• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Rozczarowany przyjezdny to problem dla miasta"

Jacek
8 listopada 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Jeżeli przyjezdny znajdzie dobrą pracę i ułoży sobie życie w Trójmieście, to zachowuje się, jakby mieszkał tu od lat. Ale gdy mu się nie powiedzie, to wylewa swoje żale na miasto, które go przyjęło - uważa nasz czytelnik. Jeżeli przyjezdny znajdzie dobrą pracę i ułoży sobie życie w Trójmieście, to zachowuje się, jakby mieszkał tu od lat. Ale gdy mu się nie powiedzie, to wylewa swoje żale na miasto, które go przyjęło - uważa nasz czytelnik.

Kilka dni temu opublikowaliśmy artykuł czytelnika, w którym ciepło pisał on o przyjezdnych mieszkańcach Trójmiasta, tzw. słoikach. Dziś przedstawiamy perspektywę pana Jacka, który w zjawisku wewnętrznych migracji zauważa także negatywy.



Czy zdarza ci się obwiniać innych o swoje niepowodzenia?

Do tematu wracamy, ponieważ nasz sobotni artykuł "Czy po 17 latach wciąż jest się słoikiem?" wywołał ogromne zainteresowanie naszych czytelników. Przeczytało go ponad 40 tys. osób, które zamieściły pod nim ponad 1,2 tys. komentarzy.

Jeden z naszych czytelników, pan Jacek, postanowił odnieść się do tematu nie w komentarzu, lecz spisując swoje refleksje w liście do redakcji.

Oto jego przemyślenia

Po przeczytaniu artykułu pana Jakuba naszła mnie fala refleksji, którymi chciałbym podzielić się z czytelnikami Trojmiasto.pl. Jest to bardziej uzupełnienie tego, czego NIE napisał czytelnik, niż odpowiedź na jego obserwacje.

Zacznę od tego, że kieruję firmą, w której duży odsetek pracowników (specjaliści, często z doświadczeniem, wykonujący głównie pracę biurową, ale także w terenie) stanowią przyjezdni. Przyjechali głównie na studia, ale czasem też za partnerem. Zapewniam, że niczym nie odróżniają się od swoich koleżanek i kolegów, będących rodowitymi gdańszczanami. Którzy, nota bene, w Gdańsku stanowią MNIEJSZOŚĆ, bo tylko 48 proc. mieszkańców!

Ale kiedy wniknąć w problem głębiej, to okazuje się, że moi pracownicy nie są reprezentatywnymi przedstawicielami przybyłych do Gdańska. Bo pamiętajmy, że wielu przyjezdnych do Trójmiasta nie ma powodów do zadowolenia (wynikającego głównie z dobrej pracy), w związku z czym odczuwa narastające rozczarowanie, złość, bunt...

Jednocześnie, gdy mają w miarę regularny kontakt z miejscem urodzenia, to w domu czy przez spotykanych przyjaciół z lat szkolnych są poddani naciskowi na wykazanie się życiowym sukcesem. W ten sposób narasta w nich coraz mocniejsza frustracja.

Pół biedy, gdy ta frustracja wyraża się w roszczeniowej postawie, której pierwszym celem jest zwykle miasto, do którego przyjechali. Ponieważ nie okazało się krainą sukcesu i szczęśliwości, więc dostrzegą najmniejszą dziurę w chodniku, każdy spóźniony tramwaj każe im w czambuł krytykować komunikację miejską, najmniejsze korki w godzinach szczytu uznają za skandal, a władza to banda w najlepszym razie nieudaczników (gdzież tam im do nich samych!), choć częściej złodziei. Ciężko zapracowane mieszkanie na kredyt, zwykle na obrzeżach, musi spełniać jak najszybciej wszelkie kryteria śródmiejskich kondominiów z pełną infrastrukturą, eleganckim otoczeniem i wygodnym dojazdem. A jeśli nie spełnia, to przecież nie są winni deweloperzy, ale te wredne władze... Bo winić deweloperów, to winić siebie samego, że nie stać nas było na więcej albo że ulegliśmy mirażom.

Ale w osobach napływowych jest też jakieś dziwne przeświadczenie, że to miasto im jest coś winne, a nie odwrotnie. Jednocześnie nie mają z nim poczucia więzi wynikającej ze wspomnień, sentymentów do miejsc i ludzi. Traktują swoje miejsce zamieszkania czysto pragmatycznie i nie są do niego szczególnie przywiązani. Ot, tak się zdarzyło, że mieszkają w Gdańsku, a nie akurat we Wrocławiu, Poznaniu czy Warszawie.

Zauważyłem, że bardziej hermetyczna dla przyjezdnych Gdynia (potwierdza to statystyka osiedleń) ma dzięki temu znacznie większą liczbę lokalnych patriotów - bardziej lojalnych i świadomych. Dobrze wiedzących, że najpierw trzeba dać, by móc oczekiwać.

Z moich obserwacji wynika też, że ta zadowolona z siebie i miasta część daje wyraźnie odczuć przybyłym, że patrzy na nich z góry i bywa wręcz, że traktuje jak kogoś podrzędnego. Nie muszę dodawać, że dzieje się tak tym częściej, im mniej lat ubyło od przyjazdu - własnego czy rodziców - do Trójmiasta.

Dobrze, że jasno określamy migracje wewnętrzne jako społeczny problem. Trzeba nazywać go po imieniu i dyskutować o nim, bo udawanie, że wszystko jest w porządku prowadzi na manowce. Tak, jak do niedawna wielu wydawało się, że umiłowanie demokracji i samorządności jest w Polsce powszechne i ugruntowane, tak równie złudne może być przekonanie, że to wspaniałe miejsce do życia, jakim jest Trójmiasto, samymi swoimi walorami nauczy nowych mieszkańców dumy, aktywności i włączy ich w swoje życie.

Niestety, rośnie liczba malkontentów dobrze czujących się w loży szyderców, których nikt i nigdy nie zadowoli. I już widać, jak na tych rzeszach niektórzy politycy próbują coś ugrać...
Jacek

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (424) ponad 10 zablokowanych

  • Ale przecież Gdańsk jest wyjątkowo rozlanym miastem, którego zabudowę od lat kształtują interesy deweloperów - i nie tylko na obrzeżach. Przecież władza prezentuje sobą dosyć niskie standardy wyciągając rękę po wszystkie możliwe frukta (tutaj także pojawia się w tle magiczny deweloper). Żeby to zauważać i czuć się tym sfrustrowanym wystarczy być gdańszczaniniem.

    • 4 1

  • Pochodzę z Mazur, jestem Gdańszczaninem. (9)

    Jestem "słoikiem". Przyjechałem studiaować na PG bo tutaj przybył brat rok przede mną. O, popularna historia. Jestem rocznikiem '85 co oznacza, że ominęła mnie zmiana w szkolnictwie polskim czyli wdrożenie przechodzących już do historii gimnazjów (nomen omen, podobno wracają przedwojenne stopnie wojskowe a od gimnazjów uciekamy ;) ). Po studiach "za chlebem" musiałem wyjechać z Gdańska. I tak było do zeszłego roku, gdy powróciłem do dobrze znanego miasta. W sumie, czas spędzony w Gd to 8 lat. I uważam się za Gdańszczanina, nie z urodzenia a ze sposobu myślenia. Bo dla mnie, Gdańsk, to różnorodność i otwartość, a nie snobizm i "buractwo". Taki jestem, z takimi ludzmi chcę żyć i dlatego tutaj jestem.

    Pan Jacek w swoim artykule zaprezentował bardzo jednoznacznie swój punkt widzenia - i bardzo dobrze - każdy w wolnym kraju ma do tego prawo. Ja chciałbym skorzystać z prawa do dyskusji z argumentami Pana Jacka.
    1) "wielu przyjezdnych do Trójmiasta nie ma powodów do zadowolenia (wynikającego głównie z dobrej pracy), w związku z czym odczuwa narastające rozczarowanie, złość, bunt..."

    Nie zgadzam się, że wielu. Większość moich znajomych to osoby z poza 3city, poznani na uczelni lub w trakcie mojego pobytu w Gd. 100% tych osób czuje się w 3city dobrze, i to właśnie tutaj pozostali po studiach, założyli rodziny. I praca jest tylko elementem składowym. Są dobrze wykształceni i jeśli nie byliy zadowoleni, odczuwaliby rozczarowanie, złość a nawet bunt, to zapewne dawno zmieniliby lokalizację na Warszawę, Poznań lub Wrocław. Nie robią tego, bo z tym miejscem się identyfikują. Jeśli zaś chodzi o życiowy sukces, cóż - jest to temat subiektywny - dla jednego będzie to stanowisko Dyrektora w dużej korporacji, dla kogoś innego realizowanie się jako przedszkolanka, strażak czy sprzedawca w małym sklepiku osiedlowym. Potrzeby są różne, podobnie jak ludzie. Stąd, generalizowanie "wielu" nie jest ani zasadne ani adekwatne do stanu faktycznego.

    2) "frustracja wyraża się w roszczeniowej postawie, której pierwszym celem jest zwykle miasto, do którego przyjechali"

    Przyjechałem do Gdańska w 2004 roku, z małej mazurskiej wsi Spychowo. Pierwsze wspomnienie to nieumiejętność skorzystania z tramwaju czego efektem był spacer z Gd Gł do Wrzeszcza, na ul Traugutta na piechotę. Najlepszy sposób na poznanie miasta "ever" :) Sympatyczni ludzie napotkani na trasie przemarszu z miłym uśmiechem wskazywali przybyłemu, targającemu duży plecak, drogę do akademika DS2. Od tamtej pory, staram się po mieście chodzić..i podziwiać ile się tutaj zmienia. A zmienia się na w ogromnym tempie. Jakież to ja mogę mieć roszczenia, jeśli porównuję Gdańsk ze Spychowem.
    Gdańsk - duże miasto, infrastruktura komunikacji publicznej jakiej na wsi nie uświadczysz, dużo pubów, restauracji do prowadzenia życia nocnego, kina, teatry, plaża rzut kamieniem od lasów i jezior kaszubskich. Dla osób z rodzinami - Zoo idealne na spacery, centra zabawy i rozrywki czynne do późna. Łyżką dziegciu w tym obrazie są korki, większy tłok i zamieszanie na ulicach, pikująca w dół empatia (przykład tramwajarza który udzielał pomocy na przystanku w centrum przy obojętnej postawie gapiów).
    Spychowo - wieś, tysiąc z hakiem mieszkańców, oddalone ok. 30 km od Szczytna. Jeden gabinet lekarski, szkoła i kościół. Autobusy kursują do miasta 5-6 razy w czasie dnia. Nie ma lokalu usługowego otwartego po 22, ze znajomymi można się spotkać na "domówce" lub w plenerze w weekend, jeśli akurat przyjechali do rodziców w odwiedziny. Jest za to las, jezioro, powietrze, brak szybkiego internetu pozwalający się odciąć od biura i obowiązków służbowych.

    Każdy z przybyłych ma wybór - i ja takiego dokonałem. Rachunek zysków jest większy niż "strat". Frustracja zaś nie jest zjawiskiem charakterystycznym dla "słoików" a dla ludzi. Poważę się nawet stwierdzić, że to taki "słoik" jak ja ma więcej cierpliwości, zimnej krwi oraz zwyczajnego szczerego uśmiechu, bo czy można w prostrzy sposób zjednać sobie otoczenie ?

    3) "Ale w osobach napływowych jest też jakieś dziwne przeświadczenie, że to miasto im jest coś winne, a nie odwrotnie".

    Mieszkam w 3city, tutaj pracuję, żyję, robię zakupy i płacę podatki. Mam te same wymagania wobec władz miasta jak rodowity Gdańszczanin. I mam do tego prawo. Mam też wolny wybór, czy chcę się angażować w życie publiczne czy też nie. Gdańsk mnie ukształtował, i jedyne co mogę zrobić będąc w "gościenie" to przestrzegać zasad i reguł panujących tutaj. Mogę też dać coś od siebie i próbować ten nastrój, klimat miejsca podtrzymać, przykładem własnym.

    4) "Jednocześnie nie mają z nim (z miastem) poczucia więzi wynikającej ze wspomnień, sentymentów do miejsc i ludzi. Traktują swoje miejsce zamieszkania czysto pragmatycznie i nie są do niego szczególnie przywiązani. Ot, tak się zdarzyło, że mieszkają w Gdańsku"

    wspomnienia - są
    sentyment - jest, stąd powrót
    miejsca zamieszkania - różne, pozwoliło poznać miasto, ludzi, odmalować parę ścian :)

    5) "bardziej hermetyczna dla przyjezdnych Gdynia (potwierdza to statystyka osiedleń) ma dzięki temu znacznie większą liczbę lokalnych patriotów"

    Co uczyni z człowieka "lokalnego patriotę" ? Angażowanie się z życie osiedla, dzielnicy, miasta? Trzeba chodzić na wiece poparcia, manifestacje bo inaczej jesteś "outsider". A może wystarczy zwrócić uwagę spacerującemu gamoniowi na ul. Długiej, że śmieci z kieszeni może wyrzucić do kosza 3m dalej, zaś pani spacerującej z pieskiem po plaży miejskiej wskazać powody dla których powinna posprzątać po swoim pupilu. W żadnym z tych przypadków nie pytałem o narodowość, upodobania polityczne, wiek, status materialny czy pochodzenie. Kulturę się ma bądź nie. Korelacja z pochodzeniem - 0%; korelacja z wychowaniem - 100%.

    6) "zadowolona z siebie i miasta część daje wyraźnie odczuć przybyłym, że patrzy na nich z góry (...)dzieje się tak tym częściej, im mniej lat ubyło od przyjazdu - własnego czy rodziców - do Trójmiasta"

    Odpowiem żartobliwie: Takie rzeczy tylko w Wa-wie ;)

    7) "Dobrze, że jasno określamy migracje wewnętrzne jako społeczny problem"

    Problem? Ja odczuwam dumę, że to Gdańsk wybiera rzesza ludzi jako najlepsze miejsce do życia. Potwierdzają to również statystyki. To na Trojmasto.pl czytałe, iż ruch turystyczny się zwiększa, że mamy nowe inwestycje, projekty rozwoju przestrzeni publicznej itd. i w wielu przypadkach jest to efekt pracy tych "słoików", którzy opowiadają ile do zaoferowania ma to miasto i Ci ludzie tutaj mieszkający.

    Jestem dumny że mieszkam w Gdańsku. Jeśli życie pozwoli, tutaj zapuszczę korzenie i założę rodzinę. Jestem aktywny w życiu Trójmiasta na miarę swoich możliwości, poniżej własnych oczekiwań ale to już temat własnych przemyśleń a nie debaty publicznej :)

    Panie Jacku, chciałbym zwrócić się bezpośrednio do Pana.
    Mam wrażenie, że przemawia przez Pana frustracja. Kieruje Pan firmą, współpracuje Pan z ludzmi. Charaktery są różne, ja bym nie próbował szukać wspólnego mianownika dla wszystkich problemów w osobie "słoika". Proponuję zmienić otoczenie, pojechać na Górki Zachodznie, wypożyczyć żaglówkę i popływać po zatoce. Po powrocie zapraszam na kawę.

    Z pozdrowieniami,
    Krzysztof - Pochodzę z Mazur, jestem Gdańszczaninem.

    • 35 6

    • bardzo dobrze napisane (1)

      prawdę powiedziawszy to ta opinia powinna pojawić się jako artykuł,a nie wypociny "trochę ograniczonego" Pana Jacka, który widzi świat po swojemu i próbuje go sprzedać innym, co mu sie chyba średnio udało.

      PS z Gdańska Głównego do DS2 na Tragutta drałować? Nieźle :) Dla mnie Traugutta to droga z DS2 na WF na 6:50 na basen na Grunwaldzką - wtedy basen był jeszcze z mega zimną wodą :)

      • 6 2

      • Dzięki serdeczne :) Miło to usłyszeć, ale Jacków, Krzysztofów jest wielu jak i opinii ;) Staram się zachować rozsądek. Jeśli coś może frustrować "słoika" to fakt, że wciąż trzeba się przepychać rękoma i nogami w "dużym basenie" a nie w małym "stawie" jak w domu. A do tego trzeba mieć tupet :P (co chyba nie jest złe w ściśle kontrolowanych ilościach). Na zarobki każdy psioczy, ale mamy wolny rynek - nikt nie trzyma, nikt nie wiąże na siłę. Kwestia tego, że nie każdy z Nas potrafi sobie poradzić z dyskomfortem opuszczenia "strefy komfortu" :D

        • 5 1

    • Spychowo jest fajne :).

      • 2 1

    • Nie jestem Gdańszczaninem bo się tu nie urodziłem, mieszkam tu 14 lat, praktycznie całą wypłatę zostawiam tutaj (podatki itp). Na razie nie mam tutaj mieszkania, zbieram, nie chcę na kredyt. Tu skończyłem studia, tu mieszkam. Pracuję po sąsiedzku w Gdyni. Nigdy nie zapomnę skąd pochodzę ale lubię to miasto. To był najlepszy wybór w moim życiu. Najlepszy na północy Polski. Jak każde miasto, Gdańsk ma swoje wady i zalety ale czuję się tutaj jak u siebie w domu. Jak się komuś nie podoba tutaj to droga wolna. Jeśli się podoba to niech tu zostanie i pracuje na rozbudowę tego miasta. A tak w ogóle to nigdy nie odczułem, że jestem tu gorszy. Ta nowa moda na "słoiki" jest obrzydliwa. W kręgu znajomych i współpracowników mam przyjezdnych i miejscowych. Wszyscy żyjemy w zgodzie.
      Pozdrawiam inżynierów przyjezdnych z Lotosu, Fosforów i ze wszystkich stoczni. Pracujmy i budujmy razem naszą świetlaną przyszłość w kraju tolerancji jakim zawsze była nasza ukochana Rzeczpospolita. Bez podziałów na swoich i obcych, bez podziałów politycznych. Po prostu bądźmy sobą, bądźmy Polakami w naszym wspólnym domu.

      • 6 0

    • Jedyna mądra wypowiedź na tym forum. Gratuluje

      • 2 0

    • Jedyna sensowna wypowiedź na tym forum. Gratulacje

      • 2 0

    • (1)

      Słoiki jak to ktoś nazwał były zawsze, nawet jak nie było słoików tylko zawiniątka. Miasta rozwijają się i rozwijały przez napływ mieszkańców. To istota miast. Smutne, że ktoś uważa się za lepszego tylko dlatego, że urodził się w mieście. Ja uważam, że miasta rozwijają się właśnie dzięki zdeterminowanym "przybyszom" . Im się chce. Oni doceniają możliwości i z nich korzystają. Dla mnie jako potomczyni słoikowatych rodziców, najciekawsza w miastach jest właśnie różnorodność "przybyszy". I to im miasta zawdzięczają rozwój, pezykład choćby Gdyni, którą "sobie" budowali właśnie przyjezdni! Dziękuję. Pozdrawiam.

      • 2 0

      • Jurandzie aleś się rozpisał. W sumie masz rację.

        • 1 0

    • Krzysztofie, naprawdę fajnie to ująłeś. dziękuję.

      • 1 0

  • Propaganda

    Bardzo dziwna opinia, chyba trójmiasto samo to wymyśliło, żeby znowu pobić rekord. Słaba prowokacja.
    Nie siejcie fobi pomiędzy ludźmi, podobnie jak siejecie pomiędzy kierowcami pieszymi i rowerzystami.

    • 13 2

  • Gdańszczanin od pokolen................. (1)

    Mam wrażenie że to przyjezdni sami na siebie narzekają i sobie od sloikow ubliżają. Gdańszczanie są neutralni, zasadniczo nie wtracają się do kłótni przyjezdnych.

    • 10 2

    • Słoik - hm, to raczej przypomnienie o obolałych plecach jak już się ten plecak targało przez miasto :D Nie widzę w tym "pogardy" - raczej zabawne przypomnienie lat studiów co wywołuje uśmiech jak teraz mijam takiego siebie sprzed 12 lat. Kwestia dystansu do siebie.

      A z opinią się zgadzam - Gdańszczanie mają dystans.

      Różnica w byciu Gdańszczaninem od pokoleń i "słoikiem" - szukając korzeni, nie trzeba daleko jeździć :)

      • 1 1

  • To jest prowokacja

    Socjotechnika która ma wam wmówić że krytyka obecnych wladz miejskich to domena słoików, wybory coraz bliżej. Nie dajcie się manipulować

    • 8 3

  • Kolejny temat na Trójmieście służący dzieleniu i szufladkowaniu ludzi. Tak już jest, że ocenianie innych przychodzi łatwo, co widać po komentarzach. A pracownikom pana Jacka można jedynie współczuć.

    • 7 0

  • Aż mnie mdli jak czytam taki artykuł....

    Malkontentami są wszyscy narzekający a nic nie robiący w tym również Autor tego artykułu. Dlaczego non stop rozgrzebuje się temat skąd kto pochodzi i co się z tym wiąże, a przecież to nie ma znaczenia w jakiej części tego kraju się urodziliśmy. Ważne jest to jak zostaliśmy wychowani i jak jako dorośli ludzie traktujemy się na wzajem.i rozdzielanie ludzi na lepszych czy gorszych z powodu pochodzenia jest zwykłym przejawem braku tolerancji czy już nawet przejawem dyskryminacji. Ja nie urodziłam się w Gdańsku, ale nie mama z tego powodu żadnych większych żądań i wymagań względem tego miasta ani władz, a już na pewno nie mama żadnych problemów z tym że ktoś pochodzi z innej nawet najmniejszej miejscowości, ale autor tego tekstu najwyraźniej ma i dziwię się że jeszcze się tym chwali

    • 11 0

  • Hejt na Gdynię (1)

    Zauważyłem że z im mniejszej ktoś wioski pochodzi tym bardziej hejtuje Gdynię. Przyjedzie taki do Gdańska z mazur i sypie tekstami jak to w Gdyni śledziem nie jedzie.

    • 4 5

    • Nie trzeba być słoikiem, żeby hejtować Gdynię!
      Żartuję macie dobre knajpy więc czasem wpadnę coś tm zjeść, poza tym pracuję w Gdyni.

      • 1 1

  • Komentarz do komentarza

    I dlatego jako lokalny patriota ze wspomnieniami i przywiazany do miasta cierpie patrzac jak przyjezdny Pawel Adamowicz zgadza sie na niszczenie zabytkowych dzielnic wstawiajac tam bez ograniczen biurowe kloce w ilosci letalnej glownie wlasnie dla tych, co przyjezdzaja tu pracowac ale mogliby pracowac i we wroclawiu i w poznaniu i w krakowie...

    • 0 1

  • Gdańszczanie jesteście zabawni (2)

    Komis zarzucanie, że jeździ na NBR, a sami jak wynamljmukecie mieszkania tym właśnie oszustom, to niemplacicie podatków od wynajmu i niemma opcji, aby wam zapłacić na konto. Wasze dzieci rejestrują auta na was rodziców, aby mieć taniej. Mieszkają z wami do 30ki, ale oczywiście wy powiecie, że rodzinie się pomaga, natomiast gdy rodzina przyjezdnego pomaga jak może dając słoiki, to już jest problem, bo to niby wykorzystywanie rodziny. To że student pranie wozi do domu rodzinnego do prania też jest źle, ale jak wy swoim dzieckiem do 30ki pierzrcie, to spoko, bo to przecież pomoc rodzinna. Jak student po ukończeniu studiów wynajmuje mieszkanie z kolegami w 6 osób, to słoik, a jak wy mieszkacie w kamienicy w 3 pokolenia, to super, bo rodzina się cementu i jest świetnie. Zawsze macie wymówkę, aby wam było lepiej.
    Jak dostajecie mieszkanie w spadku po dziadkach, to super, bo dostaliście, a śmiejecie się z kogoś, kto sam swoimi rękoma buduje swoją przyszłość kupując tu mieszkanie na kredyt.
    I teraz co zaczniecie mnie minusowa bo to jedyne wasze argumenty? Proszę bardzo, kto z was nie ma nic lepszego do zaoferowania niż gdański rodowód daje minusa. Zapraszam.

    • 8 5

    • zwykły burak i frustrat jesteś! !!

      Szkoda komentarza.

      • 1 4

    • i analfabeta ortograficzny!

      • 0 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane