• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Raport komisji o wypadku jachtu i śmierci trzech żeglarzy na Zatoce Gdańskiej

Michał Stąporek
5 kwietnia 2023 (artykuł sprzed 1 roku) 
Opinie (107)
Kadłub jachtu w miejscu odnalezienia go przez śmigłowiec ratowniczy. Kadłub jachtu w miejscu odnalezienia go przez śmigłowiec ratowniczy.

Trudne warunki atmosferyczne, usterki na jachcie i niefrasobliwość załogi były przyczyną tragedii, do której doszło rok temu na Zatoce Gdańskiej - uznała Państwowa Komisja Badania Wypadków Morskich w swoim raporcie. Po przewróceniu się jachtu trzech żeglarzy poniosło śmierć w wodzie na skutek hipotermii.



Czy twoja pasja może być niebezpieczna dla życia lub zdrowia?

Pełna treść raportu komisji na temat wypadku Jachtu regatowego klasy Delphia 24 (One Design) 8 kwietnia 2022 r. (PDF)

8 kwietnia ubiegłego roku, przed południem, grupa czterech żeglarzy wypłynęła jachtem Delphia 24 z mariny w Gdyni, by po zimowej przerwie przeprowadzić wiosenny trening przed sezonem żeglarskim.

Trzech z nich dobrze się znało, gdyż pływali wspólnie w jednym klubie żeglarskim. Ponieważ jednak czwarty kolega musiał się wycofać ze wspólnego pływania z powodów rodzinnych, za sterem usiadł żeglarz z innego klubu.

Akwen, na którym trenować mieli żeglarze feralnego dnia, 8 kwietnia 2022 r., gdy doszło do tragicznego w skutkach wypadku. Akwen, na którym trenować mieli żeglarze feralnego dnia, 8 kwietnia 2022 r., gdy doszło do tragicznego w skutkach wypadku.
Na zatoce panowały wówczas trudne warunki pogodowe. Wiał dość mocny, południowo-zachodni wiatr, o sile od 5 do 7 stopni w skali Beauforta. W północnej część akwenu, po którym mieli poruszać się żeglarze, porywy wiatru osiągały siłę do 10 stopni B.

Z tego powodu właściciel łodzi i jednocześnie organizator treningu, w ramach którego odbywało się to pływanie, zastrzegł, by żeglarze nie korzystali z pełnego ożaglowania. Mieli pływać na foku (mniejszy żagiel, zamontowany z przodu łódki) i na zrefowanym, czyli nie w pełni rozłożonym, grocie (większy żagiel przy maszcie jachtu).

Wywrotka przy silnym wietrze



Po ok. 30 minutach żeglowania doszło do wypadku. Łódka płynęła wówczas szybko z wiatrem, oddalając się od brzegu. Żeglarze próbowali opuścić dodatkowy żagiel (genaker), z którego korzystali, ale mieli z tym problem. O godz. 11:21, na skutek mocnego podmuchu wiatru, jacht się wywrócił, a załoga znalazła się w wodzie.

Po wywróceniu się jachtu jego miecz, stanowiący jednocześnie balast, wysunął się i wypadł do wody. Utrata balastu sprawiła, że żeglarze nie byli w stanie odwrócić i podnieść jachtu.

Porównanie stateczności jachtu Delphia24: w pełni sprawnego i z mieczem, sprawnego, ale bez miecza oraz pozbawionego miecza i z zalanymi zbiornikami wypornościowymi. Porównanie stateczności jachtu Delphia24: w pełni sprawnego i z mieczem, sprawnego, ale bez miecza oraz pozbawionego miecza i z zalanymi zbiornikami wypornościowymi.
Żeglarze nie byli też w stanie wezwać pomocy. Jeden z członków załogi miał przy sobie telefon komórkowy, ale nie udało się go uruchomić. Pozostałe telefony znajdowały się w wodoszczelnym worku w kabinie jachtu, ale nie udało się do niej dotrzeć.

Starania żeglarzy, którzy wspinali się na kadłub w celu zwrócenia na siebie uwagi, nie przyniosły rezultatu. Pomimo przepływających w pobliżu innych jednostek, śmigłowca trzykrotnie przelatującego prawie nad przewróconym jachtem, obecności ludzi spacerujących na bulwarze morskim, statków stojących na redzie nikt nie zauważył wzywających pomocy żeglarzy.

Walka członków załogi o życie



Spośród czterech członków załogi jedynie dołączony do niej w ostatniej chwili sternik miał na sobie piankę chroniącą ciało przed gwałtowną utratą ciepła. Pozostali nie mieli strojów zabezpieczających przed długotrwałym zimnem. Choć wszyscy mieli na sobie kapoki.

Żeglarze bez pianek kolejno tracili przytomność na skutek hipotermii. Ich ciała kolejno odpływały od dryfującej jednostki, zabierane przez fale.

Ok. godz. 12:50, czyli 1,5 godziny od wypadku, na kadłubie przewróconego jachtu pozostał już wyłącznie sternik. Po mniej więcej dwóch godzinach, czyli ok. godz. 15, uznał on, że samotne oczekiwanie na coraz bardziej zanurzonym i wywróconym jachcie nie ma sensu. Postanowił popłynąć w kierunku basenu jachtowego.

Akcja ratunkowa rozpoczęła się 5 godz. po wypadku



Tuż przed godz. 13, a więc 1,5 godz. po wywróceniu się jachtu, w ramach tego samego treningu z mariny w Gdyni wypłynęła kolejna żaglówka. Po pół godzinie członkowie jej załogi uznali jednak, że warunki są zbyt trudne i wrócili do portu. Godzinę po powrocie do przystani sternik tego jachtu poinformował przedstawiciela armatora, że podczas żeglowania nie widział jednostki, która wypłynęła z portu przed godz. 11.

Ratownicy opisują akcję poszukiwawczą. Film z kwietnia 2022 r.

Przedstawiciel armatora wypłynął z basenu jachtowego na łodzi motorowej, by sprawdzić, czy jacht nie znajduje się w wewnętrznych basenach portu w Gdyni. Po godzinie bezowocnych poszukiwań, o godz. 15:30, powiadomił o tym właściciela firmy armatorskiej.

Ten najpierw starał się skontaktować z żeglarzami, którzy wypożyczyli jacht, a gdy nie przyniosło to efektu, o godz. 16:16 powiadomił o sytuacji Morskie Ratownicze Centrum Koordynacyjne. Jednostki ratunkowe SAR wypłynęły na poszukiwania zaginionego jachtu i załogi kwadrans później. Chwilę wcześniej na wody zatoki wypłynęły dwie jednostki typu RIB, należące do firmy będącej właścicielem zaginionej Delphii.

Akcję ratunkową nasi czytelnicy relacjonowali w Raporcie z Trójmiasta

Sternik przeżył jako jedyny z załogi



20 minut później, czyli o godz. 16:51, jedna z jednostek RIB odnalazła sternika zaginionego jachtu. Mężczyzna był w stanie głębokiej hipotermii. To, że przeżył, w zimnej wodzie prawie 6 godzin, zawdzięczał kombinezonowi piankowemu oraz butom piankowym. Po przetransportowaniu do mariny został przewieziony przez zespół ratownictwa medycznego do szpitala.

1. Czerwony krąg - przybliżone miejsce odnalezienia sternika jachtu (godz. 16:51).
2. Czerwony punkt - pozycja wywrócenia się jachtu (godz. 11:21).
3. Zielony punkt - miejsce, do którego zdryfował kadłub jachtu w chwili, kiedy sternik jachtu zadecydował o dopłynięciu do brzegu.
4. Niebieski punkt - pozycja odnalezienia jachtu (godz. 17:09)
5. Brązowy punkt - miejsce odnalezienia jednego z członków załogi.
6. Czarny punkt - miejsce odnalezienia zwłok kolejnego członka załogi. 1. Czerwony krąg - przybliżone miejsce odnalezienia sternika jachtu (godz. 16:51).
2. Czerwony punkt - pozycja wywrócenia się jachtu (godz. 11:21).
3. Zielony punkt - miejsce, do którego zdryfował kadłub jachtu w chwili, kiedy sternik jachtu zadecydował o dopłynięciu do brzegu.
4. Niebieski punkt - pozycja odnalezienia jachtu (godz. 17:09)
5. Brązowy punkt - miejsce odnalezienia jednego z członków załogi.
6. Czarny punkt - miejsce odnalezienia zwłok kolejnego członka załogi.
Okazało się, że mężczyzna przeżył jako jedyny z załogi. Ciała kolejnych załogantów odnaleziono odpowiednio 20 minut (godz. 17:10) i 4,5 godziny później (21:45). Ciało trzeciego żeglarza odnaleziono dopiero po dwóch miesiącach. Morze zniosło je aż na wysokość Stegny.

Kilka przyczyn wypadku Delphii



Raport Państwowej Komisja Badania Wypadków Morskich wskazuje kilka przyczyn wypadku jachtu Delphia 24. Wśród nich są czynniki mechaniczne, które miały wpływ na stateczność jednostki, utratę przez nią miecza oraz nabranie wody do zbiorników balastowych, warunki pogodowe (silny wiatr i niska temperatura wody wynosząca 5-6 stopni) i organizacyjne (trudności z ustaleniem telefonów do załogi, co opóźniło akcję ratunkową).

Trwa prokuratorskie śledztwo ws. wypadku Delphii



Bezpośrednio po wypadku Prokuratura Rejonowa w Gdyni wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu wodnym i nieumyślnego spowodowania wypadku, w wyniku którego śmierć poniosły trzy osoby.

Prokurator Mariusz Duszyński z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku poinformował PAP, że postępowanie wciąż trwa. Prokuratura otrzymała w marcu opinię biegłego z zakresu badania i rekonstrukcji wypadków morskich. Opinia jest analizowana przez prokuraturę, która podejmie decyzję co do dalszego toku postępowania.

Opinie (107)

Wszystkie opinie

  • (2)

    Jak większość wypadków,błąd ludzki.Z matką naturą nikt nie wygrał.

    • 13 18

    • No.... sternik chyba tak

      • 6 0

    • Po litrze gorzaly ze wszystkim wygrywam

      • 1 1

  • (1)

    Będzie umorzenie

    • 9 3

    • Sprawa prokuratorska.

      Sternik jest winien śmierci trzech osób. Pewnie dostanie wyrok w zawieszeniu z uwagi na nieumyślność czynu.

      • 0 2

  • Ankieta jest super!!!Ja zaznaczyłem odpowiedź 1 .No bo rozsądnie zażywam środki odurzające hehe.
    Ankiety na tym portalu to mistrzostwo świata,bez szydery.

    • 44 4

  • Skoro balast sie oderwal to nie tylko blad ludzki (9)

    Może też zły stan techniczny.

    • 24 7

    • ponoć ślady licznych napraw chałupniczych mocowania steru, spękania w lukach dekli od komór

      i brak dolnego sworznia między okuciem steru a sterem. to z materiału w dzienniku bałt

      • 15 0

    • "Trudne warunki atmosferyczne, usterki na jachcie i niefrasobliwość załogi " (2)

      Pierwsze zdanie artykułu. Czytałeś?

      • 5 0

      • Usterki to pojęcie miekkie. Ja wiem, zerwanie linki (1)

        A tu grubiej wygląda.

        • 5 1

        • Chodzi tobie chyba o awarie a nie usterki.

          • 4 0

    • Niewykluczone, że wywrócili się właśnie przez to - nagła utrata/zmiana położenia balastu (2)

      nawet jakby udało im się jakimś cudem jacht postawić to i tak mogliby płynąć tylko z wiatrem bez możliwości sterowania.
      I nauka z tego taka, że warto mieć nie tylko piankę ale także wodoodporny telefon czy latarkę do sygnalizacji (nie wspominając o racach czy innych takich).

      • 7 4

      • Warto mieć zabezpieczenie (1)

        Na każdym treningu powinien być RIB i zabezpieczenie. Pokutuje niestety oszczędność i mentalność z przed kilkunastu lat. Zaoszczędzimy kilka l paliwa i koszty osoby z obstawy.
        Zabezpieczenie treningu to podstawa. Nic innego się nie wymyśli

        • 16 0

        • Dokładnie tak.

          Tym bardziej że tego typu jachty nie mają zbyt dużej dzielności morskiej.

          • 5 0

    • Balast się nie derwał. (1)

      To był ciężki miecz. Po wywrotce wjechał do skrzynki i wypadł górą.

      • 11 0

      • tez to tak rozumiem

        czy usterką mogł być brak blokady, uszkodzenie blokady przed wypadnięciem miecza?

        • 9 0

  • Opinia wyróżniona

    Szkoda ludzi, mieli pasję i pewnie marzenia z tym związane (8)

    Ale jak widać tylko sternik, miał poukładane tam gdzie trzeba. Możesz być największym kozakiem na świecie, ale wystarczy tylko chwila i już nie ma co zbierać.

    • 114 6

    • Ci, co włażą w Tatrach czy na Babią Górę też "mają pasję". I rozsądek oraz doświadczenie bliskie zeru

      Ale na ogół zdążą z komóry do TOPR / GOPR zadzwonić. Przecież nie mają jej pod prawie zatopionym jachtem.

      • 6 1

    • Ja nie dam rady?! - potrzymaj piwo...

      • 4 3

    • Sternik nic nie miał poukładane. (2)

      Przy prognozie jaka była tego dnia ta łódka nie powinna wyjść z portu. Jej dokumenty i konstrukcja nie pozwalały na pływanie przy takim wietrze. Decyzja o pływaniu na pełnych żaglach i dodatkowo na genakerze to też jego decyzja, a to doprowadziło do tragedii. Sternik jest bezpośrednio odpowiedzialny za to co się stało. Można wymienić jeszcze kilka jego przewinień.

      • 11 6

      • Nieprawda, 0skarżasz człowieka f-łszywie. Na tym jachcie nie zostało ustalone, kto dowodzi. Raport to wyraźnie podaje

        A on tam był tylko "na doczepkę".

        • 2 1

      • W skrocie

        Ja to mogę od razu wam powiedzieć co bedzie. 3 lata w zawieszeniu za ble ble ble i po sprawie. Nie marnujcie czasu na sądy.

        • 1 0

    • (1)

      Sternik to wykwalifikowany członek załogi. Odpowiedzialny jest skiper (kapitan) a nie załogant.

      • 3 2

      • Na takiej małej jednostce

        Kapitan = Skipper = Sternik

        • 3 3

    • co to był za smiglowiec? ustalono?

      • 3 1

  • Opinia wyróżniona

    Czyli pianki jednak działają (3)

    • 93 0

    • jednak tak

      dooooh

      • 13 1

    • Raport wspomina też "predyspozycje osobnicze" tego survivora, bliżej ich nie precyzując

      Może miał jednak trochę sadełka, co go uratowało. Może geny po dziadku, Kaszubie - rybaku?

      • 13 2

    • Dajmiech

      Jeszcze jak

      • 1 0

  • Brawura nonszalancja i bylejakość zabiła 3 osoby (12)

    tamtego dnia nikt o zdrowych zmysłach nie pchałby się na wodę

    • 46 2

    • To był jacht regatowy a więc załoga to nie byli niedzielni żeglarze (8)

      Wiedzieli na co się piszą i robili to na własne ryzyko - podobnie jak himalaiści, sportowcy ekstremalni itp. Nawet przy idealnym przygotowaniu wypadki będą się zdarzać - oczywiście popełnili błędy ale to też warto by zbadać i odpowiednio zmienić szkolenie, bezpieczeństwo powinno być zawsze na pierwszym miejscu.

      • 19 3

      • PO co

        To tylko wyborcy tuska, wiedzieli na co sie piszą

        • 6 11

      • Wiesz jaki lament by byl z ich strony (2)

        Jakby ktoś im zabronił wyjść z mariny. Pewnie skoczyloby sie w Strasburgu, ze ktos smial ograniczać wolność wyborcom tuska

        • 9 9

        • Co wy pier

          • 7 2

        • Chyba wyborcy konfederosji

          To oni ciągle płaczą, że ktoś czegoś im zakazuje, nie pozwala, zmusza i nigdy nie mają wystarczająco dużo wolności. Nie to co w podziwianej przez nich, pełnej rozsądnego konserwatyzmu Rosji. Tam to jest wolność i raj dla konfederosjan.

          • 2 3

      • Jak widać to byli niedzielni żeglarze. (1)

        Doświadczony żeglarz w taką pogodę siedziałby w tawernie. Konstrukcja jachtu nie pozwalała pływać w taką pogodę (tak są takie przepisy). Sternik był skrajnie nieodpowiedzialny. Powinien odmówić wyjścia na wodę przy takiej prognozie pogody, łodzi i jej stanie technicznym. O brakach w wyposażeniu i zabezpieczeniach długo możnaby pisać.

        • 1 3

        • Slusznie prawisz...

          Przy porywach10bft, zaczyna się sztormowanie, przy takiej łupinie latanie na pełnym asymetriku , to wręcz błaganie o grzyba, a bez pelnej asekuracji o zgon...
          Nie mniej pokój ich duszom, wszyscy i tak spotkamy się na Fiddler's Green (*)(*)(*)
          Ahoj

          • 0 0

      • sr*cht sregatowy

        ten szrot nie stał koło jachtu regatowego. taki na regaty dla lanserów na jeziora mazurskie do 10 węzłów wiatru. Przy porywach 8-9 B to naprawdę trzeba nie mieć wyobraźni żeby czymś takim startować

        • 3 1

      • A plynales taką Delphia?

        To jacht regatowy, ale to łupina na taki wiatr.

        • 0 1

    • Ja mam zdrowe zmysły i pływam (2)

      Jaki mądry po sprawie - czasem się ściga w warunkach 5-7B więc trenować też trzeba - ale co ty o tym możesz wiedzieć...

      • 2 3

      • Tylko, że prognozy i pogoda były dużo gorsze,

        a łódź nie była przystosowana do takich warunków.

        • 0 1

      • to gratuluję takim szrotem 7 B

        co TY możesz wiedzieć

        • 0 0

  • Dlaczego tytuł nie ma znaku zapytania?

    • 0 4

  • Wyszukać wszystkich świadków (12)

    Należy bezwzględnie wyszukać wszystkich świadków, którzy popisali się obojętnością. I wyciągnąć konsekwencje. Przecież przepływały w pobliżu inne jednostki, śmigłowiec trzykrotnie przelatywał prawie nad przewróconym jachtem, byli ludzi spacerujący na Bulwarze Morskim, statki stojących na redzie. I nikt nie zauważył wzywających pomocy żeglarzy???!!!!!
    A Bosmanat portu jachtowego też nic nie zauważył?

    Czytaj więcej na: https://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Raport-komisji-o-wypadku-jachtu-i-smierci-trzech-zeglarzy-na-Zatoce-Gdanskiej-n176984.html

    • 11 39

    • Odpowiadam, bo ciebie to frapuje ewidentnie: nikt nie zauważył. Mam nadzieję, że pomogłem. (3)

      • 25 1

      • (2)

        Do końca nigdy nie wiadodo; to trzeba sprawdzić.

        • 2 8

        • Ch z nimi (1)

          Lubili ekstremalne sporty to teraz niech rodzina sie cieszy

          • 1 8

          • Daj znać gdzie jesteś - podjadę i ci wytłumaczę kinetycznie czemu nie masz racji

            • 3 0

    • (3)

      Bzdura, bosmanat-nie istnieje.
      Z bulwaru nic nie widać, a w taka pogodę mało spacerujących.
      Przepływająca niedaleko jednostka zauważenie kogoś w wodzie to jak szukanie igły w stogu siana.

      • 15 2

      • No ale wiesz, trzeba szukać i karać. ZOMO nie wybaczy. (1)

        • 9 2

        • Kto szuka, nie błądzi. W większości pryzpadków ukaranie pomogło.

          • 1 1

      • Kogoś może trudno zauważyć ale już przewróconą jednostkę trudno nie zauważyć. Przecież przepływać jednostka z wyższą nadbudówką.

        • 1 5

    • A jaka była pogoda czytałeś? (2)

      Wiało mocno więc i spacerowiczów nie było , wysokie fale a oni byli w wodzie a nie metr nad wodą więc nie było ich widać

      • 14 1

      • (1)

        Raz byli w dolinie fali a potem na wierzchołku fali.

        • 3 9

        • Jędrek, nie mędrkuj

          • 6 2

    • Nie znam się na rozrywkach morskich. Nawet gdybym wtedy spacerował na bulwarze i ich zauważył, to pomyślałbym że się w coś bawią.

      • 4 0

  • Brak zdrowego rozsadku (8)

    Pływanie łodzią mieczowa po zatoce/Bałtyku w kwietniu przy 6-7 bft to igranie ze smiercia. W tym przypadku nastąpiła niestety szybka weryfikacja

    • 45 6

    • w zyciu trzeba czasem zaszalec

      • 3 4

    • (6)

      W czasie regat taka pogoda się zdarza.

      • 3 2

      • Bzdura, w takich warunkach odwołuje się regaty (4)

        • 10 1

        • (3)

          Przy 10B? tak, ale jak byś mi chciał odwołać przy 5,6B to bym cie chyba wyśmiał

          • 3 0

          • Tylko, że prognozy były takie iż (2)

            ta łódka nie powinna wyjść z portu. Przeczytaj raport. Za decyzję o wyjściu z portu, pływanie na pełnych żaglach i stawianie genakera odpowiada kapitan. Za nie sprawdzenie prognozy pogody też. Teraz zrozumiałeś kto jest odpowiedzialny personalnie za śmierć tych ludzi?

            • 2 0

            • I tu mały zonk dla twoich wynurzeń - tam nie było kapitana. Nie i już. Tak po prostu (1)

              Być może miał być nim ten, co się "wymiksował".

              • 0 0

              • Zawsze jest kapitan.

                Powiedzieć, że nie było kapitana to jak powiedzieć, że w samochodzie nie było kierowcy.

                • 1 0

      • w czasie regat (cywilizowanych) jest asekuracja patafianie

        i nikt regat przy 9-10B w porywach z zachodu nie robi na łódeczce dla leszczy z jeziorka

        • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane