• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Rozczarowany przyjezdny to problem dla miasta"

Jacek
8 listopada 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Jeżeli przyjezdny znajdzie dobrą pracę i ułoży sobie życie w Trójmieście, to zachowuje się, jakby mieszkał tu od lat. Ale gdy mu się nie powiedzie, to wylewa swoje żale na miasto, które go przyjęło - uważa nasz czytelnik. Jeżeli przyjezdny znajdzie dobrą pracę i ułoży sobie życie w Trójmieście, to zachowuje się, jakby mieszkał tu od lat. Ale gdy mu się nie powiedzie, to wylewa swoje żale na miasto, które go przyjęło - uważa nasz czytelnik.

Kilka dni temu opublikowaliśmy artykuł czytelnika, w którym ciepło pisał on o przyjezdnych mieszkańcach Trójmiasta, tzw. słoikach. Dziś przedstawiamy perspektywę pana Jacka, który w zjawisku wewnętrznych migracji zauważa także negatywy.



Czy zdarza ci się obwiniać innych o swoje niepowodzenia?

Do tematu wracamy, ponieważ nasz sobotni artykuł "Czy po 17 latach wciąż jest się słoikiem?" wywołał ogromne zainteresowanie naszych czytelników. Przeczytało go ponad 40 tys. osób, które zamieściły pod nim ponad 1,2 tys. komentarzy.

Jeden z naszych czytelników, pan Jacek, postanowił odnieść się do tematu nie w komentarzu, lecz spisując swoje refleksje w liście do redakcji.

Oto jego przemyślenia

Po przeczytaniu artykułu pana Jakuba naszła mnie fala refleksji, którymi chciałbym podzielić się z czytelnikami Trojmiasto.pl. Jest to bardziej uzupełnienie tego, czego NIE napisał czytelnik, niż odpowiedź na jego obserwacje.

Zacznę od tego, że kieruję firmą, w której duży odsetek pracowników (specjaliści, często z doświadczeniem, wykonujący głównie pracę biurową, ale także w terenie) stanowią przyjezdni. Przyjechali głównie na studia, ale czasem też za partnerem. Zapewniam, że niczym nie odróżniają się od swoich koleżanek i kolegów, będących rodowitymi gdańszczanami. Którzy, nota bene, w Gdańsku stanowią MNIEJSZOŚĆ, bo tylko 48 proc. mieszkańców!

Ale kiedy wniknąć w problem głębiej, to okazuje się, że moi pracownicy nie są reprezentatywnymi przedstawicielami przybyłych do Gdańska. Bo pamiętajmy, że wielu przyjezdnych do Trójmiasta nie ma powodów do zadowolenia (wynikającego głównie z dobrej pracy), w związku z czym odczuwa narastające rozczarowanie, złość, bunt...

Jednocześnie, gdy mają w miarę regularny kontakt z miejscem urodzenia, to w domu czy przez spotykanych przyjaciół z lat szkolnych są poddani naciskowi na wykazanie się życiowym sukcesem. W ten sposób narasta w nich coraz mocniejsza frustracja.

Pół biedy, gdy ta frustracja wyraża się w roszczeniowej postawie, której pierwszym celem jest zwykle miasto, do którego przyjechali. Ponieważ nie okazało się krainą sukcesu i szczęśliwości, więc dostrzegą najmniejszą dziurę w chodniku, każdy spóźniony tramwaj każe im w czambuł krytykować komunikację miejską, najmniejsze korki w godzinach szczytu uznają za skandal, a władza to banda w najlepszym razie nieudaczników (gdzież tam im do nich samych!), choć częściej złodziei. Ciężko zapracowane mieszkanie na kredyt, zwykle na obrzeżach, musi spełniać jak najszybciej wszelkie kryteria śródmiejskich kondominiów z pełną infrastrukturą, eleganckim otoczeniem i wygodnym dojazdem. A jeśli nie spełnia, to przecież nie są winni deweloperzy, ale te wredne władze... Bo winić deweloperów, to winić siebie samego, że nie stać nas było na więcej albo że ulegliśmy mirażom.

Ale w osobach napływowych jest też jakieś dziwne przeświadczenie, że to miasto im jest coś winne, a nie odwrotnie. Jednocześnie nie mają z nim poczucia więzi wynikającej ze wspomnień, sentymentów do miejsc i ludzi. Traktują swoje miejsce zamieszkania czysto pragmatycznie i nie są do niego szczególnie przywiązani. Ot, tak się zdarzyło, że mieszkają w Gdańsku, a nie akurat we Wrocławiu, Poznaniu czy Warszawie.

Zauważyłem, że bardziej hermetyczna dla przyjezdnych Gdynia (potwierdza to statystyka osiedleń) ma dzięki temu znacznie większą liczbę lokalnych patriotów - bardziej lojalnych i świadomych. Dobrze wiedzących, że najpierw trzeba dać, by móc oczekiwać.

Z moich obserwacji wynika też, że ta zadowolona z siebie i miasta część daje wyraźnie odczuć przybyłym, że patrzy na nich z góry i bywa wręcz, że traktuje jak kogoś podrzędnego. Nie muszę dodawać, że dzieje się tak tym częściej, im mniej lat ubyło od przyjazdu - własnego czy rodziców - do Trójmiasta.

Dobrze, że jasno określamy migracje wewnętrzne jako społeczny problem. Trzeba nazywać go po imieniu i dyskutować o nim, bo udawanie, że wszystko jest w porządku prowadzi na manowce. Tak, jak do niedawna wielu wydawało się, że umiłowanie demokracji i samorządności jest w Polsce powszechne i ugruntowane, tak równie złudne może być przekonanie, że to wspaniałe miejsce do życia, jakim jest Trójmiasto, samymi swoimi walorami nauczy nowych mieszkańców dumy, aktywności i włączy ich w swoje życie.

Niestety, rośnie liczba malkontentów dobrze czujących się w loży szyderców, których nikt i nigdy nie zadowoli. I już widać, jak na tych rzeszach niektórzy politycy próbują coś ugrać...
Jacek

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (424) ponad 10 zablokowanych

  • Rozczarowany przyjezdny

    to nie problem! Znam rozwiązanie i podaję ja je mystarczy telefon do wróża z Człuchowa równie w pomorskiem co gduńsk,
    aby go wnet , zaczarował i będzie zaczarowany !

    • 2 2

  • tu potrzebny jest

    czar to ryski

    • 1 0

  • koleś

    zadzwoń no do czar nych!!

    • 1 0

  • spadaj do Elbląga

    • 6 1

  • Przyjechałem do Gdańska z byłego miasta wojewódzkiego, teraz w obrębie Gdańska (9)

    2006 rok, myślałem, że Boga za nogi złapałem. Niezła praca, lider rynku, zrobiłem dodatkowe studia. Chciałem rozkręcać coś samemu, firma z branży IT, kreatywnie i nowocześnie. NIESTETY. W robocie od groma zadań, podwyżek nie było, ceny najmu kosmiczne, do tego przyszła bańka mieszkaniowa. Biznesy klientów (to ta część "swojej firmy") raczej typowo "januszowe" - cwaniaki albo Kaszubi, dla których wszystko "czemu tak drogo", bylejakość wszędzie, gdzie nie spojrzałem. Zrobiłem przerwę na 3,5 roku (nieważne) i wróciłem niedawno. Ceny mieszkań - masakra. Korki widzę masakra numer dwa. Co do biznesu, to widzę piękne korpo, które chyba zatrudniają tylko dzieciaki, absolwentów, bo jak już idę na rozmowę, zmiażdżę profesjonalizmem (często wyższym niż ktokolwiek po drugiej stronie i nie mówię o etapie HRówy, z którą wałkuję CV) potem cisza totalna, nawet żadnego "sp...j". Kasowo chyba też bida, podobno 4-5 tysi na rękę to jest już super kasa. Żenujące, bo chaty po 7-8-9 tysi za metr, chyba, że ktoś chce mieszkać 10km od pracy i codziennie 3h stać w korku, bo jaśnie czcigodny, CENIONY I CHWALONY przez miejscowych prezydent miasta nie potrafi zatroszczyć się o drogi dojazdowe do tych super hiper osiedli z apartamentami 40-metrowymi po 6 tysi za metr (bo te 7-8-9 to tylko warszawka kupuje i lokalni złodzieje). Mogę być i słoikiem, ale szczerze, to 3miasto ogólnie, a Gdańsk w szczególności to pompowane kłamstwo.

    • 13 20

    • cloe (1)

      Tu się zgadza,ze niestety ale pensje są marne w trojmiescie jak i oferty pracy z roku na rok marniejsze co do reszty....wiadomo mieszkania się buduje ale z dojazdami już gorzej....bywa ale nie wszędzie..

      • 1 2

      • zapraszam po "lepszą" pensję do Krakowa.

        Wtedy docenisz 3-Citi

        • 1 0

    • Rąbek spódnicy (1)

      Czytając Twój komentarz nasuwa mi się przysłowie o "baletnicy,której przeszkadzał rąbek spódnicy",a Twoje postępowanie z niego wynikające jest pozbawione logiki i to wszystko mimo takiego wykształcenia i doświadczenia(?)

      • 8 1

      • Piszę skrótowo

        a co tu jest nieścisłe? Może to ty tego nie rozumiesz?

        • 0 1

    • jak dostajesz 4-5tys (4)

      to bardzo słabo dostajesz, widocznie z umiejetnosciami to daleko do tego co mówisz - po prostu jesteś słaby a inni to widza, ale ty uwazasz ze jestes zaj... Masz problem ale z sobą :)

      6-7 to kafelkarz zarabia w 3miescie, bez jakiegos specjalnego przepracowania.

      • 6 4

      • Pewnie, a w maku dają 3 klocki. (3)

        Nie każdy ma rodzinę post-SB z powiązaniami.

        • 1 3

        • jak tak ci dobrze tam bylo

          to po co wracasz? Widasz, zes prowincjusz i obce ci problemy duzych miast

          • 2 0

        • żeby zarabiać

          dużo musisz się cały czas się uczyć, być otwartym, a przed wszystkim mądrym a nie myślącym że wszystko już wiesz, a inni tego nie doceniają.
          Bo może jest tak że mało wiesz a inni to widzą.

          • 0 0

        • żale do tatusia, że zadbał o twoją przyszłosć :)

          • 0 0

  • Janusz biznesu się znalazł taki co by chciał żeby ludzie pracowali najlepiej po 250 godzin za 13 zł/h na rękę i jeszcze żeby się do niego uśmiechali i byli mu bardzo wdzięczni...

    • 6 4

  • Gdanszczanin tez sloik (1)

    Pozdrawiam z autobusu 504 z Mordoru na Ursynow. Jestem Gdanszczaninem i od 15 lat sloikiem we Wro, teraz Waw. I jestem normalnym czlowiekiem, ktory caly czas dziwi sie skad teraz takie rozroznianie swoj-przyjezdny. Tak jest od wiekow, czesc ludzi migruje, tak optymisci jak i marudy. Czesc z nas nie migruje, tez tak optymosci, jak i marudy. Usmiechu zycze!

    • 11 4

    • Podziały

      Kolejne narzędzie do łatwiejszego rządzenia ludźmi,w myśl zasady "dziel i rządź"

      • 2 0

  • jechaj no pod kiezmark

    • 2 3

  • W czym problem? Jak rozczarowany niech wraca skąd przyjechał! Pozatym Polacy to mistrzowie świata w malkontentcwie.

    • 6 1

  • wybijaj z gdańska

    tam skąś przybył, przybylaku !!!

    • 1 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane