zadecyduje, czy ten ogródek może działać czy nie. Gdyby sąd nakazał rozbiórkę, to sama bym go zdemontowała - opowiada pani Elwira.
To, co najbardziej ją bulwersuje, to sposób, w jaki przebiegała interwencja służb miejskich.

- Zjawili się urzędnicy, którzy zaczęli demontaż ogródka, nie przedstawiając żadnej decyzji administracyjnej. Potem zaatakowani zostali moi pracownicy. Gdy w pewnym momencie powiedziałam, że sami zdemontujemy ogródek, usłyszałam, że "teraz to już za późno". A ja się pytam, jakim prawem zabrali moją własność, bez przedstawienia jakichkolwiek dokumentów?
Podczas interwencji doszło do przepychanek między funkcjonariuszami straży miejskiej i pracownikami restauracji. W pewnym momencie strażnik użył gazu pieprzowego wobec jednego z pracowników Billy's.

Tak tę sytuację przedstawia Wojciech Siółkowski, rzecznik Straży Miejskiej w Gdańsku.

- Gdy trwał demontaż elementów ogródka, z restauracji wyszła grupa pracowników. Pod adresem urzędników i strażników padły obelżywe słowa oraz wyzwiska. Pracownicy lokalu siłą próbowali uniemożliwić urzędnikom przeprowadzenie czynności. Menadżer lokalu podjął próbę przedarcia się do jednego z urzędników. Strażnika, który stał mu na drodze, odepchnął całym ciałem, a następnie obiema rękami uderzył w klatkę piersiową. W tym momencie pozostali strażnicy użyli wobec napastnika środka przymusu bezpośredniego w postaci chwytów obezwładniających. Menadżerowi lokalu ruszył na pomoc inny pracownik restauracji. Mężczyzna napierał na jednego ze strażników, po czym odepchnął go. Strażnik ostrzegł napastnika, że użyje środka przymusu bezpośredniego w postaci gazu, jednak mężczyzna nie przerwał ataku. Wtedy strażnik użył gazu pieprzowego.
Ostatecznie wszystkie elementy ogródka: podest, krzesła, stoły, parasole, kwiaty w donicach i ogrzewnice zostały zapakowane na samochód i wywiezione. Właścicielka wycenia, że te rzeczy są warte ok. 40 tys. zł. Obecnie znajdują się one w magazynie referatu handlu Urzędu Miejskiego w Gdańsku, gdzie czekają na odbiór, po opłaceniu kosztów interwencji urzędniczej.

- Całe zajście zostanie zgłoszone do prokuratury - zapowiada właścicielka Billy's.

Opinie (1250) ponad 100 zablokowanych

  • Nie daj sie Billys

    Bierz Najmana na ochrone

    • 6 6

  • Najman murem za Billys

    • 4 5

  • Warto im wystawić "laurkę "za takie postępowanie

    Chytry traci dwa razy, darmową reklamę sobie załatwili, warto wystawić im opinie w internecie !! precz z mafią w gdańsku !!! Swoją drogą nie jest tam smacznie, byłem w listopadzie, nic specjalnego, po prostu dużo na talerzu !!

    • 8 4

  • Nie dali w łapę urzędnikom , to nie dostali zgody , to normalne praktyki w Gdańsku , przecież to w sprawie wydawania zgód na ogródki od roku siedzi w urzędzie gdańskim CBA, zabrali wam westerplatte za chwile zabiorą wam tez stare miasto.

    • 8 3

  • (4)

    Super restauracja i obsluga nie wyobrazam sobie byc w Gdansku i zeby tam nie zajsc. A swoja droga to SM powinna sie okazac stosownym pismem o nakazie likwdacji ogrodka przez ich sluzby i przede wszystkim wylegitymowac - malo jest w Polsce przebierancow Sluzby te nie za anonimowe Wystarczy byc czlowiekiem nie dziwi mnie zachowanie obslugi przeciez oni za ten sprzet odpowiadaja finansowo.

    • 11 22

    • Odstaw LSD

      • 6 4

    • (2)

      Czytaj ze zrozumieniem. To nie SM miała likwidować ogródek, oni tylko asystowali. Często tak się dzieje jak np ktoś ma nakaz eksmisji czy uporządkowania lokalu to też urzędnicy mogą prosić o asystę.
      I dodam jeszcze, że są w Gdańsku dużo lepsze lokale.

      • 7 2

      • tylko decyzji administracyjnej o likwidacji ogródku nie ma (1)

        • 3 4

        • ale decyzja o braku zgody jest !

          Stop bezprawiu

          • 2 2

  • Pałą go. Ręka na strażnika miejskiego. Skandal

    • 7 2

  • Lać hipsterów. Pałować ile wejdzie.

    • 9 3

  • rozebrać i spalić

    • 5 3

  • Dziki kapitalizm. Trzeba zbojkotować sieć tych knajp.

    • 10 5

  • Człowiek jest jedyną istotą w przyrodzie zdolną do bezinteresownego świństwa. Autor: André Gide

    Daj człowiekowi koryto, a momentalnie zamieni się w świnię. Autor: Andrzej Majewski
    Uklad zamkniety w Gdansku trwa od lat. Widocznie nie dala lapowki i oto sa konsekwencje. Wszyscy restauratorzy o tym wiedza, jednej mafii musza dawac za tzw ochrone, drugiej smarowac za pozwolenia na ogrodek, trzeciej za pozytywna opinie sanitarna. Dziwne ze nikt nie wezwal policji. Jak znam zycie Prokuratura Gdanska na pewno POdzieli zdanie urzednikow i ukarze restauratorke. Gdanskiej sycylii nikt nie POdskoczy.

    • 8 5

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane