- 1 Do 5 tys. zł dotacji na rower elektryczny (217 opinii)
- 2 Hałas stoczniowych imprezowni nieco zelżał (118 opinii)
- 3 Rowerzyści: nie dzwońcie na pieszych (759 opinii)
- 4 Kultowa "Górka" i widok na morze (114 opinii)
- 5 Pamiątka z wakacji jak wyrzut sumienia (53 opinie)
- 6 Na spacer po Trójmieście z przewodnikiem (20 opinii)
Rotterdam bez jaskółek
4 sierpnia 2006 (artykuł sprzed 18 lat)
Urząd Morski w Gdyni jeszcze w czerwcu zdecydował, że parowiec "Rotterdam" i zgromadzone na nim azbestowe śmieci mają opuścić Polskę do 10 lipca. Statek stoi u nas do dziś. Jednak teraz - przynajmniej teoretycznie - wyczerpały się wszystkie szanse na dłuższe pozostanie statku w Gdańsku.
Po pierwsze, w tym tygodniu minister gospodarki morskiej Rafał Wiechecki z LPR - po odwołaniu Holendrów - podtrzymał decyzję gdyńskiego urzędu o wyrzuceniu parowca z Polski. A po drugie, wczoraj swoje gniazda, uwite na burtach "Rotterdamu", opuściły jaskółki oknówki. Ich lęg także wykluczał wyjście statku z portu.
- Rzeczywiście gniazda są już puste - potwierdza Rob Hagens, przedstawiciel armatora. - Przygotowujemy się do wyjścia w morze. Wyprowadzenie tak dużego statku to skomplikowana operacja, ale liczę, że odbędzie się w ciągu 3-4 dni, może nawet w ten weekend.
Przypomnijmy, plan armatora jest taki, żeby na pełnym morzu przeładować nielegalnie wwiezione do Polski odpady azbestowe na inną jednostkę, a potem z powrotem przyholować statek na remont do Stoczni Gdańskiej. Właśnie podczas tego remontu ze statku miałyby być usunięte kolejne partie azbestu, wykorzystywanego jako izolacja.
Czy tak rzeczywiście będzie? Nie wiadomo. Wcześniej przedstawiciele Stoczni Gdańskiej zapewniali, że remont statku to świetny interes i zapraszają armatora do siebie, gdy pozbędzie się worków z azbestem. Jednak dwa dni temu, w wywiadzie telewizyjnym, prezes Stoczni Gdańskiej Andrzej Jaworski (PiS) zapowiedział, że remont "Rotterdamu" w SG będzie możliwy, tylko jeśli armator wcześniej całkowicie usunie azbest ze statku: zarówno ten w workach, jak i w izolacjach statku.
- Nic o tym nie wiem, nasze ustalenia ze stocznią wciąż pozostają aktualne - komentuje Hagens.
Urzędnicy przestali ufać holenderskiemu armatorowi, więc niezależnie od jego deklaracji o dobrowolnym wyjściu z portu cały czas przygotowują się do przymusowego odholowania statku do portu macierzystego w Rotterdamie.
Wojewoda rozpisał przetarg na wynajęcie odpowiedniego holownika. Wydawałoby się, że jest się o co bić, bo w grę wchodzi kontrakt o wartości ok. 150 tys. dolarów. Termin upływa w poniedziałek, ale - jak udało nam się ustalić - do tej pory do urzędu wojewódzkiego nie wpłynęła żadna oferta.
- Prawdopodobnie w grę wchodzi solidarność firm związanych z morzem. Nikt nie chce wykorzystywać trudnej sytuacji jednego z armatorów - tłumaczy nam anonimowo jeden z urzędników.
Czy to wyklucza siłowe odesłanie statku z Polski? - Oczywiście, że nie. W razie potrzeby ogłoszony będzie kolejny przetarg, tym razem międzynarodowy. W takim przypadku chętna firma znajdzie się na pewno - twierdzi urzędnik.
Opinie (33) 1 zablokowana
-
2006-08-06 11:26
Brama Złota - nasi konserwatorzy malując ją
przystosowali do handlu sznurowkami - Gdańsk to wiocha, granit i marmury gliną polepione.
- 0 0
-
2006-08-07 10:31
Rotterdam ma wypłynąć sobie daleko, tam usunąć sobie azbest z izolacji i wrócić z powrotem do gdańskiej stoczni?!!
- 0 0
-
2006-08-17 10:17
Cóż, Eureko bis tuż, tuż - kasa u holendra w innej kieszeni
mówiłem że zostanie i zostaje.
Koszt utylizacji azbestu przekracza kilkakrotnie wartość 50-letnego złomu!!!!
Urzedasy powinni już ogłaszać trzeci przetarg na holowanie statku na Karaiby & back!!! Troche wpadnie do kieszeni (prowizja)!!!!- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.