Do nietypowej sytuacji doszło na ul. Pończoszników w centrum Gdańska.
Przez urzędnicze niedopatrzenie piesi musieli ustąpić miejsca na chodniku samochodom - miasto niepotrzebnie wydzierżawiło zbyt duży teren.
miasto powinno zmienić umowę dzierżawy i naprawić błąd
47%
trzeba się dogadać z mieszkańcami, by dobrowolnie zlikwidowali miejsca
5%
zostawić jak jest, w centrum brakuje miejsc postojowych
48%
Od kilku dni osoby spacerujące po ul. Pończoszników w Gdańsku są zmuszone do korzystania z ulicy. Powód? Na całej szerokości chodnika pojawiły miejsca postojowe dla samochodów. Mogą na nich zostawiać auta wyłącznie mieszkańcy okolicznych kamienic. Teraz piesi są zmuszeni do korzystania z jezdni.
Jak udało nam się ustalić, pobliskie wspólnoty wydzierżawiły teren wspomnianego podwórza od Gdańskich
Nieruchomości.
Szkopuł w tym, że
granica wydzierżawionej działki, będącej podwórzem, sięga do krawężnika jezdni i tym samym obejmuje też chodnik, na którym teraz powstały miejsca postojowe.Stąd z formalnego punktu widzenia wspólnota dzierżawiąca działkę mogła wyznaczyć sobie miejsca postojowe.
- Wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Płacimy dzierżawę za ten teren. Wymalowaliśmy miejsca postojowe we własnym zakresie - mówi pan Jerzy z jednego z budynków przy feralnych miejscach postojowych.Ponadto mieszkańcy stoją na stanowisku, że na tej ulicy piesi mogą swobodnie korzystać z jezdni, bowiem jest to strefa zamieszkania. Ponadto nigdy w tym miejscu nie było wypadku.
O sprawie wie już menadżer Śródmieścia.
- Całą sytuację trzeba rozważyć. Ustalić, czy ważniejsze jest przejście dla pieszych na drodze, gdzie i tak już mogą oni chodzić, czy też obsługa komunikacyjna mieszkańców - wyjaśnia Karina Rembiewska, menadżer Śródmieścia.Czytaj też:
Sporo zmian w Śródmieściu Gdańska w czasie wakacji
Rozwiązanie tymczasowe
Gdańskie Nieruchomości kilka lat temu podjęły inicjatywę związaną z wydzierżawianiem terenów przyległych do budynków wspólnot mieszkaniowych. Ma ona na celu uregulowanie stanu prawnego nieruchomości gruntowych przyległych do budynków wspólnot mieszkaniowych, będących własnością miasta, a użytkowanych faktycznie przez wspólnoty mieszkaniowe.
Program budzi duże obawy. Bez wątpienia najwięcej zastrzeżeń można mieć w związku z niewystarczającym informowaniem mieszkańców o podejmowanych działaniach. Jeżeli nie mamy dobrych sąsiadów ze wspólnoty, z którą graniczy nasz dom, możemy w każdej chwili być zaskoczeni nowym płotem na właśnie wydzierżawionym podwórzu, bądź też wyznaczonymi na nowo miejscami postojowymi.
Trzeba zaznaczyć jednak, że miasto dzierżawę podwórek traktuje wyłącznie jako rozwiązanie tymczasowe. Docelowo będzie się dążyło do tego, by wspólnoty terenów przyległych do podwórzy nabyły je na własność lub w użytkowanie wieczyste.